środa, 4 października 2017

 Środa, 20:57

 

BILANS:

ŚNIADANIE: 2x maca z serkiem kanapkowy, sałatą, 2x jajko

II ŚNIADANIE: połowa gruszki, połowa mango

OBIAD: ryż z tofu i mieszanką warzyw

PODWIECZOREK: 3 mandarynki, brzoskwinia

KOLACJA: miseczka zupy pomidorowej na warzywnym wywarze, bez makaronu 

 

Sezon na mandarynki uważam za otwarty! Ale tęskniłam! Mogę się Wam także pochwalić, że ostatnio jadam naprawdę małe porcje, jestem z tego bardzo zadowolona. Jeszcze kilka miesięcy temu potrafiłam zjeść wielką miskę makaronu, a teraz wystarcza mi talerz zupy i jestem najedzona. 

 

Dzisiaj rano tylko dwa wykłady. Nie wiem, czy Wam o tym wspominałam, ale większość moich profesorów wykładała w Stanach, gdzie system nauczania jest zupełnie inny. Dlatego na wykładach zamiast siedzieć i biernie słuchać jesteśmy zasypywani pytaniami.. Bez regularnej nauki się nie obejdzie, pocieszam się że potem w czasie sesji będzie łatwiej.

 

Po zajęciach od razu pojechałam na siłownię, a i tak w domu byłam przed 12 :) Nauka, obiad (nawet nie wiecie jakie to ułatwienie mieć ugotowany wcześniej obiad i po prostu podgrzać) i nawet zdążyłam oglądnąć aż dwa filmy! Pierwszy to "Elegia", do którego mam mieszane uczucia, a kolejny to "Życie za życie", który już wcześniej oglądałam. Drugi film mogę Wam serdecznie polecić, daje do myślenia, a poza tym gra tam najlepszy aktor na świecie, oczywiście moim zdaniem :)

 

SIŁOWNIA: 11 km na rowerku 

DIETA: zaliczona

NAUKA: kilka zadań z matury z angielskiego, pół godziny repetytorium z wosu

 

Nawet nie wiecie jak się umęczyłam dzisiaj z maturą z angielskiego. Kilka zadań robiłam około godzinę, im bardziej cofam się w tył tym matury trudniejsze. Jutro zamierzam przysiąść do nauki na studia. 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz