niedziela, 26 czerwca 2022

Krok na przód

 Niedziela, 22:59



Dzisiaj poczyniłam trochę kroków na przód. 

Przede wszystkim skontaktowałam się z prowadzącym, u którego miałam mieć jutro egzamin. Napisałam mu prosto z mostu, że jestem w złej formie zarówno fizycznej, jak i psychicznej i nie jestem w stanie obecnie napisać tego egzaminu. Na szczęście spotkałam się ze zrozumieniem. Niepotrzebnie się tego wstydziłam. 

Oprócz tego zdecydowałam się w końcu na tabletki antykoncepcyjne. Ostatnio nie ufam samej sobie. A teraz, gdy wyjeżdżam to boje się co mogę zrobić pod wpływem alkoholu. 

Ostatnią rzeczą jest to, że w końcu założyłam konto na serwisie, z którym zamierzam wyjechać. Długo z tym zwlekałam, ale w końcu mam. Wszystko zapłacone i pouzupełniane. Robię ostatni research i jutro z rana piszę do rodzinek w sprawie wyjazdu. Mój spaczony umysł wybiera jedynie rodziny rozbite. 

Byłam dzisiaj na obiedzie u babci i na cmentarzu u dziadka. Popołudniem ogarniałam właśnie te rzeczy wyżej, a wieczorem się spakowałam. Jutro wyjeżdżam do przyjaciółki na kilka dni. Pierwszy raz od 7 lat gdzieś jadę. No chyba, że liczyć jednodniową wycieczkę do Zakopanego (3 lata temu) i półdniową do Oświęcimia (w tym miesiącu). 



Ten filmik idealnie odzwierciedla mój stan psychiczny i fizyczny. Chociaż ja nie jestem zmęczona, ja jestem wyczerpana. 


sobota, 25 czerwca 2022

Chciałabym, żebyśmy byli motylami

Sobota, 23:31


"Chciałabym, żebyśmy byli motylami i żyli tylko trzy letnie dni. Trzy dni życia z Tobą, dałyby mi więcej radości niż 50 lat bez Ciebie." 


Gdyby ktoś mi teraz powiedział, że mogę przeżyć cudowny rok, pełen szczęścia, miłości, szaleństwa, ale jednocześnie spokoju ducha, a po upłynięciu 365 dni, przyjdzie i mnie zabije, to kurwa... nie wahałabym się ani chwili. Naprawdę byłabym w stanie poświęcić resztę lat mojego życia, za ten jeden wyjątkowy rok. I coraz częściej mam ochotę to zrobić. 

Wczoraj miałam korepetycje o 15:30, całą pierwszą połowę dnia zmarnowałam. Ja potrafię chodzić po mieszkaniu w te i z powrotem i serio nic nie robić. Albo siedzieć i gapić się w ścianę. Na korepetycjach dostałam czekoladki na zakończenie. Bardzo się cieszę, że ktoś docenił moją pracę. Gdy wracałam z nich później to poryczałam się na przystanku, bo mnie naprawdę wszyscy lubią, więc dlaczego ja siebie nienawidzę? Później pojechałam na zakupy ciuchowe, kupiłam sobie dwie bluzki, dwie sukienki, dwie pary krótkich spodenek i buty. To konieczność, bo ja nie mam w czym chodzić. I to nie jest zwykłe gadanie, ja serio nie mam ciuchów. 

Po 17 pojechałam do przyjaciółki. Zrobiłyśmy sobie miły wieczór. W poniedziałek jadę do niej, do domu rodzinnego na kilka dni. I bardzo się cieszę. Jedyne, co mnie denerwuje w tej sytuacji to, to że próbuje mnie zeswatać z synem sąsiada. Przypadkiem mi wygadała, że ten chłopak (nie no raczej facet, bo ma 30 lat) miał dosyć ciężkie dzieciństwo, bo jego matka była chora psychicznie. Oczywiście nie zamierzam w to pójść, nawet widzieć się z nim nie chcę, ale wtedy pomyślałam sobie "pewnie bym się z nim dogadała". 

Powiedziałam też przyjaciółce, że wydaje mi się, że ja już nie wrócę z Włoch. Ona odpowiedziała "pewnie kogoś tam poznasz", na co ja "ja tam umrę". Byłyśmy już mocno pijane, więc potraktowała moje słowa jako żart. Nie dziwię się, bo mówiłam to z uśmiechem na twarzy, ale byłam całkowicie szczera. Naprawdę myślę, że tam umrę. 

Wczoraj też się oczywiście spiłam. Właściwie to nie pamiętam już kiedy ostatnio był dzień, w którym w ogóle nie tknęłabym procentów. 

W poniedziałek mam egzamin. Próbowałam się dzisiaj uczyć, ale to jak przybijanie gwoździa słomką, a nie młotkiem. Kompletnie bez sensu, ja w ogóle nie umiem się skoncentrować. Mam zamiar napisać jutro do prowadzącego (bardzo ludzki człowiek), że ze względu na stan psychiczny (nie będę wchodzić w szczegóły) nie mogę podejść do egzaminu i zrobię to dopiero we wrześniu. Mam nadzieję, że nie będzie mi stwarzał problemów. Chociaż mam wrażenie, że sama w ten sposób zaciskam sobie pętle na szyi. Nie wiem w końcu w jakim stanie będę we wrześniu. Oby nie gorszym. 

A tak oprócz tego to ciągle jest mi słabo. Nieustannie. Całymi dniami chodzę i mam wrażenie, że zaraz zemdleję. Oprócz tego mam bóle głowy. 


czwartek, 23 czerwca 2022

I'm just a girl drinking over my daddy issue on a father's day

 Czwartek, 22:08



Cały poranek przechodziłam po domu właściwie nic nie robiąc. Na 15:30 poszłam na korepetycje, a później odwiedziłam koleżankę, która wróciła z Korei. Przywiozła mi to ciacho ze Squid Game, jakieś słodycze, magnes i maseczkę. 


O to ciacho! 

Później poszłam jeszcze na chwilę do babci żeby odebrać jedną rzecz, poszłam do biedry i do domu wróciłam po 20. Chciałam się także dostać na konsultacje w sprawie Erasmusa, ale znowu mi się nie udało. Supeeer. 

Mój brat ma dzisiaj urodziny, więc zadzwoniłam do niego z życzeniami. Do ojca nie dzwoniłam, ale świętowałam swój daddy issue przy sushi i winie. 




Bilans z dzisiaj: 
- sałatka z łososiem 
- jeden tost z serem
- gryz jakiegoś ciastka u babci 
- sushi 
- nektarynka 

Jadłam, ale tylko, aby nasycić swój głód emocjonalny, bo tego fizycznego nie czuję już od dawna. Mogę nie jeść cały dzień. 

Nie ćwiczyłam dzisiaj jednak, nie mam siły. 



środa, 22 czerwca 2022

you smell like Victoria Clark

 Środa, 20:40


Włączyłam muzykę na maxa. Staram się jakoś zagłuszyć matkę, która gada przez telefon. 

Boże rzygać mi się chce (dosłownie!) gdy słyszę jej ten zrzędzący ton. Ona zwiastuje koniec świata (też dosłownie). A ja zwiastuje swój koniec jeśli się zaraz nie zamknie (również dosłownie)

O 12 miałam dzisiaj egzamin i poszedł mi dosyć średnio. Jeszcze zamknięte jako tako, ale otwarte... Ale! Plusem jest to, że byłam skoncentrowana przez całe 45 minut i walczyłam do końca. Zobaczymy co z tego będzie. Później poszłam na zakupy do galerii. Rany... jak ja tego nie lubię. Jeszcze teraz zaczęły się wyprzedaże, więc są tłumy. Byłam dosłownie w 3-4 sklepach, a spędziłam tam jakieś 4 godziny, bo wszędzie ogromne kolejki. Stwierdziłam też, że cierpię na jakieś zaburzenia postrzegania własnego ciała. Ja na prawdę nie wiem jak wyglądam, nie wiem czy coś będzie na mnie małe, duże czy okej. Kupiłam dwie spódnice (w tym jedna taka na styk, ale większa była już za duża) oraz sweterek i bluzkę, które w sklepie wydawały mi się dobre, a w domu za duże. Ehh... no ja już nawet tego nie mam siły komentować. 

Chyba najbardziej trafionym zakupem była bransoletka dla koleżanki oraz perfumy. Czy ktoś czytał trylogię hell? Kupiłam te słynne perfumy o zapachu wiśni, wanilii i cynamonu! Pachną cudownie! Dosłownie się nad nimi rozpływam, nawet pani w kasie powiedziała, że dobrze wybrałam. 

Byłam też przekuć uszy! Nawet aż tak bardzo nie bolało :) Jestem bardzo zadowolona z efektu. 

Pierwszy posiłek zjadłam dzisiaj po 18. Później byłam jeszcze na szybkich zakupach w rossmannie i teraz nogi wchodzą mi do dupy bo zrobiłam 22 tys. kroków. Za chwilę rozsiadam się przed telewizorem w salonie. Po drodze kupiłam sobie popcorn i serki, a także batona i zamierzam to wszystko zjeść, bo kalorycznie ten dzień wypadł okropnie. Na obiad zjadłam serek wiejski, ziemniaki i mizerię (właściwie to teraz jeszcze dojadam). 

Od jutra wracam do codziennych ćwiczeń, mam potrzebę się zmęczyć. 



Dajcie mi faceta wychowanego przez taką kobietę! 
Bo takiego wychowanego przez moją matkę to bym kijem nie tknęła. Można pomyśleć, że ja też zostałam wychowana przez matkę, ale nie, w rzeczywistości tak nie było. Wychowałam się sama, nie na jej wzór, a jej przeciwieństwo. 


wtorek, 21 czerwca 2022

Chodząca potrzeba seksualna!

 Wtorek, 22:15



Wczoraj była noc Kupały albo dzisiaj? Bo różnie mówią i różnie piszą. Ja wczoraj usiadłam z zapaloną białą świeczką z zamiarem opisania miłości swojego życia. Brzmi poważnie, co nie? W rzeczywistości tak nie było, a ja napisałam tylko o oczach. No chyba facet o dwukolorowych tęczówkach nie jest jakimś problemem dla wszechświata? Oczywiście śmieję się w tym momencie.. a w sumie nie. Serio tak napisałam. I na tym skończyłam. 

Dzisiaj miałam ciężki dzień. Jeśli dotąd Wam mówiłam, że moja koncentracja jest na poziomie zerowym, to teraz chyba jest poniżej zera. Jutro mam egzamin, a mam problem z przeczytaniem samych prezentacji. Potrafię się skupić góra na jakąś minutę i nie jest to żartem. Często przyłapuje się także na tym, że po prostu siedzę i gapię się w ścianę. 

A oprócz tego, to byłam dzisiaj chodzącą potrzebą seksualną! Dawać mi tu tego faceta z heterochromią! I chyba dobrze, że miałam dzisiaj tę naukę, bo wiem, że ten wieczór mógłby się dla mnie różnie skończyć. 

Idę teraz zrobić duolingo z hiszpańskiego (to już 181 dzień!), a później przeczytam jeszcze raz wszystkie notatki na jutrzejszy egzamin. Wątpię żeby to się na coś zdało, ale przynajmniej spróbuje do niego podejść. Btw. wiecie, że na ostatni też tylko coś poczytałam i dostałam 5? Prawda jest taka, że miałam dosłownie tak wyjebane, że napisałam go w kilka minut, bez zbędnego analizowania. Ale obawiam się, że jak jutro dostanę pytanie o politykę rybołówstwa UE w 2007 roku to już nie będę taka chop do przodu. 

Potem idę spać, moja ulubiona chwila w ciągu dnia. 

Jutro robię sobie natomiast dzień na ogarnianie. Na 12 idę napisać egzamin, a później do galerii. Muszę kupić prezent urodzinowy dla przyjaciółki i koleżanki. Chce sobie też przekłuć uszy :) Pójść do banku, załatwić sprawę z wyjazdem na wakacje, umówić się do fryzjera i pewnie jeszcze coś o czym zdążyłam już zapomnieć, ale mam zapisane. Może też spotkam się z koleżanką, bo dzisiaj wróciła z Korei. Zobaczę jak się będzie czuła po podróży. 

niedziela, 19 czerwca 2022

TA LUBIANA, ZABAWNA DZIEWCZYNA

 Niedziela, 12:27 



Od niemal zawsze byłam lubiana. Tak jakby świat chciał mi w jakiś sposób wynagrodzić niepowodzenia w domu. Nie musiałam się martwić o to, że nie mam z kim iść do kina, kawę czy na imprezę. Zawsze ktoś mnie zapraszał i chciał spędzać ze mną czas. Słyszałam, że jestem zabawna, że uwielbiają moje poczucie humoru, a ja w rzeczywistości w środku ryczałam. Dużo mówiłam, ogólnie lubię to robić, zwierzać się komuś, ale... z totalnych głupot. Jestem w stanie powiedzieć o kocie, który nasikał mi na łóżko, o nowej odżywce do włosów czy o tym, co jadłam na kolacje. Ale nikt, dosłownie nikt nie wie o zaburzeniach odżywiania, depresji, nerwicy, czy moim leku przed dotykiem. Bo nawet jak już zaczynam coś mówić, nie wprost, a jedynie sugerować, że nie radzę sobie tak dobrze jak wszyscy myślą, to słyszę tylko "Ty zawsze sobie jakoś poradzisz", "kto da radę jak nie Ty?". I właściwie na tym rozmowa się kończy, a ja wracam do opowieści o odżywce do włosów. 

Niby teraz wszystko robie, radzę sobie. Uczę do egzaminów, robię zadania, planuje wyjazd, ale każdego dnia po otworzeniu oczu, w głowie mam tylko jedną myśl o tym żeby się zabić. To mnie dziwi i niepokoi, ponieważ ostatnim razem takie myśli miałam w podstawówce, kiedy to matka się nade mną najbardziej znęcała. 









I chyba właśnie jesteście świadkami początku końca. 






sobota, 18 czerwca 2022

There was before you, during you but what with after you...?

 Sobota, 11:27


Hejka! 

Wczoraj zrobiłam na kolacje coś a'la sushi, tylko że z ogórka. Było oki, ale więcej nie raczej nie zrobię, bo to bardzo dużo roboty. 


Może jakbym miała większego ogórka to byłoby łatwiej. 




Zjadłam też wczoraj trochę chrupków duszków i wypiłam kieliszek wina. Średnio umiem się z tego cieszyć, właściwie większość rzeczy, które jem smakują jak karton. Rzadko kiedy mam na cokolwiek ochotę. Przyjaciółka chciała mnie wczoraj wyciągnąć na lody, ale nie miałam ochoty wychodzić z domu. 

Dzisiaj w planie mam napisać kilka maili, z którymi zwlekam od dłuższego czasu. Później wezmę się za naukę na środowy egzamin, bo uczę się przez ostatnie dwa dni, a idzie mi gorzej niż krew z nosa. Chcę też dzisiaj iść na długi spacer (szkoda tylko, że matka przypadkiem dała moje słuchawki bratu) żeby wyrobić trochę kroków. Ostatnio mało się ruszam, bo nie mam jak. Przestałam ćwiczyć od kiedy matka na trochę wróciła do domu, przy niej się krępuje, bo zawsze strzeli do mnie jakimś komentarzem. Sama nic nie robi, ale do mnie zaraz poleciałby tekst "powinnaś częściej ćwiczyć", "zrób więcej, dla zdrowia", "oo już dzisiaj nie ćwiczysz?". Serio, wole sobie odpuścić. Przez to moja waga też stoi w miejscu (no może jakieś pół kilo schudłam). Chce też dzisiaj posprzątać swój pokój. I koniecznie muszę iść do sklepu po gumy, bo życia sobie bez nich aktualnie nie wyobrażam. 

A teraz znowu kilka zdjęć porównawczych. 



Zdjęcia po lewej to luty, a zdjęcia po prawej wczoraj. 







piątek, 17 czerwca 2022

two dreams of my life

 Piątek, 18:55


Sny. 

Pomimo tego, iż w swoim życiu miałam ich wiele, to dwa z nich zostaną już ze mną na zawsze. Myślę, że nie były tylko obrazkami, które podsuwał mi umysł, a... sama nie wiem czym. Jakimś przesłaniem, zapowiedzią przyszłości? Może kiedyś się przekonam. 

Jeden z nich już tu kiedyś opisywałam. Śni mi się nieprzerwanie od paru lat, zawsze wygląda tak samo. Jestem na wakacjach nad morzem. Dosłownie pękam z radości. Uwielbiam pływać i nie mogę doczekać się aż pójdę na plaże, ale dni mijają, a razem z nimi mój wyjazd, a ja nie mogę się zebrać i pójść nad to morze. I cały czas myślę, że czas ucieka i w końcu nie uda mi się pójść nad to morze, a jednocześnie nic nie robię żeby tam dotrzeć. 

Kolejny sen śnił mi się lata temu. Myślę, że mogłam chodzić wtedy jeszcze do podstawówki, ale zapamiętałam go dokładnie i wielokrotnie na przestrzeni lat odtwarzałam w głowie. Wszystko miało miejsce w.... autobusie. Autobus stał w miejscu, nigdzie nie jechał tak, jakby czekał tylko na mniej. Wsiadłam do niego ostatnimi drzwiami i rozejrzałam się dookoła, był pusty z wyjątkiem dwóch pierwszych miejsc. Jeden mężczyzna siedział po prawej stronie na samym przodzie, a drugi po lewej. I nie wiem dlaczego, ale w tym niemal pustym autobusie zaczęłam do nich iść, wolno, niespiesznie. Każdy z mężczyzn wyglądał wtedy przez okno nie patrząc w ogóle na mnie. I gdy już byłam na samym przodzie zdecydowałam się usiąść na siedzeniu obok mężczyzny po prawej stronie, już podnosiłam nogę żeby wejść na ten schodek, ale w tym samym momencie chłopak po lewej stronie złapał mnie za nadgarstek i pociągną ku sobie. Od razu usiadłam obok niego i automatycznie położyłam głowę na jego ramieniu. Przepadłam. 


PS. Wyłączyłam możliwość komentowania na blogu (chyba, bo nie wiem czy mi się udało). Kiedyś to cofnę, ale póki co to miejsce musi być tylko moje. 

środa, 15 czerwca 2022

3963-3965 || Trochę jedzonka z ostatnich dni

 Środa, 11:06


Z niedzieli na poniedziałek prawie w ogóle nie spałam, może z godzinkę albo dwie, ale następnego dnia i tak tego nie odczułam. Rano byłam na godzinkę na zajęciach, a później uczyłam się na egzamin i czytałam książkę. Tym razem padło na "Birthday girl" od Penelope Douglas. Bardzo dużo słyszałam o tej autorce - "jej książki są proste, ale z przesłaniem". Chyba jestem wyjątkowo nieogarnięta, bo książka nie  przypadła mi do gustu, nie zauważyłam też żadnego przekazu. Jak dla mnie była wyjątkowo płytka.

 Wczoraj natomiast miałam zamiar wstać koło 6 i jeszcze się pouczyć na egzamin, ale wiecie jak to jest. Akurat wyjątkowo chciało mi się spać, więc wstałam w ostatnim momencie i pojechałam na zajęcia. O 11 miałam egzamin i poszedł mi bardzo dobrze. Napisałam całość pierwsza, zajęło mi to może jakieś 8 minut. Z ostatniego kolokwium też dostałam 5, więc mam nadzieję, że i tym razem sobie tak poradziłam. W drodze powrotnej wstąpiłam jeszcze do Netto po te dietetyczne lody, które Wam kiedyś polecałam, ale akurat ich nie było. W domu coś tam zjadłam i odpoczywałam. Później poszłam też na korepetycje. Niemal się na nich poryczałam gdy zobaczyłam jak ojciec całuje córkę i dziękuje jej za to, że ugotowała kukurydzę. W takim momentach jak ten, widzę jak bardzo toksyczna była/jest moja relacja z rodzicami. Ja gdy byłam młodsza od tej dziewczynki (ona ma 13 lat) musiałam zawsze gotować i tydzień w tydzień sama sprzątałam całe mieszkanie na kolanach. Nikt mi za nic nie dziękował, co najwyżej były pretensje, że coś źle ogarnęłam. 

W domu byłam umówiona z moim bratem na 18, miałam mu pomóc przygotować konspekt pracy licencjackiej. Spóźnił się uwaga... 2,5 godziny. I jeszcze jak przyszedł to oczekiwał, że rzucę wszystko i to za niego zrobię, no bo przecież za chwilę się mecz zaczyna i on musi obejrzeć. Nazwijcie mnie idiotką, ale finalnie sama napisałam ten konspekt (btw dostałam 5 xd). I jeśli zastanowić się dlaczego to zrobiłam, to odpowiedź jest prosta. Ja już nie mam siły się kłócić. Gdybym odmówiła to matka by mi autentycznie żyć nie dała. A ja jestem wykończona. A chcecie usłyszeć coś lepszego? Normalnie to była dziewczyna mojego brata pisała za niego wszystkie egzaminy (zdalnie), teraz moja matka powiedziała, że będzie się uczyć i zdawać je za niego. Ta kobieta jest niesamowita, całe życie mnie zaskakuje. Ja już przestałam ją prosić o cokolwiek, bo i tak albo tego nie robi, albo ma pretensje, że coś od niej chce. 

Później niemal do północy pisałam raport na studia. Oglądałam też Stranger Things, ostatnio odcinek oglądam już od kilku dni i nie mogę skończyć. 

Trochę się rozpisałam, ale to moja forma terapii, więc pisać zamierzam często. Postanowiłam też, że chce się ogarnąć z moim jedzeniem. Nie jem dużo (chociaż ostatnio przez okres trochę więcej), ale jakościowo trochę podupadłam. Pora to zmienić! Dodaje jedzenie z ostatnich dni. 



Tosty, czyli coś co muszę ograniczyć, bo ciągle je jem.


Domowa pizza, którą ostatnio zrobiłam. Jedna połowa to 4 sery, a druga już jest bardziej urozmaicona. 


Kupiłam ostatnio w action. Taki aromat do wody, ale szczerze to jest mocno średni. Plus, że jest bez cukru, ale trzeba sporo dać żeby poczuć smak. 


Kanapki z serkiem, awokado, warzywa i jajecznica z dwóch jajek. 


Lody z banana i truskawki ze słodzikiem. 


Kanapki z łososiem, jajkiem, warzywami i sosem czosnkowym. 


Tortilla z warzywami, zupa pomidorowa z marchewką 


Ciabata posmarowana sosem (musztarda i miód), przypieczona na patelni. Na to dałam mozarelle light, pomidora i sos balsamiczny, druga połówka jest z hummusem paprykowym i ogórkiem małosolnym. 


Truskawki i baton kizzers. Wczoraj w końcu się na niego skusiłam. Jest bardzo dobry, ale słodki. Czy kupię go ponownie? Chyba odzwyczaiłam się od takich rzeczy. 


No ale przyznajcie, że środek ma super. Smakuje jak baton lion. 


Dzisiejsze śniadanie. Kanapka z awokado, hummusem i jajkiem. Pomidorki i truskawki. 


Mój brat jutro wyjeżdża i znowu zostanę sama po ponad trzech tygodniach. Mam wrażenie, że tylko obecność innych osób trzymała mnie jakoś w kupie. Nie wiem jak to teraz będzie, chyba po prostu muszę się czymś zająć. 

Dzisiaj w planie jest poprawić wszystkie napisane przeze mnie eseje i wysłać je do oceny. Dobrze, że zabrałam się za to wcześniej. Później będę się uczyła do egzaminów, które mam w przyszłym tygodniu. Zacznę też czytać nową książkę. 

W ogóle! Wiecie co pomyślałam, że może mi pomóc w pokonaniu mojej traumy, czy po prostu prostu z ruszeniem dalej? Spisanie tego wszystkiego co mi się przytrafiło. Nie chodzi o bloga, ale o książkę, tylko dla mnie oczywiście, bo nie wyobrażam sobie tego nigdzie dodać. Myśl, że wszystko by się skończyło wraz z napisaniem ostatniego rozdziału przepełnia mnie radością. To byłoby tak jakbym jednocześnie zamknęła jakiś etap w życiu. 


niedziela, 12 czerwca 2022

3960-3962 || Może nie jestem jedyną osobą z rodzeństwa, która ma problemy

 Niedziela, 22:27


Chce mi się rzygać. Po pierwsze za dużo zjadłam (zwalam to na okres), a drugim powodem jest to, co się aktualnie dzieje w domu. Ale od początku...

Mój brat zerwał ze swoją dziewczyną ku ogromnejjjjj radości mojej matki. Ale nie chodzi tutaj o samo zerwanie, bo to akurat w ogóle mnie nie obchodzi. Pomimo tego, że to jest mój brat nigdy nie ingeruje w jego życie. Ale jezu to, co teraz matka i on odstawiają to mnie przeraża. Mój brat nie chciał początkowo zerwać z dziewczyną, bo ta ogarniała mu studia i prace licencjacką (aż głupio mi to pisać). Ale matka mu powiedziała żeby niczym się nie przejmował, no bo hej! Przecież ja mogę mu napisać ten licencjat. Czaicie? Dla mnie to już jest tak niski poziom, że chyba oboje niżej zejść nie mogli. Boże nie chciałabym żeby jakikolwiek facet kiedyś potraktował mnie w ten sposób. Ale chcecie usłyszeć coś lepszego? Przed chwilą mój brat wyszedł na randkę z jakąś dziewczyną i powiedział, że później wróci z nią tutaj do domu (nie chce być obcesowa, ale no chyba domyślacie się w jakim celu). Moja matka tylko przyklasnęła temu pomysłowi i pościeliła łóżko mojemu bratu w salonie, no bo cytuję "tam im będzie lepiej, bo łóżko jest większe". I jeszcze powiedziała  żeby koniecznie wstawił na insta zdjęcie z tamtą dziewczyną żeby była mojego brata zobaczyła. 

Jest mi strasznie głupio o tym pisać, ale jezu... Bardzo współczuje tej dziewczynie. Zwłaszcza, że teraz pewnie leży w domu i ryczy, a po moim bracie zeszło to jak po kaczce. Mimo że to chora sytuacja, to i ja wyciągnęłam z niej lekcję. Muszę spierdalać z tego domu. 

Sama myśl, że ktoś kiedyś mógłby mnie potraktować w ten sposób napawa mnie obrzydzeniem. Zarówno postawa mojego brata jak i matki (chyba nawet bardziej). 

A jeśli chodzi o mojego brata jeszcze. To wiecie, zawsze myślałam, że to ja mam problemy z powodu tego, co działo się w naszym domu gdy byliśmy młodsi, ale ostatnio coraz częściej dochodzę do wniosku, że z nim także nie jest wszystko okej. Już pomijając sprawę tej byłej dziewczyny, to jego relacja z jedzeniem też odbiega od normy. Zazwyczaj ćwiczy nawet dwa razy dziennie, a to w sumie około 4 godzin treningów... Nic co jest złe też nie weźmie do ust, nawet gryza. Czy coś mi to przypomina? No ba! Kurwa przecież to moja kopia. 

A co ja robiłam przez weekend? Oglądałam stranger things, siedziałam na tik-toku, czytałam książkę i próbowałam się uczyć na wtorkowy egzamin. Słowo próba jest tutaj bardzo ważne, bo ja mam dosłownie mózg jak ser szwajcarski. I co gorsza, nie mogę się skoncentrować na dłużej niż kila minut (a to i tak z trudnem). 

Ten wpis jest bez ładu i składu, ale za dużo mam myśli w głowie. 


czwartek, 9 czerwca 2022

3959 || Zmiana narracji

 Czwartek, 21:33


Kiedyś Wam wspominałam, że prowadzę bloga od 2011 roku, a ogólnie pamiętnik bodajże od kiedy nauczyłam się pisać. Miałam dzisiaj zamiar poprzenosić posty z mojego poprzedniego bloga tutaj, ale tego są setki, więc dodałam tylko pierwszy wpis z każdego roku. Nie chce tego stracić. To w końcu moja historia. Dokładnie to dzisiaj jest 3959 dzień od kiedy walczę o to, aby ta historia miała jakiś epilog. 

Jezu jestem tym taka zmęczona. 

Dzisiaj wracałam do domu przez park w czasie burzy. Liczyłam na to, że trafi mnie piorun, ale nawet tyle szczęścia nie miałam. 

wtorek, 7 czerwca 2022

965 || Z mamusią jest gorzej

 Wtorek, 22:36


Wstałam dzisiaj o 7 i przez godzinkę czytałam książkę. Później się zebrałam i przed 10 byłam na uczelni. miałam jedno konwersatorium, a później kolokwium, które poszło mi bardzo dobrze. Jestem w szoku, bo wiecie, że mam okropne problemy z koncentracją (ona praktycznie u mnie nie istnieje). Później chciałam iść jeszcze na konsultacje, ale finalnie się nie dostałam. W domu byłam koło 2, zjadłam pierwszy posiłek i zaczęłam ogarniać rzeczy na wyjazd. Muszę od nowa wybierać przedmioty, bo te które już wybrałam nie są po angielsku... super. No ale mówi się trudno. Później poszłam na korepetycje. 

Przed chwilą zrobiłam sobie jeszcze tosty na kolacje, chociaż w ogóle nie jestem głodna. Ale gdybym miała czekać na chwilkę, w której jestem głodna, to rzadko kiedy bym coś jadła. 

Idę zrobić duolingo, zjeść a później jeszcze coś obejrzę. 

Ogólnie nadal jest u mnie mój brat i oczywiście mamusia. I dziewczyny... są takie cyrki w domu, że czasami nie wiem czy śmiać się czy płakać, teraz akurat się dzieje. Doszło do tego, że matka nie daje mojemu bratu kluczy od domu, bo boi się, że ten zgubi... dlatego stale się pyta gdzie idę i, o której będę żebym oczywiście mogła mu otwierać. Rozumiecie? Mój brat ma 22 lata...To jest chore. Do tego dochodzi gotowanie mu dosłownie 10 posiłków dziennie i usługiwanie. Dzisiaj puściła pralkę tylko po to żeby wyprać mu jedne spodenki, mi w takiej sytuacji kazałaby zwyczajnie spierdalać i czekać aż uzbiera się cała pralka. 

poniedziałek, 6 czerwca 2022

963-964 || I thought I lost it - my spark!

 Poniedziałek, 21:06


Niedzielę spędziłam głównie na czytaniu książki. Przeczytałam cały pierwszy tom trylogii Royal oraz nowy rozdział książki z wattpada. Oprócz tego przyjechał mój wujek z ciocią, kuzynem i ich nowym pieskiem. Oh szczeniak był cudowny! Dziewczyna brata zrobiła mi nawet z nim zdjęcia z nim. To pierwsze było takie z zaskoczenia i powiem Wam, że dziwnie się czułam gdy je zobaczyłam. Myślałam, że już dawną ją straciłam - moją iskrę. Ale widzę, że tli się gdzieś jeszcze głęboko we mnie. Spark! 




Wczoraj był też dla mnie wielki dzień, bo powiedziałam mamie o wyjeździe. O dziwo zareagowała dobrze, nawet bardzo dobrze. Powiedziała, że należy mi się taki wyjazd. Byłam zaskoczona. Cieszę się, że mam już to za sobą. 

Dzisiaj rano byłam na uczelni, a później próbowałam się uczyć na jutrzejsze kolokwium. Szło mi jak krew z nosa. Koniec końców opanowałam jakoś materiał i będę liczyła na swoja inteligencję, chociaż nie wiem czy i ona mnie nie zawiedzie. Mam ogromne problemy z koncentracją! Oprócz tego czytałam książkę. Dzisiaj padło na "Prokuratora". Taka mocno średnia. 
Korzystając z tego, że mam Libriso, to w kolejce mam jeszcze kilka książek, które chciałabym przeczytać m.in. "Pieśń o Achillesie", "Niewidzialne życie Addie LaRue" czy "Siedmiu mężów Evelyn Hugo". Jeśli macie jeszcze coś do polecenia, to śmiało! Ja czytam praktycznie wszystko, ostatnio natomiast przejadły mi się kryminały i teraz częściej sięgam po fantastykę. Bardzo lubię książki, w których autor kreuje jakiś nowy świat! Cenię sobie kreatywność. 

Ostatnio zrobiłam też dosyć długą listę rzeczy do zrobienia, obiecałam sobie, że codziennie będę skreślać co najmniej jeden punkt. Jestem na dobrej drodze. Cieszę się, że pomimo ciężkiego czasu jakoś się trzymam. 



sobota, 4 czerwca 2022

961-962 || Wycieczka

 Sobota, 10:20


Miałam wczoraj wycieczkę ze studiów. Chyba pierwszą i ostatnią. Byliśmy w Oświęcimiu i zwiedziliśmy obóz koncentracyjny, już tam byłam w gimnazjum, o dziwo całkiem sporo zapamiętałam. 

Oczywiście założyłam sobie, że jak mnie większość dnia nie będzie w domu, to nie zamierzam jeść. Na nogach byłam od 6:30 i pierwszy posiłek zjadłam dopiero po 18. Już powiem Wam, że jak wracałam to się bardzo źle czułam. Dodatkowo było tam niesamowicie gorąco, a ja miałam na sobie długie, czarne spodnie. 

Ogólnie podróż i sama wycieczka minęła bardzo dobrze. Ale powiem Wam, że myślałam, że nie wytrzymam z moimi osobami z grupy. Normalnie jeden temat - żarcie. Ile to McDonaldów nie widzieli, ile KFC, co by zjedli, jedna dziewczyna stale nawijała o orzeszkach, które ma w torebce. No myślałam, że padnę. Bardzo rzadko mówię tutaj o czymś czego nie lubię, ale jezu nie cierpię gdy ktoś tak narzeka. No już pod koniec nie wytrzymałam i powiedziałam, że przypomina mi moją matkę z tym narzekaniem... Cieszę się, że wyjeżdżam z Polski. Serio, bardziej niż kiedykolwiek. 

Dobra, zbieram się. Za chwilkę mam korepetycje. Później (czyli po 13) zamierzam zjeść śniadanie. I biorę się do nauki, we wtorek mam kolokwium. Już nawet ogarnęłam trochę materiału w tym tygodniu. 

Idę zrobić listę rzeczy do zrobienia, zawsze mam wtedy jakiś jaśniejszy umysł. 



Brzmi znajomo? 


czwartek, 2 czerwca 2022

960 || Inspirujący

 Czwartek, 22:23


Myślę, że ten dzień można nazwać inspirującym. 

Rano miałam zajęcia zdalne do 13, później pojechałam się spotkać z koleżanką w kawiarni. Dostałam od niej certyfikat uczestnictwa w projekcie gminnym, ładny kubek i masę pomysłów, nad którymi muszę się jeszcze zastanowić. W ogóle koleżanka, z którą się spotkałam jest ode mnie grubsza... sporo grubsza, no myślę, że tak z 20-30 kilo to lekką ręką. I wiecie co mnie najbardziej dziwi? To, że ona potrafi sobie tak po prostu zamówić ciasto w kawiarni i je zjeść. I właściwie przez pół naszego spotkania (jak nie dłużej) byłam w szoku i pod wrażeniem jej jedzącej ciasto. Brzmi to niesamowicie głupio i wiem, że zrozumieją to tylko osoby z zaburzeniami odżywiania. Ta choroba tak rypie człowiekowi umysł, że czasami aż sama nie mogę ze sobą wytrzymać. 

Później poszłam na konsultacje w sprawie mojego wyjazdu do Włoch. Powiem Wam, że bardzo mam z tym pod górkę. W dodatku jedna prowadząca nie chce się zgodzić na indywidualny tryb zajęć, a to spore utrudnienie. Będę jednak walczyć! Już to robię. Sporo rzeczy udało mi się już ogarnąć, a drugie tyle nadal czeka do zrobienia. Dzisiaj przesiedziałam nad tym cały poranek. 

Jak przyszłam do domu to zjadłam jeszcze zupkę chińską. Bardzo mało ostatnio jem. Nie chce mi się. Jutro natomiast jadę na wycieczkę z uczelni (sama jestem w szoku, że jest coś takiego), a wieczorem planuje zrobić sobie chill night. Winko i chipsy, bo już od dłuższego czasu mam ochotę. Weekend natomiast będzie pracowity. 

środa, 1 czerwca 2022

959 || Dzień dziecka

 Środa, 22:32


Wstałam koło 7 i pojechałam na seminarium. Promotorka zaakceptowała mój konspekt, co prawda coś tam muszę jeszcze poprawić, ale jest okej. Całe przedpołudnie i część popołudnia spędziłam oglądając serial. Później zaczęłam coś pisać magisterkę, ale miałam zawirowanie w rodzinie i jakoś nie potrafiłam się skupić. Nie będę tutaj pisać o co chodzi, ale sprawa była dosyć poważna. A ja? Pełne opanowanie. Czasami przerażam samą siebie. To prawda co mówią. Jak już raz wyłączysz emocje, to potem ciężko jest je ponownie włączyć. 

Wieczorem zrobiłam domową pizze. Tak na dzień dziecka. Każdemu bardzo smakowała, więc ja też się cieszę. 

Ale o rany, ten dzień był jakiś taki koślawy. Dobrze, że już się kończy. 

A Wam z okazji dnia dziecka życzę... właściwie to sama nie wiem czego. Chyba po prostu spokoju ducha.