sobota, 30 października 2021

743 || Jedno zdanie, które wszystko zmieniło

Sobota, 21:36


Hejka! 

Dzisiaj ponownie się wyspałam i od razu czuję się lepiej. Właściwie większość dnia spędziłam siedząc nad koreańskim i angielskim, miałam także korepetycje. Następne 3 dni mojego wolnego zamierzam poświęcić magisterce, chcę już skończyć ten pierwszy rozdział :) Mam też większe zadanie na studia, którym muszę się zająć. 

Bilans: 

śniadanie: 2x kanapka z jednym jajkiem, pomidor, twarożek president 

obiad: veggie bowl (ryż do sushi, cukinia, papryka, grzybki, tofu)

podwieczorek: 3 mandarynki 

kolacja: 2x tosty z mozarellą light, pomidor i kawałek ogórka, wege kabanos 


A tak w nawiązaniu do wczorajszego posta, to chciałam Wam napisać coś co sprawiło, że mam zupełnie inne spojrzenie na jedzenie. Nic odkrywczego, ale usłyszałam, że "najlepsza dieta, to taka, którą potrafi się utrzymać". Mi dało to wiele do myślenia. Im więcej ograniczeń, tym większa szansa na to, że nam po prostu nie wyjdzie. 

piątek, 29 października 2021

739-742 || I pyk! - 10 KILOGRAMÓW

 Piątek, 20:27


Hejka! 

Cały tydzień mnie tutaj nie było, ale tak jak Wam zapowiadałam, to był ciężki czas. Miałam dużo na głowie, wiele do nauki, jakiś pojedynczych zadań, trochę korepetycji. We wtorek miałam także szczepienie i nie wiem czy to przez to, czy raczej przez sporo obowiązków, ale czułam się po prostu wykończona. Dzisiaj spałam 11h i w końcu udało mi się dojść do siebie. Spędziłam także większość dnia z jedną z moich przyjaciółek, jak zwykle uśmiałam się na za wszystkie czasy, więc to także dało mi sporo energii. 

Chcecie znać news dzisiejszego dnia? Chyba już znacie jeśli przeczytałyście temat, ale muszę to jeszcze raz napisać. Zrzuciłam 10 kilogramów, a nawet trochę więcej, ale zostańmy przy tej okrągłej liczbie. Jestem z siebie BARDZO DUMNA. Zaczęłam na początku sierpnia, więc można powiedzieć, że schodziło tak około 3 kilogramy miesięcznie. Dużo to, to nie jest, ale więcej niż osiągnęłam w ciągu ostatnich lat stałego głodzenia się i objadania. Wiem, że idę dobrą drogą :) 

Udanego weekendu! 

poniedziałek, 25 października 2021

738 || To będzie ciężki tydzień

 Poniedziałek, 21:04


Hej!

Odzywam się dosłownie ekspresem i uciekam do nauki, niestety. Powiem Wam, że cieszę się, że mogę chodzić na uczelnie, ale jak sobie pomyślę ile czasu tracę na dojazdy, to mi się gorzej robi. Okienek także nie jestem w stanie wykorzystać w 100%.  Pod tym względem jednak zajęcia zdalne byłyby dla mnie znacznie lepsze. Może niedługo.. 

Miałam dzisiaj na uczelnie na 11:30, miałam konwersatoria oraz kurs koreańskiego. Odwołali mi seminarium, więc wróciłam wcześniej do domu. Po drodze byłam jeszcze w Rossmannie i w piekarni po świeże pieczywko. Uwielbiam chleb z masłem i solą <3  

Bilans: 

9:00 3x placuszek budyniowy z dżemem dyniowym i śliwkami

13:15 kanapka z serkiem i hummusem

15:00 jogurt pitny 

18:00 gnocci z warzywami i tofu 

21:00 2x kromka chleba z masłem i solą, zupa pomidorowa 

Idę już do tej nauki... Rany kompletnie nie odpoczęłam przez weekend i teraz bardzo to odczuwam. 


niedziela, 24 października 2021

737 || Planowanie posiłków

 Niedziela, 22:15


Po tym weekendzie jestem bardziej zmęczona niż przed. W piątek miałam cały dzień wolny, wczoraj już coś tam ogarniałam, a dzisiaj zapieprzałam, a i tak się ze wszystkim nie wyrobiłam. Obiecałam sobie, że będę w weekendy robiła wszystkie swoje zadania na studia, ale ponownie nie wyrobiłam się z ogarnięciem jednego przedmiotu. To był też pierwszy tydzień od początku sierpnia gdy nie udało mi się poćwiczyć min. 3 razy. Zrobiłam tylko jeden trening we wtorek. Potem byłam zajęta, potem dostałam okres i się źle czułam, a dzisiaj się już nie wyrobiłam. No mówi się trudno, w przyszłym tygodniu będę lepiej gospodarować czasem. 



A tutaj mój meal prep. Praktykujecie? Bo ja tak, już właściwie od lat, ale dostosowuje to sobie do swojego tygodnia. Aktualnie gotuję w niedzielę (włącznie) posiłki na poniedziałek, wtorek i środę. W resztę dni w tygodniu gotuję raczej na bieżąco, bo mam zdecydowanie więcej czasu. 
A co mamy na zdjęciu? Idąc od lewej: śniadanie. Na śniadanie przygotowałam sobie placuszki budyniowe ze startym jabłkiem i cynamonem, będę je jadła z dżemem dyniowo-jabłkowo-goźnikowym domowej roboty. Do tego przygotowałam sobie śliwki. W lecie jak były tanie, to zamroziłam większą ilość i dzisiaj część rozmroziłam na patelni. Powstał też taki naturalny sosik, który wypiłam jak kompot. A to pomarańczowe w butelce, to szoty witaminowe. Taka porcja starczy mi na cały tydzień. Swoje przygotowuje tak, że dwie cytryny (bez skórki oczywiście) blenduje z imbirem (korzeń) i kurkumą (korzeń). Potem odcedzam na siteczku i rano przed wypiciem rozcieńczam z wodą. 
Na obiad mam gnocchi z warzywami i tofu. Nie dzieliłam tego na porcje, bo będę to robiła na bieżąco (w zależności od tego jak bardzo będę głodna). 
Na kolacje zrobiłam krem z marchwi i pomidorów, do tego ugotowałam makaron pełnoziarnisty. 
Oczywiście, to nie jest wszystko co będę jadła przez te trzy dni. Mam też jogurty do picia, które wezmę na uczelnie, a także jakieś owocki. 

Pamiętam, że jak kiedyś powiedziałam koleżankom ze studiów, że jem przez 3-4 dni to samo, to się dziwiły i każda z nich powiedziała, że codziennie gotuje sobie coś innego. Dajcie znać jak wy robicie i jakie macie do tego podejście.  Może jedzenie przez tyle dni tego samego nie sprawia mi jakieś dużej przyjemności, ale cieszę się, że zawsze mam jakiś gotowy posiłek i oszczędzam dzięki temu czas. 

sobota, 23 października 2021

733-736 || Streszczenie ostatnich dni :)

 Sobota, 12:05


Hejka! 

Nie było mnie tutaj kilka dni, ale nie martwcie się, nic się nie stało :) Po prostu byłam zajęta, od kiedy doszło mi pisanie magisterki, to staram się siadać do tego w każdym wolniejszym momencie w ciągu dnia. Założyłam sobie, że pierwszy rozdział napiszę do końca tego miesiąca, zostało 8 dni i nie wiem czy się wyrobię. Jestem mniej więcej w połowie, plus jakieś poprawki. Zobaczymy :) Tak czy inaczej przed deadlinem promotorki (czyli 15.11) zdążę. 

W środę większość dnia spędziłam na uczelni. Miałam zajęcia oraz kurs z koreańskiego i moi państwo, w końcu ruszyliśmy z kopyta :) Bardzo mnie to cieszy, bo przez ostatnie zajęcia dosłownie usypiałam. Środowy wieczór spędziłam na pisaniu pracy. 

W czwartek miałam zajęcia online od 8. Okazało się, że nie były na żywo tylko facet wstawił nagranie, kiepsko, bo mogłam pospać. Ale jak już wstałam, to zdecydowałam, że odsłucham i zrobię notatki. Potem wróciłam jeszcze na trochę do łóżka, bo kiepsko się czułam. Jak już się wyleżałam to posprzątałam mieszkanie i pisałam trochę pracę. Po południu miałam korepetycje z wosu, a potem poszłam na korepetycje do tego dzieciaczka, o którym Wam mówiłam. Mam go uczyć angielskiego, okazał się bardzo miłym dzieckiem. Póki co poszłam na "próbę", ale mam nadzieję, że jego rodzice zdecydują się na kontynuację, bo i ja się świetnie bawiłam i Filip. Korepetycje skończyłam dopiero przed 20, bo mały chciał jeszcze w coś zagrać, a ja nie miałam serca odmówić, zaraz po nich poszłam na zakupy do biedronki. A resztę wieczora spędziłam na kanapie z serialem. 

Wczoraj natomiast przeleżałam caaały dzień. Dostałam okres i czułam się fatalnie. Zarówno fizycznie jak i psychicznie. Trochę sobie popłakałam, wygrzałam się, najadłam i mi przeszło. Tak, w ostatnich kilku dniach zjadłam zdecydowanie zbyt dużo (a przynajmniej więcej niż na ogół). Teraz już wracam na stare tory. Pomimo okresu waga wskazała i tak pół kilo mniej, bardzo mnie to cieszy. 

A dzisiaj się wyspałam i wstałam dopiero przed 10, rzadko mi się to zdarza, nawet bardzo. Ale dzisiaj coś mi się śniło i myślę, że dlatego tak pospałam. Na śniadanie zjadłam szakszukę, wstawiałam też już pranie i ogarnęłam mieszkanie, wydrukowałam też wszystkie rzeczy do nauki. Zaraz biorę się za ich robienie, o 16 mam korepetycje, później planuje zrobić trening i się wykąpać. Wieczorem jadę do przyjaciółki na winko :) 

Miłego weekendu Kochane! 

wtorek, 19 października 2021

731-732 || Nowe wyzwania

 Wtorek, 23:32


Wczoraj miałam zajęcia dopiero na 11:30, ale wstałam wcześniej żeby popisać magisterkę. Idzie mi dosyć wolno, bo co się wkręcę, to muszę uciekać do kolejnych obowiązków. Potem miałam dwa zajęcia na uczelni oraz kurs koreańskiego. W domu znowu usiadłam do magisterki, prasowałam i zajęłam się innymi obowiązkami. 

Dzisiaj natomiast miałam zajęcia od 8 i do domu wróciłam koło 14. Chwilkę popisałam prace, miałam korepetycje, a potem przygotowywałam się do moich zajęć z maluszkami z angielskiego. Pierwsze mam już w czwartek, więc trzymajcie za mnie kciuki. Przygotowałam wiele gier, kolorowanek oraz zadań, więc mam nadzieję, że maluch będzie zadowolony. 

Bilans

6:30 dwa tosty, kabanosy wegańskie, pomidor 

14:00 gruszka, pół jabłka; 2x kawałki tarty z brokułem i serem, buraczki

18:00 pasek czekolady białej bez cukru 

21:30 sałatka z łososiem wędzonym 


Wieczorem poćwiczyłam i przygotowałam obiad na jutro. Miałam jeszcze uczyć się dzisiaj koreańskiego, ale już oczy same mi się zamykają. 

Dobranoc! 

niedziela, 17 października 2021

729-730 || Weekend

 Niedziela, 21:44


Hejka! 

Wczoraj wstałam dosyć wcześnie, bo na 10 umówiłam się z koleżanką na wspólne pisanie magisterki. Niestety spóźniła się ponad dwie godziny, a mieszka 10 minut ode mnie, nie lubię takich sytuacji. Udało mi się natomiast skończyć podrozdział pracy, więc było całkiem produktywnie. Na obiad ugotowałam nam pad thaia. O 16 miałam korepetycje, zdecydowałam się także na "przejęcie" od koleżanki kilku dzieciaczków z angielskiego, czekam teraz na kontakt od rodziców. Mam nadzieję, że się odezwą :) Wieczorem poćwiczyłam i oglądałam serial "Skazana". 

Dzisiaj także wstałam chwilę po 8, z rana popisałam jeszcze trochę magisterki i ogarnęłam mieszkanie. Koło 13 pojechałam na cmentarz, a później na obiad do mamy. Byłam także w sklepie po mleko do kawy, bo skończyło mi się roślinne, a ja krowiego nie uznaje. W domu przeczytałam teksty na jutrzejsze zajęcia, a wieczorem zrobiłam trening :) 

Dobra, to było takie małe streszczenie mojego weekendu. Myślę, że był całkiem produktywny, dzisiaj będąc u mamy i babci także sobie odpoczęłam. Poleżałam trochę bezkarnie i obejrzałam "Miodowe lata", ten serial zawsze poprawia mi humor :) 

Wczoraj ćwiczyłam 25 min. trening "taneczne cardio", a dzisiaj 45 minutowy trening z Kołakowską. Od przyszłego tygodnia ma się zacząć kolejne wyzwanie, nie mogę się doczekać! 



Sałatka, którą przed chwilą zjadłam. Sałata, kukurydza, pomidor, kiełki, oliwki, ogórek, papryka, łosoś wędzony. Z sosem jogurtowo-koperkowym. Do tego zjadłam jeszcze trzy wafle ryżowe. 


Jabłko z cynamonem. Uwielbiam! 


Tosty, które zjadłam dzisiaj na śniadanie. Były wypasione :) Ser do tostów, kiełbaska wędzona, pieczarki wcześniej podsmażone na patelni. Te tosty zjadłam z ketchupem z cukinii, który dostałam od koleżanki, domowej roboty. Do tego serek wiejski z pomidorem. 


Serek wiejski z pomidorem. Kanapki z mozarellą light, wegańską kiełbaską i ogórek


Sushi! O rany dawno nie jadłam :) Tym razem kupne i było przepyszne! 




piątek, 15 października 2021

728 || Zgubiłam 40 cm

 Piątek, 21:50


Hejka! 

Dzisiaj z rana jechałam do kosmetyczki na depilacje laserową, zaraz potem spotkałam się z przyjaciółką. Byłyśmy na otwarciu nowego Action, a potem pojechałyśmy po sushi. Resztę dnia aż do 20 spędziłyśmy na kanapie przed telewizorem. Dziwne, ale nie czuję żebym jakoś super odpoczęła. Ale się przynajmniej wyśmiałam. A jak to mówią, śmiech to zdrowie :)

12.08.2021 ---> 15.10.2021

Waga: - 8kg

Ramie: -3 cm

Biust: -6 cm

Pod biustem: -6,5 cm

Talia: -10 cm

Biodra: - 7 cm

Udo: -4 cm

Łydka: -3,5  cm

Suma: - 40 cm

Opowiadałam Wam ostatnio o zmianach jakie pojawiły się w moim życiu, ale nie wspomniałam o najważniejszej. Udało mi się skończyć z kompulsywnym objadaniem się. Nawet jak zjem coś niezdrowego (a uwierzcie, że jem też takie rzeczy, co Wam pokazuje na zdjęciach - pizza, McDonald czy chipsy), to nie daje juz sobie potem przyzwolenia na jedzenie wszystkiego. Nie ma czegoś takiego, że zawaliłam, to już sobie mogę pozwolić, bo po prostu zjedzenie, którejś z tych rzeczy, które wymieniłam nie traktuje jako zawalenie. Nie mam już problemu z tym żeby na obiad zjeść burgera, a na kolacje sałatkę. 

To chyba najważniejsza zmiana jaka się pojawiła w ostatnich miesiącach... a może nawet ostatnich 10 latach. 

czwartek, 14 października 2021

727 || Wyznania ex słodkiej dziurki

 Czwartek, 21:23


Słodka dziurka. Ostatnio usłyszałam to wyrażenie i dowiedziałam się, że mówi się tak na osoby, które lubią słodycze albo na samą cukiernie. Wiedziałyście? Hehe bo ja nie miałam pojęcia. Ja kiedyś byłam taką słodką dziurką, dosłownie nie potrafiłam żyć bez słodyczy. Po każdym posiłku sięgałam po coś słodkiego, a jak kupiłam ciastka czy czekoladę, to zjadałam na raz. Ale jakoś przez wakacje stwierdziłam, że muszę się tego oduczyć i po prostu przestałam je kupować (czasami kupiłam gorzką czekoladę). Dzisiaj zobaczyłam, że na promocji jest czekolada biała, bez cukru. Wzięłam i serio byłam w szoku, że jest dla mnie za słodka, kiedyś nie znałam takiego pojęcia. Byłam też w szoku, że potrafię zjeść kawałek i resztę odłożyć. Mam wrażenie, że coś się naprawdę we mnie zmienia. Nie tylko w kwestii jedzenia. 


Jestem jakoś zmęczona. Ostatnio często Wam pisałam, że piszę wpis i uciekam spać, a nigdy tak nie było. Po drodze do łóżka robiłam jeszcze wiele rzeczy, więc w tym tygodniu nie dosypiałam. Dzisiaj wstałam przed 8, bo miały być zajęcia zdalne, ale okazało się, że zostały odwołane. Nie chciałam tracić czasu, więc nie poszłam znowu spać, zajęłam się swoimi sprawami. Potem miałam kolejne zajęcia, byłam na zakupach spożywczych, posprzątałam mieszkanie i byłam na spacerze z koleżanką. Miałam mieć także korepetycje, ale dziewczyna przełożyła, więc skupiłam się na pisaniu magisterki. Kończę już pierwszy podrozdział. 

Teraz jeszcze coś obejrzę i tak na serio serio położę się wcześniej. 

I jeszcze jedzonko z ostatnich dni :)


Kanapki z jajkiem; pomidor z awokado


To jadłam w tym tygodniu na obiad prawie codziennie. Ryż basmati z trio warzywnym (kalafior, brokuł i marchewka) i to połączyłam z kapustą pieczoną z tofu i pieczarkami (wymieszałam wszystko).
Wyszło bardzo dobre.


Kanapki z guacamole i zupa krem z dyni


Placuszki z jabłkiem 
Trzy łyżki płatków owsianych zblendowałam z jajkiem i dwoma łyżkami jogurtu naturalnego. Do tego dodałam starte jabłko. Usmażyłam wszystko wieczorem i następnego dnia miałam super śniadanie.


Wegańskie śniadanko. 
Kanapki z pastą warzywną, sałatą, ogórkiem i kiełkami. Tofucznica z papryką i pieczarkami. Pycha!


Dzisiejszy obiad. Zupa ogórkowa i wafle ryżowe. 


środa, 13 października 2021

726 || dawno go tu nie było

 Środa, 21:47 


Cześć! 

Dzisiaj dzień zaczęłam od seminarium o godzinie 8, później miałam jeszcze angielski oraz wykład tak nudny, iż myślałam, że tam zejdę. Później okienko i mój kurs koreańskiego. Tym razem było znacznie lepiej niż ostatnio, babeczka troszeczkę się rozkręciła. Mam nadzieję, że teraz już pójdzie z górki, bo wiele oczekuje od tych zajęć. 

W domu byłam dopiero przed 18, pisałam magisterkę i zaraz uciekam coś obejrzeć. Jutro na szczęście tylko zajęcia zdalne. 

Bilans: 

6:20 2x kromka chleba z pasta warzywną, ogórkiem, twarożek, wege kabanosy

13:30 50 gr makaronu, trio warzywne i kiełbaska sojowa; kawałek jabłka 

18:00 zupa ogórkowa 

20:30 sałatka grecka, 2x kromka chleba z twarożkiem 

Moja koleżanka (ta której poleciłam wymianę i ona się dostała, a ja nie) zaproponowała mi dzisiaj, czy nie chcę przejąć jej uczniów z angielskiego. Jeszcze nad tym podumam, ale myślę, że się zgodzę. To angielski na poziomie głównie A1/A2, także bułka z masłem. Mam tylko nadzieję, że starczy mi cierpliwości do dzieciaczków. A kasa przed moim wyjazdem z pewnością się przyda! 

Żeby ten wpis nie był taki nudny, to jak prawdziwa kocia matka pochwalę się swoją pociechą :) 











Dobranoc <3


wtorek, 12 października 2021

725 || żałowałabym, że nie spróbowałam

 Wtorek, 21:43


Hejka!

Jestem już dosyć zmęczona, więc piszę wpis na szybkości i uciekam spać. Jutro znowu czeka mnie pobudka o 6. Dzisiaj miałam właśnie zajęcia od 8 do 13, po powrocie do domu zaczęłam pisać magisterkę. No wyprodukowałam jakieś pół strony.. ale lepsze to niż nic! Początki zawsze są trudne, a potem jakoś idzie. Mam zamiar siadać do tego codziennie i pisać cokolwiek, byleby jakoś posuwać się do przodu. O 18 miałam korepetycje z nową dziewczyną, okazała się bardzo sympatyczna. Po korkach zrobiłam trening, wzięłam już kąpiel i przygotowałam wszystkie posiłki na jutro. 

Przedwczoraj pisałam tutaj, że odpuszczam sobie tę wymianę bilateralną, a dzisiaj dostałam maila zachęcającego do wzięcia udziału w kolejnej rekrutacji.. idealne wyczucie czasu. Ale wiecie co? Takie złożenie papierów nic nie kosztuje, a nóż widelec może mi się udać. Żałowałabym gdybym nie spróbowała. Ta wymiana to taki erasmus tylko, że kierunki podróży są na inny kontynent, a nie tylko w Europie. Myślę jednak, że gdziekolwiek nie pojadę będę bardzo zadowolona! :) 


Muszę się trochę ogarnąć z jedzeniem, to znaczy jem dobrze, ale bardzo nieregularnie. Dzisiaj ostatni posiłek zjadłam o 21, bo wcześniej nie miałam czasu. A rano zjadałam śniadanie o 6, a potem obiad dopiero o 14. Także niezbyt ciekawie, będę nad tym teraz pracować w miarę możliwości. 

Aktywność fizyczna na dzisiaj to 20 minutowy trening całego ciała z fitdoncią oraz 10 minutowy trening na klatkę piersiową, także z nią. Bardzo mi się spodobało, chyba pierwszy raz od lat robiłam jakikolwiek trening siłowy. 

poniedziałek, 11 października 2021

724 || ...and counting

 Poniedziałek, 22:24


Haj dzień dobry, a raczej dobry wieczór :) 

Dzisiaj miałam zajęcia dopiero na 13, ale wstałam już po 7, bo musiałam zająć się kilkoma rzeczami. Wysyłałam paczki, kończyłam gotować obiad i robiłam zadanie na studia. Na uczelnie też pojechałam wcześniej, bo musiałam coś załatwić w dziekanacie i na szczęście poszło bez problemu. Oprócz normalnych zajęć miałam też dzisiaj pierwszą lekcję kursu koreańskiego. Od kwietnia chodziłam na indywidualne korepetycje, teraz zapisałam się na kurs na mojej uczelni, bo była okazyjna cena. Same zajęcia były natomiast średniawe, babeczka się kompletnie nie przygotowała, mam nadzieję, że kolejne okażą się lepsze. Zajęcia są dwa razy w tygodniu, po 1,5h, więc obym nie musiała się na nich męczyć. 

Bilans: 

8:45 - 2x kromka chleba, jajko, pomidor i awokado

14:50 - kanapka z pastą wegańską i ogórkiem kiszonym, jogurt do picia

18:30 - ryż basmati z trio warzywnym, kapustą i tofu

21:30 - 2x kromka chleba z guacamole, zupa dyniowa 


Ostatnio odpadło mi kilka zajęć na uczelni... and counting :) Kilka przedmiotów mi przepisali, kilka się nie otworzyło. To wszystko sprawia, że mój grafik stał się znacznie lepszy i mam więcej czasu. Natomiast za miesiąc mam oddać pierwszy rozdział magisterki, więc mam się czym zająć. W tym tygodniu jestem umówiona z koleżanką na wspólne pisanie ;) 


Dobranoc :) 

niedziela, 10 października 2021

723 || Co jadłam w tym tygodniu?

 Niedziela, 21:27


Cześć :) 

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim wpisem, jesteście moim dużym wsparciem. Czasami nie piszę wszystkiego co czuję, bo nie chce narzekać, nie chce być nudna i pisać stale o tym samym, poza tym nie wiem co się dzieje, ale ostatnio bardzo dużo osób tu zagląda, ale... jak tutaj  nie wyrzucę z siebie pewnych rzeczy, to już nigdzie, a pisanie bardzo mi pomaga. Także dziękuję, że jesteście. 

A jeśli chodzi o ten wpis z przedwczoraj, to odpuściłam sobie składanie papierów na jakiekolwiek wymiany, pojadę na erasmusa i będę równie zadowolona, jestem tego pewna. Z tą wymianą ewidentnie nie jest mi po drodze, a czasami po prostu trzeba się czegoś puścić, aby iść dalej. 

Dzisiaj miałam dosyć nudną niedzielę. Robiłam rzeczy na uczelnie, prasowałam i gotowałam posiłki na przyszły tydzień. Nawet zrobiłam sobie drzemkę, co mi się zdarza dosłownie kilka razy do roku. 

Myślałam też dzisiaj o tym, co udało mi się osiągnąć w ostatnich miesiącach. Przede wszystkim od sierpnia regularnie ćwiczę, 3-4 razy w tygodniu, nie zdarzyło mi się mniej. Nie mam już napadów (obym nie mówiła tego w złą godzine). Jasne, że zdarza mi się zjeść więcej, ale wtedy kończy się na połowie paczki chipsów i jakiś żelkach, a nie na milionach kalorii. To bardzo dobrze zadziałało na moją wagę, a przede wszystkim na stan umysłu. Zaczęłam znowu czytać. Ja zawsze bardzo to lubiłam, ale wiecie jaki jest problem z czytaniem? Usadza człowieka w miejscu, a mi ciężko jest to znieść. Teraz bardziej umiem odpoczywać. Z takich mniejszych rzeczy, to wyrobiłam także nawyk picia wody zaraz po wstaniu i pisania "wdzięcznika". Tak nazwałam zeszycik, w którym wypisuje rzeczy, za które jestem wdzięczna. Myślę, że potrafię też bardziej stawiać na swoim (a przynajmniej częściej). Już nie dopasowuje się tak bardzo do ludzi. Kiedyś to wyglądało tak, że o cokolwiek by mnie ktoś nie poprosił zawsze to robiłam, nawet jak mi nie pasowało. Regularnie ogarniam też swoje finanse i  udało mi się odłożyć naprawdę sporą kwotę na wyjazd i inne plany. 

Trochę jedzenia z ostatnich dni :) 


Kanapki z pastą warzywną i ogórkiem, ser żółty; serek wiejski light z pomidorkami


Pad thai


Zupa krem z pomidorów z pieczoną ciecierzycą 


Jabłecznik i gruszka 


Makaron pad thai, ale wersja z resztek :) Dorzuciłam trochę kapusty z pieczarkami 


Kanapka z pastą jajeczną, łosoś wędzony, warzywa


Tosty z serem żółtym i jajecznica z dwóch jajek 


Sałatka z pieczoną ciecierzycą 

Udanego tygodnia! :)

sobota, 9 października 2021

722 || -8 kg

 Sobota, 22:30


Cześć :) 

Wczoraj miałam lekką... no dobra, sporą załamkę. Dzisiaj także dużo myślałam na ten temat, ale stwierdziłam, że walę to, nie zmarnuje kolejnego dnia na myślenie o innych. Skupiam się w 101% na sobie! 

Wstałam chwilę po 7, ale długo leżałam w łóżku i oglądałam serial. Potem ogarnęłam bieżące rzeczy. Gotowałam obiad, zrobiłam pranie, wystawiałam rzeczy na sprzedaż itd. Po południu pojechałam sprzedać książki, a wieczorkiem zrobiłam trening. 

Bilans:

śniadanie - 2x kanapka z pastą warzywną; serek wiejski light z pomidorkami

obiad: pad thai 

podwieczorek: krem z pomidorów 

kolacja: tortilla z jajkiem i warzywami; kubek kremu z pomidorów 

Aktywność fizyczna: 45 minutowe cardio 

Chciałam Wam się pochwalić, że stanęłam na wadze i od początku sierpnia ubyło mi już 8 kilogramów :) Jestem z siebie bardzo zadowolona. Do mojego celu na ten rok pozostało mi 6. 

piątek, 8 października 2021

721 || Po pijaku

 Piątek, 20:48 


Wypiłam butelkę wina. Zwalam na nią fakt, iż ten wpis będzie bez ładu i składu. 

Ogólnie większość dnia była naprawdę w porządku. Wstałam po 7 i  obejrzałam do końca film, który wczoraj zaczęłam. Jeszcze przed południem wysprzątałam całe mieszkanie, zrobiłam pranie, zmieniłam pościel, wysłałam paczki. A po południu byłam w bibliotece i na zakupach spożywczych... ale potem.. Wczoraj napisałam wpis, w którym twierdziłam, że muszę zająć się sobą, nie porównywać do innych , żyć swoim życiem, a dzisiaj ryczałam, bo znowu komuś się w życiu udało, a mi nie. Kilka miesięcy temu powiedziałam koleżance, że składam papiery na wymianę, a ona optymistycznie odpowiedziała "ale super, ja też złożę". I było oczywiście tak jak zwykle, ona się dostała, a ja nie. I UWIERZCIE MI NA SŁOWO, TAKIE PRZYPADKI MOGĘ LICZYĆ W DZIESIĄTKACH. Tak jest dosłownie za każdym razem. Uwierzcie mi, że chciałabym się cieszyć jej szczęściem, ale nie umiem. Jestem zbyt załamana tym, że mi nie wyszło. Mam 24 lata, rozglądam się wokół siebie i widzę, że każdemu coś się udaje. Tutaj ślub, tam dziecko, z innej strony kariera zawodowa, jakieś wakacje w ciekawym kraju, a ja mam wrażenie jakbym stała w miejscu i tak się miotała jak mucha zamknięta w słoiku. Nie chodzi o to, że im się udaje, a o to, że mi nie wychodzi. I przysięgam Wam, oby okazało się, że teraz moje życie jest ciężkie, bo przyszłość będzie usłana różami, w innym przypadku... nieważne. 

Więcej nie zamierzam mówić innym o moich planach. Patrzenie na to jak inni spełniają MOJE marzenia jest dla mnie na tyle bolesne, że wolę milczeć. Ja kurwa mam nadzieję, że wszechświat mi kiedyś wynagrodzi, to wszystko co spotyka mnie aktualnie w życiu. 

Mam ochotę odciąć się od niemal wszystkich. 

Przepraszam, ale wyłączę możliwość komentowania tego posta. Jest on tylko dla mnie, abym pamiętała wszystkie emocje, które teraz odczuwam.


czwartek, 7 października 2021

720 || JA vs. JA

 Czwartek, 22:09 


Haj dziewczyny! 

Zajęcia zaczynałam dzisiaj o 8. Pierwsze dwa wykłady miałam zdalnie, a kolejne dwa stacjonarnie. Na szczęście, z tych stacjonarnych przepiszą mi oceny z drugiego kierunku, więc jestem bardzo zadowolona! Później poszłyśmy z przyjaciółką na drinka. Wypiłam średnie mohito truskawkowe, średnie w smaku, a później poszłam sprzedać książki, które zostały mi z poprzedniego roku studiów. W domu byłam chwilkę po 16, szybko zjadłam obiad i o 17 zaczynałam korepetycje. Wieczorem zrobiłam trening. Dzisiaj akurat miałam ochotę potańczyć, więc włączyłam dance cardio z Pamelą Reif, wyszło niecałe 30 minut. 

Bilans: 

9:30 - kromka chleba z pastą jajeczną z jednego jajka, trochę łososia i warzyw 

14:00 - mohito z musem truskawkowym 

16:20 - 50 gr makaronu pełnoziarnistego, warzywa na patelnie w sosie curry na jogurcie 

21:30 - sałatka z ciecierzycą 


Zawsze miałam bardzo duży problem z porównywaniem siebie do innych osób. Tutaj, z całą odpowiedzialnością, winę mogę zrzucić na moją matkę, bo zawsze słyszałam, że ktoś jest ode mnie lepszy. Dosłownie to było takie never ending story. Bardzo chciałabym zmienić myślenie w tej kwestii i przestać porównywać się do innych osób, ale ciężko jest porzucić styl myślenia, który miałam przez lata. Będę teraz nad tym pracować i jak już muszę się do kogoś porównywać, to tylko ja vs. ja. I patrzeć na to, czy moje życie jest lepsze teraz niż np. kilka miesięcy czy lat temu. 


Idę jeszcze coś obejrzeć i do spania! Buziaki <3 

środa, 6 października 2021

719 || 1%

 Środa, 21:54 


Hejka! 

Mój dzień zaczął się kiepsko. Na mieście są teraz takie korki, że jechałam na uczelnię ponad godzinę... Spóźniłam się  przez to na seminarium i to tak dużo, że już mi było głupio wejść na salę, więc sobie odpuściłam. Zamiast tego w cukierni kupiłam drożdżówkę, na uczelni zrobiłam herbatkę i trochę odpoczęłam przed zajęciami. Później miałam jeszcze angielski i konwersatorium i do domu. To tak wyjątkowo, bo normalnie będę siedzieć na uczelni od 8 do 20. No ale trudno :) W domu ugotowałam posiłki  na dzisiaj i jutro, robiłam zadanie na studia, a wieczorem poćwiczyłam. W międzyczasie byłam także wysłać paczkę i odezwała się do mnie nowa dziewczyna na korepetycje. Z polecenia, więc tym bardziej jest mi miło :) 

A jeśli o ćwiczeniach mowa! Dzisiaj zrobiłam ostatni dzień wrześniowego wyzwania z Kołakowską. Jestem z siebie bardzo dumna, bo to jednocześnie 2 miesiąc kiedy ćwiczę po kilka razy w tygodniu. Któraś z Was mi kiedyś napisała, że mnie podziwia, że mi się tak chce, ale uwierzcie... nie chce mi się. Nawet Kołakowska powiedziała dzisiaj, że na świecie jest około 1% ludzi, którym rzeczywiście chce się ćwiczyć, reszta musi się zmuszać. Ja mam dokładnie tak samo, teraz po tych dwóch miesiąc mogę powiedzieć jedynie, że wyrobiłam już nawyk i jest mi trochę łatwiej. Od połowy miesiąca rusza kolejne wyzwanie, w którym także zamierzam brać udział. Do tego czasu raczej będę ćwiczyć z kimś inny, bo potrzebuje zmiany :) 




Bilans: 

6:30 2x kanapka z plasterkiem sera żółtego, 2x plasterek wege szynki; banan

9:00 - drożdżówka z serem i budyniem + herbata z 2x łyżeczką cukru  

14:00 - 50 gr makaronu pełnoziarnistego z warzywami w sosie curry na jogurcie, kubek zupy dyniowej

17:00 - 3x kwadraciki z ciasta francuskiego z gorzką czekoladą 

21:00 - sałatka (sałata, pomidor, ogórek, buraczek, feta, kukurydza, papryka, sos na jogurcie)

Dodaje jeszcze kilka przypadkowych posiłków z ostatnich dni i idę spać :) 


Omlet z dwóch jajek + 3 łyżki płatków owsianych + kukurydza i oliwki do środka


Tortilla z warzywami i tofu, którą wzięłam na uczelnie


Dzisiejsza drożdżówka 




Miałam resztkę ciasta francuskiego, włożyłam do niego po kostce gorzkiej czekolady 

Powiem Wam, że kiedyś jak już zdarzyło mi się zjeść coś niezbyt zdrowego jak np. dzisiaj ta drożdżówka czy te kwadraciki (raczej prostokąty, ale mniejsza z tym), to potem już uważałam, że przez resztę dnia mogę jeść co chce. Tak samo było z ćwiczeniami, zawsze sobie odpuszczałam. Już od pewnego czasu staram się zmienić myślenie. 




wtorek, 5 października 2021

718 || Chce sama kupować magnesy

 Wtorek, 21:03


Hejka!

Dzisiaj miałam tylko trzy zajęcia, ale niestety okienka pomiędzy spowodowały, że jak wyszłam z domu o 7 to wróciłam dopiero przed 18. Po ostatnich zajęciach jeszcze usiadłam z przyjaciółką w parku i trochę pogadałyśmy, długo się nie widziałyśmy. Dostałam od niej magnes z Madrytu i rany, ale bym chciała sama sobie przywozić takie pamiątki. Niby głupota, ale ja już tak dawno nigdzie nie byłam, że wzruszają mnie takie rzeczy. Na moich studiach dyplomatycznych jest coś takiego jak wyjazd studyjny, zazwyczaj był organizowany do Brukseli, pokrywali 100% kosztów, a taki kilkudniowy wyjazd to serio spory wydatek. A dzisiaj się dowiedziałam, że z powodu pandemii jedziemy do Białegostoku... Ja to mam szczęście. 

Miałam dzisiaj ćwiczyć, ale jestem padnięta, znowu. Chyba potrzebuje kilku dni żeby się przyzwyczaić do nowego trybu życia. Zrobiłam co prawda wiele kroków, ale tego raczej nie traktuje jako trening. 

Bilans: 

6:30 - omlet z dwóch jajek z plasterkiem sera żółtego, warzywami

13:00 - tortilla z tofu i warzywami, gruszka 

18:00 - zupa dyniowa, 2x kromka chleba z serkiem śmietankowym

20:30 - frytki 

Wiem, że ostatnio się wydaje jakbym nie wiem ile jadła, ale uwierzcie mi, że tak nie jest. Porcje są małe, kalorii także wychodzi mało. 

Mamy 21, a ja idę spać. Jutro i w czwartek na szczęście wcześnie kończę, a w weekend będę robiła rzeczy na studia. Mam pełno materiałów do przeczytania. 

poniedziałek, 4 października 2021

717 || Gdy wchodzę do pokoju pełnego ludzi...

 Poniedziałek, 20:51


Hello :) Witam w pierwszy dzień roku akademickiego! 

Padam! Dosłownie padam, więc zamierzam napisać wpis, pogadam z przyjaciółką, coś obejrzę i o 22 chcę już spać. Zajęcia zaczynałam dzisiaj o 11:30, ale pojechałam dwie godzinki wcześniej żeby coś załatwić, niestety mi się nie udało. Potem miałam dwa zajęcia. Jeśli chodzi o ludzi, to mam wrażenie, że coś się we mnie ostatnio zmieniło pod tym względem. Zawsze zależało mi żeby poznać nowe osoby, ciągnęło mnie do nich i nigdy nie miałam problemu z nawiązywaniem nowych relacji. Teraz tego problemu także nie mam, ale już nie czuję potrzeby żeby się z każdym przyjaźnić. Przypomina mi się taka refleksja, którą kiedyś usłyszałam od jednej kobiety "Kiedyś wchodziłam do pokoju pełnego ludzi i zastawiałam się, czy oni mnie lubią. Teraz zastawiam się, czy ja lubię ich". Chyba mogłabym powiedzieć to samo. Mam wielu znajomych i przyjaciół nie czuję potrzeby szukania nowych. Poza tym za rok i tak wyjeżdżam, muszę skupić się na sobie :) 

Koło 16 wróciłam na chwilkę do domu i potem znowu pojechałam załatwić jedną rzecz, wróciłam po 18 i czas do teraz jakoś minął. 

Bilans:

8:00 - 2x kanapka z serkiem i buraczkiem, parówka wege 

15:00 - kanapka z plasterkiem sera żółtego i wege szynką 

18:30 - kawałek tarty z szpinakowo-brokułowej z serem; kubek zupy pomidorowej bez śmietany 

20:30 - kanapka z serem i szynką; kawałek tarty i kubek barszczu 

Aktywność fizyczna: nie ćwiczyłam, ale zrobiłam ponad 15 tys. kroków 

Postanowiłam, że będę się jednak ważyć na starej wadze (analogowej). Ta nowa stale pokazuje inne wyniki i bardzo mnie to denerwuje. Ta analogowa nie będzie taka dokładna, ale może nawet to lepiej, że nie będę się tak rozwodzić nad każdym gramem. 

Także od początku sierpnia schudłam 6,4 kilograma :) 

niedziela, 3 października 2021

716 || Żyć, a nie tylko przeżyć

 Niedziela, 21:35


Cześć!

Miałam mieć dzisiaj super luźny dzień, ale i tak część z niego poświęciłam na rzeczy związane z uczelnią. Stresuje się teraz, bo coś tam źle powypełniałam, no ale już trudno. Powiem Wam, że jakaś nieogarnięta jestem ostatnio, już nie pierwszy raz mi się to zdarzyło, ale może to dlatego, że tych papierków jest za dużo. 

Oprócz tego wysyłałam paczki z rzeczami, które sprzedałam, czytałam książkę i skończyłam oglądać "Squid Game". Bardzo mi się podobał. 

Bilans:

śniadanie: parówka wege, 2x kanapka 

II śniadanie: gruszka 

obiad: 50 gr makaronu pełnoziarnistego, warzywa na patelnie 

podwieczorek: banan z masłem orzechowym 

kolacja: kawałek tarty szpinakowo-brokułowej z serem; sałatka 

Kalorii nie liczyłam, ale dzień pod względem diety zaliczam. 

Jutro zaczyna się dla mnie rok akademicki. Tak jak Wam mówiłam, wyjątkowo się nie stresuje. W tym roku zamierzam żyć, a nie kombinować jak przeżyć. Mam już cały plan zajęć i powiem Wam, że jest okej. Co prawda, jest kilka okienek, ale czymś się wtedy zajmę. Od poniedziałku do środy mam sporo zajęć, w czwartki tylko do 15 i weekend! 

Uciekam! Życzę wszystkim udanego roku akademickiego :) 


sobota, 2 października 2021

715 || Intensywna sobota i trochę motywacji

 Sobota, 22:39


Dzisiaj o 13 miałam mieć korepetycje, kolejne stacjonarne, ale niestety dziewczyna się nie pojawiła. Dała znać chwilę przed zajęciami, że jej nie będzie i tyle, nawet żadnego przepraszam. Kiepsko! Miałam już przygotowane i wydrukowane wszystkie materiały, szkoda mojego czasu i pieniędzy.  Kolejne korepetycje miałam późnym popołudniem, ale dziewczyna pomyliła godziny i spóźniła się 30 minut... Nie wiem co z tymi ludźmi ostatnio.

Pomimo tych niepowodzeń dobrze wykorzystałam dzisiejszy dzień. Miałam sporo papierkowej pracy i większość już udało mi się zrobić. Dopełniłam także wszystkich formalności związanych z kursem koreańskiego na mojej uczelni. Opłaciłam cały semestr i odesłałam podpisane papiery. Jestem z tego bardzo zadowolona. Złożyłam także dokumenty o stypendium rektora na ten rok. Staram się myśleć pozytywnie, ale ostatnio kiepsko u mnie ze szczęściem. Trzymajcie za mnie natomiast kciuki, to zawsze pomaga :) Rano wystawiłam także sporo książek na sprzedaż, kilka już udało mi się sprzedaż i niedawno podeszłam do paczkomatu żeby wszystkie nadać. Każdy grosz się liczy :) 

Bilans: 

śniadanie: tofucznica z 2x kromka chleba 

II śniadnie: pół jabłka, figa

obiad: trochę ryżu z sosem słodko-kwaśnym; kapusta kiszona

kolacja: mała porcja sałatki i 1/3 wrapa z jajecznicą 

Nie liczyłam dzisiaj kalorii, ale zjadłam naprawdę bardzo mało. 

Jutro ostatni dzień moich wakacji. Wracam na uczelnię z dosyć spokojną głową, bez obaw, że sobie nie poradzę, a to dobry znak :) Planem na jutro jest wypoczynek. Zamierzam się wyspać, poczytać książkę, oglądać serial i wymalować paznokcie. 

A teraz troche motywacji :) 










Która metamorfoza podoba Wam się najbardziej?



piątek, 1 października 2021

714 || W świecie pełnym wyborów, wybieram siebie

 Piątek, 19:56


Właśnie czekam aż frytki mi się zrobią. Dobrze czytacie, miałam straszną ochotę od kilku dni i w końcu postanowiłam że je zjem. Ogólnie mam dzisiaj nie za dobry dzień. Wiedziałam, że matka przyjedzie i sama świadomość tego mnie stresowała. Z rana jedynie załatwiłam kilka rzeczy na studia, a potem posprzątałam całe mieszkanie. Zgadnijcie co zrobiła matka jak tylko przyjechała? Tak, zaczęła sprzątać... Była też na zakupach spożywczych w kilku sklepach. Nie myślcie, że robi to dla mnie, błagam Was. Mój brat jutro przyjeżdża. Matka też powiedziała, że zostanie na cały weekend. Módlcie się żebym to wytrzymała. 

Ogólnie mój dobry okres jaki miałam ostatnio z matką minął na dobre. Wczoraj zadzwoniła do mnie z pretensjami, aż głupio mi mówić o co jej chodziło, ale... nie chciała żebym dłużej zbierała naklejek na maskotkę z biedronki... Dobrze czytacie. I zadzwoniła specjalnie żeby mi powiedzieć, że mam jej nie brać, bo nie jest mi potrzebna i że to głupota. Kiedyś oglądałam filmik Julii Kobus na temat toksycznej relacji i przytoczyła w nim taki przykład, że gdy szła na zakupy spożywcze z partnerem, to nie mogła nawet sama wybrać szynki, bo wszystko miało być tak jak chce ta druga osoba. Ja czuję się bardzo podobnie. I mam nadzieję, że nie muszę w tym miejscu tłumaczyć, że to wcale nie chodzi o jakąś maskotkę czy szynkę, a o CAŁKOWITY brak możliwości podejmowania decyzji. Ja mam gdzieś tego pluszaka, zbieram te naklejki, bo je dają, a potem kot się bawi zabawką, ale ona nawet w takiej sprawie musi mieć ostatnie zdanie, bo coś jej się w chorym umyślnie uroi. Nawet jak już pozwala mi podjąć samej jakąś decyzję, to potem tylko słucham po SETKI razy, że źle zrobiłam, że mogłam zrobić inaczej itd. 

Dzisiaj gdy była w domu też kilkukrotnie podniosła mi ciśnienie. Mam 24 lata i nawet nie mogę się doprosić żeby pukała jak wchodzi do mojego pokoju, po prostu mówi, że nie będzie tego robiła i tyle. Jutro mam korepetycje stacjonarne i gdyby to nie były pierwsze zajęcia, to napewno bym odwołała. Matka będzie wtedy w domu, a jej nie da się nic przetłumaczyć żeby nie wchodziła do pokoju, czy żeby nie gadała w tym czasie przez telefon. 

Gdy byłam młodsza jej zachowanie mnie irytowało, teraz gdy jestem dorosła stwierdzam, że tak się po prostu nie da żyć. Albo ona, albo ja. A w świecie pełnym wyborów, po raz pierwszy w życiu, wybieram siebie. 


Przepraszam za taki negatywny wpis, ale nie mam tego komu powiedzieć. Normalnie jest mi wstyd mówić o niektórych zachowaniach matki.