czwartek, 25 kwietnia 2024

pogadajmy o relacjach

Środa& Czwartek 



Środa koło godziny 15-16

Siedzę aktualnie w kawiarni, wpadłam dosłownie na godzinkę, bo musiałam coś dokończyć, a tutaj wszystko idzie mi znacznie szybciej niż w domu. Przed chwilą skończyłam, ale korzystając z tego, że mam jeszcze kilka łyków kawy pomyślałam, że napiszę wpis. O relacjach, bo o nich wspominam tutaj ostatnio bardzo mało.

relacje z mamą 

Są bardzo dobre, właściwie najlepsze od lat.  Od kiedy moja mama schudła to bardzo się zmieniła i to nie tylko fizycznie, ale także psychicznie. Jest znacznie łatwiej się z nią porozumieć, jest bardziej radosna, ma więcej energii. No jednym zdaniem: cud, miód i orzeszki. Co prawda nie spędzam z nią dużo czasu, ale to tylko kwestia mojego zaganiania, a nie braku chęci jak to było wcześniej. Myślę, że sporo robi także fakt, że wie, że zamierzam się niedługo przeprowadzić do chłopaka. Już nie mówiąc o tym, że dostaje od niej rzeczy do domu (tam do Szymka), np. jakąś formę do pieczenia, kamień do pizzy, pojemniczki. Takie bardziej rzeczy do gotowania, bo wie, że to kocham.

relacje z przyjaciółką nr 1

Są bardzo dobre, ale niestety nie widujemy się zbyt często. Jakieś dwa tygodnie temu zaprosiłam ją na sushi i za wszystko zapłaciłam, powiedziałam, że to randeczka. Staram się też codziennie do niej pisać, nawet z jakimiś głupotami. Bardzo zależy mi na tej relacji. 

relacje z przyjaciółką nr 2

Nie mam ochoty z nią gadać, a co tu mówić o spotkaniach. Naprawdę nie wiem dlaczego dokładnie tak jest, ale denerwuje mnie. Kiedyś myślałam, że jestem o nią zazdrosna, o to co ma. Wiecie... fajnego chłopaka, super pracę, kochającą rodzinę, wygląda. Ale teraz uważam, że jestem w lepszej sytuacji od niej, w lepszym miejscu w życiu, a i tak mnie zwyczajnie irytuję. Postanowiłam jednak, że nie będę przekreślać tak długotrwałej przyjaźni i dam jej jeszcze szansę. Po majówce zamierzam się odezwać z propozycją wyjścia na drinka. Żałowałabym gdybym nie spróbowała. 

relacje z chłopakiem

Jest po prostu cudownie. Czuję się zadbana, rozpieszczana, kochana. Bardzo dobrze się dogadujemy, w ogóle nie kłócimy. Pamiętam jak na początku związku miałam dużo wątpliwości co do tej relacji, ale z czasem one wszystkie uleciały. I kiedyś nawet zadałam Wam pytanie, czy jeśli ja wiele robię w tej relacji, to czy powinnam oczekiwać tego samego od drugiej strony. Zdania były wtedy bardzo podzielone, ale dzisiaj już sama wiem, że jeśli ktoś dużo daje, to może i dużo wymagać. Od kiedy ja zaczęłam, to mam wrażenie, że bardzo wiele się zmieniło w naszym związku. Jestem po prostu szczęśliwsza i mogę uznać siebie za szczęściarę, że trafiłam na tak fajnego faceta.  

Za chwilkę uciekam do domu. Po drodze muszę jeszcze wstąpić do sklepu i kupić świeże pieczywo i kukurydzę. Po 17 ma przyjechać Szymek, mam nadzieję, że do tego czasu uda mi się zrobić cokolwiek w kuchni żeby potem już tylko mogła spędzić czas z nim. Na kolacje zrobię nam dzisiaj tortille z warzywami i kurczakiem. I na jutro i piątek na obiad przygotuję kopytka (są już gotowe), które podsmażę na patelni, dodam kukurydzę, brokuła, fetę, nasiona słonecznika i kurczaka. 

Czwartek, 22:06

Wczoraj nie udało mi się dodać tego wpisu powyżej, bo miałam problem z internetem, więc pomyślałam, że wrzucę go dzisiaj w takiej formie.

Miałam ciężki, kurewsko ciężki dzień. W pracy dostałam okres i mimo, że brałam tabletkę za tabletką, to ból nie ustępował. Chyba nigdy tak nie miałam, po pracy poszłam od razu do apteki i kupiłam inne tabsy, wzięłam jedną, odczekałam kwadrans i voila! Nawet nie wiecie jaką ulgę poczułam, coś mi te wcześniejsze leki zwyczajnie nie spasowały. Od razu pojechałam do babci, zjadłam u niej obiad i koło 18 wyszłam. W domu zrobiłam sobie nowy manicure, taki typowo wiosenny, jestem bardzo zadowolona. Wzięłam też dłuższą kąpiel i zrobiłam maskę na włosy. 

Bardzo się cieszę, że już jutro piątek. Obiecałam sobie spędzić ten weekend bardzo przyjemnie i jednocześnie wypocząć :) Aktualnie oglądam Kuchenne rewolucje, a jak tylko skończę to idę spać. 

wtorek, 23 kwietnia 2024

fotograf, zakupy, co dzisiaj jadłam

 Wtorek, 20:42




W nocy znowu nie mogłam spać, pewnie dopiero w weekend uda mi się porządnie odespać. W pracy byłam jak zwykle na 6:30, a po niej poszłam do kawiarni jeszcze chwilkę popracować. Bardzo mało zrobiłam, bo i mało sobie materiału przygotowałam w domu. Przynajmniej miałam czas na inne rzeczy. Zamówiłam smaczki dla kota, przygotowałam sobie zdjęcia do wywołania, zamówiłam obudowę do telefonu, czyli wszystko, co wczoraj zaczęłam, a nie skończyłam. Dodatkowo byłam dzisiaj u fotografa żeby zrobić zdjęcie do paszportu. 


Po lewej jest zdjęcie z 1.09.2021 roku, a po prawej z dzisiaj. Boże... wyglądam jak inna osoba. Jaki ja przeszłam glow up. Mam znacznie szczuplejszą twarz, bardziej wyraziste rysy twarzy, zauważcie że schudłam nawet w ramionach! A no i jeszcze wyhodowałam sobie przepiękne, długi rzęski. 

Na 17 pojechałam na korepetycje, a zaraz po nich poszłam na zakupy spożywcze, bo po drodze jest Lidl. Kupiłam pełno pysznych rzeczy.


Już bardzo dawno nie dodałam zdjęcia zakupów, także dzisiaj voila!

Brokuł -> do makaronu z kukurydzą
Kiełki - > na kanapki
Ogórek, rzodkiewka, sałata -> do sałatki i do pochrupania
Jogurt grecki -> zamierzam zrobić serek 
Hummus, salami, mozarella -> na kanapki
Burrata -> do foccaci
Kabanosy -> do pogryzania 
Oliwki -> dodatek do śniadania/ kolacji
chałwa*, baton, winogronka -> coś słodkiego 
* to jest chyba ukraińska chałwa, słonecznikowa nie sezamowa - jest przepyszna! smakuje inaczej niż taka zwykła, zdecydowanie lepiej

A poniżej foodbook w zdjęciach


śniadanie - 5:50

Na śniadanie zjadłam omleta a'la pizza. Dwa jajka i trzy łyżki płatków owsianych mieszamy i dajemy na patelnię, smażymy z obu stron. Smarujemy ketchupem, dodajemy dwa plasterki sera żółtego, pomidorka i cebulę. Ja posypałam jeszcze z wierzchu bazylią. Mega sycące śniadanie i bardzo szybko się robi. Ja wczoraj wieczorem przygotowałam sobie wszystkie składniki, a rano tylko usmażyłam.


precelki jadłam przez cały dzień, jakieś 4-5 sztuk


lód - 18:30


kolacja - 19:00

Placuszki ziemniaczane (w środku jest też kiełbasa), talerz warzyw


Dzisiaj muszę jeszcze tylko posprzątać kotu kuwetę i rozsiadam się przed telewizorem z kolejnym kubkiem zielonej herbaty. Z rzeczy pielęgnacyjnych zrobiłam dzisiaj hennę na brwi i rzęsy, od razu czuję się lepiej. 


Mówiłam Wam wcześniej o moich rzęsach, więc jeszcze dodam takie zdjęcie sprzed chwili. Jestem zachwycona, bo w końcu są mega długie i podkręcone, po dzisiejszej hennie także ciemne, więc już w ogóle super. 


poniedziałek, 22 kwietnia 2024

to będzie dobry tydzień

 Poniedziałek, 21:46



Hej!

Postanowiłam sobie, że ten tydzień będzie dobry, pomimo iż kiepsko w niego weszłam. Udało mi się zasnąć dopiero przed 3, a musiałam wstać już dwie godzinki później. Na szczęście jakoś żyję. Po pracy od razu pojechałam na korepetycje, miałam dzisiaj 2 lekcje i w domu byłam przed 20. Pomimo że jestem zmęczona to i tak nie ominęłam pielęgnacji. Stosuję stary dobry sposób czyli codziennie robię 1-2 rzeczy pielęgnacyjne. Dzisiaj np. nałożyłam odżywkę na włosy i wyregulowałam brwi. Takie "wieczory spa" jak kiedyś sobie robiłam są bardzo fajne, ale też trzeba mieć na to więcej czasu, a po całym dniu jestem zmęczona. 

Aktualnie ogarniam kilka rzeczy na raz. Oglądam telewizję, robię zamówienie dla kota, organizuję randkę z Szymkiem i wybieram zdjęcia do ściągnięcia. Także moja uwaga jest bardzo rozproszona. Wybrałam sobie już także film na wieczór. 

Dzisiaj idąc na korepetycję spotkałam koleżankę, z którą chodziłam do podstawówki. Szła razem ze swoją córeczką i na chwilę przystanęła żeby się ze mną przywitać. Sama nie mogę się już doczekać kiedy będę miała bobasa. Nie skłamię jeśli napiszę, że jeszcze go nie ma, a ja już szaleję na punkcie tego bejbika. 

Dzisiaj udało mi się już zrealizować jeden punkt z listy, którą wczoraj napisałam. Zorganizowałam ciekawe i kreatywne zajęcia dla dzieci z angielskiego. Jutro zostaną odhaczone kolejne punkty i z pewnością jeszcze coś dodam. Chodzi mi po głowie fajna randka z Szymkiem. Chciałabym go jakoś przeprosić, bo w ten weekend serio byłam nieznośna, a także muszę mu podziękować, bo nie dość, że kupuje mi dysona, który sam w sobie kosztuje ponad 4 tysiące, to jeszcze dostaje absolutnie wszystko inne o co poproszę. Planuję najpierw zabrać go do escape roomu, potem na kolację i wieczór zakończymy kieliszkiem wiśniówki w barze. Pomysł jest zajebisty, na drodze stoi mi jedynie mój okres. Obym dostała go wcześniej. 

niedziela, 21 kwietnia 2024

to nie był udany weekend

 Niedziela, 21:21



To nie był weekend moich marzeń, jestem nim tak zmęczona psychicznie, że aż szok. W tym miesiącu hormony przed okresem dają mi nieźle popalić. Miało być idealnie, a było do dupy. Byłam humorzasta, ciągle wkurzona i jeszcze masakrczynie zmęczona. Eh... najlepiej będzie zapomnieć o tym weekendzie. 

W piątek wyszłam dosyć późno z pracy i u Szymka byłam dopiero po 17. Chwilkę sobie odpoczęłam i pojechaliśmy na zakupy spożywcze, byliśmy aż w trzech sklepach, aby kupić wszystko, co było potrzebne do sushi. Ja już na tym etapie byłam mega wkurzona, bo było późno, a tego dnia zjadłam tylko śniadanie. Na dodatek o co nie poprosiłam S. żeby zrobił to ciągle mi odpowiadał "Ty to zrób bo ja zepsuje". Dosłownie na wszystko... Ty opłukaj ryż, Ty pokrój sushi bo mi się rozpadnie itd. Potem robił ze mną rolki i niestety... wyszło mu to kijowo. Tego dnia położyłam się spać przed 22. 

W sobotę miałam imieniny. Jakoś nieszczególnie obchodzę ten dzień, ale postanowiłam zabrać S. na rynek na precelki z nadzieniem. Precle były pyszne, ale tak się rozpadało, że mieliśmy zero przyjemności z jedzenia. Byliśmy też zobaczyć na żywo odkurzacz, który mi się podoba. Wybrałam sobie taki nawet w spoko cenie, ale S. nie upiera żeby kupić już coś lepszego. Sama nie wiem, dawanie tyle hajsu za odkurzacz jest dla mnie aż szalone. Resztę popołudnia spędziliśmy w łóżku, podobnie wyglądała dzisiejsza niedziela. 

No jednym słowem samopoczucie miałam zerowe. I odbiło się to na chłopaku czego żałuję, bo jeszcze przed wejściem w związek obiecałam sobie, że nigdy nie będę się tak zachowywać. 

Tak jak pisałam, lepiej zapomnieć o tym weekendzie. 


Mama kupiła mi kamień do robienia pizzy. Ponoć to jakiś hit, więc nie mogę się doczekać przetestowania :) 


Szczoteczka do przylizywania włosków. Mi się super sprawdza, zwłaszcza, że mam pełno baby hair. 


Precelki na rynku 


Dzisiejsze śniadanie.
Świeżo upieczone bułki, serki, kabanosy, włoska szynka, dużo warzyw, pasta z surowego łososia, a na deser mango. To śniadanie to zdecydowanie najmilszy element tego weekendu. 


Na obiad zrobiłam kurczaka w sosie pieczarkowo-śmietanowym, kasza i szparagi. Było wybitnie dobre. 

Kolejny tydzień minął mi w bardzo szybkim tempie. W przyszłym chciałabym:
  • więcej czasu poświęcić na pracę, zwłaszcza że mam kilka meeeega dobrych pomysłów
  • odwiedzić babcie
  • wykazać się na korepetycjach wymyślając nowe, ciekawe aktywności
  • wywołać nowe zdjęcia i powymieniać je w ramkach
  • wkleić zdjęcia do albumu 
  • pojechać na zakupy do Trójkąta Bermudzkiego, czyli Action, Dealz i Pepco, chcę kupić nowe dodatki do domu
I pewnie znajdzie się jeszcze wiele, wiele wieeeeele innych rzeczy, ale jestem tak zmęczona, że już mi się nawet nie chcę myśleć. Pewnie dopiszę jutro

Papa!

 


czwartek, 18 kwietnia 2024

od dzisiaj będę lepsza... najlepsza?

 Czwartek, 22:26



Po pracy pojechałam do S. i to z nim spędziłam popołudnie. Gdy przyjechałam czekała już na mnie kanapeczka i ciepła pomidorówka. Obejrzeliśmy do końca serial "Reniferek" i zebrałam się koło 19:30. W drodze powrotnej zajrzałam jeszcze do sklepu, bo ostatnio ciągle chodzą za mną świeże warzywa, głównie pomidory i ogórki obficie skropione sokiem z cytryny.. bajka.

Dzisiaj podczas robienia kolacji naszła mnie myśl "chce być najlepsza". Chcę być najlepszą dziewczyną, pracownicą, kucharką, chcę się najlepiej ubierać, malować, zwyczajnie bardziej starać. Ostatnio czuję się trochę zaniedbana pod względem urodowym. Teraz chcę bardziej zadbać o to, jak i o inne dziedziny życia. 

Teraz popijam sobie herbatkę i oglądamy nowy filmik Szusz. Kiedyś ją uwielbiałam, ale teraz sama zaczynam coraz częściej dostrzegać, że trochę jej odbija. Zobaczymy jak to dalej będzie. Za chwilę wybieram się spać. Jeśli chodzi o weekend, to nie mamy żadnych specjalnych planów, bo S. się nadal źle czuję. Nie chcę natomiast tego czasu zmarnować, więc po głowie chodzą mi inne rzeczy. 

A tutaj macie taką polecajkę herbatową. Kupiłam ją w Biedronce i jest serio przepyszna. Ja piję bardzo dużo zielonej herbaty, bo to silny antyoksydant, więc zapobiega starzeniu się skóry. Równie dobre są borówki, ale niestety dla mnie są za drogie żebym jadła je każdego dnia. 


Poniżej chciałam Wam pokazać coś co zobaczyłam przez przypadek. W galerii znalazłam takie zdjęcie, pochodzi ono z czasów gdy byłam jakieś 20 kilo grubsza niż teraz. 


 


A to jest z dzisiaj. Ja widzę bardzo dużą różnicę, paluszki wyraźnie mi wyszczuplały. Zaskoczyło mnie to, bo wcześniej nawet nie pomyślałam żeby robić porównanie takiej rzeczy. Uuuu ale się podjarałam hahah mam kolejną motywacje do dalszego odchudzania. 


środa, 17 kwietnia 2024

miłe popołudnie

 Środa, 22:25



Po pracy pojechałam prosto do Szymka. Biedny, strasznie spuchł po wyrywaniu zęba. Zjadłam u niego pierogi na obiad (4, ale takie porządne) i wypiłam zupę pomidorową w kubku. W niedzielę mieliśmy rosół, więc jeszcze tego samego dnia zmieniłam go w pomidorówkę, wyszła obłędnie, bo dodałam do niej domowego przecieru. 

Zaczęliśmy oglądać nowy serial pt. "Reniferek", oparty na prawdziwej historii. Całkiem mi się spodobał i ma wyjątkowo wysokie oceny na filmweb, co też mnie skusiło. 

Na jutro mam dokładnie takie same plany. Najpierw do pracy, a potem do chłopaka i będziemy wspólnie oglądać serial. W weekend zamierzam nadrobić z pracą, zwłaszcza że mam wiele nowych pomysłów i jaram się tym jak pochodnia hahah

wtorek, 16 kwietnia 2024

nowy pomysł

 Wtorek, 22:33



Właśnie włączyłam "Rzeźbiarza łez". Zaczęłam w ubiegłą środę i od tego czasu obejrzałam aż 50 minut... Po pierwsze nie jest to zbyt fajne, a po drugie czasu mam wyjątkowo mało. Po pracy poszłam dzisiaj znowu do kawiarni żeby trochę popracować no i chyba pierwszy raz tyle zrobiłam. Miałam ograniczony czas, więc i się bardzo streszczałam. Potem poszłam na korepetycje z dziewczyną, z którą się dawno nie widziałam. Dobrze było wrócić, to już ostatnie tygodnie dawania korków, więc chciałabym maksymalnie wykorzystać ten czas i go docenić. W domu byłam wieczorkiem, jedynie się wykąpałam, zjadłam i zasiadłam na kanapie. 

Wczoraj wieczorem wpadł mi do głowy pewien pomysł dotyczący rozwoju mojego małego biznesu. Potrzebuję nabrać więcej doświadczenia i trochę się nakombinowałam co tu zrobić, ale mam! Myślałam o nagrywaniu oraz późniejszym montowaniu filmików weselnych. Chodzi o reelsy na ig oraz filmiki na tik toka. Mam już doświadczenie w montowaniu standardowych filmów weselnych, natomiast w ich nagrywaniu żadnego. Nie wiem czy cieszyłoby się to jakimkolwiek powodzeniem albo chociażby zainteresowaniem, ale może warto spróbować? Muszę się nad tym porządnie zastanowić i wybadać rynek (zwyczajnie zadam pytanie na jakieś grupce na fb dla Panien Młodych). Niby fajny pomysł, bo mogłabym sobie to dodać do portfolio, ale z drugiej strony wesele nie trwa 5 minut i całą sobotę musiałabym na coś takiego poświęcić. Jeszcze nad tym podumam, bo mam sporo wątpliwości czy w ogóle iść w tę stronę. 

Nie mówiłam Wam tego, ale moja mama schudła w ostatnim czasie ponad 20 kilo. Zmieniła się nie tylko z wyglądu, ale także mentalnie. Sprawdzają się moje słowa, że schudnięcie zmienia życie na wielu płaszczyznach. 

S. miał dzisiaj wyrywanie ósemki. Niestety bardzo spuchł, więc chyba weekend spędzimy w domu. Ostatnio bardzo lubię wychodzić, wręcz kocham. Tylko w taki sposób jestem w stanie psychicznie odpocząć. No ale trudno, zajmę się pracą. Chociaż a nóż widelec S. poczuje się lepiej do tego czasu. Oby! Pasowałoby pojechać po nowy odkurzać, w planie mamy też zakup kilku innych rzeczy jak szafka na buty i akcesoria kuchenne dla mnie. 



poniedziałek, 15 kwietnia 2024

nie zawsze będzie tak jak teraz

 Poniedziałek, koło 15



Przed chwilą przyszłam do kawiarni żeby trochę popracować. Zamówiłam sobie pączka pistacjowego i kawę, aby jakoś się rozbudzić, ale powiem Wam, że nie jest łatwo. Żeby dotrzeć do pracy na 6:30 wstałam po 5, a dla mnie to wciąż jest jakaś nieludzka godzina. Teraz mam dwie godziny żeby porobić swoje rzeczy, a na 17:30 pędzę na 2h korepetycji. Wrócę do domu przed 20 i zapewne padnę. Nie piszę tego żeby się nad sobą użalać, ale aby kiedyś do tego wrócić i przypomnieć sobie, że kiedyś było ciężko i ile udało mi się osiągnąć. 

Weekend minął mi bardzo dobrze. W piątek po pracy pojechałam do Szymka, zrobiliśmy razem zakupy, posprzątaliśmy mieszkanie i ukręciliśmy pyszne sushi. Bajka! W sobotę pojechaliśmy do Doliny Chochołowskiej. Było bardzo fajnie, ale S. jak jest zmęczony to robi się tak marudny, że ja pierdole. A męczy się szybko! Ma okropną kondycję i coś co dla mnie jest jedynie małym wysiłkiem dla niego uchodzi za zdobycie Giewontu. Mam nadzieję, że w końcu się to zmieni, bo nie zniosę tego narzekania. Po wycieczce byliśmy też w Zakopanem na jedzeniu i odkryliśmy kolejną super restauracje. W domu S. już tylko leżał, ja natomiast coś tam ogarnęłam i upiekłam brownie. 

Następnego dnia S. popracował chyba z godzinkę, a ja w tym czasie ogarnęłam wszystko na obiad. Ugotowałam rosół z domowym makaronem, zrobiłam zawijasy z kurczaka w boczku na obiad i sałatkę. Upiekłam też mamie ciasteczka brownie do pracy. 

No i zdjęcia z ostatnich dni





Było pięknie! Spaliłam niecałe 1000 kcal. Uwielbiam to! 


A to mój obiad. Zjadłam całą surówkę, większość frytek i jedną roladkę. Ale postanowiłam sobie, że ostatni raz zamawiam takie danie w restauracji, pora spróbować nowych smaków, bo ciągle jem to samo. 


Danie S. było przepyszne!


Niedzielne śniadanko. Sama upiekłam bułki


Ciasteczka browni 


Domowy makaron do rosołu. Wyszedł pycha, ale następnym razem pokroję cieniej 


rosołek 


Łódeczki z ziemniaka (bez tłuszczu), pierś z kurczaka z serem pieczona w boczku, też bez dodatku tłuszczu 


Brownie z lodami, owocami i pistacjami 


A to ujęcie z teraz. Kawka i pączek pistacjowy.


Teraz uciekam do roboty, ale powiem Wam, że jestem padnięta! Nawet zastanawiam się czy sobie dzisiaj nie odpuścić i nie wrócić do domu przed korkami, bo chyba nic konstruktywnego nie zrobię. Wypiję kawę, zjem pączka i wtedy postanowię co dalej. 

Jutro S. ma wyrywanie ósemki i obiecałam, że odwiedzę go w środę. Mam nadzieję, że zniesie to tak dobrze jak ostatnio i już w piątek lub sobotę będziemy mogli pozałatwiać kilka rzeczy. Ja mam przede wszystkim w planie pracę, chciałabym sobie przygotować materiały pod przyszły tydzień. Na ten moment mój mały biznesik kręci się powolutku, ale każdy gdzieś kiedyś zaczynał. Nie mogę się zniechęcać. W końcu robię to co lubię, a wręcz kocham, gdybym tylko miała więcej siły, to może bardziej umiałabym się tym cieszyć. 

czwartek, 11 kwietnia 2024

popołudnie z przyjaciółką

 Czwartek, 21:04



Jest 21, a ja leżę już w łóżku. Życie jest piękne! 

Po pracy poszłam się spotkać z przyjaciółką. Byłyśmy w sushi77 i załapałyśmy się jeszcze na ofertę lunchową, wszystko jak zwykle było bardzo smaczne. 


Po sushi poszłyśmy do "Gorącego precla", ja dosyć niechętnie do tego podchodziłam, bo jadłam w tym miejscu jakieś 2 lata temu i wcale mi nie smakowało. Natomiast przyjaciółka mnie namówiła i... OMG! To była jedna z lepszych rzeczy jaką jadłam w swoim życiu. Wybrałam sobie wersję z białą czekoladą i pistacjami, to było coś niesamowitego. K. wzięła natomiast z białą czekoladą i malinami, gdzie maliny były tam umieszczone w całości. Poezja! Muszę tam koniecznie zabrać chłopaka. 




Potem pojechałam prosto na korepetycje, które minęły w bardzo miłej atmosferze. Dziewczynka jest tak mądra, że właściwie wszystko robiła sama, ja sobie siedziałam na telefonie i jak kończyła zadanie to dawała mi jedynie do sprawdzenia. Uczę też jej starszą siostrę i to z kolei jest jej przeciwieństwo. 

Po powrocie z zajęć ogarnęłam trochę kuchnię, bo część rzeczy musiałam sobie pomrozić przed weekendem. Ogarnęłam też kota i się wykąpałam, przed chwilą wylądowałam już w łóżku. Jak tylko skończę pisać posta to lecę sobie obejrzeć film, bo przyda mi się chwila relaksu po tym dniu. W planie miałam zrobić sobie dzisiaj takie porządne spa, ale zwyczajnie nie dam rady. Wezmę sobie wszystko co potrzebuję i ogarnę to już u chłopaka. Akurat ma zostać jutro dłużej w pracy, to ja się w tym czasie zajmę spa i pieczeniem. 

Ogólnie na ten weekend mam znaczne plany dotyczące pieczenia. Ostatnio od przyszłych teściów dostałam ogromny worek mąki, chyba z 15 kilogramów, więc muszę go zużywać. Hola! Ja chcę go używać, bo gotowanie i pieczenie to moje największe hobby! Dlatego na ten weekend zaplanowałam sobie: bułki śniadaniowe, brownie i ciasteczka brownie (do mamy do pracy). Zastanawiam się także czy nie zrobić jakiś deserków lub czegoś innego, bo mam do wykorzystania 1,5 mascarpone, a już kończy się data ważności. Nie chcę żeby się zmarnowało, bo to dosyć drogi składnik. Za chwilkę poszukam sobie przepisu. Oprócz tego będę także gotować rosół/pomidorową i to taką ogromną porcję, bo Szymek ma we wtorek wyrywanie kolejnej ósemki. Kupiłam już sobie świetną porcję rosołową, taką ekologiczną i mam zamrożony kawałek wołowiny, więc myślę, że wyjdzie wyborny. Do tego zrobię makaron domowej roboty. Już raz podjęłam próbę i niestety mi nie wyszedł, sama nie wiem dlaczego, bo to bardzo łatwy przepis. Spróbuję jeszcze raz :) 


Takie piękne drzewka kwitną niedaleko mnie. Jestem ciekawa czy to są kwiaty wiśni, czy coś bardzo do tego podobnego. 

Uciekam się relaksować, myślę że godzinka maksymalnie i zasnę :) 


moja dieta ostatnio

 Wtorek, 21:48

oraz

Środa, 23:37


Próbowałam wczoraj dodać wpis, ale nie mogłam załadować zdjeć. Także część jest pisana wczoraj, a resztę kończę teraz. 

Moje zmęczenie sięga już dzisiaj zenitu, a mamy dopiero wtorek. Niezbyt ciekawie się zapowiada. Zaraz po pracy spotkałam się z koleżanką na kawę i plotki, bardzo się zrelaksowałam, trochę pożaliłam. Nigdy nie pomyślałabym, że tak bardzo się zaprzyjaźnię z tą osobą. Jestem bardzo wdzięczna, że mam ją w swoim życiu. Jutro widzę się natomiast z chłopakiem, a w czwartek z przyjaciółką, także tydzień pod względem spotkań z pewnością będzie intensywny. 

Mówiłam Wam, że w ostatnim czasie jest u mnie na prawdę bardzo dobrze jeśli chodzi o jedzenie. Uważam, że osiągnęłam całkiem dobrą sylwetkę, a przede wszystkim w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy mój stosunek do jedzenia także znacznie się poprawił. Nie ukrywam, że bardzo mnie to cieszy. Mimo iż zdaję sobie sprawę, że nie jest jeszcze idealnie, to wiem, że to tylko kwestia czasu aż będzie.

Poniżej dodaje kilka zdjęć, pochodzą one z ostatnich paru tygodni. 


Jem bardzo dużo sałatek. Kaloryczną fetę wymieniłam na mozarelle light, a pieczywo na wafle ryżowe. Tutaj akurat wersja z krewetkami. 


Jogurt naturalny + mus z truskawek jako fit śniadanie. Potem dodałam do tego granolę. Oczywiście domową, bez żadnego syfu w składzie. 


To super propozycja na obiad, czyli sałatka z makaronem i kurczakiem. 


Tosty - uwielbiam! Są idealne na śniadanie, zwłaszcza w towarzystwie dodatkowego źródła biała jak np. twaróg, serek wiejski czy grani. 


Tutaj już coś bardziej kalorycznego czyli foccacia z burratą. Wyszła fenomenalnie i oczywiście wszystko co się dało zrobiłam sama. Własna foccacia, domowa szynka (samodzielnie uwędzona). 


Oczywiście zdarza się także jedzenie na mieście. Wtedy zazwyczaj sięgam po porcje dla dzieci, tak jak widzicie to wyżej. Tutaj byłam akurat w restauracji "U Fiarka" - najlepiej oceniana w całym Zakopanem i z menu dziecięcego wybrałam nuggetsy z frytkami i surówką. Jeśli nic z menu dla dzieci mi nie odpowiada, wtedy wybieram jakąś zdrową opcje z menu dla dorosłych np. grillowany kurczak. Raczej unikam sałatek w takich miejscach, bo ich jem dużo w domu. 


Omlet z kiełbaska i cebulką, posypany serem. Do tego zawsze porcja warzyw, czasami większa, czasami mniejsza, to zależy od tego co jest w lodówce. Patrzcie jaki ładny kwiatek z rzodkiewki mi wyszedł :) 


Bułka podpieczona na maśle, z warzywami, serem żółtym i serkiem grani. Bardzo często sięgam po takie białkowe opcje na śniadanie, bo niesamowicie mnie sycą. 


Jeśli mam ochotę na słodycze to sięgam po lepsze zamienniki lub piekę coś sama. Na zdjęciu akurat baton twarogowy, który jest moim ukochanym!


Tutaj inna opcja śniadaniowa, tym razem z chrupkim pieczywem, ale jakaś forma białka musi zawsze być. 


Na koniec dodaje zdjęcia aktualnej sylwetki. Po lewej robione kilka tygodni temu, bo widzę, że jeszcze miałam stary telefon. A po prawej jest z dzisiaj. Ja tam się sobie podobam! Z pewnością wyglądałabym szczuplej gdybym miała mniejszy biust, ale z tym to ja już nic nie zrobię. 

Jeśli chodzi o aktywność fizyczną to chodzę jedynie na basen i teraz doszły jeszcze góry w weekendy, co też jest niezłym wysiłkiem! 

A teraz przechodzimy do dnia dzisiejszego, przede wszystkim poświęćmy chwilę uwagi na to, jak piękne zdjęcie zrobiłam kotu. 


Czyż on nie jest śliczny? Jest! Widzicie to serce zrobione z łapek?

Dzisiaj po pracy pojechałam na małe zakupy spożywcze, a także odebrać zamówienie z sinsaya. Kupiłam jedynie kilka par skarpetek i majtek, od kiedy mieszkam na dwa domy to potrzebuję więcej takich rzeczy żeby nie wozić ich ciągle. W domu pogadałam chwilę z mamą, ale ona szybko zmyła się do babci. Ja wzięłam się za gotowanie. Później przyjechał S. ale jedynie coś zjedliśmy i on zasnął na kanapie. Nie dziwie się mu jednak, ma teraz ciężki okres w pracy, bo kończy projekt. S. zajmuje się projektowaniem mostów, wiaduktów, tuneli i tym podobnych rzeczy, czym zawsze mi imponuje. Ja gdy patrzę na jego rysunki czy wyliczenia, to nie rozumiem dosłownie nic.


Także ja sobie oglądałam serial, a on spał. Gdy pojechał do domu, to ja ogarnęłam kilka rzeczy, w tym siebie i od razu wzięłam się za kończenie tego posta... i omg. Nawet nie wiecie ile mi to zajęło. Zdjęcia z nowego telefonu dodają się dosłownie po kilka minut każde! Nie mam pojęcia czy jest to kwestia lepszej jakości czy czegoś innego, ale będę musiała coś podziałać, bo dzisiaj straciłam sporo czasu na to. 

Dobranoc! 





poniedziałek, 8 kwietnia 2024

weekend

 Poniedziałek, 17:27



Haj :) 

Witam się z Wami po weekendzie. Moim postanowieniem na ten miesiąc jest powrót do regularnego dodawania wpisów, a póki co średnio mi idzie, więc uznałam, że jeśli mam chwilę czasu, to warto nadrobić. 

Ubiegły tydzień minął mi bardzo pracowicie. Zaczęłam chodzić do pracy na 6:30, a zaraz po niej idę do pobliskiej kawiarni żeby jeszcze popracować nad swoimi sprawami. Sprawdza mi się to w porządku, niemniej jednak po całym dniu dosłownie padam na pysk. Wiem natomiast, że wiecznie to nie potrwa. 

Weekend minął mi wspaniale. W piątek od razu po pracy pojechałam do Szymka. Po drodze jeszcze wstąpiłam do galerii krakowskiej, bo mieli fajne promocje w Bath&Body Works, pochodziłam też chwilę po rossmannie. Jak przyjechałam do domu, to S. jeszcze nie było, także ja chwilkę odpoczęłam i poszłam odebrać paczki. Akurat gdy przymierzałam nowe ubrania przyjechał S. z pięknym bukietem kwiatów dla mnie <3 Tym razem dostałam białe róże. W tym względzie jestem klasyczna, różne to zdecydowanie moje ulubione kwiaty. Tego dnia posprzątaliśmy porządnie mieszkanie i pojechaliśmy na zakupy. Na kolacje zrobiłam nam pyszne kanapki. Bardzo wcześnie poszliśmy spać, bo ja dosłownie padałam. 

Następnego dnia wstaliśmy o 7 i po szybkim zebraniu się wyruszyliśmy w góry. Nasz wybór padł na Dolinę Kościeliska. Bardzo łatwa trasa, dobra na rozruszanie się. Gdy doszliśmy do doliny to było nam jeszcze mało, więc wybraliśmy się nad pobliskie jezioro. 






Czyż nie jest tam pięknie? Widoki jak z pocztówki!

Cała trasa zajęła nam jakieś 4,5h, już z wliczonymi postojami, czasem na robienie zdjęć i nagrywanie filmików, czego mam mnóstwo, bo przecież korzystam intensywnie z nowego telefonu :) 

Po zejściu na dół pojechaliśmy do Zakopanego na obiad, a w Krakowie byliśmy koło 17. Wieczór spędziłam na małym gotowaniu i oglądaniu filmów. 

W niedzielę wstaliśmy o 8, zjedliśmy śniadanie, ja poprasowałam i pojechaliśmy na plaże. Pogoda była świetna, idealna do opalania się. W drodze powrotnej wstąpiliśmy też na lody. Całe popołudnie pracowaliśmy. Zarówno ja jak i Szymon, który teraz ma zapierdziel w pracy i sama mu współczuję. 

To tyle, niestety muszę się już zbierać i idę na korepetycje. Wieczorem miałam w planie usiąść jeszcze do pracy, ale już teraz wymiękam, także jednie pooglądam jakieś film i do spania. Eh.. nie zdążyłam przygotować żadnych materiałów na korki i nie jest to już pierwszy raz. Będę musiała improwizować, za tydzień muszę się bardziej przyłożyć. W kolejnych postach zamierzam Wam więcej powiedzieć o sposobie, w który się aktualnie odżywiam (mam najlepszą formę/figurę w życiu!), a także o swoim małym biznesie, z którego jestem bardziej niż dumna (chociaż nieustanie myślę, że polegnę). 

Pa!