czwartek, 30 kwietnia 2020

184 || Zakupy spożywcze

Czwartek, 23:09

Haj Dziewczyny! :) 
Tradycyjnie wstałam dzisiaj po siódmej, szybkie ogarnięcie, śniadanie i o 9:45 zaczęły się zajęcia, udało mi się zrobić też jeden kazus z konsty i przed południem wyszłam do babci. W drodze zahaczyłam jeszcze o Rossmanna, bo ostatnio zapomniałam o kilku rzeczach. U babci skupiłam się na nauce, ale jakoś niewiele udało mi się zrobić, jak tylko wróciła moja mama to pojechałyśmy na zakupy spożywcze. Kupiłam kilka nowości m.in. ser halloumi, wegańskie mielone i hummus paprykowy :)




Tradycji musi stać się zadość, więc dodaję focie z zakupów :) 




BILANS:
śniadanie: kromka chleba z guacamole, jogurt pitny 
II śniadanie: 5 cukierków chałwa ;/ 
obiad: zupa pomidorowa (sam wywar warzywny z koncentratem pomidorowym) z makaronem 
podwieczorek: połowa fit sernika
kolacja: tradycyjna sałatka* z 3 cienkimi plastrami sera halloumi

* nie ma chyba sensu wypisywać co było w sałatce, bo za każdym razem daje dokładnie te same składniki

Dzisiaj pierwszy raz założyłam też opaskę liczącą kroki i jeśli jej wierzyć zrobiłam ich dokładnie 11 900. Pojęcia nie mam czy to dużo czy mało, bo nigdy wcześniej nie korzystałam z takich urządzeń, pewnie okaże się w następnych dniach co jest normą. 



Naukowe podsumowanie dnia:
- zajęcia online
- kazus z konsty
- zadanie modernizacja

Mamy 23:22, oczy mi się zamykają, zazwyczaj o tej godzinie już dawno śpię. Dobranoc <3

środa, 29 kwietnia 2020

183 || Fit sernik

Środa, 21:58


Dodaje dzisiaj drugi wpis, bo jutro rano nie będę miała czasu :) Wstałam po siódmej, szybkie ogarnięcie i usiadłam do kazusów z konsty, potem zajęłam się zadaniem z modernizacji i potem aż do 20:20 miałam zajęcia. Ehh.. niestety nawet ćwiczenia online zachodzą mi na siebie. Muszę dosłownie wychodzić z siebie żeby w obu uczestniczyć, słuchać i robić notatki. Średnio mi to wychodzi. 

BILANS: 
śniadanie: sałatka (mix sałat, ogórek, papryka, feta, burak, kukurydza + sos (pół łyżki oleju, sok z cytryny, woda i przyprawy)); pół kromki chleba z serkiem śmietankowym
II śniadanie: rosół z makaronem (sam wywar warzywny)
obiad: sałatka ze śniadania + 3/4 szklanki makaronu 
podwieczorek: pół sernika
kolacja: 2x tost z serem żółtym/mozarella light




Fit sernik, wyszedł przepysznieee, przepis znalazłam na instagramie

Potrzebne będą:
- kostka chudego twarogu
-galaretka o dowolnym smaku
- dowolne owoce 

Wykonanie:
W szklance rozpuszczamy galaretkę i odstawiamy do wystygnięcia. 
Twaróg blendujemy i stopniowo dodajemy galaretkę (trzeba trochę zostawić na wierzch).
Wszystko trzeba bardzo dokładnie zblendować. 
Wylewamy całość do miseczki lub innej formy wyłożonej folią spożywczą i wkładamy na chwilę do lodówki. Po kilkunastu minutach układamy owoce i polewamy galaretką. 
Wstawiamy znowu do lodówki, u mnie po jakiś 40 minutach była już gotowa. 

Serio świetny przepis i każdemu mogę polecić. Zaczęłam się zastanawiać czy można np. twaróg podmienić na jogurt naturalny, wyszło by wtedy coś a'la owocowe ptasie mleczko?



Podsumowanie z Foresta. Gdyby ktoś nie wiedział to jest to aplikacja do mierzenia czasu nauki. Będę tutaj wstawiać w miarę regularnie takie podsumowania, bo zaczęłam się uczyć do sesji i jest mi potrzebna motywacja w tej postaci :) Jak nic nie dodam to znaczy, że się leniłam, ewentualnie zapomniałam haha. 


Dobranoc ! Poczytałam trochę Waszych wpisów, a do reszty zajrzę jutro :) 





182 || Foodbook w zdjęciach

Środa, 8:55

28/04/2020
Wstałam chwilkę po siódmej i od razu zabrałam się za czytanie książki, aktualnie mam na tapecie "Iluzjonistę" Mroza i bardzo się wciągnęłam. Oczywiście w trakcie się dowiedziałam, że jest do II część książki, a pierwszej nie czytałam.. cała ja. Potem śniadanie, ogarnianie się i o 10 wyszłam do babci. Starałam się jakoś nacieszyć spacerkiem, ale było mi tak strasznie duszno w tej maseczce, że no nie idzie. U babci nauka i nawet dobrze mi szło, udało mi się też na chwilę wyskoczyć do Rossmanna. W domu ciąg dalszy nauki i w końcu udało mi się nadrobić wszystkie zaległości z prawa konstytucyjnego. Potem książka i do spania, czyli w sumie dzień taki jak zwykle. 

Bilans ze wczoraj, tym razem w zdjęciach :) 


Kromka chleba z serkiem śmietankowym/ serem żółtym z pomidorem; pół nektarynki, borówki


Piętka chleba z serem żółtym i papryką, burak gotowany z sosem (musztarda+ocet jabłkowy)


Krokiet z pieczarkami, colesław bez sosu 


Kawa bananowa (pół szklanki kawy, pół szklanki mleka sojowego, pół banana = zblendować)


Tortilla pełnoziarnista z serkiem śmietankowym, suszonymi pomidorami, sałatka (mix sałat, burak, kukurydza, ogórek, papryka, pomidor, tofu + sos (pół łyżki oliwy, soku z cytryny, wody i przyprawy))

Wprowadziłam też taką zasadę, że wszystko staram się jeść na małych talerzykach, tutaj wyjątkiem była tylko kolacja. 


Zakupy z Rossmanna :) Kupiłam tylko to co potrzebowałam i jakiś fast-food dla kota. 



Lecę rozwiązywać kazusy z konsty ;p Potem będę robić fit sernik, popołudniu mam zajęcia, a w między czasie książka i nauka :) Miłego dnia!


wtorek, 28 kwietnia 2020

180-181 || Jak schudłam 15 kilo w 3 miesiące.

Wtorek, 09:28

Cześć Kochane!
Bilans strat za wczoraj? Rozlana herbata, która zalała cały zeszyt, notatki z prawa konstytucyjnego,  kalendarz, regulamin Sejmu i konstytucje.. na dodatek to była mięta i odbarwiła mi część biurka na zielono. Jak tylko wszystko posprzątałam i cała się przebrałam to mój kot zwymiotował dwa razy i znowu musiałam sprzątać, a w nocy dostałam okres  i znowu wszystko do prania xd Po prostu cała ja. 

BILANS: 
śniadanie: jajecznica z dwóch jajek, kromka chleba z masłem
II śniadanie - jogurt naturalny, borówki i pół brzoskwini 
obiad: sałatka z ziemniakami
podwieczorek: rosół (wegański, czyli sam wywar warzywny) z 3 łyżkami makaronu
kolacja: tortilla z warzywami i tofu, kubek zupy pomidorowej

Bardzo ograniczyłam ilość jedzenia, mimo iż bilans może na to nie wskazywać, ale wszystkie moje porcje są "dziecięcych" rozmiarów. Chciałabym żeby tak zostało, super się czuję jedząc wszystko, ale właśnie w takich ilościach. Robię tak, bo wracam do tego co przeczytacie poniżej. 

Niezmiernie jestem wdzięczna za wszystkie komentarze i zrobie wszystko żeby znowu wrócić do tej wagi i stylu życia :) Przeanalizowałam też dietę z tamtego okresu, prowadziłam wtedy photobloga, który nadal istnieje, więc wszystko mam jak na tacy. Dziewczyny, aż nie mogę uwierzyć w to, że to byłam ja. Rozumiecie, że jedną torebkę ryżu rozdzielałam na pięć dni?! Tak samo kostkę tofu i paczkę warzyw na patelnię. I to był mój obiad prawie codziennie. Jeżeli miałabym zapisać to w podpunktach..

1. jadłam baardzo mało, chyba nawet mniej niż dziecko
2. jadłam dosyć regularnie - śniadanie, II śniadanie, obiad, podwieczorek, kolacja
3. chodziłam na siłownie kilka razy w tygodniu i ćwiczyłam na orbitreku lub bieżni 
4. wszystko warzyłam i liczyłam kalorie
5. w 90% przypadków na kolację jadłam zupę (barszcz czerwony z torebki, który miał chyba 49 kcal w porcji? )

Niby nic odkrywczego, a jednak zadziałało dobrze, a nawet świetnie. Myślę, że straciłam nawet więcej niż te 15 kilogramów, ale zostańmy przy tym. Bardzo chce do tego wrócić.. 


niedziela, 26 kwietnia 2020

176-179 || Powrót do przeszłości (zdjęcia)

Niedziela, 11:42

Cześć! 
Z góry chciałam Wam podziękować za tyle komentarzy, które od Was dostałam! Jesteście wspaniałe <3
Ostatnie dwa dni nie były dla mnie zbyt dobre. Próbowałam przejść do II etapu diety, ale poległam, chyba zbyt wcześnie zaczęłam. Dlatego jeszcze przez najbliższy czas pozostaje przy ograniczeniu, a potem spróbuje ponownie. Nie chciałam o tym pisać, ale jeżeli nie tu to gdzie? Miałam taki napad (pierwszy od wielu, wielu miesięcy), że póki co jestem tylko na mięcie, bo brzuch mnie boli. Psychicznie też czuje się średnio, ale wiem, że dzisiaj się przemęczę i jutro już będzie dobrze. 
Idę odpowiedzieć na komentarze i poczytać jak Wam idzie, ale wcześniej zostawię tutaj kilka zdjeć. Wszystkie pochodzą z listopada/grudnia 2017 roku i stycznia 2018. Jak teraz patrzę na te zdjęcia to widzę normalną dziewczynę, wtedy uważałam się za największego grubasa. 

Schudłam wtedy ponad 15 kilogramów, bo się zakochałam xd Na zdjęciach waga może się wahać w przedziałach 67-72 kilogramów/ 170 cm. 










środa, 22 kwietnia 2020

168-175 Kwarantanny ciąg dalszy

Środa, 10:47

Cześć Kochani :) 
U mnie życie toczy się stałym rytmem, mam rutynę, której staram się trzymać. Zazwyczaj uczę się cały dzień z małymi przerwami, a wieczorem rozkładam się na łóżku i oglądam serial lub gram w Simsy. Taki wypoczynek cieszy mnie najbardziej, bo wiem, że mam po czym odpoczywać :)
Nadal jestem w I etapie diety i idzie mi nieźle (powiedziałabym nawet, że dobrze gdyby nie to, że wpadły chipsy i popcorn). Nie chce sobie niczego odmawiać, chodzi raczej o to żeby jeść w mniejszych ilościach i to idzie mi super. Naprawdę się ograniczam, czuję się dzięki temu silna. 
Dzisiaj wstałam o 6:45, dwie godziny nauki z rana, a potem zaczynam dzień - mycie, ubieranie, malowanie i śniadanko. 
Nie wiem czy ma to jakiś sens żebym codziennie pisała, bo byłoby to dosyć monotonne. Może jedynie bilanse? Zobaczymy jak to będzie, póki co każdy dzień wygląda tak samo. Szczególnie mi to nie przeszkadza, bo w końcu MAM CZAS. I to jest wspaniałe uczucie i coś czego w ostatnim semestrze niemal w ogóle nie doświadczyłam. Mam nadzieję, że uda mi się nadrobić jak najwięcej rzeczy i zrobić nawet coś na przód. 

Trzymajcie się Kruszynki <3

wtorek, 14 kwietnia 2020

167 || Dobranoc, pchły na noc

Wtorek, 22:03

Hejka! 
Ostatnio tak się przestawiłam ze spaniem, że o 22 oczy same mi się zamykają. Tak jak teraz, więc piszę szybki wpis i zmykam spać. 
Wstałam przed 8 i jak zwykle trochę się pouczyłam z rana. Potem czas na ogarnięcie siebie i mieszkania i ponownie usiadłam do nauki. Tak właściwie spędziłam cały dzień z małymi przerwami na serial i Simsy. 

BILANS:
śniadanie: 2 kromki chleba z mozarellą, pomidorem, sałatka z ananasem
obiad: pół szklanki makaronu, 2x marchewka, 90 gr tofu wędzonego
podwieczorek: 2x banan, kakao -> lody jabłko 
kolacja- 2 kromki chleba z twarożkiem, sałatka z ananasem 

Ostatnio na Instagramie Ani bardzo często widzę lody z bananów i dzisiaj sama postanowiłam wypróbować (podwieczorek). Wyszło fenomenalnie i ku mojemu zdziwieniu banany jakimś cudem nie są wyczuwalne, kakao zaspokoiło też moją potrzebę na czekoladę. 


Banany kroimy w kawałki i wkładamy do lodówki na kilka godzin. Następnie blendujemy i dodajemy kakao. Zrobiłam do tego jeszcze prażone jabłko -> pokrojone w kawałki i gotowane w garnuszku z odrobiną wody i cynamonem. Wyszło pyyysznie. 

Lecę wysuszyć włoski i kładę się spać. Dobranoc, pchły na noc! <3

poniedziałek, 13 kwietnia 2020

165-166 || Wielkanoc

Poniedziałek, 10:53

Hejka Kochane! 
Nie ma jeszcze 11, a ja już całkiem sporo dzisiaj zrobiłam. Pouczyłam się godzinkę, potem ogarnęłam, zjadłam śniadanie, wysprzątałam kuchnie i udało mi się poczytać Wasze blogi. Ostatnio jest to dla mnie spore wyzwanie, bo bardzo wiele Was tutaj przybyło, oczywiście bardzo się z tego cieszę :) W planach mam dzisiaj obiad u babci i mamy oraz więcej nauki, bo mam w tym tygodniu kolokwium z prawa konstytucyjnego no i jak zwykle dużo spraw bieżących. Chce też wyjść na chwilkę z kotem na pole żebym podjadł trochę trawki :) 

Jeżeli chodzi o wczoraj to było całkiem okej. Wstałam po siódmej, pouczyłam się i o 9 byłam już na śniadaniu u babci. Do domu wróciłam dopiero koło 17. Nie obżarłam się, więc huraaa! 

BILANS Z I DNIA ŚWIĄT 
śniadanie - sałatka z ananasem, dwie kromki chleba, 2 plastry sera żółtego, dwa kawałki camamberta, warzywa
II śniadanie - mały kawałek sernika
obiad: barszcz z ziemniakami (wege oczywiście), ziemniaki, colesław, wege kotlet
kolacja: powtórka ze śniadania 


A takie ograniczenia mogą znaczyć w moim przypadku tylko jedno - jestem w pierwszej fazie odchudza, która właśnie polega u mnie na pilnowaniu porcji i regularności posiłków. To jest takie "wkręcenie się" w dietę, a potem dołożę kolejne restrykcje. To dopiero II dzień odchudzania, a ja już czuję się o niebo lepiej po prostu ze świadomością, że coś ze sobą robię :) 

Całuski,
Aga! 

sobota, 11 kwietnia 2020

164 || Ale ja nie chcę

Sobota, 09:33


Cześć Kochane! 
Bilans strat na dzisiaj? Zbity spodeczek i rozlana kawa, jeżeli chcecie dowiedzieć się jakiegoś faktu o mnie, to proszę bardzo - jestem straaaszną niezdarą. Nawet moja mama nie daje mi żadnych rzeczy, które łatwo zniszczyć, bo zawsze powtarza "no ale wiesz jaka Ty jesteś", tak chodzi jej o niezdarność. 
Jak zwykle siedzimy sobie z kotem na balkonie i opracowujemy strategię na dzisiejszy dzień. Przede wszystkim sprzątanie mieszkania, potem nauka, a wieczorem oczywiście Harry Potter przy towarzystwie Simsów. Mam zamiar dzisiaj sporo zrobić, bo już mi matka zapowiedziała, że jutro przychodzę na cały dzień do niej i do babci.. ale ja nie chce. Najchętniej odpuściłabym sobie te święta całkowicie, po prostu nie mam na nie ochoty. O ile Boże Narodzenie uwielbiam, tak Wielkanocy nie trawie. 
Przynajmniej pod względem jedzenia będzie okej, ja nie jadam tych wszystkich faszerowanych jajek i sałatek jarzynowych, bo ich zwyczajnie nie lubię. No i oczywiście moja mama upiekła ciasto, którego też nie lubię, mimo iż prosiłam żeby zrobiła coś innego. Ale tak jak Wam już wielokrotnie pisałam, w każdej sytuacji w życiu staram się widzieć szanse. A to jest akurat świetna szansa żeby podjąć decyzję o powrocie do diety. I tak właśnie ją podjęłam i zaczynam od teraz :) 

Wesołych Świąt Kochane jeżeli obchodzicie :) 

piątek, 10 kwietnia 2020

163 || Tylko mnie... głaskaj

Piątek, 9:50


Cześć Kochane! 
Dzisiaj humor mam już trochę lepszy, właśnie siedzę na balkonie i łapię promienie słońca, mam nadzieję, że uda mi się tak teraz zaczynać każdy dzień. Poczytałam też Wasze blogi i znowu trafiłam na dwa nowe, więc bardzo się cieszę -> Cassidy oraz Carla - witam dziewczyny :) Jeżeli ktoś z Was widzi, że nie ma Waszego bloga w tej zakładce obok to dajcie mi znać, bo nie chce nikogo przeoczyć.
Wczoraj, tak jak Wam pisałam, byłam u babci i nie mogę zaliczyć tego dnia jako produktywnego. Robiłam wszystko oprócz nauki - oglądałam serial, grałam w Simsy, bawiłam się z kotem. Nie wiem jak to działa, ale włącza mi się taki tryb za każdym razem gdy mam zbyt dużo nauki i nie wiem od czego zacząć. Przynajmniej sobie odpoczęłam i mam dzisiaj więcej powera :) Rozmawiałam też z bratem, chce kupić sobie pieska maltańczyka. Bardzo się cieszę, ta rasa to moje największe marzenie, a sama prawdopodobnie nigdy bym się nie zdecydowała, bo nie jestem zwolenniczką kupowania zwierząt, a jedynie ratowania/przygarniania. No ale każdy robi oczywiście co chce. Jakikolwiek piesek to nie będzie, to i tak będę się bardzo cieszyć.
Weszłam też wczoraj na wagę i dziewczyny jest koszmar - powinnam robić beach body, a siedząc na dupie nic nie osiągnę. Muszę się ogarnąć, ale ostatnio wszystko tak ciężko mi przychodzi. Wiem, że narzekam i przepraszam za to. Nie lubię narzekania, lubię działanie, którego ostatnio brakuje.
Miałam wstawić Wam świetny filmik z moim kotem (nawiązanie do tematu posta), ale niestety blogger ze mną nie współpracuje. Może potem uda mi się je załadować, trwają tylko kilka sekund, więc nie wiem w czym tkwi problemem. Gdyby ktoś się nie zorientował to to "szturchanie" mnie to wymuszanie głaskania :)








czwartek, 9 kwietnia 2020

162 || Przytłoczona

Czwartek, 09:59

Hejka! 
Dzisiaj chyba nie będę miała dobrego dnia. Zaczęło się od tego, że za cholerę nie mogłam się rano dobudzić i wstałam godzinę później niż planowała, a potem zniszczyłam sobie komodę. Umyłam wczoraj pędzle i zostawiłam je na ręczniczku żeby wyschły no i niestety ręcznik przemoknął i "wybuliło" mi kawałek komody. Jestem na siebie strasznie zła, bardzo to widać, zakryć też się niczym nie da. 
Dzisiaj mam nadzieję, że rozwiąże się kwestia mojego konkursu przedmiotowego, mam nadzieję jednak, że się odbędzie tylko w innym terminie. Przerobiłam już jeden skrypt i nie chcę żeby moja praca się zmarnowała :( Także czekam na jakieś informacje. Oprócz tego dochodzi sprawa studiów. Pewnie większość z Was wie, że studiuje dwa kierunki - jeden dziennie, a z drugiego chodziłam na zajęcia dziennie i kiedy nie mogłam (bo mi się lekcje pokrywały) to zaoczenie. W tym roku kończę jeden kierunek studiów i chciałam się przenieść z zaocznych na dziennych, ale teraz wszystko jest jedną wielką niewiadomą. Nie wiem jak to wszystko będzie funkcjonować w tym roku, jak będzie wyglądać proces przeniesienia itd.

Generalnie czuję się jakaś przytłoczona, dawno tak nie miałam. Popisałabym dłużej, ale muszę zbierać się do babci bo dzisiaj moja kolej. 

środa, 8 kwietnia 2020

159-161 || Nocne zakupy

Środa, 10:37

Haj, dzień dobry Kochane!
Właśnie wyszłam sobie posiedzieć na balkonie i pomyślałam, że akurat napisze ten wpis, pogoda jest wspaniała :) Ostatnio dni zlewają mi się w jeden, więc nawet nie bardzo potrafię powiedzieć co robiłam danego dnia. Korzystam z tego, że póki co nie muszę opiekować się babcią, więc dużo się uczę i oglądam Netflixa :) Zaczęłam już nawet pisać pracę zaliczeniową z jednego przedmiotu mimo, iż deadline jest dopiero w czerwcu, ale pewnie wtedy nie będę miała czasu, więc warto zrobić to już teraz. Temat był dowolny, ale związany z egzekutywą, więc piszę o władzy wykonawczej w USA w nawiązaniu do serialu House of cards. Mam nadzieję, że nie przesadziłam, a prowadzący ceni sobie kreatywny pomysł na pracę. A uwierzcie, ciężko być kreatywnym kiedy każdy ma temat związany z tym samym zagadnieniem. 
Co oprócz tego? Byłam wczoraj z mamą na nocnych zakupach i to był jakiś koszmar. Wytrzymałam w tej maseczce jakieś 10 minut i odpuściłam, moja mama tak samo. Po prostu się dusiłam. W Lidlu stałam w kolejce 50 minut i udało mi się wejść dopiero grubo po północy. Najpierw weszła moja mama, a ja dopiero po jakiś 10 minutach kiedy ona już całe zakupy zrobiła i nawet ustawiła się w kolejce do kasy. Byłam meeega zła, jestem w sklepie raz na ruski rok, a nie mogę sobie nawet przejść po sklepie i kupić to czego potrzebuje, bo ona chce spać. No sama wymyśliła zakupy o tej porze, ja iść nie chciałam żeby nie zaburzać mojego rytmu snu. Ah.. spotkałam w sklepie moją koleżankę ze studiów, która jest dla mnie w pewnym sensie inspiracją i za cholerę nie wiem dlaczego. Czasami chyba tak już jest, że u drugiej osoby zachwycają nas najprostsze rzeczy. 

Teraz uciekam do nauki, wieczorem mam zajęcia online :) 

niedziela, 5 kwietnia 2020

158 || Niedziela dzień lenia?

Niedziela, 12:31

Haj, dzień dobry Kochane!
Sobota była całkiem dobrym dniem. Ostatnio na którymś z blogów przeczytałam radę Mirabel odnośnie nauki, chodziło mniej więcej o to, aby dzielić naukę w takie "bloki". Podam przykład - mamy do napisania esej, zakładamy sobie, że piszemy go dzisiaj godzinę, staramy się przez ten czas, a gdy się skończy zostawiamy i wracamy do tematu dopiero następnego dnia. Dotychczas moja lista to do nie była tak rozwinięta, nie zakładałam sobie, że na tą czy inną rzecz poświęcę tyle i tyle czasu, ale że po prostu mam coś tam zrobić. Wczoraj zastosowałam się do tej rady i całkiem dobrze mi się pracowało, oczywiście mam z tyłu głowy myśli typu, że powinnam była skończyć esej (bo akurat go pisałam), ale pracowało mi się na tyle dobrze, że będę stosować taką technikę. Mam nadzieję, że wyjaśniłam wszystko w miarę zrozumiale. 
Wieczorem obejrzałam ostatnie dwa odcinki Domu z papieru i było suuuper! Cieszę się, że będzie kolejny sezon, nie mogę się doczekać :) O 23 już smacznie spałam.
Dzisiaj pobudka o 8 i wzięłam się za sprzątanie całego mieszkania. Od kiedy mieszkam sama sprawia mi to duży problemem, mieszkanie jest duże, korzystam tylko z dwóch pokoi, a sprzątać muszę wszystko. Po prosto schodzi na to sporo czasu. Na resztę niedzieli plan jest następujący - obiad u babci, książka i zadanie domowe z logiki :) 

Ostatnio w ogóle nie piszę tutaj bilansów i mam wrażenie, że mój blog jakoś na tym utracił. Muszę się znowu ogarnąć w tym temacie. 

Miłej niedzieli Kochane! 

sobota, 4 kwietnia 2020

155-157 || La casa de papel

Sobota, 10:33

Ostatnio mam wrażenie, że się rozleniwiłam.. oj niee... to miał być bardzo produktywny czas, a wciągną mnie Netflix i Simsy. Zgubiłam też gdzieś swój rytm wczesnego wstawania i regularnego sprzątania i czuję się z tym fatalnie. Ale okej, nie będę się tutaj nad sobą rozwodzić, dzisiaj już biorę się do ostrej roboty.

Czwartek
Z  mojego spokoju i opanowania zostały strzępki, bo kolejny dzień z rzędu musiałam lecieć do babci na złamanie karku. Dzień wcześniej nie odbierała telefonu i myślałam, że coś się stało, a w czwartek miała rehabilitacje i musiałam do niej lecieć żeby ją  (babcię) ogarnąć przed ćwiczeniami. Przez to przegapiłam dwa zajęcia online i to na obu kierunkach, eh.. ale już pogadałam z mamą i powiedziałam, że czwartki muszę mieć wolne. U babci udało mi się pouczyć ze dwie godzinki, potem wróciłam do domu, upiekłam czekoladowe ciasteczka (wyszły pysznie) i coś tam jeszcze ruszyłam naukę. 

Piątek i dzisiaj
Rano dwie godzinki zadań z logiki, potem jakieś gotowanko i pochłoną  mnie czwarty sezon Domu z papieru. Obejrzałam 6 odcinków i dzisiaj wieczorem obejrzę ostatnie dwa, ale zanim to trochę ciężkiej pracy. Przygotowałam sobie już to do na dzisiaj i zaczynam działać :) 

P.S. Zaczęło mi bardzo brakować nauki w bibliotece, w końcu w pierwszym semestrze spędziłam tam pół życia. 






To nie są żadne dietetyczne ciastka, ale jak zobaczyłam zdjęcie to wiedziałam, że prędzej czy później je zrobię. Przepis pochodzi z Kwestii Smaku - ciasteczka brownie :) 
Jedne z lepszych jakie kiedykolwiek jadłam. Na zewnątrz kruche, a w środku "mokre". 

środa, 1 kwietnia 2020

147-154 || Powrót córki marnotrawnej

Środa, 10:09

Cześć Kochane! 
Nie było mnie tutaj tylko osiem dni, a czuję się jakby minęły wieki, zawsze tak mam. Zbytnio nie miałam co tutaj pisać, byłam serio w kiepskim stanie, coś mi się w głowie na chwilę poprzestawiało. Wydaje mi się, że to przez okres, chociaż nigdy nie miałam z tym takiego problemu. Teraz natomiast samopoczucie na poziomie zero, brak chęci wstania z łóżka, nauki, a nawet gotować mi się nie chciało. Jak już dostałam sam okres to też lepiej nie było, bo ból jak cholera, a wszystkie leki jakie miałam są na bazie składnika, którego teraz przez korone nie można brać.. tylko nazwy zapomniałam.. ibuprofen? Mniejsza o to, nie wytrzymałam i koniec końców wzięłam, ulga ogromna. Przez pierwsze 24h wzięłam łącznie 6 tabletek, więc widzicie, że było naprawdę źle. Jestem ogromną przeciwniczką leków, raz w miesiącu biorę dwie tabletki i to serio tyle, mam to szczęście, że nie choruje, więc nic innego nie jest mi potrzebne. Ale teraz.. no dosłownie zmiotło mnie z powierzchni ziemi, nie chodzi nawet o sam ból brzucha, ale było mi przy tym niedobrze, duszno i jeszcze psychicznie czułam się okropnie. Dzisiaj jest trzeci dzień i już wszystko wróciło do normy i znowu czuję się wspaniale :) No może poza bólem barku, bo w nocy źle spałam, ale tak to jest super. Okej, koniec o miesiączce, bo Was zanudzę. Dzisiaj wracam do żywych!
Właśnie się zbieram i będę wychodzić do babci, aktualnie opiekuje się nią tylko raz w tygodniu, bo w inne dni moja mama pracuje z domu. Wezmę sobie naukę, bo przez tą tygodniową niedyspozycje mam dużo zaległości, planuje też wyjść do Rossmanna, bo już mam braki i dosłownie na chwilę skocze do sklepu, bo obiecałam babci, że dzisiaj zrobię na obiad hot-dogi i potrzebna mi jest ta cebulka, pewnie wiecie o co mi chodzi. Nic zdrowego, no ale jak zjeść hot doga bez niej? Haha, planuje zjeść jednego, z wegańską parówką, surówka i ketchupem. Wieczorem koniecznie długa gorąca kąpiel na ten bolący bark :)

To był taki wpis z gatunku wszystko i nic, musiałam trochę ponarzekać i trochę poplanować. Dobrze mi to zrobiło, więc dzięki za wysłuchanie :)