wtorek, 31 października 2017

 Wtorek, 21:02

 

 

Przed chwilą mama mi powiedziała, że ostatnio jestem bardziej pozytywna! Dobrze powiedziane, cieszę się, że inni też to widzą :) 

 

Chyba powinnam jakoś podsumować ten miesiąc. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że był on przełomowy. Żyłam na wysokich obrotach, dużo się uczyłam, ćwiczyłam, ładnie jadłam, zrzuciłam parę kilo (podajże 4 kg?) i oczywiście zmieniłam swoje nastawienie do życia. Jestem bardziej pozytywna, uśmiechnięta i (nie wierzę, że to mówię) ale nawet chce mi się rano zrywać z łóżka i chodzić na uczelnię. Pewnie zastanawiacię się skąd taka zamiana. Sama nie potrafię tego wyjaśnić, ale wydaje mi się, że jedna rzecz napędza drugą. Jak dobrze jem, to mam ochotę ćwiczyć. Gdy dużo się uczę, to chce mi się chodzić na uczelnię itd. Poza tym poznałam kogoś, ale o tym cichosza! :) Powiem, tylko że gdyby nie On, to nie miałabym tyle motywacji. 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: omlet (2x jajko, 3x łyżka płatków owsianych górskich, kukurydza)

II ŚNIADANIE: mango, mandarynki

OBIAD: ryż basmati, szpinak, papryka konserwowa

KOLACJA: 2x crunchella, pasta warzywna, sałata, pomidor, parówka sojowa

 

Oszczędze Wam wypisywania makro, bo zjadłam naprawdę bardzo mało. Nie krzyczcie na mnie. Od wczoraj boli mnie ząb albo ucho, sama nie jestem pewna które to. Kupiłam krople do uszu i mam nadzieję, że mi pomogą, przez ten ból ciężko jest mi się skoncentrować. 

 

DIETA:  zaliczam

SIŁOWNIA: 40 minut orbitreku (-400 kcal)

NAUKA: nic

 

DIETA W PAŹDZIERNIKU: 

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 2627 28 29 30 31

zaliczone: 27/ 31 dni

 

AKTYWNOŚĆ W PAŻDZIERNIKU: 

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 2627 28 29 30 31

 

zaliczone: 14/31 dni

 

Oby listopad był równie dobry, a nawet lepszy ! :) 

poniedziałek, 30 października 2017

 Poniedziałek, 19:46

 

Wczoraj wieczorem napisałam wpis, który od razu usunęłam. Zrobiłam aferę tak naprawdę o nic. W wielkim skrócie mogę powiedzieć, że przegiełam trochę z jedzeniem. Zjadłam około 1800 kcal i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że to nie jest dużo. Jednak po takiej ilości jedzenia, czułam się źle, zarówno psychicznie jak i fizycznie. 

 


 

 

Dzisiaj wstałam w bardzo dobrym humorze i ogólnie dzień mogę zaliczyć na plus. Z samego rana ogarnęłam mieszkanie i pouczyłam się na hiszpański. W przyszłym semestrze czeka mnie bardzo ważny egzamin z tego przedmiotu, więc naprawdę staram się uczyć regularnie. Potem dwa zajęcia i siłownia. Ot, taki zwykły dzień. 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: placuszki z kaszy manny, dżem

OBIAD: barszcz czerwony; ryż, tofu, warzywa

PODWIECZOREK: jogurt pitny

KOLACJA: parówka sojowa, maca, pasta warzywna, 2x papryczka nadziewana serkiem

 

kalorie: 1039/ 1200

białko: 45/45

tłuszcze: 21/33

węgle: 169/180

 

Moj brat znowu przyjechał do domu i mogę chyba powiedzieć, że zasypuje mnie komplementami! Dzisiaj usłyszałam, że bardzo wyszczuplały mi nogi :) 

 

DIETA: zaliczam

AKTYWNOŚĆ: 1h orbitreku (-610 kcal) 

NAUKA: godzinka hiszpańskiego 

niedziela, 29 października 2017

 Niedziela, 9:45

 

Dzisiaj humor mam znacznie lepszy, porządnie się wyspałam i jestem pewna, że wszystko się jakoś ułoży. 

Wczoraj wieczorem chodziłam dosłownie jak mały samochodzik, nigdzie nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Nie chodziło nawet o nerwy, ale po prostu miałam tyle energii. Udało mi się nawet skończyć całą prezentację, o której Wam pisałam, także jestem mega zadowolona. 

Teraz idę posiedzieć chwilę nad hiszpańskim, przejrzę jeszcze raz prezentację i zajmę się projektem z polityki zagranicznej polski. W prawdzie termin oddania mam dopiero po nowym roku, ale wszystko wydaje się być bardzo czasochłonne. Popołudniu przygotuje obiady, tylko na dwa dni, więc szybko pójdzie. A wieczór cały dla mnie, mam ochotę obejrzeć film i się zrelaksować :)

 

Udanej niedzieli ! :) 

sobota, 28 października 2017

 Wtorek, 19:33

 

Dzisiaj dodaje szybki wpis i lecę się uczyć, bo dzień prezentacji artykułu z hiszpańskiego nadchodzi wielkimi krokami.. 

 

BILANS:

ŚNIADANIE (6:30)- 3x wasa, twarożek, pasztet sojowy, pasta warzywna, parówka sojowa, 1 mini papryczka nadziewana serkiem śmietankowym

II ŚNIADANIE (10:30)- jogurt pitny brzoskwiniowy 

OBIAD (17:30)- mieszanka chińska, zapiekanka makaronowa z serem, brokułem i pieczarkami 

KOLACJA: ?

+ black mojito 

 

No i właśnie przez tego blacka nie poszłam dzisiaj na siłownie. Pustą (tak przynajmniej myślałam) puszkę włożyłam do torby i jakaś reszta napoju poleciała mi na ubrania. Nie zamierzałam ćwiczyć w brudnych, bo czułabym się jak flejtuch dlatego sobie odpuściłam. A szkoda, bo już byłam na siłowni i tylko straciłam czas. 

Reszta dnia była naprawdę świetna, nie mogę na nic narzekać. Muszę się Wam pochwalić, że otrzymałam bardzo dużo punktów z kolokwium z angielskiego i naprawdę jestem już ustawiona :) Nawet wykładowczyni mnie pochwaliła, a ogólnie straszna z niej zołza. 

 

Mam kilka zesztów (dosłownie kilka!), które w całości są zapełnione cytatami, więc postanowiłam się codziennie jakimś dzielić :) 

 

"Odkryłem, że im ciężej pracuję, tym więcej szczęścia wydaje się mieć."

 Sobota, 20:22

 

 

Ten dzień był naprawdę świetny, ale niestety skończył sie kiepsko. Nie dla mnie, a dla mojej rodziny. W związku z czym, we wtorek prawdopodobnie będę musiała jechać do Warszawy. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Przejmuje się sytuacją i całkowicie straciłam humor. 

 

ŚNIADANIE: pół bułki fitness, pasta z suszonych pomidorów, mix sałat, parówka wegańska, musztarda, papryczka nadziewana serkiem

OBIAD: makaron chiński, mieszanka chińska, warzywa mrożone; zupa borowikowa

PODWIECZOREK: 3x mandarynka, żurawina, 2x daktyle, łyżeczka masła orzechowego 

KOLACJA: sałatka: sałata, kukurydza, pół pomidora, ser żółty wędzony 

 

kalorie: 1088/1200

białko: 43/45 g

tłuszcze: 34/33 g

węglowodany: 158/180 g

 

DIETA: zaliczam

AKTYWNOŚĆ: ponad godzina orbitreku (-600 kcal)

NAUKA:skończyłam notatki z polityki gospodarczej, zaczęłam przygotowywać prezentację na systemy polityczne, zrobiłam może 1/3 pracy

 

Na zdjęciu jest mój dzisiejszy obiad. Cała porcja ma tylko 244 kcal, a to przecież cały talerz jedzenia. 

Nieźle dzisiaj pocisnęłam na orbitreku, miałam tyle energii, że nie mogłam skończyć :) 

 

piątek, 27 października 2017

 Piątek, 21:56

 

 

Jestem p a d n i ę t a. Caluteńki dzień byłam na nogach i dopiero teraz usiadłam sobie na dłużej niż pięć minut. Rano pojechałam z koleżankami na otwarcie nowej galerii. Jest naprawdę świetna, widziałam dużo pięknych ubrań, ale nic sobie nie kupiłam. Zamierzam jeszcze sporo schudnąć, więc kupownie ubrań na tym etapie jest trochę bez sensu, poza tym idą święta i muszę oszczędzać pieniążki.

Zaraz potem pojechałam na siłownie i pierwszy raz od kilku miesięcy zrobiłam trening siłowy. Koleżanka pokazała mi kilka fajnych ćwiczeń, więc zamierzam ograniczyć trochę swoje cardio, na rzecz innych treningów :) 

W domu szybko zrobiłam obiad i pojechałam na większe cotygodniowe zakupy spożywcze, a potem kolejny raz do galerii, bo mama chciała sobie kupić buty. W sumie cały dzień był zabiegany, a nie zrobiłam nic pożytecznego oprócz treningu. 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: maca, pasta z suszonych pomidorów i żurawiny, sałatka z ciecierzycą

II ŚNIADANIE: 3x mandarynka, 2 daktyle, żurawina

OBIAD: bataty, mieszanka warzyw z tofu, colesław, ogórek kiszony

KOLACJA: barszcz biały, sałtka: sałata: pomidor, pomidory suszone, kukurydza, ogórek konserowowy, 

 

kalorie: bardzo mało ;/ 

białko: 30/45 g

tłuszcze: 26/33 g

węgle: 141/180 g

 

DIETA: zaliczam

AKTYWNOŚĆ: 10 minut rozgrzewki, 40 minut ćwiczeń na nogi, 10 minut cardio

NAUKA: nic

 

Jestem tak zmęczona, że zasnę w ciągu minuty.. Dobranoc :) 

 

czwartek, 26 października 2017

 


Czwartek, 21:14

 

 

72 kg/ 170 cm

 

Dzisiaj rano zobaczyłam na wadzę tą oto liczbę, jest ona dla mnie ważna z kilku powodów:

1. W końcu moje bmi jest w normie. 

2. Udało mi się schudnąć dokładnie 10 kg. 

3. Z ta wagą zaczynałam "dietę" 6 lat temu, ale byłam o 6 cm niższa. 

 

BILANS: 

ŚNIADANIE: maca, pasta z suszonych pomidorów, sałata, pomidory suszone, sałatka z ciecierzycy 

II ŚNIADANIE: baton muesli

OBIAD: ryż, tofu, warzywa, colesław; 250 ml barszczu białego 

PODWIECZOREK: dwa daktyle, łyżeczka masła orzechowego 

KOLACJA: sałatka: sałata, brokuł, kukurydza, pomidory suszone, ciecierzyca; mandarynka

 

kalorie: 975/ 1200

białko: 33/45 g 

tłuszcze: 37/ 33 g 

węgle: 131/ 180 g 

 

Zjadłam zdecydowanie zbyt mało, ale cały dzień byłam zabiegana. W weekend postaram się zjeść więcej. Zwłaszcza, że mam w domu pełno ciast i ciasteczek, więc naprawno się na coś skuszę. 

 

Przed chwilą wróciłam do domu, wieczór spędziłam na uczelni. Byłam na wyładzie, który naprawdę zmienił moje spojrzenie na pewne rzeczy, a dokładnie na podejście do nauki. Ostatnio Wam wspominałam, że zrobiłam ostrą selekcję wykładów, na które warto chodzić i te, które mogę sobie odpuścić. Chciałam mieć więcej czasu na odpoczynek i powtórki do matury. Teraz zmieniłam zdanie i zamierzam chodzić na wszystkie zajęcia, nawet jeżeli nie do końca mnie interesują, to chce mieć dobre notatki. 

Muszę także zaplanować sobie naukę w jakiś sensowny sposób. Nie ma co się oszukiwać, w tygodniu nie mam czasu na powtórki z wosu dlatego tematy maturalne przenoszę na weekend. Za to w tygodniu roboczym będę się skupiała na studiach. Czuję że robię sobie zaległości nie tylko w nauce, ale także w notatkach, których juz serio nie ogarniam. 

 

DIETA: zaliczam

AKTYWNOŚĆ: nic

NAUKA: zaraz się biorę za notatki z międzynarodowych stosunków politycznych

 

PS. Na zdjęciu jestem ja :) Jakoś dziwnie się ustawiłam, ale mam nadzieję, że mniej więcej widac moją sylwetkę. 


środa, 25 października 2017

 Środa, 21:11

 

Chyba pierwszy raz w życiu mam tyle motywacji. Wiem, że to co robię jest naprawdę i się nie poddam. W ogóle nie czuję, że jestem na jakieś diecie. Kompletnie nie mam ochoty na słodycze, fast-food czy inne niezdrowe jedzenie. Jestem jednak pewna, że jeżeli będę miała ochotę na coś czego normalnie nie jem, to sobie na to pozwolę :) 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: 2x maca, pomidor, pasta z szuszonych pomidorów, mix sałat

OBIAD: 250 ml barszczu białego; tofu, ryż, warzywa, colesław 

PODWIECZOREK: banan, 3 daktyle, żurawina

KOLACJA: sałatka: sałata, tofu, ciecierzyca, brokuł, ogórek, kukurydza; sos: sos sojowy, ocet balsamiczny, musztarada 

+napój energetyczny Black 

 

kalorie: 1024/1200

białko: 31/45 g

tłuszcze: 24/33

węglowodany: 175/180

 

 

DIETA: zaliczam

AKTYWNOŚĆ: 40 minut orbitreku (-410 kcal)

NAUKA: p o r a ż k a, udało mi się jedynie zaplanować projekt na studia i rozpisać pracę

 

Teraz lecę oglądać "Zbaw nas od złego", uwielbiam horrory! :) 

wtorek, 24 października 2017

 Wtorek, 20:30

 

Jechałam dzisiaj autobusem ze swoja sąsiadką, która jest studentką prawa.  Bardzo mnie zachęciła do startowania na drugi kierunek, mimo tego ogromu nauki, o którym mówiła. Także mam teraz dużo motywacji, do robienia regularnych powtórek z wosu. W ostatnim tygodniu trochę to zaniedbałam przez siedzenie na uczelni od rana do wieczora. Teraz zrobiłam ostrą selekcję wykładów, na które warto chodzić i te które mogę sobię odpuścić także będę miała więcej czasu. 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: 2x maca, pasta z suszonych pomidorów, kukurydza, suszone pomidory 

II ŚNIADANIE: gruszka, żurawina

OBIAD: ryż, tofu, mieszanka warzyw, colesław; 200 ml barszczu czerwonego

PODWIECZOREK: mandarynka, banan, żurawina

KOLACJA: sałatka: sałata, kukurydza, pomidor, tofu; sos: ocet balsamiczny, musztarda, sos sojowy, pasta z suszonych pomidorów

 

kalorie: 1033/ 1200

białko: 29/45 g 

tłuszcze: 31/33

węglowodany: 166/180

 

DIETA: zaliczam

AKTYWNOŚĆ: 50 minut orbitreku (-500 kcal)

NAUKA: nic, ale godzina jeszcze młoda, więc zaraz się biorę za zadanie z hiszpańskiego

 

Nie chwaliłam się Wam, ale mój brat przyjechał na weekend i usłyszałam od niego, że schudłam :) Nie wiem jak on to robi, ale zawsze jako pierwszy widzi ubytek wagi. W końcu jestem już 9 kilo na minusie, więc cieszę się, że widać efekty. Kolejną ważną informacją dnia jest, to że napisałam kolosa z angielskiego na 9/10 punktów! Co jest moim osobistym sukcesem. Nigdy nie miałam problemów z angielskim, ale babeczka ze studiów mnie wykańcza. Kolejny kolos poszedł mi już słabiej, ale to przemilcze haha :) 

 

Lecę poczytać jak Wam minął dzień i zabieram się za ten hiszpański :) 

 

PS. Na zdjęciu mój dzisiejszy obiad :) 

poniedziałek, 23 października 2017

 Poniedziałek, 20:16

 

 

Na początek chciałam Wam powiedzieć, że ściągnęłam świetną aplikację. Nazywa się Fitatu, serio liczenie kalorii nigdy nie zajmowało mi tak mało czasu. Ponadto liczy także inne makroskładniki i w końcu wiem czego potrzebuje więcej, a czego mniej. 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: maca, pasta z suszonymi pomidorami, sałata, pomidory suszone, parówka sojowa

II ŚNIADANIE: -

OBIAD: tofu wędzone, ryż brązowy, warzywa mrożone, buraczki

PODWIECZOREK: całe mango

KOLACJA: barszcz czerwony, sałatka: sałata, kukurydza, suszone pomidory; sos: masło orzechowe, chilli, pasta z suszonych pomidorów 

 

kalorie: 962/1200

białko: 33/45 g    

tłuszcze: 36/ 33 g

węglowodany: 131/180 g  

 

Nie jest idealnie, ale korzystałam z tej aplikacji pierwszy raz, więc dużo się musze nauczyć. 

Kompletnie nie wiedziałam jaki limit kalorii sobie ustalić, chciałabym jeść zdrowo i to na co mam ochotę. Dlatego jeżeli zauważe, że tych kalorii mi brakuje, to po jakimś czasie zwiększe do 1500. Co prawda dzisiaj sporo wolnych kalorii mi zostało, ale to przez to, że jadłam wegańsko. Jestem pełna po tej kolacji, serio. Starczy mi do rana. 

 

DIETA: zaliczam

AKTYWNOŚĆ: 55 minut orbitreku (-500 kcal)

NAUKA: skończyłam tłumaczenie artykułu na angielski i nauczyłam się na jutrzejszego kolosa, posiedziałam tez chwilę nad hiszpańskim 

niedziela, 22 października 2017

 Niedziela, 20:35

 

Jakaś dziwna ta niedziela, poświęciłam 20 minut na ugotowanie obiadów na cały tydzień, a tak to cały dzień się uczyłam. Tłumaczenie artykułu z angielskiego zajęło mi zdecydowanie więcej czasu niż myślałam, a jeszcze nie skończyłam. W tym tygodniu miałam problem jeżeli chodzi o gospodarowanie czasem i czuję, że naprawdę mało zrobiłam. Chyba nie potafię być produktywna bez kalendarza, więc za chwilę go wyciągam i wszystko sobie rozpiszę. 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: 2x maca z serkiem śmietankowym, sałatą, pomidorem, 2x mini papryczki nadziewane serkiem śmietankowym 

II ŚNIADANIE: 3 mandarynki

OBIAD: barszcz czerwony; pieczone bataty i 3 surówki (colesław, kapusta, buraczki)

PODWIECZOREK: jedno jabłko, jedna łyżka masła orzechowego

KOLACJA: 2 kromki jasnego pieczywa, serkiem śmietankowy, sałata, pomidorem, 1x mini papryczka nadziewana serkiem smiatankowym 

+ masło orzechowe, żurawina

 

DIETA: nie zaliczam 

AKTYWNOŚĆ: nic

NAUKA: cały dzień tłumaczyłam artyuł z angielskiego, który jest mi potrzebny na kolosa, dodatowo zrobiłam kilka zadań też z angielskiego

 

Diety dzisiaj nie zaliczam. Do południa było okej, a potem stale coś podjadałam. Dlatego nie lubię spędzać czasu w domu, zbyt dużo pokus i zbyt dużo wolnego czasu. 

W tym tygodniu chciałabym: mało jeść, schudnąc kilogram, dużo się uczyć, zacząć ćwiczyć w domu i być cholernie produktywną!

 

 

sobota, 21 października 2017

 Sobota, 20:55

 

 

Zawsze wieczorem ustalam sobie plan działania na kolejny dzień, tak żeby dobrze wykorzystać każdą chwilę. Nienawidzę gdy coś albo ktoś krzyzuje moje plany, tak jak dzisiaj. Miałam okropna kłótnie z mamą, ale nie ustąpiłam jej, nie tym razem. Ciesze się, że udało mi się postawić na swoim, w końcu czuję się dorosła i silna. Ale musiałam zniknąć z domu na pół dnia, więc nie udało mi się zrobić tego, co miałam w planie.

 

BILANS:

ŚNIADANIE: pół bułki fitness, 2x papryczki nadziewane serkiem, łyżka surówki colesław

II ŚNIADANIE: 3x mandarynka

OBIAD: 180 gr. ziemniaków, po dwie łyżki surówek (colesław, buraczki, kapusta)

PODWIECZOREK: kilka ciastek ?

KOLACJA: parówka sojowa, 1x maca z pastą z suszonych pomidorów, 1x papryczka nadziewana serkiem

 

Wczoraj zjadłam pieczywo pierwszy raz od jakiegoś miesiąca (normalnie jem tylko mace). Naprawdę nie mogę uwierzyć jak kiedyś byłam w stanie zjeść dwie bułki na raz, teraz mi się wydaje że są straszniee zapychające. 

 

DIETA: zaliczam 

AKTYWNOŚĆ: 50 minut na orbitreku (-500 kcal)

NAUKA: przerobiłam część materiału na kolosa z angielskiego ;/

 

 

piątek, 20 października 2017

 Piątek, 21:13

 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: 2x maca, pasta tofu, pasta ze słonecznika i suszonych pomidorów

II ŚNIADANIE: kawałek mango, 2 mandarynki 

OBIAD: 57 gr. makaronu z sosem pomidorowym, warzywa na patelnię

PODWIECZOREK: 2 mandarynki 

KOLACJA: miseczka barszczu czerwonego; pół bułki fitness z pastą z suszonych pomidorów i słonecznika, 2 mini papryczki nadziewane serkiem, 2 łyżki surówki colesław

 

Dzisiaj zjadłam więcej i nawet lepiej się z tym czuję. Uważam, że kolacja powinna być lekka, ale taka miseczka zupy, która zazwyczaj jem to chyba zbyt mało. Nie liczyłam dzisiaj kalorii, ale myślę, że 1000 spokojnie wyszło. Jestem zadowolona. 

Rano uświadomiłam sobie, że lodówka świeci pustkami i od razu postanowiłam pójść na zakupy. Wykończyłam wszystkie produkty, które jem na co dzień. Tofu wędzone, mace, surówki i moje ulubione pikantne papryczki nadziewane białym serkiem <3 Oczywiście kupiłam dużo więcej i ledwo doszłam do domu z siatami. 

 

Jutro koniecznie muszę zabrać się za naukę, bo od dwóch dni nie tknęłam nic. Dzisiaj przygotowałam sobie wszystkie materiały i zamierzam usiąść do nich porządnie w weekend, bo w tygodniu prawie w ogóle nie mam czasu. 

 

DIETA: zaliczam

AKTYWNOŚĆ: -500 kcal na orbitreku 

 

Jutro zobaczę, co u Was słychać, a tymaczasem dobranoc :) 

 

czwartek, 19 października 2017

 Czwartek, 19:43

 

Piękna kobieta na zdjęciu, elegancja to chyba coś z czym trzeba się urodzić. 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: omlet z dwóch jajek, 3 łyżki płatków owsianych górskich, łyżka otrębów owsianych, 1 plasterek sera żółtego

II ŚNIADANIE: 200 gr. mango 

OBIAD: tofu, warzywa i ryż

PODWIECZOREK: jeden bezik 

KOLACJA: miseczka barszczu czerwonego 

 

Miałam problemy z jedzeniem od kiedy sięgam pamięcią. Teraz pierwszy raz w życiu doświadczam czegoś takiego jak brak apetytu. Jestem w stanie się "najeść" szklanką soku albo miseczką zupy. Oprócz tego mam tyle energii i motywacji, że mogłabym góry przenosić. Chciałabym żeby taki stan się utrzymał jak najdłużej, mimo iż wiem, że jem za mało. Kalorie nadal liczę, ale celowo ich nie piszę. Jem to na co mam ochotę i w takich ilościach jakich potrzebuję, ale nie chciałabym jadać poniżej 1000 kcal. Teraz zdażą mi się to notorycznie.

Czy to możliwe, że wciągu 3-4 tygodniu, żołądek tak bardzo mi się skurczył? 

 

Idę szukać jakiś fajnych pomysłów na obiady, bo tofu z ryżem i warzywami zaczyna mi się nudzić :)