czwartek, 31 sierpnia 2023

1407-1408 || najpiękniejsza sukienka jaką posiadam

 Czwartek, 20:30



Hejka!

Wczoraj miał do mnie wpaść Szymek, ale finalnie zmieniliśmy plany i to ja zaproponowałam, że do niego przyjadę, bo się źle czuł. Także przez większość dnia pracowałam, a potem pojechałam w odwiedziny, wcześniej ogarniając dla niego zakupy. No powiem Wam, że faktycznie była masakra, choroba chwyciła go na całego. Ugotowałam mu coś do jedzenia, po czym to zwymiotował, bo kaszel go tak męczył. Wróciłam do domu jakoś po 20, nawet się nie wykąpałam, tylko od razu poszłam na kanapę, a potem spać. 

Dzisiaj rano natomiast odebrałam paczkę z ubraniami, które ostatnio zamówiłam. Ze dwa miesiące temu na tik toku widziałam dziewczynę w pięknej sukience, chciałam ją sobie wtedy kupić, ale była wyprzedana, ostatnio patrzę na stronkę, a tam jedna sztuka i to akurat w moim rozmiarze. Także miałam szczęście :) Nie dość, że była na wyprzedaży, to jeszcze dodatkowo minus 20%. 



Może nie umiem jej jakoś ładnie przedstawić, ale uwierzcie, że jest przepiękna! 
A jeśli już o niej mowa, to zobaczcie sobie na filmik dziewczyny, która ją przymierza. Dacie wiarę, że i ja i ona mamy rozmiar L? 


Zabijcie mnie nie wiem jak to możliwe. Przecież ona jest znacznie większa ode mnie. Jedyne co mi przychodzi do głowy to, to że rozciągnęła tę kieckę do granic możliwości albo nie zapięła zamka. 


Kupiłam jeszcze dwie takie sukienki. Jedna kosztowała 45 zł, a druga 23 zł. Obie ze mną zostają. Co prawda, nie będę miała zbyt wielu okazji żeby pochodzić w nich w tym roku, ale mogą sobie poleżeć i poczekać. Nie chce w kolejnym sezonie płacić kupować tego samego, ale dwa razy drożej. 

Poszłam też dzisiaj do babci na obiad. Przy okazji byłam w bibliotece i weszłam do Rossmanna. Tam udało mi się kupić ładną opaskę do włosów. Uwielbiam ten element garderoby/biżuterii (?). Mogę mieć rozpuszczone włosy, a jednocześnie nie jest mi niewygodnie. 


Wygląda pięknie :)

W Rossmannie od dłuższego czasu przyglądam się też jednem batonikowi i czekam aż będzie na promocji. Dzisiaj pomyślałam sobie "a kij z tym, kupię go i tak". Po czym sprawdziłam kalorie i dacie wiarę, że ma ich niemal 500?!


Miałam straszną ochotę, ale go nie wzięłam. Wiem, że ma 100 gr. ale i tak te 500 kcal to przesada... Kiedyś sobie z pewnością pozwolę, ale to nie jest ten moment. 


Dostałam też dzisiaj poprawioną część pracy od promotorki. Powiem Wam, że miałam chwilowe załamanie. Wcześniej jej się wszystko podobało, a teraz nagle jest bleee i nie jest zadowolona. Co więcej, jest strasznie chamska. Ale powtarzam sobie, że dam radę. 


wtorek, 29 sierpnia 2023

1406 || dziwny dzień

 Wtorek, 20:18



Cześć dziewczyny :) 

Właśnie siedzę z maseczką na twarzy, a wtedy zawsze bardzo lubię się tutaj odezwać. W planie miałam dzisiaj się porządnie wyspać, ale po 8 obudził mnie mail. Musiałam się zwlec z łóżka i wszystko pozałatwiać, bo to była ważna sprawa związana z obroną. Na początku mnie to przytłoczyło, ale po spisaniu sobie wszystkiego, co mam zrobić spokojnie dałam radę. Oprócz tego zrobiłam sobie też dzisiaj  paznokcie i upiekłam cynamonki dla mamy. Starałam się po prostu odpocząć, ale właściwie wyszło tak, że chodziłam z kąta w kąt. No i poryczałam się także kilka razy, generalnie to był dziwny dzień. 

Odpisałam też już na wszystkie komentarze z posta pod, którym można było zadawać pytania. Może jeszcze kiedyś coś takiego powtórzę, ale bardziej w perspektywie najbliższych lat, a nie miesięcy. 

Poszukuje też właśnie nowych ubrań na sezon jesienno-zimowy. Od czasu kiedy schudłam to stopniowo wymieniam garderobę na nową. Po pierwsze dlatego, że trochę zmienił mi się styl, a po drugie tamte ubrania są już baaardzo stare i nawet źle mi się kojarzą. 


Tutaj wstawię jeszcze taki filmik. Wydaje mi się, że już kiedyś widziałam coś podobnego. Miałam go nawet skomentować, ale szczerze to nie chce mi się dzisiaj o tym myśleć. Chociaż znam odpowiedź na pytanie. 


S. był dzisiaj u lekarza i dostał zwolnienie do końca tygodnia. W planie mamy się jutro spotkać, ale zobaczymy jak się będzie czuł, bo coś wydaje mi się, że jest kiepsko. Wiecie co zauważyłam? Że jeszcze nie tak dawno gdy miałam się z nim nie spotkać to wewnętrznie rozpaczałam jak dziecko, a teraz myślę sobie "spoko, to zajmę się czymś innym". Nie wiem czy to dobrze, ja wcale nie chcę żeby przestało mi zależeć, a mam wrażenie, że to do tego prowadzi. 

poniedziałek, 28 sierpnia 2023

1404-1405 || nie wierzę, że tak wyglądałam

 Poniedziałek, 21:31



Hejka!

Odzywam się do Was po ciężkich dwóch dniach. W pełni spędziłam je przed laptopem, aż głowa mnie boli. Natomiast udało mi się skończyć pracę magisterską, licencjat dla mojego brata, a także dopięłam wszystko w pracy. Jestem na czysto. Skończyłam dopiero o 19, zdążyłam już coś zjeść i się wykąpać, uruchomiłam też mamie nowy telefon. Przy okazji tej ostatniej kwestii przerzucałam jej zdjęcia na drugi sprzęt i znalazłam kilka moich, które mnie dosłownie WSTRZĄSNĘŁY. Przyzwyczaiłam się już do mojego nowego, szczuplejszego wyglądu i trochę zapomniałam jak to było być o ponad 20 kilo cięższą. 




Oba zdjęcia zostały zrobione po powrocie od fryzjera. To po lewej jest z lipca 2022 roku, a po prawej z czerwca 2022 roku, czyli powiedzmy, że dzieli je rok (ale nie wiem ile kilogramów, bo wtedy już sporo schudłam)

Ja widzę różnicę  i to ogromną. Mam znacznie szczuplejszą twarz, bardziej widoczne kości policzkowe i nawet jakby oczy są głębiej osadzone. Dzisiaj dostałam od jednej z Was pytanie ile ważę i szczerze odpowiedziałam, że nie wiem. Nie wchodziłam na wagę, bo myślałam, że może przytyłam trochę, ale patrząc na ten kolaż stwierdzam, że z pewnością nie. 

Nie mam co więcej pisać, tak jak już wspominałam, ostatnie kilka dni spędziłam przed laptopem, nawet nie robiłam sobie dłuższych przerw. Jutro natomiast trochę odpocznę. Planuje też o siebie zadbać. 

Dobranoc :) 



niedziela, 27 sierpnia 2023

jedyny taki wpis

 Niedziela, 10:28



Hej! 

Zasnęłam dzisiaj dopiero po 5 nad ranem, czy musze mówić, że jestem jak zombie? Mam na dzisiaj rozpisane sporo pracy nad magisterką i licencjatem brata i mam nadzieję, że uda mi się zrobić przynajmniej większość. Póki co piję kawkę i czekam aż ożyję. 

Ale jak tak siedziałam w nocy to przyszedł mi do głowy pomysł. Ostatnio przyznaje się bez bicia, że wiele komentarzy, które od Was dostawałam lądowało w koszu. Zostawiałam te od osób, które znam i gdy ktoś miał faktycznie coś ciekawego do przekazania. 

Jednak...

Dzisiaj jest taki post, w którym daje Wam możliwość zapytania o co chcecie. Odpowiem na każdy komentarz, każde pytanie albo obelgę co niestety, ale ostatnio coraz częściej się zdarza. Jednak zrobię to tylko tutaj i tylko przez dwa najbliższe dni, czyli do wtorku. Z mojej strony jest to trochę jak restart stosunków z małą społecznością, która się tutaj wytworzyła. 

Wszystkie komentarze będę na bieżąco akceptować, ale odpowiem dopiero wieczorem kiedy będę mieć więcej czasu. 

sobota, 26 sierpnia 2023

1403 [2] || nie ma co się martwić na zapas

 Sobota, 20:17



Witam ponownie :) 

Miałam mega ciężki dzień, w całości spędziłam go przed laptopem. Zrobiłam sobie tylko jedną przerwę koło 12 na śniadanie, a potem o 18 poszłam do biedronki. Musiałam wyjść na chwilę, bo aż mnie głowa i oczy bolały. Zrobiłam jednak bardzo, bardzo dużo. Ogarnęłam wszystko do pracy, ale także skończyłam pisać, trzeci, ostatni już rozdział magisterki. Napisałam też wstęp i zakończenie. Ogarnęłam rzeczy na vinted, naprawiłam sobie paznokcia i teraz także działam. Jednocześnie robię zamówienie dla kota, oglądam "Ród smoka", piszę wpis i robię pielęgnacje włosów. I tak, wszystko jestem w stanie zrobić dobrze. Przed chwilą też się wykąpałam, więc trochę odżyłam. Jak tylko ze wszystkim skończę, to idę ogarnąć kocie sprawy i mam jeszcze zamiar dzisiaj posiedzieć nad pracą licencjacką mojego brata. Na szczęście mam mało angażujące umysł zadanie, bo głównie kopiuj-wklej. 

Tyle dni się zamartwiałam tą imprezą Szymka, a okazało się, że nie poszedł. Totalnie się rozchorował. Ale...! Nie uwierzycie. Siedzę sobie dzisiaj i pracuje, a tutaj dzwoni do mnie nieznany numer, więc odbieram. A tam znowu ta dziewczyna, która dzwoniła do mnie w czasie ostatniej imprezy. Okazało się, że ona i jej chłopak chceli zrobić S. niespodziankę i wpaść do niego, ale im nie otwierał drzwi, bo zwyczajnie źle się czuł i poszedł spać. Pytała czy nie wiem co się z nim dzieje. Nie mam pretensji, że zadzwoniła, bo to zupełnie inna sytuacja niż ostatnio, ale... Kurwa jeśli mam być szczera to i tak mnie to zirytowało. To ona jest współodpowiedzialna za to co czuję teraz do S. Kontakt z nią to ostatnia rzecz na jaką mam ochotę. 


Okej, ja już chyba będę kończyć. Jestem bardzo zmęczona, także ogarnę szybko co mam do zrobienia i lecę spać. 

Powiedziałam dzisiaj S. że jak będzie czegoś potrzebował to jutro mu przywiozę, ale jednak mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby. Po pierwsze zmarnowałabym dużo czasu (bo mieszka na drugim końcu miasta), to jeszcze, aż przykro mi to mówić, ale nie mam ochoty się z nim widzieć. Pewnie myślicie, że jestem głupia, że tak to przeżywam, ja nawet sama tak myślę. Nie potrafię zrozumieć dlaczego AŻ TAK BARDZO zabolała mnie ta sytuacja, iż nie potrafię przejść nad nią do porządku dziennego. 


1403 [1] || zaczynamy weekend

 Sobota, 09:40



Hej!

Moja mama od 8 zaczęła latać z odkurzaczem i wchodzić mi do pokoju, także miałam miły poranek. W końcu sama zwlekłam się z łóżka, chociaż powiem Wam, że psychicznie czuję się źle. Zarówno przez marny kontakt z S., dzisiejszą imprezę jak i dużo obowiązków na głowie. Właśnie biorę do ręki kartkę i długopis i wypiszę sobie czym dokładnie muszę się zająć... także chwilka. Okej, już gotowe, wyszła mi cała strona. Mam zadania począwszy od pracy i studiów kończąc na zrobieniu zamówienia z zooplusa i naprawieniu sobie paznokcia. Rzeczy, które muszę dzisiaj zrobić zaznaczyłam sobie kółeczkiem, pod koniec dnia napiszę jeszcze wpis i zobaczymy ile udało mi się zrobić, za chwilę do tego siadam. 

Już wiem, że to nie będzie łatwe, bo właśnie poprosiłam mamę żeby ściszyła telewizor, bo słyszę dosłownie każde słowo, to mi odpowiedziała, że nie, bo ona sprząta i chce słyszeć z każdego pokoju. Milutko. Mogłabym iść do kawiarni, ale kompletnie nie mam ochoty wychodzić dzisiaj z domu. Robię sobie dzień bez makijażu i w dresowym komplecie. 

Także siadam teraz do pracy, później zrobię sobie przerwę na śniadanie, bo jeszcze nie jadłam i zajmę innymi rzeczami :) 

Miłego weekendu! 

piątek, 25 sierpnia 2023

1402 || zamówienie z reserved

 Piątek, 21:25



Cześć :) 

Spałam dzisiaj w nocy jak zabita i obudziłam się dopiero po 8. Niestety z bólem brzucha wywołanym przez okres, ale i tak nie było źle, więc nie chce narzekać. Chwilkę posiedziałam nad magisterką, a resztę dnia musiałam pracować. W trakcie zrobiłam sobie przerwę i podjechałam do galerii po paczkę, zajęło mi to może 40 minut, więc i tak spoko. Na 16 natomiast poszłam się spotkać z koleżanką w kawiarni niedaleko mnie. Lubię takie nasze spotkania, W. to bardzo mądra osoba i zawsze jest mi w stanie dobrze doradzić i wesprzeć. Do domu wróciłam koło 19, popracowałam jeszcze i przed chwilą się wykąpałam. Robię teraz pielęgnacje, jednocześnie piszę wpis. 


Kupiłam taką piękną sukienkę, ale niestety jest za duża, a mniejszych rozmiarów już nie ma. Do tego dokupiłam taki zwykły t-shirt, jest krótki, ale pasuje do ubrań z wysokim stanem. 


Mam też taką spódnicę (dokładnie taki sam wzór jak sukienka), też jest na mnie trochę za duża, ale chyba sobie zostawię. Kosztowała tylko 40 zł, jest piękna, a mniejszych już też nie ma. No i opaska do włosów, która była za jedyne 10 zł, a ja często takie nosze. 


Cieszę się, że weekend spędzam cały w domu. Zamierzam się skupić na magisterce, została mi może jakaś jedna strona do napisania i ogólne poprawki. Muszę też pracować, bo mam coś do skończenia przed nowym tygodniem. 

Moje samopoczucie w związku z wiadomo czym jest mocno średnie. Im bliżej jutrzejszej imprezy, tym bardziej się denerwuję. Na dodatek S. raz się odezwał tylko rano, a potem cisza. Miałam do niego napisać przed chwilą, ale sobie odpuszczę. Powinien się teraz wyjątkowo starać, a ja mam wrażenie, że ma totalnie wyjebane. 

czwartek, 24 sierpnia 2023

1401 [2] || już po wszystkim

 Czwartek, 21:42



Hej!

Już po wszystkim. S. przyjechał i nie od razu odważyłam się z nim porozmawiać, dopiero kiedy zapytał dlaczego jestem taka milcząca. Wtedy wszystko z siebie wyrzuciłam, a on po prostu siedział i słuchał nie przerywając mi. Nie ma co tutaj streszczać co mu powiedziałam, bo dokładnie to samo, co sobie zaplanowałam. Szymon jeszcze raz przeprosił, powiedział, że nie powinien dawać tej dziewczynie mojego numeru i że to wszystko przez alkohol (co uważam za najbardziej żałosną wymówkę, co mu zresztą powiedziałam). Mówił, że jest mu przykro i że żałuje, wydaje mi się, że myślał, że chcę z nim zerwać, ale szczerze to ja sama nie wiem czego chciałam. 

Czy ta rozmowa coś mi przyniosła? Chciałabym napisać, że ulgę, ale nie. Myślałam, że może sam wpadnie na to żeby nie iść na sobotnią imprezę albo chociaż zapyta mnie co o tym myślę, ale nie. Wręcz przeciwnie jeszcze się pytał jak zapakować prezent... 

Myślałam, że zakończymy dzisiaj ten temat raz na zawsze, ale się pomyliłam. Czuję, że jeszcze nie raz do nas wróci. Boję się, że ta sytuacja zepsuje nasz związek, a tego bardzo, ale to bardzo bym nie chciała. Tylko jak sobie mam poradzić z tym ogromem żalu, jaki do niego czuję? 

Dobra, zmieńmy już ten temat, bo sama mam go dosyć. Robię sobie właśnie włosy i oglądam "Ród smoka". Za chwilę wybieram się do spania, nie mam dzisiaj ochoty na dłuższe pisanie. 

1401 [1] || scenariusz

 Czwartek, 10:35



Hej!

Właśnie siedzę nad magisterką, został mi ostatni podrozdział do napisania, góra 2-3 strony, także jestem na dobrej drodze żeby to dzisiaj skończyć. Przed chwilą byłam też w aptece, bo dostałam okres, a nie mam tabletek przeciwbólowych. Co ciekawe, rano oczywiście robiłam test ciążowy, bo sobie myśle, że okres już powinien być, a mnie nic nie boli, nic nie męczy, coś jest nie tak. Już w ostatnim miesiącu miałam średnie objawy pms, a w tym nie miałam ich kompletnie. Ciekawe czemu to zawdzięczam. Byłam też w piekarni po świeże pieczywo i już jestem po śniadanku. Pomyślałam sobie, że jak już mam kawkę zrobioną to usiądę i napiszę tutaj kilka swoich przemyśleń. Właśnie dlatego uwielbiam prowadzić bloga,  po napisaniu wpisu i zamknięciu laptopa jakoś wszystko mi się rozjaśnia w głowie. Widzę ile zrobiłam, co mogło pójść lepiej, zapisuje wspomnienia, planuje przyszłość. Osobista forma terapii. 

Teraz przede wszystkim chciałabym się zastanowić nad rozmową z Szymkiem. Wiem z grubsza co chcę mu powiedzieć, ale wiadomo, że pewnie inaczej wyjdzie w praniu kiedy dojdą nerwy i stres. Przede wszystkim chciałabym:

1. Go przeprosić. Tak dobrze czytacie. Ostatnio nie zachowywałam się w stosunku do niego w porządku i przez to jest mi zwyczajnie głupio. Mam jednak wrażenie, że to przez urazę, którą do niego żywię. 

2. Potem zamierzam powiedzieć, że od czasu tej sytuacji ja nie czuję się zbyt dobrze, ta sprawa bardzo mnie męczy.

3. Gdy on poznawał bliskie mi osoby, to ja zawsze starałam się żeby czuł się komfortowo, a gdy przyszło do odwrotnej sytuacji on zrobił mi świństwo. Podał obcej babie mój numer, przez co ja musiałam jechać taxi (on wie jak bardzo się tego boję) i potem szłam sama poboczem w kompletnej ciemności (chociaż też wie, że panicznie się tego boję). A gdy przyszłam pod dom to się okazało, że on jest na innej imprezie i sobie tańczy z obcymi dziewczynami. Po czym jak się do niego dodzwoniłam to mi powiedział "o kurwa, to ty przyjechałaś, ale to był żart". 

4. Dla mnie nasz związek dzielił się na dwa etapy. Przed tą sytuacją i po niej. Nie chciałabym jednak kończyć związku z powodu tego, że jakaś jego koleżanka się w niego wmieszała,  ale po tej sytuacji ja już nie umiem mu zaufać tak jak ufałam wcześniej, mam do niego ogromny żal. 

5. Mówił, że będzie głupio jeśli nie pójdzie na tę najbliższą imprezę, jednak ja uważam, że jedyną osobą w stosunku co, do której powinien czuć się głupio, przez wzgląd na ostatnią imprezę, jestem ja. Jeśli zdecydował się iść, to w porządku, ale niech wie, że mnie to stawia bardzo niekomfortowej sytuacji. 


Dobra, to chyba tyle. Cieszę się, że sobie to spisałam, bo trochę pozwoliło mi to ułożyć myśli. Jestem ciekawa jaki będzie finał tej rozmowy. Jeśli mam być szczera to rozważam wszystkie scenariusze, łącznie z takim, że się rozejdziemy. Tutaj już serio wszystko zależy od S. i tego jak się zachowa gdy to wszystko z siebie wyrzucę. 

Okej, wracam do magisterki. Chociaż mam teraz taką myślice, że nie wiem ile uda mi się zrobić. 

środa, 23 sierpnia 2023

1400 [2] || kaszotto, spacer z kotem i zakupy w rossmannie

 Środa, 21:03



Dzisiejszy dzień bardzo szybko mi zleciał i nawet nie udało mi się napisać tyle magisterki ile bym chciała. Jutro natomiast nadrobię, obiecuję to sobie i Wam. Oprócz pisania dokończyłam jeszcze dzisiaj zaległą pracę, byłam u babci na obiedzie, w bibliotece, w Rossmannie, z kotem na spacerze i na zakupach w biedronce. Jestem nawet całkiem zmęczona. Posiedzę jeszcze pół godziny nad magisterką i wybieram się do krainy Morfeusza. 



Obiad u babci, czyli kaszotto i do tego sałatka, będę to też pewnie jadła przez najbliższe dni, bo dużo dostałam


Paznokcie, które zrobiłam sobie ostatnio
Piękna, klasyczna czerwień. 


I zakupy z Rossmanna
Ukochana odżywka do włosów (teraz bardzo staniała, kosztuje niecałe 11 zł), kupiłam też mój ulubiony spf, mam jeden u Szymka, jeden u siebie i dwa w zapasie. Dostępny jest tylko latem, więc mam nadzieję, że starczy mi do kolejnego. Dodatkowo wzięłam mokre chusteczki, bo używam ich do wszystkiego oraz maseczki, które były aktualnie na promocji. 


Tak jak wcześniej wspomniałam, byłam też z Mafkiem na spacerze, bo chciałam żeby sobie trochę trawki pojadł. Nie był jednak zadowolony, nie chciał chodzić i tylko siedział w trawie i się chował. Także nie jestem pewna czy prędko to powtórzymy. 

Co więcej mogę Wam powiedzieć? Jutro skupię się na magisterce, wieczorem przyjeżdża S. i zamierzam z nim poważnie pogadać, także nie wiem jak nam minię reszta wieczoru. 

Dobranoc! 


1400 [1] || prawo przyciągania?

 Środa, 09:55


Cześć! 

Ja właśnie popijam kawę i piszę magisterkę, ale tak mnie naszło żeby tutaj zajrzeć i coś naskrobać. Właściwie to coś konkretnego, bo mam pewne przemyślenia dotyczące prawa przyciągania. Ja jakoś nigdy głębiej się tym nie interesowałam. Wierzę jednak, że same dobre wibracje nie wystarczą i trzeba po prostu czasami spiąć tyłek żeby spełniły się nasze marzenia. Natomiast w ostatnich kilku dniach doświadczyłam takich "zbiegów okoliczności", że stwierdzam, iż może to czas żeby zainteresować się tematem na poważnie. 

1. Przede wszystkim cała historia z moją działką. Najpierw mi się śniła, a potem zobaczyłam źródełko w kształcie serca przypadkowo na tik-toku. 

2. Przedwczoraj natomiast myślałam o mamie dziewczynek, które uczyłam angielskiego w ubiegłym roku szkolnym. I jak to miło, że zawsze mnie doceniała, to przeurocza i silna kobieta! I potem tego dnia przechodzę obok pepco i widzę ją w witrynie sklepu. 

3. Wczoraj myślałam o scenie z filmu i nie pamiętałam z jakiego dokładnie ona pochodzi. O 21 włączyłam film w telewizji i okazało się, że to właśnie ten. 

4. Także wczoraj wieczorem oglądałam gazetkę promocyjną chyba lidla i było tam takie ptasie mleczko o smaku kawowym. I sobie pomyślałam, że strasznie mam ochotę na takie zimne z lodówki. Minęło może 5 minut i moja mama przychodzi i się pyta czy chcę ptasie mleczko, dodam, że dokładnie to kawowe. 


Nie wiem czy to prawo przyciągania czy zwykłe zbiegi okoliczności, ale.. dzisiaj zamierzam uważać co myślę, serio. Same pozytywne myśli! Tak mi jeszcze przyszła do głowy sytuacja z moim związkiem. Sama nie wiem czy kiedyś Wam o tym mówiłam, ale gdy S. zaprosił mnie na randkę, to byłam pewna, że odmówię, traf chciał, że byłam wtedy u swojej przyjaciółki i ona mi powiedziała, że dobrze mu z oczu patrzy (nie zapomnę tego chyba nigdy). I wtedy sobie pomyślałam, że skoro tak to może warto spróbować. W alternatywnej wersji tej historii napisałby pewnie gdybym była sama, odmówiłabym i kontakt by się skończył. 


Dobra, wracam do magisterki! Odezwę się wieczorem :) 

wtorek, 22 sierpnia 2023

1399 || Powoli do brzegu

 Wtorek, 21:24



Cześć dziewczyny :)

Wczoraj położyłam się spać koło 23, ale zasnęłam dopiero koło 1. Wstałam już przed 8, jak zwykle starałam się szybko ogarnąć z rana i zacząć swój dzień. Tak jak Wam mówiłam, póki mam wolne to wykorzystuje ten czas, dzisiaj skupiłam się na pisaniu magisterki i bardzo dobrze mi poszło. Jestem na ostatniej prostej. Na 17 pojechałam się spotkać z przyjaciółką, dałam jej prezent, poszłyśmy na sushi i trochę pogadałyśmy. Zahaczyłyśmy jeszcze póżniej o bar gdzie wypiłyśmy jedno piwo i rozeszłyśmy się do domu. Super mi się udało, bo wracałam autobusem może jakiś 15 minut z centrum, także szybciutko. 

W drodze powrotnej gadałam z Szymkiem. Powiem Wam, że przez cały miesiąc praktycznie nie myślałam o tej sytuacji ze znajomymi, a teraz tak mi ona ciąży, że ja pierdole. Muszę to zakończyć, bo wiem, że będzie wracać jak bumerang przy każdej okazji. Widzimy się w czwartek do tego czasu chcę: a) skończyć pisać magisterkę b) dokładnie sobie zaplanować co chce mu powiedzieć.


Patrzcie jakiego słodkiego pieska spotkałam wczoraj pod sklepem. Był taki uroczy :) 


Mam też filmik :)

Ja już jestem wykąpana, teraz powoli robię sobie włosy i oglądam film, który leci w telewizji, czyli "Wzgórza mają oczy". Ostatnio często tak robię. Rano przeglądam program telewizyjny, patrzę co leci wieczorem i do tego czasu sprężam się żeby zdążyć z całą pracą jaką mam zaplanowaną na ten dzień. Bardzo dobrze się to u mnie sprawdza, chociaż jeszcze mi się nie zdarzyło żebym obejrzała film do końca. Wiem, że mogę sobie coś włączyć na netflix czy hbo, ale chodzi o to żeby zdążyć na konkretną godzinę. 

Okej, ja uciekam za chwilkę spać. 

poniedziałek, 21 sierpnia 2023

1398 || Co dzisiaj jadłam, czyli foodbook w zdjęciach

 Poniedziałek, 20:04 



Hej!

W poniedziałki zawsze jest tyle ogarniania, że masakra! Na zegarku mam już 16,5 tysiąca kroków i chyba tą liczbą skończę ten dzień. Wstałam przed 8, szybciutko się zebrałam i poszłam wykreślać rzeczy z listy, którą stworzyłam dzień wcześniej. Najpierw musiałam wydrukować kilka rzeczy, zeskanować, ogarnąć mieszkanie i zapakować ubrania do wysłania na vinted. Na 10 pojechałam na otwarcie galerii, oddałam ubrania z zamówienia internetowego i kupiłam prezent dla przyjaciółki, bo miała urodziny. Wizyta w galerii zajęła mi godzinkę, póżniej poszłam jeszcze do pepco, kwiaciarni i na zakupy spożywcze z mamą. Zapakowałam też cały prezent i wydaje mi się, że wyszedł świetnie. 




Taki prezent przygotowałam dla przyjaciółki. Kupiłam jej kolczyki, perfumy, świnkę skarbonkę (zbiera na ślub) i kosmetyki. Dodatkowo dam jej kwiaty :) 

Po południu pojechałam jeszcze po kwiaty, wysłałam paczkę na poczcie, poszłam do biblioteki i zrobiłam sobie paznokcie. Wieczór spędzam odpoczywając na balkonie. Jutro będę musiała natomiast nadrobić pracę magisterską. 


Poniżej dodaje foodbook z dzisiaj, zastanawiałam się czy je dodawać, bo nie jadłam zdrowo, małokalorycznie ani nic takiego. Stwierdziłam jednak, że są lepsze i gorsze dni jedzeniowe i to jest jak najbardziej normalnie. 


2x chleb, twarożek z rzodkiewką, warzywa i brzoskiwnia


Troszkę ziemniaków, kotlet i mizeria


Nektarynka, drożdżówka z budyniem


3 kromki chleba (ale zjadłam dwie), twaróg wędzony, 3x plasterek sera żółtego, warzywa

 
Chcę też znowu poruszyć temat Szymka i tej nieszczęsnej imprezy. Jedna z Was zapytała mnie co musiałoby się stać żebym mu wybaczyła, zaczęłam się nad tym zastanawiać. Dotychczas wszystko było w porządku, ale temat wrócił jak bumerang teraz, gdy znowu ma się z nimi spotkać. To mega egoistyczne z mojej strony, ale najchętniej to bym mu powiedziała, że jak chce odbudować moje zaufanie, to żeby się z nimi nie spotykał, przynajmniej przez pewien czas. Tak, ja wiem, że ta sytuacja to głównie wina S. a nie jego znajomych, ale nic nie poradzę na to, że to chyba do nich mam największy uraz. 

Idę się teraz wykąpać, zrobię sobie później herbatę i będę oglądać Castle Rock, bo się wciągnęłam przez weekend. 

niedziela, 20 sierpnia 2023

1397 || I już w domu

 Niedziela, 21:43



Hej!

Wczoraj Szymek obiecał, że przyjedzie po mnie z samego rana, później się zastanawiał czy w ogóle powinniśmy się spotkać, później zmienił na 12, a finalnie przyjechał po 13. Powiem Wam, że nie lubię takich sytuacji, nie lubię zmiany planów. Ale wiadomo, zdarza się każdemu. Finalnie się spotkaliśmy, ale przez cały weekend nie robiliśmy absolutnie nic produktywnego. Wczoraj wieczorem jedynie wyskoczyliśmy na miasto na sushi, dzisiaj chciałam jechać gdzieś nad wodę, ale S. nie miał ochoty i nie udało mi się go namówić. 

W przyszłym tygodniu w sobotę, jest kolejna parapetówka z jego znajomymi (tymi samymi co ostatnio). Ja nie idę, S. powiedziałam żeby robił jak chce, więc oczywiście idzie. Nie czuję się z tym komfortowo, ani trochę. Ale no co mam zrobić? Przecież mu wybaczyłam. Nie zabronię mu przecież do końca życia się z nimi widywać. Nie zmienia to jednak faktu, że ja nie zamierzam. 

Coś się ostatnio rozleniwiłam i obiecałam sobie, że od jutra wracam do formy. Naprawdę nie potrafię opisać jak ciężko jest mi nad wszystkim panować, nie umiem znaleźć takiego złotego środka. 

Ehh jakiś ten weekend taki do dupy, dobrze że już się kończy. 

sobota, 19 sierpnia 2023

1396 || to aż krzyczy "stare czasy"

 Sobota, 11:22



Nie wiem czy mnie zrozumiecie, czy którakolwiek z Was też tak ma, ale ja posiada pewne rzeczy, przedmioty czy wydarzenia, które przypominają mi ... okres w moim życiu. Pomiędzy słowami mi oraz okres są kropki celowo. Nie wiem bowiem czy w rzeczywistości są to jakieś super dla mnie chwile, raczej takie, które bardzo zapadły mi w pamięć i wspominam je co jakiś czas z ogromnym sentymentem. Dzisiaj pomyślałam, że się tym z Wami podzielę. Chcę to mieć w jednym miejscu, dokładnie w tym miejscu. 

- korepetycje z języka angielskiego z panią Asią

- obiady u mojej babci w liceum, które w napiętym grafiku były moją jedyną chwilą gdy mogłam nic nie robić

- mój ulubiony wielki kubek, w którym robiłam nieskończone ilości herbaty z cytryną i słodzikiem

- serial M jak miłość, który oglądałam w liceum, zawsze umilał mi początek tygodnia

- serial internetowy "Waga", który dostępny jest na you tube 

- czwartki na pierwszym roku studiów, miałam tylko jedne zajęcia hiszpańskiego z rana i o 9:30 wracałam już do domu żeby zjeść śniadanie i pobawić się z kotem

- vlogmasy moich ulubionych you tuberek 

- to jak bawiłam się z kotem piłeczką słuchając piosenki świątecznej "Kto wie?"

- blog Emilii 

- grille u mojej cioci 

- dodawanie wpisów na photoblogu 

- stare vlogi Patrycji na yt

- stare vlogi Oliwii na yt

- cały świat pro-any, ale ten stary 

- podkładka pod laptopa w zeberke 

- filmiki, które nagrywałam w klasie maturalnej, zwłaszcza jeden z wigilii klasowej w 2015 roku 

- to jak w liceum wracałam w piątki do domu, robiłam sobie popcorn i oglądałam film za filmem i zasypiałam po 20 ze zmęczenia 

- film "Tunel", który oglądaliśmy stale na działce

- programy typu "Dlaczego ja" lub "Trudne sprawy"

- cała klasa maturalna 

Tak jak Wam mówiłam, dla Was mogą to być głupoty, ale dla mnie to bardzo cenne rzeczy. I nie wiem dlaczego, ale zbieram mi się teraz na płacz. Uważam, że to bardzo źle, że często tkwię w przeszłości, ale z drugiej strony co jest złego we wspomnieniach? 

Bardzo dawno chciałam juz napisać ten wpis, ale tak sobie myślałam "a kogo to obchodzi?". Muszę sobie częściej przypominać, że piszę to dla siebie. 


piątek, 18 sierpnia 2023

1395 || lipowo, nowe słodycze, piąteczek

 Piątek, 16:40



Cześć dziewczyny :) 

Od rana usiadłam do pracy magisterskiej, ale niestety znowu złapał mnie ból głowy. Chwilę odpoczęłam i udało mi się napisać to, co sobie na dzisiaj zaplanowałam. Pochodziłam też dzisiaj trochę w płatkach kolagenowych, ale nie przyniosły zbytnio efektu, naprawiłam też dwa paznokcie i się spakowałam. Przed chwilą obejrzałyśmy z mamą nowy serial playera, czyli "Lipowo". Czytałam ostatnio książkę i bardzo mi się podobała, ale serial zaczął się dosyć kiepsko, dam mu jednak jeszcze szansę. 

Tutaj są te nowości słodyczowe, które wczoraj kupiłam. Ciastek już próbowałam i średnio mi podchodzą, smakują trochę jak te wyroby czekoladopodobne. A tego antybatona jeszcze nie próbowałam. 


Dostępne są też inne smaki, wiem że na zdjęciu kiepsko widać, ale ten w środku to kokos. Miałam wziąć więcej smaków, ale jak zobaczyłam warzywa w składzie, to postawiłam tylko na jeden smak, tak na próbę. 

Aktualnie czekam na Szymka. Ma być jakoś koło 18, więc mam jeszcze czas, także na spokojnie popijam kawkę. Właściwie na ten weekend nie mamy zbytnio planów. Ja chciałabym skończyć pracę magisterską, bo już naprawdę mało mi zostało, a miałabym z głowy. S. powiedział, że nie ma nic przeciwko żebyśmy spędzili czas w domu, on sobie pogra na laptopie, bo ostatnio nie miał na to czasu. Chcemy też kupić nową deskę do prasowania, bo ostatnia pękła w pół i w sobotę wieczorem idziemy znowu na sushi. W niedziele ma być ładna pogoda, więc chciałabym pojechać nad jeziorko. 

Ja teraz idę wyprostować włosy, poprawić makijaż, zrobić sobie usta i będę gotowa na przyjazd Szymka. Mieliśmy dzisiaj jechać na piwo na rynek, ale jeśli mam być szczera to średnio mi się chce. Z drugiej strony czuję presje żeby wykorzystać letni czas na maksa. Także zobaczymy! 

EDIT: Jakieś 20 minut temu zadzwonił S. że go głowa boli. Także dzisiaj się nie widzimy. Nie wiem dlaczego, ale jestem zła z tego powodu, wiem że nie powinna, nie musicie mi tego pisać. Po prostu sposób w jaki mi to powiedział...  Wydaje mi się, że kłamie. 
Idę się przebrać i zmyć makijaż. Posiedzę jeszcze godzinkę nad magisterką i spędzę fajny wieczór sama ze sobą. 

czwartek, 17 sierpnia 2023

1394 [2] || ramen, nowy baton proteinowy i ból głowy

 Czwartek, 21:28



Hejka!

Co porabiacie? Ja siedzę z maseczką na twarzy i jednym okiem oglądam film "Tunel", który właśnie leci w telewizji. Od rana pracowałam, potem w południe zrobiłam sobie przerwę i pomogłam trochę mamie przy ogórkach, a o 13 wyszłam już z domu i poszłam się spotkać z przyjaciółką. Byłyśmy na ramenie, ale tym razem nie trafił nam się jakiś wybitny. 


Chyba nawet po zdjęciu możecie stwierdzić, że nie wygląda jakoś smakowicie. Jadłam wiele lepszych. Później poszłyśmy do apteki żeby wykupić receptę dla babci, spędziłyśmy tam chyba z godzinę. Zahaczyłyśmy jeszcze o Rossmanna, kupiłam swoje ulubione balsamy do ciała i pomadkę. Później poszłyśmy do babci żeby jej wszystko zostawić i na koniec odprowadziłam Kasie na tramwaj, bo miała wizytę u dentysty. W domu usiadłam do pracy magisterskiej, na szczęście już kończę. Długo jednak nie podziałałam, bo zaczęła mnie boleć głowa. Ostatnio zdarza mi się to coraz częściej, a nigdy nie miałam z tym problemu. Na początek odinstalowałam tik toka i zacznę pić więcej wody, chociaż uważam, że i tak piję sporo. Mam nadzieję, że to pomoże. 

Przed chwilą się wykąpałam. Ogoliłam twarz (polecam, makijaż wtedy ładniej wygląda), ogoliłam ciało, wyregulowałam brwi, nałożyłam balsam, zrobiłam peeling ust i właśnie trzymam na twarzy maseczkę. Za chwilkę zrobię sobie jeszcze włosy, a jutro ogarnę paznokcie i zrobię sobie płatki pod oczy, bo ostatnio są strasznie podkrążone. 


Byłyśmy też dzisiaj z przyjaciółką w biedronce i kupiłam z jej polecenia takiego batona proteinowego. Powiem Wam, że dobry, z pewnością jeszcze kupie. Ostatnio przerzuciłam się na tego typu słodycze. Kupiłam też dwie inne zdrowe przekąski, ale zapomniałam zrobić zdjęcie, więc wrzucę jutro. 


Dobranoc :) 


1394 [1] || poem

 nie mam przerwy od tych myśli 

nie wiem skąd te myśli przyszły


bardzo wykańczające są te scenariusze 

przez nie cierpienie niekiedy duszę


często przez to relacje psuje

bo przed myślami się nie hamuje


nawet jak wszystko dobrze się układa 

kolejna okropna myśl się pojawia


chcę poczuć spokój 

chce normalnie sypiać 

ale jak mam z nimi wygrać?


w mej głowie ciągłe pytania 

ale nie mam czasu zasięgnąć szczęścia 

czy ja jestem na to skazana? 



Brzmi znajomo? Ja nazywam to myślicą natręctw. Takie uporczywe myśli, które pojawiają się w nocy i nie pozwalają spać. 

środa, 16 sierpnia 2023

1393 || chaczapuri i sukieneczki

 Środa, 21:38



Witam ponownie dzisiaj :) 

Ale był dzisiaj upał straszny, nawet zeszłam do piwnicy żeby przynieść sobie wiatrak, bo ciężko mi było wysiedzieć. Zaraz po napisaniu wpisu pojechałam z mamą do galerii i na targ, bo musiała coś załatwić, a sama nie chciała. Nie pasowało mi to zbytnio, ale trudno. Później od razu odwiozła mnie do babci, a tam zjadłam sobie obiad. W drodze powrotnej do domu zahaczyłam jeszcze o trzy pepco, bo wszędzie szukałam takiej kulki z kocimiętka dla kota, znalazłam coś podobnego i Maffin nawet chwilę się nią pobawił. W nagrodę za taki prezent znowu nasikał mi na kanapę, a już był z tym spokój... Nie wiem co mam z nim robić. Nie wydaje mi się żeby coś mu dolegało, raczej zwykła złośliwość i brak uwagi. Niemniej jednak zabiorę go do weterynarza, tak dla świętego spokoju. Do domu wróciłam po 15 i resztę dnia przesiedziałam na laptopie pracując. Ciężko było mi się skupić po tych kilku dniach wolnego. 

Jutro miałam się spotkać z Szymkiem, ale po rozmowie uznaliśmy, że zobaczymy się dopiero w piątek. Ja mam dużo pracy i jeszcze chciałam się spotkać z przyjaciółką, bo czuję, że ją ostatnio zaniedbuję. Dlatego zaprosiłam ją jutro na ramen, mam nadzieję, że uda nam się zjeść, pogadać, chwilę się przejść i będę mogła wracać do domu. To nie tak, że nie chce się z nią widzieć, po prostu mam sporo do zrobienia. Jutro czwartek, więc jak co tydzień muszę także ogarnąć swoją pielęgnacje. Brwi, paznokcie, peelingi, maseczki itd. To dla mnie równie ważne, bo wpływa na moje  zdrowie psychiczne. 


Zahaczyłyśmy dzisiaj z mamą o gruzińską piekarnię, pierwszy raz kupiłam sobie chaczapuri. 



Tutaj już trochę odkroiłam, bo dałam babci, resztę zjadłam na kolacje. Było bardzo dobre, myślę, że kiedyś jeszcze kupię. Jedynie cena nie jest zachęcająca, bo kosztuje 13 zł. 

Dodaje Wam jeszcze kilka zdjęć z ostatniego czasu i idę spać, bo jakoś kiepsko się czuję. Za dużo chyba zjadłam i teraz się to na mnie odbija. 






kontrola manicuru musi być


Ostatnio chodzę głównie w sukienkach. Na wyprzedażach można kupić je w bardzo dobrych cenach. Ja mam wrażenie, że jak kobieta założy sukienkę, do tego zrobi fajne włosy, makijaż i założy kolczyki, to od razu wygląda jakby się stroiła pół dnia, a wcale tak nie jest. 


1389-1392 || Chatka psiego dziadka, czyli o tym jak wróciłam do przeszłości

Środa, 09:46



Cześć!

Miałam się odzywać w ciągu długiego weekendu, ale szczerze mówiąc byłam tak zabiegana, że zwyczajnie czasu mi nie starczyło. A uwierzcie było o czym pisać! Zacznijmy więc.

W piątek Szymon przyjechał po mnie po 17 i wspólnie pojechaliśmy do niego do mieszkania. Chwilę odpoczęliśmy, a potem pojechaliśmy pozałatwiać kilka spraw. Przede wszystkim oddaliśmy jego ubrania dla potrzebujących, zatankowaliśmy i zrobiliśmy zakupy w Lidlu. W domu S. sprzątał, a ja robiłam nam na kolacje burgery i frytki ze słodkich ziemniaków. Do tego zimne białe wino, no mówię Wam.. raj! 

Sobota była niezwykle emocjonująca. Wyciągnęłam S. do mojej starej działki, o której Wam ostatnio pisałam. Najpierw zobaczyliśmy źródełko w kształcie serca, później klasztor, a na końcu poszliśmy właśnie w poszukiwaniu działki. 


Było bardzo ciężko, wszystko się na maksa pozmieniało, w końcu nie było mnie tam jakieś 15 lat! I gdy się już w końcu poddałam i stwierdziłam, że nie znajdę właściwej drogi (bo np. dom już jest zastąpiony innym i go nie widzę), to w drodze powrotnej skręciłam jeszcze w jedną uliczkę i bach! Był tam! Co prawda postawione zostało nowe ogrodzenie, więc nic kompletnie nie widziałam, ale... Wiecie co zostało otworzone w miejscu, w którym jakby nie było porzucił mnie mój ojciec? Hotel dla zwierząt. Ale nie taki zwykły, bo hotel dla zwierząt porzuconych. Byłam bardzo poruszona tym faktem. Tej nocy spędziłam sporo czasu na telefonie i szukałam zdjęć tego jak dom i cały teren wokół niego wyglądają aktualnie. Mam dosyć mieszane uczucia. Z jednej strony jest mi przykro, bo czuję się jakby ktoś deptał dosłownie moje wspomnienia z dzieciństwa. Gdzie jest mój skalny ogródek, kwiaty w kształcie serca, winorośla, altanka, zabawki, lodówka z plakatem coca-coli, ozdoby na ścianach, stare kredensy mojej babci... Z drugiej, cieszę się, że to miejsce służy teraz takiemu celowi, bo jak wiecie zwierzęta kocham całym sercem. Nie wszystko jednak uległo takiemu zatraceniu... 


Po lewej zdjęcie z 24 lipca 1999 roku i widzicie na nim mnie, na działce przed domem w moim ukochanym baseniku. Na uszach mam kolczyki z czereśni :) Po prawej zdjęcie, które znalazłam na stronie schroniska. 

Nie wiem o co chodzi i możecie się ze mnie śmiać, ale czuję, że jeszcze kiedyś wrócę na tą działkę. Pozbieram borówki z krzaczków, podleje kwiaty w skalnym ogrodzie, przejdę się po sadzie i zjem śniadanie w altance. Tak czuję. 

Ale teraz wracając do soboty. Spędziliśmy w tej wsi ładnych pare godzin, na pełnym słońcu.. Do domu wróciliśmy koło 16, odpoczęliśmy i wieczorem pojechaliśmy na sushi. To miała być niespodzianka od Szymka, bo nigdy nie jedliśmy sushi na mieście, okazało się, że zarezerwował termin na następną sobotę. Mimo to udało nam się dostać stolik, a to najlepsza restauracja z sushi w Krakowie, więc łatwo nie było! Ceny były kosmiczne. My zamówiliśmy jeden z tańszych zestawów czyli 28 kawałków sushi za 200 zł, na szczęście mój logiczny umysł kojarzył, że są tam zniżki studenckie i zgadnijcie ile.. 50% taniej :) Ale nam się udało! Gdybyście były ciekawe co to za lokal, to jest to Sushi 77 na ulicy Poselskiej, zaraz obok Rynku. 


Sushi było dosłownie wyborne! Czuć jakoś składników, niestety w domu nam takie dobre nie wychodzi. 

Następnego dnia mieliśmy jechać do Energylandii, ale oboje byliśmy turbo zmęczeni poprzednim dniem. Zrobiliśmy wtedy jakieś 25 tysięcy kroków. Dlatego tego dnia postanowiliśmy jechać nad wodę, opalaliśmy się, trochę popływaliśmy i poszliśmy na lody. Wieczór spędziliśmy w domu, bo było trzeba wszystko przygotować na następny dzień. Coś zrobić do jedzenia, naszykować ubrania itd. 

W Energylandii było świeeeetnie! Uwielbiam to miejsce! Niestety kolejki okropne, upał tak samo, ale i tak się świetnie bawiliśmy. Pomimo tego, że było otwarte 1,5h dłużej tego dnia, to i tak nie udało nam się pójść na wszystkie atrakcje ze względu na długie kolejki. Ale wszystko co najważniejsze zaliczyliśmy. Najpierw kilka godzin na kolejkach, a potem poszliśmy do parku wodnego, gdzie też głównie siedzieliśmy na zjeżdżalniach. Byliśmy tam do samego zamknięcia, do domu wróciliśmy super zmęczeni. 





Wczoraj nic nie robiliśmy. Cały dzień w domu, poświęcony na odpoczynek. Z jednej strony tego nie lubię, a z drugiej nie miałam na nic siły. Niestety ten długi weekend, mimo iż był świetny, to nie był dobry dla naszego związku. Dużo jakiś głupich sprzeczek się wywiązało i przyznaje szczerze, że z mojej winy. Chciałabym to zwalić na hormony, ale chyba nie mogę. Naprawdę muszę się bardziej kontrolować, bardziej odpuścić i nie pozwolić żeby moje życie kręciło się wokół związku. Myślę, że najważniejsze, że zdaję sobie z tego sprawę, prawda? 


Teraz uciekam, bo mam dużo rzeczy do zrobienia, myślę, że odezwę się do Was jeszcze wieczorem. 


piątek, 11 sierpnia 2023

1388 || Ahoj długi weekend!

 Piątek, 16:21



Cześć dziewczyny!

Miałam dzisiaj cały dzień wolny, ale nie spoczęłam na laurach. Miałam kilka rzeczy do zrobienia. Dlatego z samego rana miałam sesję prasowania, później posprzątałam mieszkanie, byłam na zakupach i po paczkę w paczkomacie, ugotowałam obiad, przed chwilą dałam też jeść mamie (jakkolwiek głupio to nie brzmi), jestem też już spakowana i czekam gotowa na Szymka. Zakręciłam sobie piękne loki, zrobiłam super makijaż, założyłam sukienkę i wypsikałam pół flakonika perfum. Uwielbiam być taka... mmm.. jakby to powiedzieć... wymuskana? Przez pewien okres swojego życia byłam zaniedbana, więc teraz nadrabiam. 

Wrzucę Wam też zdjęcia nowych ubrań. Dwie rzeczy zostawiam, a kolejne dwie idą do zwrotu. 


Zostawiam!
Jest piękna i taki totalnie mój kolor. Super będzie wyglądało z opaską do włosów o tym samym kolorze. 


Ta też zostaje. Jest bardzo lekka, świetna na upały. Dodatkowo ładny, kwiatowy wzór, taki delikatny. 


Tą niestety oddaje, bo strasznie prześwituje. Szkoda, bo jest piękna i sięga mi do kostek. 


A tutaj są krótkie spodenki, w rozmiarze 42. Zamówiłam taki, bo chciałam żeby były luźniejsze, tak fajnie opadały, ale co wy... Wydaje mi się, że to widać nawet na zdjęciu, że są małe. Co prawda pasują na mnie, ale są obcisłe, a nie o to mi chodziło. 

Z zamówienia i tak jestem zadowolona, bo te pierwsze dwie sukienki są piękne. Jedna kosztowała 46 zł, a druga zaledwie 30. 

Jestem bardzo podekscytowana na ten długi weekend! Mamy ogrom planów z Szymkiem i mam nadzieję, że na wszystko starczy nam czasu :) Na dodatek ma być przepiękna pogoda! Biorę ze sobą laptopa, bo niestety będę musiała trochę popracować w weekend, przy okazji będę mogła też dodawać wpisy.