Niedziela, 20:21
Cześć!
Ostatnio Merr napisała, że zaczęła czytać mojego bloga od początku (podziwiam, bo nawet dla mnie to miejscami są flaki z olejem!) i tak mnie jakoś natchnęło i sama zaczęłam to robić. Przeczytałam nawet kilka wpisów z mojego fotobloga, a jego prowadziłam przez wiele lat, więc to kawał historii. Ale do czego zmierzam? Uważam, że w ogóle się nie zmieniłam. Nie wiem czy to dobrze, raczej nie. Jestem o 10 lat starsza, a nadal mam te same problemy i cele. To kiepsko o mnie świadczy. Natomiast jeśli miałabym wskazać jakiś punkt, w którym moje życie się zmienia, to właśnie wskazałabym ten obecny.
Te wpisy to chyba najlepszy prezent jaki mogłam sobie sprawić dlatego postanowiłam sobie, że chciałabym w miarę możliwości pisać codziennie. Chociażby kilka słów. Mimo, iż mam wrażenie, że przez ostatnie 10 lat piszę ciągle o tym samym, to jestem pewna, że w którymś momencie zauważę zmianę.
Ostatnio nie liczę kalorii, ale staram się jeść mniej więcej tak, jak w okresie kiedy je liczyłam. Wspominałam Wam ostatnio o zmianie jaka zaszła w mojej matce, na jej skutek zaczęła dawać mi także jedzenie, nawet sporo. Są to głównie gotowe dania. Sporo zup, a dzisiaj np. wzięłam gołąbki (z kaszą i pieczarkami) na kilka dni. Jasne, że mogłabym nie brać, ale takie posiłki to spore odciążenie dla mojego portfela. Dlatego póki trwa ten dobry okres związany z matką (bo myślę, że on się jednak kiedyś skończy) to zamierzam korzystać.
Cieszę się, że Twoja Mama się zmienia i że dzięki temu możesz trochę zaoszczędzić na kupowaniu jedzenia. Chętnie Cię czytam - pisz dalej! :)
OdpowiedzUsuńnie każda zmiana jest łatwa do uchwycenia przez nas samych, ale z boku widać, że nawet podczas tego bloga nieco się zmieniłaś, zaczęłaś bardziej myśleć o sobie (w ten dobry, dbający o siebie sposób), więc na przestrzeni 10 lat na pewno trochę tych zmian czy "zmianek" jest :D nie liczysz kalorii w ogóle czy tylko nie spisujesz a podliczasz w głowie?
OdpowiedzUsuńHahah to ostatnie to bardzo dobre pytanie. Ja przez te wszystkie lata jestem już nauczona liczyć kalorie w głowie. Na ogół wiem ile co ma kalorii, bo jadam to samo. Więc np. wiem, że dwie kromki chleba, który jem ważą około 55 gr a to się przekłada na 132 kcal. Wiem, że zawsze używam 10 gr serka do posmarowania itd. Także chcąc nie chcąc i tak zawsze w głowie będę liczyć kalorie, robię to automatycznie. Natomiast mam spory problem z gotowymi posiłkami. Na przykład dostałam zupę ogórkową i nie wiem jak to policzyć, moja mama nie używa ani tłuszczu, ani śmietany, ani nie gotuje na mięsie, więc wszystkie informacje, które znajduje na ten temat w internecie są moim zdaniem mocno zawyżone.
UsuńJa pamiętam z czasów fotobloga pewną Olę, która dodawała dużo dietetycznych przepisów na bloga i jej mottem (tym, które pokazuje się na samej górze fotobloga) było "aby schudnąć trzeba jeść". Już kiedyś miałam Cię zapytać czy to Ty, ale nigdy nie było jakoś okazji :)
OdpowiedzUsuń