niedziela, 4 czerwca 2023

1317-1320 || Zaczynamy czerwiec :)

 Niedziela, 20:40



Hej! 

Witam Was w nowym miesiącu :) 

Czwartek nie zaczął się dla mnie zbyt fajnie. Koleżanka ze studiów napisała z jakimiś głupimi pretensjami odnośnie zadania na studia, serio dziecinada, ale humor mi trochę popsuło. Rano udało mi się spakować i ogarnąć mieszkanie, a koło południa zobaczyłam się z Kasią, moją przyjaciółką. Pojechałyśmy razem załatwić jedną rzecz dla mojej mamy, później odwiedziłyśmy kilka żabek w poszukiwaniu Buble Tea, ale niestety się nie udało. Wstąpiłyśmy też do good lood i kupiłam dla Szymka pastę pistacjową z okazji Dnia Dziecka, bardzo się ucieszył. Potem z przyjaciółką przyjechałyśmy do mnie do domu, zrobiłam nam domowy obiad, coś obejrzałyśmy i po 16 wyszłyśmy z domu. 


Kasia pojechała do domu, a ja na korepetycje do dzieci. W drodze do nich kupiłam im jeszcze kinderki z okazji ich święta. Do domu wróciłam przed 19 i od razu przyjechał po mnie Szymek. Tego dnia pojechaliśmy jeszcze na zakupy spożywcze i razem odpoczywaliśmy.

W piątek Szymek poszedł do pracy, a ja oczywiście zostałam w domu. Ogarnęłam w mieszkaniu tyle ile było to konieczne, a później zajmowałam się rzeczami na studia. S. wrócił z pracy dosyć zmęczony, więc pojechaliśmy jeszcze tylko szybko zatankować i po butelkę wina. Wieczorem oglądaliśmy film. 

W sobotę wstaliśmy po 9, ogarnęliśmy się szybko i pojechaliśmy do Zakopanego. Weszliśmy na Gubałówkę i muszę Wam powiedzieć, że moja kondycja nie jest taka zła... w przeciwieństwie do Szymka. Zajęło nam to niecałą godzinkę, na górze trochę odpoczęliśmy i zeszliśmy już łatwiejszym szlakiem. Zjedliśmy sobie po dwa oscypki, wzięliśmy też trochę do domu. Podróż minęła nam bardzo przyjemnie. W domu trochę odpoczęliśmy, a potem pojechaliśmy na Rynek. Zjedliśmy pyszną pizze, potem jeszcze churrosy, bo na Wawelu był jarmark. Do domu wróciliśmy jakoś przed 23, dosyć szybko poszliśmy spać.


Dzisiaj natomiast wstaliśmy o 12 i tak naprawdę nic nie zrobiliśmy. Jedynie zjedliśmy szakszukę, ja się zebrałam i pojechaliśmy do mnie. S. wszedł na godzinkę na górę, pożegnaliśmy się i o 17 zostałam już sama. Zrobiłam sobie paznokcie, ugotowałam też posiłki na jutro, rozpakowałam się. Za chwilkę kładę się spać. 

Jeszcze kilka zdjęć jedzenia


Makaron ze szpinakiem i suszonymi pomidorami, łosoś wędzony 


Ramen z torebki z jajkiem na miękko


Pizza z gruszką, figami i serem 


Churrosy 


Oby ten miesiąc był dla mnie dobry :) 

1 komentarz: