niedziela, 11 czerwca 2023

Siostra, schudłaś

 Niedziela, 11:28




Hejka!

Przede wszystkim odpowiedziałam na wszystkie komentarze i za każdy jeden bardzo dziękuję! Nawet nie wiecie jak się cieszę, że to miejsce trochę zaczęło żyć, niezwykle mi tego brakowało :) 

Ostatni raz widziałam się z moim bratem jakoś w Sylwestra i gdy mnie wczoraj zobaczył po tak długiej przerwie powiedział, że schudłam. Bardzo miło mi się zrobiło, to też niezwykle motywuje. Na dodatek dostałam od niego prezent. Super się ucieszyłam! Co prawda, potem mi powiedział, że mu brakowało 5 zł do darmowej wysyłki przez allegro smart, no ale liczy się, że coś dostałam, prawda? 


A dostałam zawieszkę do Pandory, tego małego Stitcha z fioletowymi uszkami. Jest śliczny :) 

Ale wracając do tematu diety i odchudzania, to chciałabym Wam pokazać pewien filmik, na który natknęłam się już jakiś czas temu na tik toku. Szczerze mówiąc to nie lubię tej babki, niby mówi, że jest dietetyczką i psychologiem, a pieprzy takie głupoty, że głowa mała. Z resztą, same zobaczycie o co mi chodzi jak przesłuchacie filmik, ale proszę, zróbcie to do końca. 


Dlaczego go tutaj wstawiłam? Nie dlatego, że coś pieprzy na swojego męża (tak nawiasem mówiąc to nie wiem jak można takie rzeczy nagrywać/mówić), ale gdzieś pod koniec stwierdza, że skutkiem ubocznym odchudzania jest zmiana światopoglądu i z tym się zgadzam w 100%. 

Od kiedy schudłam moje życie zmieniło się o 180 stopni, bo zmienił się mój sposób postrzegania samej siebie. Po prostu więcej rzeczy mi się chce. Kiedyś mówiłam "zrobię to jak schudnę", bo nawet jak miałam na coś ochotę (np. jechać na wakacje) to sobie myślałam, że jak jestem gruba, to nie ma sensu, bo i tak nie będę się tym cieszyć, a jak schudnę to coś się magicznie zmieni. I zmieniło. Nie wiem jak to działa, jakby coś mi się przestawiło w głowie. Przez ostatni rok zrobiłam więcej rzeczy niż przez większość mojego życia. Mieszkałam w innym kraju, surfowałam, opalałam się nago, sama podróżowałam, chodziłam na randki, kupowałam świetne ciuchy, poleciałam do Austrii do faceta, którego poznałam przez internet, na babski wypad, byłam na spotkaniu rodzinnym z chłopakiem, chodziłam po górach, byłam na termach, jadłam w super restauracjach... przeżyłam tyle pierwszych razów. A to nie byłoby możliwe gdybym nie schudła. 

Nie wiem czy tylko ja tak mam, czy może wy także. Zdaję sobie, że moje podejście nie jest do końca zdrowe, ale szczerze mówiąc to nie obchodzi mnie to, bo naprawdę jestem szczęśliwa. Oczywiście, zdarzają mi się gorsze dni, ale jak każdemu. Ogólnie jestem zadowolona ze swojego życia :) Kiedyś marzyłam żeby było tak jak teraz. 

Teraz lecę czytać książkę. Rok 1984, muszę ją ogarnąć na studia, ale nie mam nic przeciwko, bo już od dawna miałam ją na swojej liście do przeczytania. Później umówiłam się z Kasią, moją przyjaciółką, jedziemy razem na rynek na lody i trochę pospacerować. 



 

3 komentarze:

  1. 1984 jest świetna i przerażająca jednocześnie. Też przerabiałam na studiach na anglistyce. Mam podobnie jak ty. Kiedy schudnę to mi się nagle wszystko chce. Ma to związek z lepszą samooceną, jasne, ale też że zwiększonym poziomem energii życiowej bo nic tak nie zamula organizmu i jego naturalnej energii jak nadmiar jedzenia. Nawet umysł robi się ostrzejszy na diecie, inteligencja wzrasta, przynajmniej ja tak to czuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc chyba sprawdza się powiedzenie, że ładni (bo szczupli) mają w życiu łatwiej

      Usuń
  2. U mnie właśnie było odwrotnie. Kiedy byłam większa to miałam więcej pewności siebie, mimo że nie lubiłam swojego ciała. Jak schudłam i byłam na skraju niedowagi to czułam się o wiele gorzej. Bałam się pokazywać ciało, bo myślałam że jestem gruba, a kiedy faktycznie byłam większa to nie miałam takich obaw. Teraz sporo się zmieniło i znowu siebie nie lubię, tylko że ważę ponad 10 kilo więcej... Może jak schudnę to doświadczę tego co ty.

    OdpowiedzUsuń