piątek, 30 czerwca 2023

1345-1346 || Nie zaakceptuje innego życia niż to na jakie zasługuję

 Piątek, 16:01



Hello :)

Wczoraj się nie odezwałam, ale cały dzień kiepsko się czułam. Nie wiem czy to przez pogodę, czy przez to, że zbliża mi się okres, ale normalnie ciągle mi było słabo. Spotkałam się z przyjaciółką i dałam jej prezent z okazji urodzin, zestaw do hybryd bardzo jej się spodobał i już sobie nawet zrobiła paznokcie :) Także ja też się cieszę. Miałyśmy jechać się poopalać, ale nie dałam rady, więc zostałyśmy u mnie i także miło spędziłyśmy czas. 

Dzisiaj jest już zdecydowanie lepiej. Co prawda, do południa kiepsko się czułam z powodu zbliżającego się okresu, ale potem wzięłam tabletkę i już jest super. Wstałam jakoś po 7 i powoli zaczęłam ogarniać mieszkanie. Udało mi się całe posprzątać, uzupełniłam też koteczkowi jedzonko, obcięłam mu pazurki i umyłam łapki, bo już była tragedia. Wyprasowałam też ubrania i ugotowałam obiad dla siebie i mamy. Kompletnie nie mam dzisiaj apetytu, więc nawet odpuściłam sobie śniadanie. Przed chwilką też się spakowałam i poprawiłam makijaż. Na 17 jadę się spotkać z drugą przyjaciółką, Kamilą. Mamy wspólnie iść coś zjeść (chociaż nie wiem czy nie zostanę tylko przy piciu), a później od razu jadę do Szymka. Ostatni weekend spędziliśmy na weselu, więc ten będzie spokojniejszy w domu, bo mamy kilka rzeczy do zrobienia. Już od dłuższego czasu odkładamy zakupy w Ikei, więc akurat teraz jest okazja, bo jutro ma być kiepska pogoda. Będziemy też robić sushi :) Cieszę się na ten weekend!


Nie zaakceptuje innego życia niż to na jakie zasługuję 


Tym cytatem chciałabym powitać następną część 2023 roku. Jestem pewna, że będzie jeszcze lepszy. Jeszcze bardziej przełomowy, pełen pięknych chwil :) 

środa, 28 czerwca 2023

1343-1344 || Krok w tył

 Środa, 18:36



Hejka!

Ostatnie trzy dni to intensywny czas, cały czas mam coś do zrobienia. Dzisiaj też już na zegarku ponad 15 tys. kroków, a dzień się jeszcze nie skończył. 

Wczoraj udało mi się zrobić to, co sobie zamierzyłam. Posprzątałam całą sypialnie, wyrzuciłam niepotrzebne rzeczy i od razu czuję się lepiej. Nigdy nie miałam problemu z utrzymywaniem porządku, ale od kiedy co weekend jeżdzę do S. to bałagan jakoś sam się tworzy i ciężko mi nad tym zapanować. Potem nie wiem gdzie co mam i zaczyna się problem. Tak czy inaczej wszystko jest już niemal ogarnięte. 

Jak Wasze kotki znoszą lockdown? Bo mój Maffin jest zrozpaczony i to dosłownie. Czasami zabierałam go na spacer po polu, ale teraz przestałam, na dodatek nie wypuszczam go na klatkę i nie jest z tego zadowolony co daje mi codziennie odczuć. Jedynie pozwalam mu wychodzić na balkon, ale za to jakim kosztem. Myje go 2-3 razy dziennie. Mam nadzieję, że ta ptasia grypa się niedługo skończy. Dzisiaj żeby zająć czymś Maffina zrobiłam mu plac zabaw, sprzątania na godzinę, a on zajął się może na jakieś 10 minut, a potem wrócił do miauczenia pod drzwiami. 

A tak z innych rzeczy, to zrobiłam dzisiaj drożdżówki. Specjalnie wstałam chwilę po 7 żeby ze wszystkim zdążyć. 

Postawiłam na takie z budyniem i truskawkami, bo sezon się powoli kończy. Nie wiem jak smakują, bo nie próbowałam, ale wyglądają zacnie. Dałam 10 mamie i babci, bo przychodzą do nich dzisiaj goście, a sobie zostawiłam 6. Pewnie ze 3-4 dam Szymkowi, a resztę zostawię dla przyjaciółki. 

Byłam też dzisiaj na obiedzie u babci, bardzo się cieszę, że udaje mi się ją odwiedzać co tydzień, to dla mnie ważne. Później poszłam jeszcze na zakupy spożywcze i do Rossmanna dokupić coś do prezentu dla przyjaciółki. Mam już cały gotowy. 


Wszystko już ładnie zapakowałam i czeka na jutro. Mam nadzieję, że jej się spodoba. W ubiegłym roku dałam jej smartwatcha i nosi codzienne, więc oby ten był równie trafiony. 

Wczoraj wystawiłam też kolejną część rzeczy na vinted, w sumie udało mi się już sprzedać 9 w przeciągu dwóch dni, więc uważam, że to super wynik. Część już wysłałam, część leży zapakowana i za chwilę idę przygotować ostatni rzut i jeszcze na szybko wrzucić dzisiaj do paczkomatu. 

Czekam też już na Szymka, dzisiaj widzimy się u mnie. Jeśli chodzi o mój związek to myślę, że podjęłam słuszną decyzję (już właściwie jakiś czas temu) żeby po prostu zrobić krok w tył. Uwielbiam spędzam z nim czas, wręcz kocham, ale tym samym czuję, że trochę się zatracam w tym związku. Muszę bardziej skupić się na sobie, na moim życiu. Póki co nie będę Wam dokładnie tłumaczyć co znaczy dla mnie zrobienie tego kroku w tył, po prostu za jakiś czas przedstawię Wam działania. 
Jeśli jeszcze jesteśmy w tym temacie, to wspominałam Wam, że w niedzielę do S. przyjechała rodzina. Brat ze szwagierką i ich dzieci. Wiedziałam o tym już od paru dni i celowo powiedziałam, że chętnie ich poznam (bo obiecałam sobie, że będę wprost komunikować się z S.). No i tak przyszła w końcu ta niedziela i co jakiś czas się mnie pytał czy chce zostać, czy chce ich poznać itd. Za każdym razem odpowiadałam, że tak, ale którymś co mnie już tknęło i się zapytałam "a Ty chcesz żebym została i ich poznała?" odpowiedział, że nie (i serio to było tylko nie bez żadnej dalszej części). Kurde, szczerze to trochę jakbym dostała łopatą w twarz. Zwłaszcza, że dzień wcześniej od poznał całą moją rodzinę na weselu (i wcześniej na chrzcinach inną część). Także co miałam robić... zebrałam się i pojechałam, nie zamierzam takich rzeczy forsować siłą. Zauważyłam, że w takich sytuacjach już mi się nawet nie robi przykro, a po prostu głupio. Teraz żałuję, że nie zapytałam się go dlaczego nie chce żebym ich poznała, bo zwyczajnie mnie to ciekawi, wtedy byłam jakaś zamroczona. Myślę też, że nie ma co tego tematu zamiatać pod dywan, gdy tylko nadarzy się okazja to mam zamiar powiedzieć, że czuję się z tym źle.

Okej, chyba tyle ode mnie dzisiaj. Idę się teraz szybko wykąpać, zapakuje paczkę i zacznę robić kolacje, bo S. napisał, że będzie za jakieś pół godzinki. 


poniedziałek, 26 czerwca 2023

1342 || Dzień organizacyjny part I

 Poniedziałek, 19:18



Hejka dziewczyny!

Dzisiaj miałam swój dzień organizacyjny, pisałam Wam o tym już kilka razy, to takie dni, w których spisuję sobie listę rzeczy do zrobienia długą niczym paragon z Rossmanna i wykreślam wszystkie po kolei. Dzisiejszy dzień organizacyjny będzie trwał dwa dni (jakkolwiek głupio to nie brzmi), bo mam dużo rzeczy do ogarnięcia. 

Przede wszystkim, jak zwykle zresztą, zaczynam dzień od wyspania się. Tym razem było mi to bardzo potrzebne, bo przez ostatnie dwa dni spałam tyle co nic. Wczoraj położyłam się już o 20, a wstałam o 9, także myślę, że mój organizm bardzo tego potrzebował. Skoczyłam rano do bankomatu, a także do piekarni po świeżego bajgla. Później pojechałam do galerii żeby oddać sukienki, które zamówiłam na wesele, a których nie założyłam. Kupiłam też prezent na urodziny dla mojej przyjaciółki. Zdecydowałam się jej dać zestaw do hybryd, mam nadzieję, że się ucieszy. Jeszcze coś do tego dokupię i dam jej w czwartek. W domu natomiast porobiłam zdjęcia sukienek na sprzedaż i wrzuciłam je na vinted. Zdecydowałam nawet, że sprzedam tę sukienkę, którą miałam na wesele, bo pewnie już jej więcej nie założę. Nawet jak pojawią się podobne uroczystości, to chciałabym mieć nową kreacje. Porobiłam także zwroty z zalando i już je wysłałam. Później skoczyłam jeszcze do biblioteki, wywołałam zdjęcia z wesela i kupiłam ładną ramkę. W międzyczasie zadzwonił S. i chwilę sobie pogadaliśmy. Wróciłam do domu koło 18 i od razu poszłyśmy z mamą na zakupy spożywcze. W ten oto sposób na zegarku mam już niemal 15 tys. kroków, a dzień się jeszcze nie skończył. 


Moje ulubione herbatki na zimno wróciły do Biedronki. Jedno opakowanie kosztuje 3,99 za 15 torebek, więc wydaje mi się, że cena okej, bo tego typu rzeczy są drogie. 


A tutaj nowy talerzyk, jakby ktoś jeszcze nie wiedział to zbieram talerze z Myszką Mini. Ten kupiłam w pepco i kosztował 5 zł, jest prześliczny. 


Skończyłam wczoraj oglądać nowy serial na hbo - "#bringbackalice" i nawet mi się podobał, ja ogólnie lubię polskie seriale kryminale. 

Jutro kolejny dzień ogarniania życia. Przede wszystkim chciałabym dokupić resztę rzeczy do prezentu urodzinowego dla przyjaciółki, muszę też kupić prezent koleżance, bo także miała urodziny. Wszystko ładnie zapakuje i będzie stało gotowe. Chciałabym także pozamawiać sobie kilka rzeczy na shein. Typowe pierdoły, ale już od dawna się z tym zbieram. Chce kupić pędzelki do brwi, gąbeczki, jakieś rzeczy do paznokci itp. Mam zamiar także porobić zdjęcia i wrzucić resztę rzeczy na vinted. Przydałoby mi się też zrobić porządek w kilku szafkach w mojej sypialni, od dłuższego czasu kompletnie nie mogę się za to zabrać. Mam jeszcze inną, bardzo ważną rzeczy do zrobienia. 

Teraz idę zrobić sobie kolacje, dzisiaj wlecą tosty. Wieczorem obejrzę jakiś film, nogi już zaczynają mnie boleć. A jutro, dzień organizacyjny, zakończę w pełni zasłużonym spa domowym! Nowe paznokcie, maseczki, peeling i to, co lubię najbardziej.


PS. Dzisiaj jak wywoływałam zdjęcia to spotkałam mnie bardzo miła sytuacja. Jakaś pani do mnie podeszła i zapytała gdzie sobie robię paznokcie, jak powiedziałam czy sama to spytała czy można się do mnie zapisać :) Oczywiście odmówiłam, bo jestem amatorką, ale i tak było to mega miłe!


niedziela, 25 czerwca 2023

1339-1341 || Hej wesele!

 Niedziela, 16:18



Hejka!

Nie było mnie tu dwa dni i coś mi się podziało z blogiem. Nie mogę dodawać żadnych komentarzy, czy to na swoim blogu, czy na Waszych. Cały czas recaptcha. Mogę wpisywać po 20 razy hasła, a i tak pojawia się znowu. Mam nadzieję, że wkrótce to się samo naprawi, bo nie mam pojęcia co zrobić.

Jeśli chodzi o piątek, to ten dzień był dziwny. Przesiedziałam go w domu, bo czekałam na kuriera z ważną paczką, przy czym koło 15 dostaje wiadomość, że nie zastał mnie w domu... Zadzwoniłam do niego i wyszło tak, że sama musiałam lecieć odebrać tą paczkę do niego, na dodatek była cała podarta. Ogólnie to był jakiś leniwy w dzień, w którym na nic nie miałam ochotę. Koło 17 zebrałam się i pojechałam do Szymka. Wieczór spędziliśmy w domu oglądając bardzo przyjemny serial - "Młody Sheldon". Położyliśmy się spać koło 23, natomiast o 2 w nocy obudził nas telefon. Dzwoniła moja mama, od razu wiedziałam, że coś się stało... Mianowicie ze ściany spadł telewizor. Tak, dobrze czytacie. Mam w salonie naprawdę ogromny telewizor i jakimś cudem zerwał się z jednego haka, a na drugim wciąż wisiał. Moja mama musiała go trzymać, bo gdyby puściła to by się rozbił. Także zebraliśmy się z S. szybko i przyjechaliśmy, w 3 osoby ciężko było nam to zrobić, nawet zadzwoniliśmy po mojego wujka. Jakaś masakra, serio. Finalnie nam się udało i do domu (czyli do Szymka) wróciliśmy koło 4 nad ranem. 

Wczoraj natomiast mieliśmy ślub. Poranek spędziliśmy na przygotowaniach i na 15 pojechaliśmy już do kościoła, a później na wesele. Za mąż wychodziła moja kuzynka, co prawda z nią w ogóle kontaktu nie mam, ale jej mama to najlepsza przyjaciółką mojej, a także moja ukochana ciocia. Także cieszę się, że zostaliśmy zaproszeni. 





Naprawdę świetnie się bawiliśmy, ale...


Koło 11 zaczęłam się źle czuć, na początku to ignorowałam, ale o godzinie 2 już wprost powiedziałam mamie, że chce jechać, bo nie wytrzymam. Co mi się działo? Mianowicie dostałam zgagi. Ale nie takiej normalnej, ja dosłownie tam zdychałam. Mam wysoki próg bólu, ale to była prawdziwa mordęga. Już byłam tak zdesperowana, że miałam poprosić żebyśmy pojechali do apteki w drodze powrotnej, bo nie wytrzymam. Coś takiego przytrafiło mi się drugi raz w życiu, po raz pierwszy jakieś 2 lata temu na imprezie urodzinowej, ale nie było aż tak silne. Pojęcia nie mam co jest przyczyną, nie piłam dużo alkoholu. Może jakieś 6 drinków w sumie (a byliśmy tam 9 godzin), ale dwa były bezalkoholowe. Alkoholu też nie mieszałam. Ale nie ważne! Chce zapamiętać tylko dobrą zabawę :) 
Wyszliśmy z imprezy koło 2:30, bo już goście zaczynali się rozchodzić, to było zdecydowanie jedno z tych mniejszych wesel. Mój wujek po nas przyjechał i razem z mamą odwieźli nas do Szymka. Tam się położyłam jeszcze w ubraniach i gdy się tak wyprostowałam to dopiero ból trochę puścił. S. zmył mi nawet makijaż, bo ja serio nie mogłam się nawet ruszać z bólu, mówić zresztą też. 

No i tak mamy dzień dzisiejszy, czyli niedzielę. Ja obudziłam się już przed 8 i nie mogłam zasnąć, bo nadal nie czułam się dobrze (i wciąż nie czuję). W dalszym ciągu czuję palenie w klatce piersiowej, już nie takie silne, bardziej mam wrażenie jakbym... mhm... jakbym miała tam zakwasy haha nie wiem czy zrozumiecie. Spałam jakieś 4 godziny tej nocy, poprzedniej też kiepsko przez tę akcję z telewizorem. To sprawia, że jestem serio bardzo zmęczona. 

Jestem już u siebie w domu, także mam zamiar się za chwilę położyć i pójść wcześnie spać. Szymek leczy kaca u siebie. 


czwartek, 22 czerwca 2023

1338 || nowe włosy

 Czwartek, 22:03



Hejka!

Dzisiejszy dzień zleciał mi w ekspresowym tempie! Wstałam o 6:40 razem z S., on poszedł do pracy, a ja się ogarnęłam i na 11 pojechałam do fryzjera. Ale wyjść musiałam ponad dwie godziny wcześniej, bo to poza Krakowem. Do domu wróciłam chwilkę po 16, także większość dnia mi tam zleciała. Dobrze, że jeżdżę tam tylko dwa razy do roku, w grudniu i właśnie w czerwcu :) 



Tak się prezentuje efekt końcowy. Zrobiłam to samo co zawsze, czyli... mhm no właściwie nie wiem co hahha. Fryzjerka wybiera pasemka z moich włosów i je rozjaśnia, a następnie farbuje. Tak Wam to wytłumaczę, chociaż wiem, że to ma jakąś swoją nazwę. Tym razem zdecydowałam się jednak na trochę jaśniejszy kolor i więcej pasemek, bo pomyślałam, że będzie to dobrze wyglądać latem :)


Do domu wróciłam chwilkę po 16, także większość dnia mi zleciała. Dobrze, że jeżdżę tam tylko dwa razy do roku, w grudniu i właśnie w czerwcu :) Zjadłam obiad, który wczoraj dostałam od babci, chwilę odpoczęłam na balkonie z kotem i zrobiłam mamie paznokcie hybrydowe u rąk i stóp. O 21 natomiast pomagałam bratu w napisaniu egzaminu. 

Dominika, moja fryzjerka, powiedziała mi, że mam włosy w rewelacyjnym stanie. Nawet końcówki nie były zniszczone, a ostatnim razem ścinałam je rok temu. Ja sama wiedziałam, że są w super kondycji, ale jak powiedziała mi to jeszcze fryzjerka, to pomyślałam, że znowu oddam je na akcje charytatywną. Już raz to zrobiłam i przekazałam je chorym dzieciom, teraz mogłabym zrobić podobnie. Przyjmują włosy rozjaśniane (z tego co pamiętam) o ile są w dobrym stanie. Będę musiała się tym zainteresować w najbliższym czasie :) 


A jeśli chodzi o to te zdjęcia, to próbowałam wkręcić Szymka, że zrobiłam się na rudo i co najlepsze mi uwierzył haha Postanowiłam też je tutaj dodać żeby mieć na pamiątkę. 


Miłego wieczorku :) 

środa, 21 czerwca 2023

1337 || Nowa sukienka na wesele :)

 Środa, 17:02



Hejka! 

Mamy godzinę 17, a ja mam już na zegarku 15 tys. kroków, nieźle się dzisiaj nabiegałam. Wstałam koło 8 i pierwszą rzeczą, którą zrobiłam było taneczne cardio z Pamelą. Mówiłam Wam ostatnio, że zawiesiłam swój karnet na siłownie, zamiast tego będę ćwiczyć w domu (trochę się już stęskniłam za niektórymi układami), a także jeździć na rowerze. Rower też już mam upatrzony, chyba zdecyduje się na używany żeby trochę zaoszczędzić, jeszcze zobaczę co Szymek powie, bo ja się kompletnie na tym nie znam. Koło 10 pojechałam do galerii na szybkie zakupy. Kupiłam kilka kosmetyków w rossmannie, takie których zawsze używam, bo były promocje. 


Udało mi się w końcu dorwać moje ulubione kremy z filtrem do twarzy. Ja przez cały rok używam 50 żeby skóra się wolniej starzała. Kupiłam też odżywki do rozczesywania włosów z gliss kur, których używam od kiedy byłam w podstawówce. Wzięłam też szampon do włosów, bo mi się skończył i żele w zapasie, bo była promocja. No i oczywiście moje ulubione kosmetyki do włosów, czyli wcierkę i olejek z only bio. 

Kupiłam także wkładki do butów na obcasie i kartkę na ślub :) Potem pojechałam do babci na obiad. A w drodze powrotnej zrobiłam jeszcze małe zakupy spożywcze, ostatnio chodzę bardzo często, bo jem dużo świeżych owoców i warzyw, a to lepiej kupować często, a w małych ilościach. 

Odebrałam także paczkę z paczkomatu z moją nową sukienką na wesele. 

Zdecydowałam, że jednak pójdę w niej, bo bardziej komfortowo się czuję. Zamówiłam rozmiar L i XL i pójdę w tym mniejszym, właściwie chyba najlepsza byłaby M, ale nie zdążę już wymienić, bo sukienka jest dostępna tylko przez internet. Taka też jest dobra! 

Przed chwilą ugotowałam jeszcze spaghetti, a także posprzątałam mieszkanie. Teraz usiadłam na chwilkę żeby sobie odsapnąć. Czekam na Szymka, jeśli nie będzie zbytnio zmęczony, to mam nadzieję, że uda mi się go wyciągnąć na spacer nad zalew. Z pewnością też pogramy w grę, którą wczoraj wypożyczyłam, bo już nie mogę się doczekać :) 

Rozmyślam też nad zamknięciem bloga. To znaczy, że będzie on dostępny tylko dla zaproszonych osób. W statystykach mam podgląd kto to jest, więc nie będzie problemu. Po prostu, po 12 latach pisania, zaczęła mi przeszkadzać myśl, że czytają to przypadkowe osoby. Chciałabym mieć nad tym kontrolę, a że piszę bloga sama dla siebie, to nie przeszkadza mi, że będzie to czytać garstka osób. Chyba właśnie tak zrobię. 

wtorek, 20 czerwca 2023

1336 || W czym tkwi problem

 Wtorek, 18:47



Ależ ten dzień jest długi! 

Wstałam dzisiaj po 7, szybciutko zebrałam i pojechałam na egzamin. Był całkiem okej, dużo pytań na myślenie i o dziwo z tym nie miałam dzisiaj problemu. Od razu potem pojechałam do Lidla na małe zakupy spożywcze, w tym kupiłam też moje ukochane lody o niskiej kaloryczności. Później wróciłam do domu i zjadłam pierwszy posiłek około 12. Później poszłam jeszcze do biblioteki żeby odebrać książkę dla mamy. Jest tam teraz taka nowa dziewczyna i bardzo ją polubiłam, taki typ człowieka, którego po prostu nie da się nie lubić. Dla siebie (i Szymka oczywiście) wypożyczyłam także grę. 


Było wiele ciekawych, ale niemal wszystkie dla więcej niż dwóch graczy, więc finalnie zdecydowałam się na taką. I powiem Wam coś głupiego, ale już od dawana chciałam iść do biblioteki i tak po prostu się przechadzać szukając gry planszowej. Dzisiaj w końcu to zrobiłam i czuję się jakbym spełniła jakieś wielkie marzenie, a w rzeczywistości zdaję sobie sprawę, iż jest to głupotka. 

Tak z innych rzeczy to zrobiłam sobie też dzisiaj paznokcie u stóp i zamówiłam inną sukienkę na wesele, powinna przyjść już jutro. Ta, która mam mi się podoba, ale stwierdziłam, że chce przynajmniej inną przymierzyć. Zrobiłam sobie także brwi henną, przygotowałam sok z grejpfruta i pietruszki na jutro oraz zrobiłam domowy serek śmietankowy. Tym razem próbuje nowy wariant smakowy, czyli suszone pomidory i świeża bazylia, którą udało mi się kupić w Lidlu za 2,40 zł. Będę jutro gotować spaghetti, więc także się przyda jako ozdoba :) Aktualnie robię zamówienie na zooplus dla Maffina, bo skończyły mu się już wszystkie smaczki. Czekam także na odcinek "Miodowych lat", który zaczyna się za trzy minuty. Oby był ze starą Alinką. 


Miałam też dzisiaj dużo przemyśleń. I zastanawiam się nad jedną rzeczą dotyczą nie tylko związków, ale także relacji z innymi osobami, ale powiem to na przykładzie Szymka. Jeśli ja dla niego gotuję, prasuję, sprzątam itp. i szczerze sprawia mi to przyjemność i lubię myśl, że o kogoś dbam, to czy mam prawo oczekiwać czegoś w zamian? Czy taka relacja powinna być tylko i wyłącznie bezinteresowna? Nie daje mi to spokoju. Bo ja naprawdę lubię robić te wszystkie rzeczy, ale w momencie gdy nie widzę takiego samego zaangażowania to czuję się z lekka wykorzystywana. Z drugiej strony jednak nikt mnie nie zmusza do tych wszystkich rzeczy i robię to tylko dlatego, że chcę, więc chyba niesłusznie myśle o wykorzystywaniu. 

Inną osobą, o którą szczerze dbam w swoim życiu jest moja przyjaciółka Kasia. Nigdy nie mam problemu żeby coś dla niej zrobić, kupić, gdzieś ją zaprosić. To wszystko jest takie naturalne, bo ona odpłaca mi się tym samym. Kiedyś na tik toku słyszałam jak dziewczyna nazwała to wymianą energii i bardzo mi się to określenie spodobało. 

Jestem ciekawa co o tym myślicie, bo ja uważam, że temat nie jest łatwy. 

Idę teraz zrobić sobie kolacje. W planie jest domowy burger :) 

poniedziałek, 19 czerwca 2023

1335 || Sok, nowe paznokcie, black mirror

 Poniedziałek, 20:35



Witam po raz drugi dzisiaj :) 

Dzień minął mi dosyć pozytywnie. Zrobiłam sobie nowe paznokcie, które będę miała już na weselu i podoba mi się jak wyszły. 


Delikatny różowy kolori i czerowne kwiatuszki, bo sukienkę mam czerwoną :) 

Przygotowałam się też do jutrzejszego egzaminu i poszłam na szybkie zakupy do Biedronki. Kupiłam trochę warzyw i owoców, wszystko jest teraz takie pyszne!


Pamiętacie mój nowy zdrowy nawyk? Obiecałam sobie, że będę pić soki, głównie takie, które sama zrobię, ale dzisiaj postawiłam na gotowca, bo potrzebowałam takiej małej buteleczki. Jedyne co mnie zastanawia to, to dlaczego ten soczek ma nutri score na C. Przecież skład jest świetny jak widziecie. Macie pomysły? 

Przed chwilą ogarnęlam sobie też stopy. Ściągnęłam poprzednią hybrydę, wycięłam skórki, spiłowałam, namoczyłam i zrobiłam peeling. Jutro zamierzam nałożyć lakier, będą w podobnym stylu, co u rąk. 

Oglądałam też dzisiaj nowy sezon Czarnego lustra i to jest jakaś masakra, a szkoda! Kiedyś to była jedna z moich ulubionych produkcji, pokazywała jak może wyglądać życie ludzi w przyszłości biorąc pod uwagę tak ogromny postęp technologiczny. Ekscytująca a zarazem przerażająca wizja. 


Co więcej! Podjęłam dzisiaj decyzję o kupnie roweru! Zdecyduje się na jakiś używany, ale jednak ładny z koszyczkiem z przodu. Jestem pewna, żę dobrze go wykorzystam :) 

1333-1334 || Inetnsywny weekend

 Poniedziałek, 11:03



Hej dziewczyny!

Jak Wam minął weekend? Mój był dosyć intensywny z czego się orgomnie cieszę :) 

W piątek pojechałam do S. ale właściwie nic wielkiego nie robiliśmy. Szymek był zmęczony, więc poszedł wziąć długi pysznić, a ja zrobiłam nam tosty na kolacje. Później oglądaliśmy Sukcesję, póki co w ogóle nie wciągnął mnie ten serial, ale dam mu jeszcze szansę, bo wiele osób mówi, że jest świetny i warto zobaczyć. W sobotę wstaliśmy po 8 i zrobiliśmy sobie na śniadanie kanapki z serkiem łososiowym, który sama zrobił. Później pojechaliśmy na wycieczkę do zamku w Tenczynku, akurat załapaliśmy się na darmowe oprowadzanie z przewodnikiem. 


Później wróciliśmy na chwilę do domu i zjedliśmy na obiad lekką sałatkę. Ostatnio jedną z moich ulubionych. 


Ja wykorzystuje mix młodych listków (ostatnio mój ulubiony), mango, awokado, ogórka, truskawki i na to smażony na suchej patelnii ser hallumi. Jeśli chodzi o sos to dodaje trochę oliwy bazyliowej, a także losowe przyprawy. Jest świetna, idealna na lato, bardzo orzeźwiająca. 

Na 18 natomiast pojechaliśmy na do Teatru Słowackiego na spektakl. Mówiłam Wam chyba, że rozdawali darmowe bilety. Na szczęście udało nam się usiaść koło siebie, chociaż łatwo nie było. 


Spekatkl był typowo dla dzieci o Smoku Wawelskim. Sama z pewnością bym takiego nie wybrała, no ale wiecie... jak za darmo to żal było nie pójść. Ja już raz byłam w tym teatrze w 2019 roku na nowoczesnej interpretacji "Lalki" :) 

Później S. zaprosił mnie na kolacje do nowej restauracji i chyba będzie to nasza nowa ulubiona. Pizza była po prostu przepyszna, chyba jedna z lepszych jakie jadłam. 


Ta była z krewetkami, cukinią i z sosem pomidorowym, ale takim z prawdziwych pomidorów, co było czuć. 


A ta z boczkiem, porem i ziemniakami podana na kremowym sosie, cokolwiek to znaczy. 
Obie były wyborne! 




To był bardzo miły wieczór, ogólnie cały dzień


Potem nastała niedziela. Od paru dni mówiłam S. że chce popływać, bo pogoda była świetna i namawiałam żebyśmy jechali nad zalew, na którym są baseny (jakby basen w zalewie). To ten się głupio uparł, że nie bo będzie dużo ludzi i ciągle nie nie nie, pojechaliśmy tam gdzie on chciał i faktycznie było mało ludzi, ale... zapłaciliśmy za całą przyjemność 65 zł i był zakaz kąpieli, więc jedynie leżeliśmy na plaży... No świetnie. A tam gdzie ja chciałam wstęp tylko 5 zł. Byłam zła jak osa, bo bardzo chciałam popływać o czym mówiłam już od kilku dni. Nie należę do osób, które lubią leżeć na plaży i się opalać. No ale trudno, to w końcu też nie jego wina, ale że uparty z niego osioł to już inna sprawa xd




Później wróciliśmy do domu i zjedliśmy obiad, który przygotowałam już rano. Wiczorem poszliśmy natomiast pograć w badmingtona i było świetnie. Planujemy to robić częściej, bo obojgu nam się spodobała ta forma aktywności. 

W ten weekend stała się jeszcze jedna rzecz, ale póki co nie chcę o tym gadać. Napiszę innym razem. 

A co tak poza tym? Jutro mam egzamin na studiach. Ale z racji tego, że na wykłady chodziło tylko kilka osób, to prowadzący często mówił "to pytanie będzie na egzaminie", ja sobie wszystko zapisywałam i za chwilę zamierzam się przygotować z tych pytań. 

Jest prawie 12, a ja nie jadłam jeszcze śniadania i robię to celowo. Jakoś teraz mam ochotę jeść większe porcje jedzenia, ale rzadziej. Dlatego za chwilkę przygotuje sobie swój pierwszy posiłek, czyli zupę kapuśniak (uwielbiam), zjem sporą porcję. 

piątek, 16 czerwca 2023

1231-1332 || Wpis przed weekendowy

 Piątek, 14:30




Hejka!

Wczoraj się do Was nie odezwałam, bo kiepsko się czułam. Strasznie męczyła mnie alergia, zwłaszcza wieczorem. Całe oczy załzawione, swędzące uszy, katar... Dzisiaj natomiast jest już w porządku. 

Środowy wieczór spędziliśmy z Szymkiem u mnie w domu, zjedliśmy tosty na kolacje, gadaliśmy i dosyć wcześnie się położyliśmy. Następnego dnia wstałam o 6:20, bo byłam już wyspana. Ogarnęłam się i godzinkę później wyszliśmy razem z S. On pojechał do pracy, a ja poszłam do kwiaciarni, bo musiałam zamówić wieniec na pogrzeb. Jak wróciłam to posprzątałam całe mieszkanie i chwilę po 10 pojechałam do galerii. Udało mi się kupić sukienkę i buty na wesele, które mam w przyszłym tygodniu. Później zjadłam sobie obiad, trochę odpoczęłam i na 17 poszłam na korepetycje do dziewczynek. Niestety już ostatnie w tym roku, bardzo żałuje, bo się niesamowicie z nimi zżyłam. Obie są kochane! Od ich mamy dostałam natomiast martini w ramach podziękowania, cieszę się, że o mnie pamiętałam to super miłe :) Wieczorem zjadłam ramen i oglądałam najnowszy sezon "Czarnego lustra". 


A to śniadanie ze wczoraj. Porcja dosyć spora, ale zrobiłam tak specjalnie, bo jadłam je przed 8, a wiedziałam, że obiad zjem pewnie koło 13-14.


A to moja sukienka na wesele

Weekend spędzam u Szymka. Przyjedzie po mnie koło 17. Jestem już spakowana, byłam też na małych zakupach spożywczych w Biedronce i w piekarni. Pogoda za oknem jest świetna, więc mam nadzieję, że uda mi się namówić jeszcze S. na spacer lub badmingtona jeśli nie będzie zbytnio zmęczony. 


Zakpy :) 



Kojarzycie to? Ja bardzo lubie tradycyjną wesję, ale niestety jest mega kaloryczna. Pokazuje Wam, bo nie wiem czy wiecie, ale można to też zrobić w mikrofalówce. Ja wstawiam na jakieś 40 sekund i są gotowe :) Oczywiście nie smakuja tak samo, ale i tak pyszne :) 


Wracam do robienia rogalików :) 


środa, 14 czerwca 2023

1330 || Bilety, soczek i domowy serek :)

 Środa, 18:23



Cześć dziewczyny! 

Wstałam dzisiaj o 7:30, więc całkiem się wyspałam i zdążyłam sobie jeszcze powtórzyć materiał przed wyjściem, tak samo w drodze na uczelnie. O 9:20 miałam ustne zaliczenie, na dodatek po angielsku, ale poszło mi bardzo dobrze. Cały sukces zawdzięczam pobytowi w Hiszpanii, jednak rozmawianie ciągle w innym języku bardzo wiele mi dało. 

Potem poszłam do Teatru Słowackiego. Odbywają się aktualnie Noce Krakowa i co jakiś czas są jakieś ciekawe wydarzenia. Byłam już na nocy muzeów, a w tą sobotę ma mają być noce teatrów. Bilety są za darmo, więc szkoda nie skorzystać. Bardzo chciałam iść na Panią Bovary, ale niestety już nie było miejsc, więc wybrałam drugi spektakl. Ale mam pecha! Okazało się, że nie dość, że jest to bajka dla dzieci, to jeszcze mimo, iż miejsca to 15 i 16, to nie są one koło siebie...Kiepsko. Nie chce jednak żeby bilety się zmarnowały, więc raczej pójdziemy. Mogłabym je oddać komuś z dzieckiem, ale jestem pewna, że nikt nie będzie chciał siedzieć daleko od pociechy. 


Do domu wróciłam cała przemoczona i zjadłam drugie śniadanie. Potem na nowo ugotowałam posiłek, który wczoraj mi nie wyszedł i poszłam do babci. Odwiedzam ją w każdą środę. W drodze powrotnej do domu zrobiłam jeszcze szybkie zakupy spożywcze i oddałam książkę do biblioteki. Rok 1984 bardzo mi się podobał :) Mam słabość  do takich dystopijnych dzieł. 


Sok wypiłam na śniadanie. Z samej marchwi, był pyszny! Z moich obliczeń wychodzi, że taka szklanka (trochę ponad pół litra) ma około 200 kcal. 


A tutaj drugie śniadanie, które zjadłam już po zaliczeniu. 
Jedna kanapka jest z łososiem wędzonym i koperkiem, a druga z domowym serkiem śmietankowo-oliwkowym i pomidorem. 


Tutaj ten serek. Wyszedł naprawdę pyszny! Następnym razem zamierzam zrobić z suszonymi pomidorami. Ostatnio Wam pisałam jak zrobić taki serek. Wystarczy jogurt grecki przełożyć do gazy/pieluszki tetrowej, mocno zacisnąć i położyć na siteczko na całą noc, czasami trochę dłużej.
Ja robiłam już wersję zwykłą, z solą, z czosnkiem i oliwkami.


Tutaj zrobiłam taką sałatkę makaronową na ciepło. Makaron, kurczak w przyprawach, oliwki, suszone pomidory, szpinak, feta i pestki dyni. 


Babciny obiadek


Aktualnie czekam już na Szymka, powinien niedługo przyjechać. Wieczór spędzimy w domu ze względu na deszczową pogodę. Myślę też nad wypożyczeniem jakiejś gry z biblioteki, może macie coś do polecenia? 

Miłego wieczorku! 

PS. Chyba ostatnio przesadziłam z moim zachowaniem względem S., albo on ma jakieś wyrzuty sumienia, bo dosłownie pyta się o pozwolenie nawet o małe rzeczy. Dzisiaj napisał czy przed wizytą u mnie może jeszcze podjechać do domu po inne buty... 

wtorek, 13 czerwca 2023

1329 || Nawyki dla zdrowia

 Wtorek, 22:07



Hejka!

Dzisiaj zdaje tylko szybki update z mojego dnia i idę spać. Jutro mam dużo rzeczy do zrobienia. 

Pół dnia spędziłam dzisiaj na uczelni, a przez pozostałą połowę przygotowywałam się do jutrzejszego zaliczenia. Jakoś to będzie, temat jest bardzo ciekawy, więc nie ma co się stresować. Chciałam też przygotować coś do jedzenia na jutrzejszy wieczór z Szymkiem, ale mi nie wyszło. To znaczy ugotować  ugotowałam, ale wyszło tak słone... jakaś masakra. Nie pamiętam kiedy ostatnio coś co gotowałam mi nie smakowało, a tutaj musiałam chyba dodać za dużo przypraw, które w składzie mają sól. Smakuje to okropnie, więc jutro zamierzam spróbować jeszcze raz i bardziej uważać. Ale jak to mówią, zdarza się najlepszym. 

Chciałabym też wprowadzić więcej zdrowych nawyków do mojego życia. Właściwie zaczęłam już jakiś czas temu i pierwszym krokiem było ograniczenie energetyków. Teraz wyszłam już z tym tematem na prosto i jeśli piję, to maksymalnie jeden w tygodniu. Innym nawykiem, który udało mi się wypracować jest picie ziołowych herbatek. W którymś wpisie nawet Wam pokazywałam jakie to są. Rano do śniadania piję zieloną (świetny antyoksydant) lub  pokrzywę. A na wieczór, przed samym spaniem mięte. Oprócz tego w ciągu dnia popijam także melisę. 

Te dwa nawyki, które wyżej przedstawiłam mam, że już tak powiem opanowane. Dlatego pomyślałam, że wprowadzę kolejny, a mianowicie picie domowych soków. Chciałabym to robić 1-2 razy w tygodniu. Na jutro, na śniadanie, przygotowałam sobie zwykły sok z marchwi. Innym, który chciałabym zrobić jest taki z pietruszki, pomarańczy i cytryny. 

Jeśli wy macie pomysł co prostego mogłabym jeszcze zrobić żeby właśnie tak ulepszyć życie w łatwy sposób, to możecie dać mi znać, chętnie się zainspiruję. Ja miałam w planie nie używanie telefonu ileś tam przed snem, ale szczerze mówiąc oglądanie jeszcze jakiś filmików w łóżku sprawia mi przyjemność. Oprócz tego chciałabym także zacząć czytać książki samorozwojowe, ale u mnie to ciężki temat i raczej nie lubię tego typu literatury. 



Bardzo podoba mi się jej figura! 

poniedziałek, 12 czerwca 2023

1328 || Aktywność fizyczna w lecie

 Poniedziałek, 21:49



Hejka!

Dodaje szybki wpis i idę czytać książkę. Bardzo mnie wciągnęła! Przerażająca wizja przyszłości. 

Rano wstałam wcześniej żeby jeszcze coś zrobić przed wyjściem. Potem pojechałam na uczelnie, gdy siedziałam na zajęciach udało mi się pozałatwiać dużo spraw, na dodatek wszystkie rozpatrzone pozytywnie, więc super. W drodze powrotnej do domu wstąpiłam do Action i kupiłam paletki do badmintona. Planuje zawiesić swój karnet na siłownie od lipca, na około dwa miesiące. Chciałabym się na ten czas przerzucić na aktywność na zewnątrz, stwierdziłam, że jak jest ładna pogoda, to będzie to lepsze rozwiązanie. Planuje jazdę na rowerze, chodzeniem po górach i właśnie badmintona, którego uwielbiam, a nie grałam od lat! 


W domu zjadłam obiad i zajęłam się znowu czytaniem książki, bo w środę idę ją zdać. To już moja ostatnia sesja i powiem Wam, że dobrze to sobie wszystko rozplanowałam. Od jakiegoś czasu co tydzień coś sobie zaliczam i dzięki temu w ogóle nie odczuwam natłoku obowiązków. 

Weekend zapowiada się świetnie i już nie mogę się doczekać!

To właściwie tyle, co chciałam Wam dzisiaj powiedzieć. Wracam do lektury :)

niedziela, 11 czerwca 2023

1327 || Domowe potyczki

Niedziela, 21:00



Haj dziewczyny! 

Witam się z Wami na końcówce mojego dnia, który był całkiem udany. Rano napisałam wpis, później zajęłam się czytaniem książki, póki co podoba mi się, ale jeszcze mnie nie wciągnęła. A na 15 umówiłam się z przyjaciółką, pojechałyśmy na rynek i miło spędziłyśmy czas. 


Zjadłyśmy sobie po oscypku, a także kilka krówek o ciekawych smakach. Najbardziej smakowała mi o smaku ciasteczek korzennych, a także colowa. 


Zjadłyśmy też po kawałku żelka i po połowie bubble tea. Ja piłam pierwszy raz (pomijając tą, którą kupiłam kiedyś w żabce). Była bardzo dobra, ale chyba trochę za słodka jak dla mnie. 


I takie piękne bukiety gipsówek widziałam po drodze. No cudne są i chyba sama sobie kupię :) 


Dzisiaj usłyszałam od matki, że jak tylko przyjeżdża mój brat to się zmieniam i robię się złośliwa. Wiecie przy okazji czego to powiedziała? Jedliśmy razem obiad i nałożyłam sobie zapiekankę, a ona do mnie "nałóż Michałowi" (mojemu bratu). Ja odmówiłam, bo serio mam dość usługiwania mu jak jakiś niewolnik. Zabrzmię pewnie jak zbuntowana nastolatka, ale wszystko się kręci wokół niego i wszystko jest dla niego. Jak opowiadałam Szymkowi niektóre sytuacje, to nie mógł mi uwierzyć. Albo sytuacja ze wczoraj. Nie mamy w domu deski do prasowania, tylko prasujemy na stole ze specjalnym kocem. I moja mam chciała coś tam wyprasować, ale że lubi w towarzystwie telewizora to trzeba było przenieść stół do pokoju. Siedzieliśmy ja i mój brat i zgadnijcie komu wydała rozkaz przeniesienia tego stołu? No pewnie, że mnie. I nie, nie zrobiłam tego. Nie jestem już tak głupia jak kiedyś. Albo próbowała mnie wmanewrować we wspólne zakupy spożywcze... To też jest dobre. Wiele razy tak robiła, a potem ciągnęłam dwie zgrzewki wody do domu dla mojego brata, a jak tylko coś narzekałam to słyszałam, że jestem egoistką (warto tutaj dodać, że ja nawet wody z butelek nie piję). Związek z S. bardzo dużo mi dał pod tym względem. To jak widzę, że zawsze on się zajmuje takimi sprawami jak noszenie zakupów, mojej torby, albo czymś ciężkim w domu. Nigdy nie było sytuacji kiedy musiałabym chociażby nieść reklamówkę ze sklepu... To dla mnie dziwne, bo u mnie w domu zawsze było odwrotnie. I jak tylko było trzeba zrobić cokolwiek, to zawsze kazała to zrobić mi, a nie mojemu bratu. Sytuacja z przeniesieniem stołu to pokazuje.  


Lecę obejrzeć odcinek serialu, a potem poczytam jeszcze książkę. 


Siostra, schudłaś

 Niedziela, 11:28




Hejka!

Przede wszystkim odpowiedziałam na wszystkie komentarze i za każdy jeden bardzo dziękuję! Nawet nie wiecie jak się cieszę, że to miejsce trochę zaczęło żyć, niezwykle mi tego brakowało :) 

Ostatni raz widziałam się z moim bratem jakoś w Sylwestra i gdy mnie wczoraj zobaczył po tak długiej przerwie powiedział, że schudłam. Bardzo miło mi się zrobiło, to też niezwykle motywuje. Na dodatek dostałam od niego prezent. Super się ucieszyłam! Co prawda, potem mi powiedział, że mu brakowało 5 zł do darmowej wysyłki przez allegro smart, no ale liczy się, że coś dostałam, prawda? 


A dostałam zawieszkę do Pandory, tego małego Stitcha z fioletowymi uszkami. Jest śliczny :) 

Ale wracając do tematu diety i odchudzania, to chciałabym Wam pokazać pewien filmik, na który natknęłam się już jakiś czas temu na tik toku. Szczerze mówiąc to nie lubię tej babki, niby mówi, że jest dietetyczką i psychologiem, a pieprzy takie głupoty, że głowa mała. Z resztą, same zobaczycie o co mi chodzi jak przesłuchacie filmik, ale proszę, zróbcie to do końca. 


Dlaczego go tutaj wstawiłam? Nie dlatego, że coś pieprzy na swojego męża (tak nawiasem mówiąc to nie wiem jak można takie rzeczy nagrywać/mówić), ale gdzieś pod koniec stwierdza, że skutkiem ubocznym odchudzania jest zmiana światopoglądu i z tym się zgadzam w 100%. 

Od kiedy schudłam moje życie zmieniło się o 180 stopni, bo zmienił się mój sposób postrzegania samej siebie. Po prostu więcej rzeczy mi się chce. Kiedyś mówiłam "zrobię to jak schudnę", bo nawet jak miałam na coś ochotę (np. jechać na wakacje) to sobie myślałam, że jak jestem gruba, to nie ma sensu, bo i tak nie będę się tym cieszyć, a jak schudnę to coś się magicznie zmieni. I zmieniło. Nie wiem jak to działa, jakby coś mi się przestawiło w głowie. Przez ostatni rok zrobiłam więcej rzeczy niż przez większość mojego życia. Mieszkałam w innym kraju, surfowałam, opalałam się nago, sama podróżowałam, chodziłam na randki, kupowałam świetne ciuchy, poleciałam do Austrii do faceta, którego poznałam przez internet, na babski wypad, byłam na spotkaniu rodzinnym z chłopakiem, chodziłam po górach, byłam na termach, jadłam w super restauracjach... przeżyłam tyle pierwszych razów. A to nie byłoby możliwe gdybym nie schudła. 

Nie wiem czy tylko ja tak mam, czy może wy także. Zdaję sobie, że moje podejście nie jest do końca zdrowe, ale szczerze mówiąc to nie obchodzi mnie to, bo naprawdę jestem szczęśliwa. Oczywiście, zdarzają mi się gorsze dni, ale jak każdemu. Ogólnie jestem zadowolona ze swojego życia :) Kiedyś marzyłam żeby było tak jak teraz. 

Teraz lecę czytać książkę. Rok 1984, muszę ją ogarnąć na studia, ale nie mam nic przeciwko, bo już od dawna miałam ją na swojej liście do przeczytania. Później umówiłam się z Kasią, moją przyjaciółką, jedziemy razem na rynek na lody i trochę pospacerować. 



 

sobota, 10 czerwca 2023

1325-1326 || Przy jednym stole

 Sobota, 11:36 



Jeśli nie pasuje Ci rozdanie stołu, 

po prostu odwróć stół. 


Cześć!

Jestem już u siebie w domu, Szymek odwiózł mnie dzisiaj rano. Tak, jasne że pojechał do rodziny. Ale... Wczoraj usiedliśmy do jednego stołu i poważnie pogadaliśmy, a z nim jest to cholernie trudne. Ale telewizor był wyłączony, w mieszkaniu cisza, nigdzie nam się nie śpieszyło, więc jakoś to poszło. Powiedziałam S. co mnie boli, co mi się nie podoba, co trzeba zmienić. Powiedział, że będzie się bardziej starał. Także od stołu odeszliśmy już w miarę pogodzeni. Dlaczego w miarę? Dlatego, że ja na długo zapamiętam fakt, że nie było go przy mnie gdy o to prosiłam. 

Przeczytałam wszystkie Wasze komentarze, za każdy dziękuję. Niby żadna z Was nie powiedziała tego wprost, ale wiem, że chodziło Wam o to, że lepiej będzie dla mnie jeśli się rozstaniemy. Dla mnie to nie jest jednak takie proste. Co prawda nie znamy się może z S. jakoś długo, bo tylko pół roku, ale myślę, że on po prostu jest taki skryty i woli raczej zostawiać niektóre rzeczy dla siebie. Albo zwyczajnie sobie to tak tłumaczę. W każdym razie, póki co doszliśmy do porozumienia. Ja wprost powiedziałam S. że następnym razem jak będzie jechał w odwiedziny do rodziny, to jadę z nim. Sorry, ale myślę, że chyba najlepiej postawić go przed faktem dokonanym i tyle. Jeśli nie będzie chciał mnie ze sobą wziąć, to wtedy faktycznie uznam, że mam się czym martwić. 

Czasami dobrze jest jak facet zatęskni, więc powiedziałam, że jutro się nie widzimy, mimo że chciał... i ja też. Zamierzam zająć się przez ten weekend sobą. Idę sobie właśnie zrobić kawki, będę robić rzeczy na studia, czytać książkę, a wieczorem obejrzę sobie coś na HBO, bo w weekend sobie z S. kupiliśmy. Obejrzeliśmy The Last of Us, bo każdy polecał i naprawdę był fajny, druga w kolejności jest Sukcesja. 



Wczorajsze sushi 


W najbliższym czasie będzie się pojawiało więcej niż jeden post dziennie, bo mam spisane kilka tematów, które chciałabym poruszyć oddzielnie. 


piątek, 9 czerwca 2023

1324 || Na zakręcie

 Piątek, 00:53



Przede wszystkim chciałabym Wam na początku podziękować za te komentarze. To dla mnie dużo znaczy. Fakt, że jak poproszę o pomoc to ją dostanę.

Wczorajszy i dzisiejszy (jest już po północy, więc może sprecyzuje: środa i czwartek) dzień nie był dla mnie łatwy. Powiem więcej, był bardzo trudny. Szymek powiedział, że jedzie do brata (spotkanie rodzinne) w sobotę, więc tego dnia kończy się nasz czas razem. I nie wiem dziewczyny czy ja przesadzam, albo czy to ze mną jest coś nie tak (jeśli faktycznie tak jest to piszcie śmiało), ale no tak mi się przykro zrobiło, że ja pierdolę. Po pierwsze dlatego, że mnie nie zaprosił, a wypada jak jasna cholera. Po drugie znowu poczułam się jak jakiś drugi wybór, bo najpierw umówił się ze mną, a jak się pojawiła inna propozycja to od razu jedzie.  Po prostu czuję się odrzucona. Znowu, kolejny raz w życiu. Dzisiaj naprawdę źle się czułam psychicznie, ale to tak koszmarnie. I sobie pomyślałam, że może się ośmieszę, ale wprost powiedziałam Szymkowi, że się źle czuję i że go potrzebuję i poprosiłam czy jednak nie mógłby zostać. Powiedział, że nie, bo już powiedział bratu, że przyjedzie i tyle. I przyznam szczerze, że się popłakałam, bo mnie to zabolało. A on nic z tym nie zrobił, udawał, że nie widzi. Nawet się słowem nie odezwał. 

Poproszenie o to żeby został bardzo dużo mnie kosztowało, bo nie chciałam żeby pomyślał, iż odciągam go jakoś od rodziny. Ale z drugiej strony tak źle się czułam, że postanowiłam się przełamać. Żałuję. Bo cierpię jeszcze bardziej wiedząc, że on mimo iż widział, że płacze, to i tak wybrał grila. 

Jest mi tak cholernie źle. Chciałabym być dla kogoś chociaż raz pierwszym wyborem. Chociaż raz dostać wsparcie kiedy tego potrzebuję. 

Jutro zaproponuje rano Szymkowi żeby mnie odwiózł do domu i pojechał wcześniej do brata, Naprawdę nie mam na nic ochoty. Nie będziemy się długo widzieć, bo za tydzień też wybiera się do brata. Może taka przerwa dobrze nam zrobi. 

środa, 7 czerwca 2023

1323 || Lubię się starać, ale jak ktoś nie docenia to nie lubię.

 Środa, 15:40



Ogólnie dzień to mam dzisiaj do dupy. Wieczorem przyjeżdża mój brat, więc domyślacie się jakie cyrki odstawia matka. Oczywiście wzięła sobie wolne w pracy żeby odpowiednio się przygotować, w co mnie też próbowała wciągnąć. Mieszkanie posprzątała na błysk, była na zakupach w kilku sklepach, nawet kosmetyki mu kupiła, pościel wywietrzona i zmieniona, ugotowane chyba z 10 posiłków, zadbanie żeby miał gdzie na siłownie chodzić. No dosłownie wszystko. A mi się chce ryczeć, wiecie? Bo wiem, że nikt nigdy tak o mnie nie zadba. 

Na dodatek Szymek też dzisiaj dołożył swoją cegiełkę do mojego słabego samopoczucia. Gdy jadłam obiad u babci napisałam mu, że bardzo się cieszę na ten cały wspólny weekend. Na co dostałam odpowiedź, że jak się spotkamy to mamy jedną sprawę do obgadania. Trochę mnie to zaniepokoiło, więc napisałam mu żeby mi pokrótce powiedział o co chodzi na co on, że brat go zaprasza do siebie, będzie grill, jego rodzice też przyjadą. I wiecie co? Ja uznałam za oczywiste, że on chce mnie zaprosić dlatego szybko odpisałam, że super, pewnie, że tak. Ledwo to wysłałam, a on mi napisał "i wróciłbym do Krakowa tego samego dnia". Super. Nawet nie myślał żeby mnie zabrać tylko uznał, że poczekam na niego w jego mieszkaniu cały dzień. Wiecie jak mi się przykro zrobiło? Już nawet nie miałam ochoty kończyć posiłku. Ja serio rozumiem coś takiego na początku znajomości, ale po pięciu miesiącach związku? Od razu wyszłam wtedy od babci, bo bałam się, że się przy niej popłaczę. Natomiast poznanie rodziny Szymka nie jest rzeczą, o którą zamierzam prosić, zabiegać czy nawet mu o tym mówić. Uważam, że jest to coś tak naturalnego czy oczywistego, że sam powinien wyjść z taką inicjatywą. Jak myślicie? Ostatnio mało kto dodaje tu swój komentarz, ale jeśli czytacie tego posta i moglibyście chociażby anonimowo dać jaką radę czy opinię to będę bardzo wdzięczna. Chyba potrzebuję żeby ktoś spojrzał na tę sprawę z innej perspektywy. 

Inna rzecz też mnie trochę niepokoi jeśli chodzi o moją relację. Opowiem Wam sytuację z ubiegłej niedzieli. Przez weekend pomyślałam sobie, że chce trochę porozpieszczać Szymka, po prostu jakoś pokazać, że mi na nim zależy. Każdy czasami potrzebuje takiego wsparcia. Także zapłaciłam za całe zakupy spożywcze, pojechaliśmy tak jak chciał w góry, kupiłam mu oscypka, wzięłam na lody, potem jeszcze do restauracji na Rynku, na churrosy, zrobiłam kanapki na poniedziałek do pracy, oczywiście też ugotowałam każdy inny posiłek. Po prostu chciałam żeby poczuł się zaopiekowany. W niedziele powiedziałam mu właśnie, że jak pójdzie do piekarni po bułkę to zrobię mu kanapkę na następny dzień żeby sobie dłużej pospał. Byłam przed okresem, miałam straszną ochotę na coś czekoladowego, więc poprosiłam S. że jak już będzie w tej piekarni to żeby mi wziął moje ulubione ciastko. Przychodzi i wraca bez niego i się pytam dlaczego nie kupił. A on "no bo nie, ciastka dzisiaj nie jemy, są lody, poza tym on jest na diecie". Może przesadzam, ale poczułam się jakbym dostała conajmniej w policzek. Bo przez cały weekend stawałam na rzęsach, a jak ja poprosiłam o jedną rzecz (na dodatek przy okazji) to powiedział, że nie. 

W ten weekend nie robię nic. Serio. Nie gotuje, nie sprzątam, nie wymyślam wypadów, za nic nie płace. Dosłownie nic. Lubię się starać, ale jak ktoś nie docenia to nie lubię. Poza tym. Wczoraj wybiło nam z S. 5 miesięcy, a ja zawsze po każdym miesiącu związku robię taką podsumowującą rozmowę z S. o tym co mi się podobało, a co nie. Dzisiaj z pewnością o tym wspomnę. 


wtorek, 6 czerwca 2023

1322 || 5 miesięcy

 Wtorek, 21:13



Haj dziewczyny!

Kiepsko się czuję, jakoś ten okres daje mi się mocno we znaki. Już nawet nie chodzi o ból brzucha, ale po prostu mocne zmęczenie i taką ociężałość, pewnie większość z Was to zna.

Po 5 obudził mnie ból brzucha, ale wzięłam dwie tabletki i jeszcze zasnęłam. Później przed wyjściem z domu znowu dwie tabletki i na uczelni jedną. To sprawiło, że przed 11 wzięłam ich już pięć i bardzo zaczął mnie boleć żołądek. Kiepsko zważywszy na to, że miałam dzisiaj prezentację. Na szczęście bardzo dobrze mi poszła i mogę wykreślić kolejną rzecz ze swojej listy do zrobienia. O 13 skończyłam zajęcia i wróciłam do domu, zjadłam obiad i chwilę odpoczęłam. Następnie zabrałam się za zadanie na studia. Ostatnio wypisałam sobie wszystko co muszę zrobić i teraz codziennie siadam do jednej rzeczy, super mi się to sprawdza. Następnie zmusiłam się żeby pójść do sklepu, bo zwyczajnie potrzebowałam podpasek i tamponów. Chciałam się też przewietrzyć. W domu zrobiłam dwa prania, umyłam sobie też buty, ogólnie ogarnęłam mieszkanie. 

Teraz już leżę w łóżku. Za chwilę włączę sobie coś na yt albo jakiś film. Znowu chce się wcześniej położyć, a jutro wstać bez budzika, bo czuję, że tego potrzebuję. Jak pisałam wcześniej, ten okres po prostu mnie wykończył. 


Mój dzisiejszy obiad. Mała porcja makaronu i dużo warzyw. Ostatnio jem tak bardzo często. Korzystam z sezonu! 




No chyba nie muszę pisać, że to zleciało jak z bicza strzelił, prawda?