środa, 27 listopada 2013

-

 20:13

 

Ostatnio mam gorsze dni. NIe potrafię zebrać myśli, stale chodzę z głową w chmurach. Strasznie na tym cierpię. Wczoraj o tym nie wspomniałam, ale  okazało się, że sprawdzian z historii, na który uczyłam się niemalże do 1 (a wstaje o piątej) jest w przyszły wtorek, a nie w ten. Tylko ja o tym nie wiedziałam. Na kartkówce z angielskiego wszystko mi się pomieszało, byłam tak rozkojarzona, że sprawdzałam nawet czy nie pomyliłam się w nazwisku. Potrzebuję odpoczynku, tym razem fizycznego. Ta sobota będzie tylko dla mnie, obiecuję to sobie. Może w końcu uda mi się wyspać i przyszły tydzień będzie dużo lepszy, musi być. 

Dzisiaj były tylko cztery lekcje, na dwóch z nich pisaliśmy test sprawdzający wiadomości z matematyki po gimnazjum. Nawet czytać mi się tego nie chciało. Zrobiłam parę zadań i dałam sobie spokój, zresztą jak reszta mojej klasy. W ogóle, co to za pomysł, by było aż 20 zadań otwartych?! Na dodatek test ułożony "na odwal się", błędy ortograficzne, brak rysunków koniecznych do wykonania zadania.. eh, szkoda gadać. Później wyjście do muzeum archeologicznego. Starałam sie wyciągnąć z wykładów jak najwięcej - lubię mieć przynajmniej minimum wiedzy z każdego tematu - ale pod koniec, to już nawet ja wysiadałam.

Elita znowu wyciągała mnie do galerii. Nawet przez chwilę miałam ochotę z nimi iść, ale zanim dopuściłam tą myśl do głosu - odmówiłam. To już tradycja. Najpierw zakupy i przymierzanie miliona ciuchów, - których i tak nie kupią - a później McDonald. Cieszę się, że nie poszłam, bo nie wiem czy udałoby mi się siedzieć i tylko patrzeć jak jedzą. 

Dodatkowo K. stale się do mnie lepi. Wiem, że niegrzecznym jest powiedzenie prosto z mostu, że ja nie szukam koleżanek, a co dopiero przyjaciółek, ale drażni mnie to. Nie lubię gdy ktoś mnie dotyka.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz