Okropny dzień. Cieszę się, że już się kończy.
Byłam dzisiaj oczywiście na cmentarzu i stale musiałam wysłuchiwać pretensji mojej matki. Kiedyś uważałam, że to ja jestem winna, że to ze mną naprawdę jest źle. Jednak teraz coraz częściej dochodzę do wniosku, iż ona też nie jest bez winy. Jej słowa czasami sprawiają, że wszystko traci sens i zamiast mnie motywować (uważa chyba, że motywuje mnie wyzywając mnie?) tylko dołuje.
Naprawdę będzie cudem jeżeli się do niej odezwę z własnej woli, gdy uda mi się wyprowadzić. Zbyt dużo krzywdzących rzeczy od niej usłyszałam, by kiedykolwiek kojarzyć ją z ciepłą i troskliwą mamą.
bilansu nie pisze bo nie ma sie czym chwalic.. ponad 1000kcal
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz