Sobota, 21:36
Hejka!
Dzisiaj ponownie się wyspałam i od razu czuję się lepiej. Właściwie większość dnia spędziłam siedząc nad koreańskim i angielskim, miałam także korepetycje. Następne 3 dni mojego wolnego zamierzam poświęcić magisterce, chcę już skończyć ten pierwszy rozdział :) Mam też większe zadanie na studia, którym muszę się zająć.
Bilans:
śniadanie: 2x kanapka z jednym jajkiem, pomidor, twarożek president
obiad: veggie bowl (ryż do sushi, cukinia, papryka, grzybki, tofu)
podwieczorek: 3 mandarynki
kolacja: 2x tosty z mozarellą light, pomidor i kawałek ogórka, wege kabanos
A tak w nawiązaniu do wczorajszego posta, to chciałam Wam napisać coś co sprawiło, że mam zupełnie inne spojrzenie na jedzenie. Nic odkrywczego, ale usłyszałam, że "najlepsza dieta, to taka, którą potrafi się utrzymać". Mi dało to wiele do myślenia. Im więcej ograniczeń, tym większa szansa na to, że nam po prostu nie wyjdzie.
Gratuluję takiego spadku!! Bardzo się utożsamiam również z tym zdaniem, przynajmnuej teraz. Je się na co ma sie ochotę, daje sie cialu to co najlepsze, a chudnięcie okazuje sie efektem ubocznym:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym. Grunt to znaleźć rownowagę dla swojego ciała.
OdpowiedzUsuńcałkowicie sie zgadzam, słuchanie swojego ciała jest najważniejsze
OdpowiedzUsuńJejku ale mi zrobiłaś ochotę na mandarynki :o Czuć, że święta się zbliżają :))
OdpowiedzUsuń