środa, 22 lipca 2020

268 || Rowerek stacjonarny i hula hop

Środa, 11:05

Cześć Dziewczyny! 
Ja mam dzisiaj bardzo dobry humor, wyspałam się, zjadłam pyszne śniadanie i właściwie dopiero będę zaczynać dzień. Mój brat jest akurat w trakcie przeprowadzki i przywiózł tutaj kilka rzeczy, których teraz nie potrzebuje m.in. rowerek stacjonarny :) Bardzo się z tego cieszę i zamierzam korzystać póki mogę (bo napewno brat będzie chciał go w końcu zabrać). Chciałabym jeździć godzinkę dziennie, akurat będę mogła w tym czasie obejrzeć sobie jakiś film i "zrelaksować się". Znalazłam też stare hula hop, ale kręcenie kiepsko mi wychodzi, będę próbować. 

Wracam od dzisiaj do robienia zdjęć tego co zjadłam, bo bez tego jest mi się bardzo ciężko ogarnąć. Tak się przyzwyczaiłam do bloga i bilansów, że jak tylko na chwilę sobie odpuszczę do od razu zawalam. Właściwie nie ma się co dziwić, w przyszłym miesiącu minie 9 lat od kiedy prowadzę bloga, więc jest on nieodłączną częścią mojego życia. 

Także wieczorkiem wracam z bilansem, nie będzie ona jakiś super, bo obiecałam babci na obiad hot dogi i sama zamierzam zjeść jednego. Niemniej jednak nie zamierzam "zaczynać od jutra" tylko od teraz, a tego hot doga solidnie odchudzę. 

I jestem mi bardzo miło jak przyjęłyście ostatni wpis. Zawsze mi mówiono, że o pieniądzach się nie rozmawia, sama nie wiem dlaczego, dla mnie temat jak każdy inny, ale nawiązując do tego, to przypomniała mi się jedna sytuacja właśnie z kasą związana. Ja zawsze byłam dosyć oszczędną osobą, nie wydawałam pieniędzy na zbędne rzeczy, oczywiście nie mówię, że nigdy się nie zdarzyło, ale raczej byłam w tym temacie rozsądna. Dopóki nie poszłam na studia. Moje dwie przyjaciółki (teraz już jedna) były moimi całkowitymi przeciwieństwami. Codziennie jadły na mieście (serio, dzień w dzień), alkohol lał się strumieniami właściwie przy każdej okazji, imprezy w każdy weekend, a jak wiadomo taki styl życia kosztuje. Ja zazwyczaj się wyłamywałam z tego schematu, już nawet nie chodziło o jakieś oszczędzanie, ale po prostu szkoda mi było wydawać pieniądze na jedzenie, które miałam w domu, nie widziałam też potrzeby picia alkoholu przy każdej okazji np. pomiędzy przerwami na zajęciach (na kampusie mamy bar). Z tego powodu jedna z przyjaciółek, nazwijmy ją X, trochę mi dogryzała, padały komentarze, że "ja to nie mam żadnych przyjemności w życiu", "że jak z nimi nie pójdę to będę siedzieć w domu cały wieczór", "że jak ktoś stale odmawia to się go potem nie zaprasza" itd. Przy tym wszystkim nieustannie pożyczała ode mnie pieniądze, a to na bilet do domu, a to np. mówiła że wzięła złą kartę bankomatową jak szłyśmy na jakąś kawę, płaciłam za "wspólnie" kupowane prezenty itd. Wtedy nigdy mi to nie przeszkadzało, bo w końcu byłyśmy przyjaciółkami, więc normalne, że sobie pomagamy, ale tutaj ta pomoc była jednostronna. W podobny sposób zachowywała się wobec drugiej przyjaciółki oraz swoich rodziców. Czyli wiecie, dostaje od nich kasę i najpierw wydaje na paznokcie, rzęsy itd, a potem dzwoni do nich i mówi, że nie ma na jedzenie. Myślę, że czasami jest lepiej żyć skromniej, ale brać za siebie odpowiedzialność. 

6 komentarzy:

  1. Fajnie, że masz taką babcię, która zje to, co zrobisz. Ja bym się od mojej niezbyt świętej pamięci nasłuchała, że tego nie może, tamtego jej nie wolno, ostatecznie byłaby jakaś bezprzyprawowa papka jak to zwykle u mniej bywało.. Ech wybacz nastrój, cieszę się, że u Ciebie jest dobrze! :) zasługujesz na to! korzystaj z dnia i z rowerka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jest odwrotnie. Ja tego hot doga nie robie ze względu na siebie tylko właśnie na babcię. Ona bardzo lubi chipsy, fast food, orenżadkę itd. przez chorobę strasznie jej się zmieniły smaki, kiedyś lubiła tradycyjne jedzenie.

      Usuń
    2. Przed chorobą taka nie była, teraz po prostu coś jej się w głowie pozmieniało.

      Usuń
  2. Jej to co napisałaś o tej koleżance.. ja tak mam z bratem XD Ja zawsze byłam oszczędna, jeszcze zanim zaczęłam pracować miałam odłożoną niezłą sumkę z kieszonkowych. On z kolei wydaje wszystko co ma, nie potrafię tego zrozumieć. To chyba jest już wrodzone - jedni żyją tu i teraz a inni zawsze wybiegają o kilka kroków do przodu. Myślę, że ten komu oszczędzanie przychodzi lekko powinien się cieszyć ;) No i zazdroszczę Ci tego rowerka, też zawsze chciałam mieć ale zajmuje sporo miejsca :( Powodzonka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że też dużo zależy od tego jak nas rodzice wychowają. Ja już w liceum dostawałam jakieś tam kieszonkowe i z tego musiałam sobie kupować wszystko - ubrania, buty czy jakieś przybory do szkoły. Chociaż domyślam się, że Was (jako rodzeństwo) rodzice tak samo wychowywali, więc dziwię się, że jesteście takimi przeciwieństwami.

      Usuń
  3. Super, że masz dzisiaj dobry humor i wszystko się układa! No i świetnie, że teraz masz dostęp do tego rowerka - chociaż szkoda, że brat weźmie go w przyszłości z powrotem ;) Też kiedyś miałam rower w domu, z oparciem, żebym podczas jeżdżenia mogła np. czytać jakąś książkę czy coś. Było to jeszcze w liceum. Później wyjechałam na studia, a ten rowerek też zawadzał mojej mamie i go wywiozła na działkę... Chciałabym sobie kupić orbitrek, ale to pewnie za rok, bo chociaż można kupić tańsze orbitreki, to niestety widziałam, że mają one słabe opinie ;/
    Fajnie, że znowu będziesz wstawiać zdjęcia, lubię je oglądać :)

    OdpowiedzUsuń