sobota, 25 lipca 2020

270-272 || Znowu mamusia...

Sobota, 09:59

Planów miałam dużo, ale nic z nich nie wyszło. Dwa dni temu zadzwonił mój brat i powiedział, że przyjeżdża do domu na dwa tygodnie i oczywiście "kochana mamusia" wpadła na pomysł, że na jego przyjazd trzeba gruntownie wysprzątać całe mieszkanie. Wiecie.. firanki, kurze za meblami itd.. normalnie czułam się jak przed świętami. I tutaj nie pomaga, że mówię, że jestem zajęta, bo muszę się uczyć, pisać licencjat i pracować. Niee.. to się nie liczy, liczy się to żeby mój brat przyjechał na gotowe, mama bierze sobie nawet wolne w pracy żeby mu gotować wg jadłospisu (jest sportowcem). Na dodatek w pokoju mojego brata mam biurko, przy którym często się uczę, trzymam w nim książki i notatki. Matka pierwsze co to mi wszystko wyjebała i kazała brać do siebie do pokoju. Milutko. Tak jakby mojemu bratu przeszkadzało to, że książka leży w jego  biurku, do którego ani razu nawet nie usiądzie. Oczywiście to była tylko jedna z wielu awantur, znowu mi się dostało, że mieszkanie nie jest posprzątane. Ja już nawet nic się nie odzywam na ten temat. Bo CODZIENNIE odkurzam, myje podłogi i ścieram kurze, DZIEŃ W DZIEŃ, a mieszkanie ma ponad 100 metrów! A ta znajdzie jakiś kłak kota na podłodze i woła mnie żebym to zobaczyła i żeby mi udowodnić, że jest brudno. Daje sobie rękę uciąć, że dzisiaj też przyjedzie do mnie bez zapowiedzi, tym razem z gotowym jedzeniem dla mojego brata. Niech mi tylko ktoś powie, że dzieci kocha się tak samo.. Za każdym razem jak tylko do mnie przychodzi to od progu słyszę komendy "zrób to", "podaj tamto", "przynieś", "zanieś", "sprzątnij", "idź do sklepu bo królowej się szklanki coli zachciało". I żadnego proszę NIGDY. A spróbuj się sprzeciwić, albo broń boże mieć jakieś własne zdanie.. niee... od razu jest awantura, wyzwiska, generalnie jestem najgorszą osobą na świecie. Tylko słyszę "ciebie to o nic nie można poprosić (taaa.. nigdy nie prosisz)", "ze wszystkim masz problem", "tylko byś leżała (tak, z tym że ja się uczę na leżąco, bo mi nie pozwolisz sobie kupić krzesła do biurka)", a na koniec mój ulubiony tekst - "jesteś egoistką". To słyszałam ciągle gdy mój brat z nami mieszkał.. jestem egoistką, bo nie chce posprzątać jego pokoju, jestem egoistką, bo nie chce zrobić za niego prezentacji do szkoły, jestem egoistką, bo nie chce mu obiadu ugotować itd. Nawet jak mój brat urządził Sylwestra w jednym roku to zgadnijcie kto to wszystko potem sprzątał? Oczywiście, że JA i moja matka, ale braciszek odsypiał.. 
Ona potrafi mi zrobić awanturę o wszystko, nigdy nic jej się nie podoba. Najlepsze jest to, że bo takiej awanturze potrafi do mnie przyjść jakby nigdy nic się nie stało i znowu kazać zrobić to, to i siamto. 

Jakiś czas temu także mnie wkurzyła, ale to przemilczałam, bo nie chciałam psuć atmosfery. Moja matka oddała drapak mojego kota sąsiadom w ogóle mi o tym nie mówiąc (drapak był w mieszkaniu babci i kot z niego korzystał za każdym razem kiedy tam byliśmy). Serio, to dla mnie kompletny brak szacunku. Nie szanuje mnie, nie szanuje moich pieniędzy. Ja czasami staje na głowie żeby mi na wszystko starczyło i na studia, na jedzenie, na te wszystkie rzeczy dla kota czy dla mnie, a ta sobie tak po prostu oddaje moje rzeczy. 

Jestem okropnie zmęczona psychicznie. Od ciągłej pracy, myślenia, martwienia się, awantur. Dzisiaj mam w dupie i pracę i studia i to sprzątanie, które mi wczoraj "zleciła". Muszę kilka rzeczy przemyśleć, bo miotam się. Niby wiele chce, dużo robię, ale potem przychodzą złe dni (oczywiście z powodu mamusi) i ja znowu czuję się jak 14 latka, która z niczym nie umie sobie poradzić. 


PS o 17:36 
Nie myliłam się, matka przyjechała, przywiozła jedzenie dla mojego brata. Potem poszłyśmy jeszcze na zakupy spożywcze, jeszcze przed wyjściem była awantura, bo nie posprzątałam łazienki. Potem znowu krzyk na mnie i wyzwiska, że jestem leniwa, egoistyczna itd. bo nie chciałam iść po dwie zgrzewki wody. Koniec końców po wodę poszłam , bo by się nie uspokoiła. Oczywiście woda nie była dla mnie tylko dla mojego brata, bo ja piję ze dzbanka. Nie myślcie tylko, że w ja w jakiś sposób migam się od obowiązków, ona się drze, bo chce żeby wszystko było zrobione na już, wtedy kiedy ona chce, kompletnie nie obchodzi jej to, że pracuje. Traktuje mnie ja ścierwo, służącą i idiotkę w jednym. Przecież mój brat jest silniejszy, on może sobie sam zrobić zakupy i przynieść wodę, ale nie.. bo przecież to ja jestem egoistką, bo chce się uczyć i pracować zamiast mu usługiwać. 

2 komentarze:

  1. Tak, rodzice się rozstali jak miałam może jakieś 10 lat.
    Mieszkam nie w domu, a w mieszkaniu, ale dosyć sporym.
    Nikt nie robi zjazdu, to sprzątanie jest tylko na przyjazd mojego brata. Chodziło mi raczej o to, że matka zarządza jakieś ogromne sprzątanie (chociaż sama tu nie miesza), a ja mam jak jakiś wierny piesek robić co mi karze mimo, iż mam dużo innych rzeczy na głowie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykro mi :( Zupełnie nie rozumiem tego, dlaczego niektóre kobiety faworyzują swoich synów i nie muszą oni nic robić, za to wszystkie obowiązki spadają na córki ;/ Nie dość, że Twoja mama robi wielką krzywdę Tobie, to Twojemu bratu jednak też... Trzymaj się <3

    OdpowiedzUsuń