Cześć! Tak jak w tytule, jestem dosłownie w d****. Kochane czytacie na własną odpowiedzialność, ten wpis nie będzie pozytywny, będzie zupełnie odwrotny, pełen narzekań i problemów, ale po prostu muszę się gdzieś wyżalić.
Wczoraj posypały się wszystkie moje plany. Dosłownie, runęły jak domino, jedno po drugim. Ale od początku. Jakiś czas temu dostałam wiadomość od swojego promotora, że niestety objął nową funkcję i już nie może być moim promotorem, wskazał mi dwóch innych, do których powinnam się udać. Myślę sobie okej, bez problemu. Ze względu na to, że mam dwa kierunki studiów to nie wyobrażam sobie bronić się przed wakacjami, po prostu nie wyrobię.Wczoraj udałam się do potencjalnej promotorki i po pierwsze powiedziała mi, że okej przyjmie mnie na seminarium, ale musiałabym zmienić CAŁY TEMAT PRACY oraz oddać pracę do końca KWIETNIA i zdać WSZYSTKIE egzaminy w zerowych/pierwszych terminach. Podziękowałam jej i powiedziałam, że dla mnie, ze względu na drugi kierunek studiów, jest to niewykonalne. Także poszłam do drugiego promotora i ten drugi buc jeden, cham i prostak nawet na mnie nie spojrzał tylko powiedział, że mnie nie przyjmie na seminarium, bo nie przyjmuje osób „z zewnątrz”, kurde to skąd ja jestem? Normalnie jest promotorem osób na moim kierunku, a mnie nie chce przyjąć. Także jestem dosłownie w dupie, do wyboru miałam tylko dwóch promotorów, jeden ma mnie w dupie, więc muszę wrócić do babeczki dzisiaj.. Nie zrozumcie mnie źle, nie była jakaś złośliwa, po prostu idzie na urlop naukowy, więc obrony ma tylko przed wakacjami. Ja to rozumiem, ale miałam w planie część egzaminów z tego kierunku zostawić sobie na wrzesień plus napisać pracę przez wakacje, a w tej sytuacji musze wszystko zdać wcześniej i jeszcze napisać tę pracę.
Ale to jeszcze nie koniec…
Jak wiecie, po skończeniu tego kierunku, chce się przenieść na studia dzienne z drugiego. Żeby to zrobić muszę zdać CAŁĄ sesję w terminach zerowych/ pierwszych, czyli przed wakacjami.
To nadal nie koniec..
Bo zdecydowałam się na program dzięki, któremu przeskoczę jeden rok studiów prawniczych, więc teraz w każdym semestrze muszę brać więcej przedmiotów, a tym samym mam więcej egzaminów, czyli więcej nauki. Jeżeli chodzi o to przeskoczenie roku studiów, to jeszcze wam o tym opowiem, w każdym razie jest to bardzo elitarna opcja, no i skończenie studiów prawniczych rok wcześniej super wyglądałoby w cv.
Nadal nie wszystko..
W maju czeka mnie super ważny egzamin, do którego także przewiduje ogrom nauki..
Co oprócz tego?
Moja mama wyprowadziła się do babci, aby jej pomagać, więc zostałam sama. Okej, siebie bym jakoś ogarnęła, ale mój brat (cham numer 2) wrócił do domu na święta i serio nie robi dosłownie NIC! Przez KILKA dni go prosiłam żeby umył naczynia i posprzątał w kuchni (po sobie), to stale mi mówił, że potem i potem i co? Ja musiałam wstać dzisiaj wcześniej i posprzątać kuchnie, bo była w opłakanym stanie.
I narzekania ciąg dalszy..
Od kilku dni wybieraliśmy się na zakupy, ale jemu się wiecznie nie chciało. Wczoraj specjalnie wyszłam wcześniej z uczelni i jadąc autobusem poprosiłam go żeby wyszedł z domu i razem pójdziemy na te zakupy (szkoda mi była czasu na wracanie do domu, chciałam iść od razu), to oczywiście nie, bo powiedział, że ona ma co jeść, bo oczywiście mamusia mu zrobiła i dała do pudełeczek. To ja mówię, „okej, ale że ja już nie mam nic do jedzenia”, a on mi odpowiada „Nie, nie. Mama zrobiła też dla ciebie, nie musimy iść na zakupy”. To sobie myśle spoko i prosto z uczelni pojechałam do domu. Wracam do domu i co? Okazało się, że dla mnie nic nie ma, wszystkie dania były dla niego, z mięsem, którego ja od lat nie jadam. Na dodatek ta kuchnia, którą miał posprzątać oczywiście posprzątana nie była. Wkurzyłam się na maksa, bo ja siedze na uczelni po 12 godzin, mało śpie, zapierdalam, a ten mnie jeszcze okłamuje przez co tracę czas, bo rzecz jasna musiałam znowu wyjść z domu i iść sama na te zakupy. Gówniarz jeden. I tutaj trzeba powiedzieć, że on już od dwóch tygodniu ma przerwę świąteczną i pełno wolnego czasu.
Dziewczyny, jestem wykończona. O dziwo nie fizycznie, ale psychicznie. Ta cała sytuacji mnie przygniotła, nie mam siły na nic.. W ten weekend mam trzy kolokwia, ale nauczę się tylko na jedno, a resztę oleje. Pewnie łapiecie się za głowę hahah tak, to do mnie kompletnie nie podobne. Ale myślę, że przez to doskonale widać, że jest źle, bardzo źle. Trudno, wszystko można poprawić, więc zrobie to po świętach. Teraz po prostu potrzebuje przerwy i czasu na przemyślenie sobie wszystkiego i ułożenie w głowie, potrzebuje jakiegoś dobrego planu. Odezwę się dopiero w poniedziałek, mam nadzieję, że z gotowym planem na najbliższe miesiące.
Kochane, trzymajcie za mnie kciuki, bo potrzebuje teraz dużo wsparcia…
Pisałam do jednej koleżanki, to mnie olała i nawet nie odpisała. Napisałam do drugiej, to powiedziała, że znajdzie dla mnie chwile o 21 w piątek.. Super, nie widziałysmy się kilka tygodni, a ta mi mówi, że ma dla mnie chwile czasu o takiej godzinie, a mówiłam, że następnego dnia normalnie mam zajęcia. Dobrze, że mam K. Musze się jej trzymać, bo to jedyna wartościowa osoba, którą w życiu posiadam. Widzę się z nią w niedziele lub poniedziałek. Dam jej piękny prezent na święta, ale najpierw musze mieć czas żeby go kupić :)
Tak jak napisałam, wracam do Was w poniedziałek, bo serio potrzebuje czasu na ułożenie najbliższych miesięcy.
Mirabella! Przeczytałam Twój komentarz, ale pozwól, że odpisze na niego w przyszłym tygodniu. Moje plany na przyszłość są bardzo rozbudowane i bardzo sprecyzowane, więc trochę mi to zajmie. Oczywiście chodzi mi o plany długofalowe, bo te na najbliższe miesiące są mocno wątpliwe.