środa, 5 sierpnia 2020

283 || Chyba zacznę liczyć kalorie

Środa, 21:38


Cześć! 

BILANS:
śniadanie: 3x kromka chleba słonecznikowego z awokado i pomidorem
obiad: 2 marchewki, 2 ziemniaki z sosem czosnkowym, sałatka
podwieczorek: borówki, winogrona, skyr owocowy, 80 gr żelków
kolacja: 2x tortilla z jajkiem i awokado, pomidorem

 aktywność: 30 minut rowerka stacjonarnego 
aktywność II: 3 strony licencjatu

SIERPNIOWE WYZWANIE

Dieta
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31

Aktywność fizyczna
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31

Dzisiaj dzień pomarańczowy pod względem diety. Zjadłam kolację mimo, iż nie byłam głodna, poza tym była spora.. Źle się teraz z tym czuje i spontanicznie wpadł mi do głowy pomysł liczenia kalorii. Trochę się waham, bo to się zawsze źle kończy, ale pomyślałam, że będę sobie spisywać co jem przez cały dzień i dopiero wieczorem wszystko podliczać (żeby nie popaść w obsesję). Spróbuję przez kilka dni i zobaczę jak mi idzie. Wyczerpały mi się baterię do wagi, więc polecę po nie jutro rano. 

Licencjat już prawie napisany, jutro dopiszę może jakąś stronę i zacznę redagować. Bardzo się cieszę, bo skończę dzień wcześniej niż zamierzałam. Skończyłabym już nawet dzisiaj, ale..

Matka znowu daje mi w kość. Dzisiaj zrobiłam mi taką awanturę, że chyba słyszał to cały blok. Znowu usłyszałam, że jestem głupia, głucha i leniwa. A to wszystko dlatego, że wysłała mnie do samochodu po jedną rzecz, a ja oprócz tego przyniosłam jeszcze kilka innych, które były w siatce, bo myślałam, że też są potrzebne. Potem jak wychodziła powiedziała do mnie "wychodzimy do samochodu", co tłumacząc na język cywilizowanych ludzi brzmi "Proszę, pomóż mi znieść rzeczy do samochodu". Strasznie rozstroiła mnie ta sytuacja i nie mogłam się już później skupić, często tak mam po kontakcie z nią.

8 komentarzy:

  1. Jakie to jest irytujące, też nie mogę się skupić na niczym po takich chorych akcjach, toksycznych. Współczuję, szkoda że nie tak łatwo jest się wynieść na swoje i odciąć od takich ludzi.
    Fajny pomysł z liczeniem na noc. Ja możliwe, że wtedy bym dawała mniejsze porcję by nie wyszło na końcu za dużo. No ale mniejsze porcję są spoko w sumie. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mniejsze porcje są jak najbardziej na plus, szkoda tylko, że tak ciężko jest sobie wiecznie odmawiać, no przynajmniej mi cięzko.

      Usuń
  2. Faktycznie dobry pomysł z tym podsumowaniem kalorii wieczorem. Sama zazwyczaj liczę na bieżąco (przed albo po zjedzonym posiłku) i później mi odbija... Współczuję Ci sytuacji z mamą. Ja pewnie zalałabym się łzami, bo nawet najmniejsze wyzwiska bardzo mnie dotykają. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie tak samo, jak tylko zaczynam liczyć kalorie to od razu jest.. za dużo, za dużo.

      Usuń
  3. Uważam że liczenie kalorii to naprawdę trafne posunięcie bo w końcu na redukcji kontrola ilości jedzenia bardzo ważna. Co do relacji z mamą nadal gorąco namawiam do szukania dobrego psychologa, nic innego nie mogę powiedzieć... Trzymam za Ciebie kciuki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale psychologa dla mnie czy dla mamy? Wiem, że by pomógł, ale problemów nie rozwiąże, tutaj chyba jedyną opcją jest zerwanie kontaktu.

      Usuń
  4. Ja też liczę na koniec dnia, po prostu na bieżąco mi się nie chce i nie mam na to czasu, a tak siadam do bloga spisuję bilans i zaczynam podliczanie. Niestety czasem można się zaskoczyć -,-
    Jak to jest, że bije od ciebie tyle ciepła (nawet przez ekran) a masz taką matkę..? Naprawdę współczuję, mnie najmniejsze sprzeczki wybijają z równowagi, a co dopiero takie akcje :( Trzymaj się dzielnie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, ja to zazwyczaj negatywnie się zaskakuje jak widzę, że danie które myślałam, że ma może 300kcal ma ich dwa razy tyle, jednak na oko nie jesteśmy w stanie dobrze oszacować.
      A za drugą część - dziękuje :)

      Usuń