Niedziela, 20:24
I w tym tygodniu kończy się już sierpień. To była bardzo intensywny miesiąc, głównie przez zaczęcie nowej pracy. Raczej nie będę go jakoś super wspominać, bo towarzyszy mi dużo stresu, nerwów i jakiegoś ogólnego zapierdolu.
Ten weekend nie był taki jak sobie wymyślałam, miałam odpocząć, ale finalnie jestem chyba bardziej zmęczona niż wcześniej. Ja nie wiem jak to jest, że w domu dosłownie zawsze jest coś do zrobienia. Jak nie pranie, to prasowanie, gotowanie, odkurzanie. Wczoraj właśnie tak minął mi dzień, a dzisiaj to już się zaczęłam stresować jutrzejszym egzaminem, więc też średnio sobie psychicznie odpoczęłam.
Ogólnie ostatnio bardzo dobrze dogaduje się z chłopakiem, wręcz świetnie, ale dzisiaj znowu coś zazgrzytało. Na prawdę chcę się z nim dogadać, ale już czasami brak mi sił, słów i nerwów. Dzisiaj od słowa do słowa usłyszałam, że nie mogę być taka zaborcza. No to mówię żeby podał mi jakieś przykłady tego, że jestem zaborcza, a on odpowiada, że nie wie i nie umie. Więc sprawdzam synonimy tego słowa (kontrolujący i zazdrosny) i się pytam czy kiedykolwiek taka byłam względem niego i mówi, że nie, ale i tak uważa, że jestem zaborcza. No i jak się dogadać? Potem mi jeszcze wypomniał to, że nie nie lubię gdy mówi o swoich znajomych, że ja się wtedy denerwuję i on się z tym źle czuje bo musi się gryźć w język. To jest prawda akurat, bardzo tego nie lubię i powiedziałam mu dlaczego. Przez tą sytuację, która miała miejsce rok temu. Mówiłam, że chyba mam jakiś wewnętrzny uraz, że po prostu jak słyszę cokolwiek o jego znajomych to mnie skręca i robi mi się niedobrze. No to on że powinnam się bardziej postarać i jakoś się ogarnąć, bo przecież przeprosił i twierdzi, że takie zachowanie go ogranicza, czy coś takiego. Sama już nie pamiętam jakiego słowa użył. Więc ja mu na to odpowiedziałam, że wcale tak nie jest, bo może wychodzić ze znajomymi kiedy chce. Za przykład podałam mu to, że np. w czwartek wyszedł z kolegami na piwo i jak się ostatnio zapytał czy może zaprosić znajomych na sushi to też nie miałam nic przeciwko, bo nie chcę go właśnie odcinać od znajomych.
Ta sytuacja sprzed roku nada jest kością niezgodny w naszym związku i oboje na tym cierpimy.
Przepraszam, że napisałam to tak bez ładu i składu, ale w sumie ciężko tak streścić rozmowę. Plus jest taki, że to rzeczywiście była rozmowa, nie żadna kłótnia ani nawet sprzeczka. Natomiast ta nasza rozmowa nie zakończyła się żadnym podsumowanie, w sensie wiecie, nie doszliśmy do żadnych wniosków.
Okej, koniec już o tym, bo nie ma się co nakręcać.
Idę położyć się do łóżka i poczytam jeszcze notatki. Potem pooglądam tik toki i do spania. Jutro ostatni dzień wdrążenia, ostatni test.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz