poniedziałek, 29 maja 2023

1314 || Stracone możliwości

Poniedziałek, 21:21



Haj dzień dobry!

Jak u Was? Powiem Wam, i powtarzam to już chyba od roku, że to miejsce powoli staje się taką umieralnią. Kiedyś czułam, że żyło, kwitło, dało się poznać wiele ciekawych osób, a teraz mam wrażenie, że jestem tutaj sama. Nie myślałam, że będzie mi to przeszkadzać, bo od zawsze pisałam głównie dla siebie, ale jednak tęsknie za jakąś interakcją. 

Ale co tam u mnie... Rano wstałam po 7, ale w nocy coś źle się ułożyłam i cały dzień pobolewała mnie lewa łopatka. Mimo to się wyspałam. Pojechałam na uczelnie na wykład, a później miałam jeszcze dwa zajęcia, na jedynych przedstawiałam prezentację razem z grupą. Poszło mi bardzo dobrze, mogę być zadowolona :) Kolejna rzecz z głowy. W drodze powrotnej wstąpiłam do Lidla i kupiłam kilka rzeczy. Między innymi jogurt grecki na domowy serek kanapkowy, który już zresztą zrobiłam. Teraz postawiłam na smak czosnkowy. Udało mi się też dorwać batony-lody proteinowe, a także dużo warzyw. 


Oj były pyszne! Jedna sztuka ma tylko 144 kcal. Dużo osób twierdziło, że są za słodkie, ale dla mnie takie w sam raz. Pięć sztuk kosztuje 13 zł, więc wychodzi tylko 2,6 zł za batona. Myślę, że dobra cena. Były dostępne także smaki czekoladowy i śmietankowy. 

O 17 miałam korepetycje zdalnie, zajęło mi to 1,5 godzinki. Następnie przygotowałam sobie coś do jedzenia, zrobiłam śniadanie na jutro, wykąpałam się i odpoczęłam. 


Po siedmiu latach chyba już całkowicie porzuciłam swój wegetarianizm. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale po prostu mam ochotę na mięso. Tutaj widzie mój obiad i kolacje. Czyli frankfurterki (jadłam pierwszy raz w życiu i smakowały jak kiełbasa z grila). No i do tego dużo warzyw. Na dole leży mix młodych listków, a na to pomidorek, ogórki szklarniowe i ogórki małosolne. Do picia miałam zupę zalewajkę. 


Ostatnio tak się zastanawiałam, że jestem zadowolona ze swojego związku i jakie to szczęście, że poszłam wtedy na tą randkę. Nie wiem czy pamiętacie jak to było, ale poznałam S. na Tinderze, ale do pójścia na randkę to przekonała mnie przyjaciółka, bo szczerze to nie miałam na to ochoty. I tak sobie uświadomiłam ile pięknych chwil ze swojego życia zapewne straciłam przez jakieś głupie obawy. Nie wiem jak to jest, ale dopiero gdy schudłam życie zaczęło mnie cieszy. Sory dziewczyny, ale taka prawda. Kiedyś nie lubiłam nawet wychodzić z domu, a teraz cieszę się na każdy dzień, spacer, obiad w fajnej knajpie, wycieczkę za miasto :)

Tym akcentem kończę wpis.... jutro wtorek. Jeśli nie wiecie to jakoś nie przepadam za tym dniem, ale wiem, że szybko zleci do godziny 13, a później widzę się z przyjaciółką i lecimy na Rynek :) 

1 komentarz:

  1. to prawda, jakoś cicho się tu zrobiło. ja natomiast może nie zawsze coś piszę, ale zawsze czytam <3 trzymaj się

    OdpowiedzUsuń