sobota, 8 kwietnia 2023

1265-1267 || Znowu jestem w fazie przejściowej

 Sobota, 21:15



Faza przejściowa - stan w moim życiu, w którym mocno się nad czymś głowie i nie potrafię podjąć żadnego działania. 

Aktualnie w nią wpadłam. 

W środę wieczorem przyjechał po mnie S. Spędziliśmy miło wieczór, w czwartek on poszedł do pracy, a ja zostałam w domu. Ten wieczór także miło spędziliśmy, nauczył mnie grać w pokera, a mi się spodobało. Bardzo spodobało! W ten dzień minęło trzy miesiące od kiedy jestem razem, mam taki zwyczaj żeby każdego miesiąca pytać S. co mu się podoba w Naszym związku, a co wymaga poprawy. Potem sama też to robię. W tym miesiącu powiedziałam, że bardzo doceniam to, że zawsze ma dla mnie czas, że często się widujemy, że zawsze stara się mi "dogodzić" (jedziemy tam gdzie chce, jemy to co chcę itd.). Na minus, że się nie stara, nie przejmuje inicjatywy, nie robi mi żadnych prezentów (żeby nie było, nie chodziło mi tutaj o coś drogiego, ale powiedziałam, że ja zawsze staram się coś miłego dla niego zrobić np. kupię jego ulubioną czekoladę, energetyka, zaproszę na kawę). To już jest drugi raz gdy dałam mu do zrozumienia, że więcej od niego oczekuję. Liczę na poprawę. Myślicie, że faceta można "wychować"? I nie mówię tutaj o przypadkach, w których facet znęca się nad kobietą, chodzi mi bardziej o takie bardziej przyziemne sprawy jak kupować kwiatów od czasu do czasu czy zaskoczenie wyjściem do restauracji. Jestem ciekawa Waszej opinii. 



Gdy S. odwoził mnie w czwartek do domu poruszyliśmy temat naszego wyjazdu do Pragi. Planujemy jechać niedługo, dosłownie na dwa dni. Powiedziałam, że byłoby fajnie gdyby sam zajął się zarezerwowaniem hotelu, tak żebym ja już nie musiała się tym przejmować. Na co wiecie co usłyszałam? ŻE JA TEŻ MUSZĘ DAĆ COŚ OD SIEBIE. Może nie tymi dokładnie słowami, ale tak to zabrzmiało. Chodziło mu o to, że on będzie prowadził samochód, więc ja powinnam się zająć resztą. Jezu laski, ale mi się przykro zrobiło! Aż głupio mi to pisać, ale to ja zrobiłam zakupy spożywcze, specjalnie wstałam w czwartek rano zrobiłam mu śniadanie, drugie śniadanie do pracy, obiad, a jak go nie było to posprzątałam mu całe mieszkanie, łącznie z organizacją szafek w kuchni, sortowaniem prania itd., a jak wrócił do domu to jeszcze mu zrobiłam.... No już przemilczę co, ale łatwo się domyślić. I to nie jest odseparowany przypadek kiedy robię te wszystkie rzeczy, to się zdarza notorycznie. Robię to, bo chce mu pomóc, bo mi na nim zależy, ale kto pomoże mi? Wiem, że jestem głupia jak cholera, że robię te wszystkie rzeczy, ale taka usilna pomoc drugiej osobie jest nieodzowną częścią mojej natury. 

Dzisiaj rano usiadłam, wybrałam kilka hoteli, zrobiłam tabelki, w których wypisałam ich plusy i minusy i mu wysłałam żeby na to zobaczył. Zrobiłam to dlatego, że chce jechać, a wiem, że jak zostawię to jemu to nigdy nie pojedziemy. W odpowiedzi dostałam tylko informacje, że zrobi to jutro i tyle. Żadnego dzięki, że się tym zajęłaś, super, albo cokolwiek innego. 

Szczerze mówiąc nie wiem co mam dalej z tym zrobić. Dotychczas próbowałam traktować go w taki sposób w jaki sama chciałam być traktowana, ale nic z tego nie wyszło. Czy powinnam olać wszystko? Czyli przestać robić zakupy, gotować, sprzątać, organizować wyjścia? 


4 komentarze:

  1. Prawda jest taka, że nie da się zmusić drugiej osoby do zmiany. Ona sama musi tego chcieć. I wybacz że to napiszę ale z twojego opisu wynika, jakbyś była jego służącą, zawsze gotową do spełniania jego próśb i zachcianek. A twoje zachcianki i potrzeby on spełnia tylko jeśli jemu samemu to pasuje. I nie wygląda na to, by miał ochote coś zmianiać w tym względzie. Tak to wygląda z mojej perspektywy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, z boku może to tak wyglądać. Ja sama zdaję sobie z tego sprawę i wiem, że zmiana jest potrzebna.

      Usuń
  2. Mi bardzo ciężko "oceniać" związki innych, bo każda miłość jest inna. Jednak po wielu toksycznych relacjach, gdy trafiłam na odpowiedniego partnera i teraz po 5 latach on skoczył by dla mnie w ogień, zrobiłby dla mnie wszystko, pomaga we wszystkim, zrobi jak poproszę, przytuli jak mam gorszy dzień i wie, ze jak jestem zdenerwowana to potrzebuję miłości ( z innymi od razu bylaby kłótnia i wytykanie sobie). I taki zdrowy rozsądek mówi mi, gdy czytam Twoje posty, że on nie traktuje Cię do końca poważnie, że jeśli to dopiero i już 3 miesiące a ciągle jest "coś " i czujesz wewnętrznie, że coś jest nie tak, ze nie tak powinno być, to intuicja dobrze Ci podpowiada. My kobiety często wyczuwamy wiele, ale chcemy zamazać rozsądek, mamy nadzieję, ze bedzie lepiej. Myślimy, że opracowywujac strategie mezczyzna sie zmieni. Mozna wytrenowac np jak ja swojego do zamykania klapy od kibelka ;) ale charakter...wątpię. Może nie jesteście dla siebie ulepieni? Może to jesszcze nie to? Zasługujesz na kogoś, kto bedzie o Ciebie dbał, pomagał ci. Na partnerstwo, zrozumienie, zaufanie, szacunek. Jeśli Szymek byłby zakochany to kazdy by już o tym wiedział z jego otoczenia. Pomyśl nad tym, bo wiem i widzę, że Ci zalezy, ze dajesz kolejne szansy, ale proszę Cię, nie zatracaj siebie, nie poświęcaj się. Zrób test i zachowaj sie np przez 2 tyg jak on, rób mniej. Nie zrob raz sniadania itd, zobacz co sie wtedy wydarzy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do wychowania. Ja bym tego tak nie nazwała, ale na pewno da się wskazać partnerowi, na czym Ci zależy, co Cię denerwuje itd. Od dojrzałości emocjonalnej tej drugiej strony i poziomu zaangażowania zależy, co z tą wiedzą zrobi. Tak przynajmniej było u mnie. Kiedyś widziałam fajne przemyślenie i wydaje mi się, że sprawdza się jak mało co: na początku związku kobieta traktuje Cię tak, jak sama chce być traktowana. Potem traktuje Cię tak, jak Ty traktujesz ją.
    Przykro czytać, że tak się starasz, a tak niewiele dostajesz w zamian. Już się kiedyś uzewnętrzniałam w tym temacie, nie ma co się powtarzać, ale podobnie jak Aanderand uważam, że on Cię nie traktuje poważnie.
    Lecę czytać świeższe posty.

    OdpowiedzUsuń