Poniedziałek, 10:03
Hejka dziewczyny!
Witam się z Wami po WSPANIAŁYM weekendzie! Zaczynając od początku :)
W czwartek Szymek przyjechał po mnie dopiero koło 21, bo długo mu zeszło w pracy. Od razu pojechaliśmy do niego, zjedliśmy kolacje, coś tam oglądaliśmy i koło 1 położyliśmy się spać. Kolejnego dnia S. miał rano umówione spotkanie, więc musiał wstać o 7:30, ja też się od razu obudziłam. Co prawda, musiał zejść jedynie pod blok i zaraz wrócił, ale i tak już nie zasnęliśmy. Zrobiłam nam pyszne śniadanie, czyli bajgle z guacamole i jajkiem sadzonym. Po zebraniu się pojechaliśmy do galerii, bo miałam tam do odebrania paczkę. Przy okazji poszliśmy do Zary i zgadnijcie co! Były moje ukochane perfumy. Pochwalę się S. bo sam mi je kupił, co uważam za mega kochane.
Na zdjęciu po lewej jest oczywiści śniadanko, porcja S. Po prawej perfumy mojego życia - dosłownie!
Potem cały dzień słyszałam komplementy, że pięknie pachnę, tak jak na początku znajomości gdy ich używałam. S. mówił mi wtedy często, że cały samochód potem mną pachniał :) A że galeria jest nad samą Wisłą to poszliśmy na spacer, bo pogoda była świetna. Zahaczyliśmy nawet o lody w Good Loodzie. W domu zrobiłam nam obiad, który wyszedł fenomenalnie! Młode ziemniaczki z kurczakiem w sosie śmietanowym, przepis wzięłam z tik toka.
Do tego była jeszcze surówka z ogórków domowej roboty.
Po obiedzie postanowiliśmy, że na chwilkę się położymy i... zasnęliśmy. Niemal w ogóle nie zdarza mi się spać w dzień, S tak samo, więc nie wiem co nam się nagle stało. Jak położyliśmy się po 16, tak ja wstałam o 19, a Szymka budziłam jeszcze przez dobrą godzinę.
Tego widoku chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Sushi! A w kieliszku pije sok truskawkowy, wymieszany z wodą gazowaną z lodem.
Pomimo, iż tego dnia spaliśmy w dzień to i tak wcześnie się położyliśmy, bo oczy same mi się zamykały.
W sobotę przyszedł czas na randkę organizowaną przez Szymka (ostatnio Wam o tym pisałam). Zabrał mnie do ZOO :) Było po prostu genialnie! Co prawda, niespodzianka żadna, bo się wcześniej wygadał, ale to nic! Świetnie się bawiliśmy.
Dodaje kilka najlepszych zdjęć :)
W domu trochę odpoczęliśmy, na obiad zjedliśmy sałatkę, a potem przeszliśmy się na spacer. Wieczór spędziliśmy na grze w pokera i oglądaniu filmu.
W niedzielę, czyli wczoraj, pojechaliśmy natomiast na Bagry (kąpielisko w Krakowie), bo pogoda była świetna. Pierwszy raz założyłam krótkie spodenki, a i tak było mi gorąco. Na plaży pełno ludzi, wielu w strojach kąpielowych i nawet wchodzący do wody. Posiedzieliśmy tam z trzy godzinki, bardzo szybko mi minęło. S. wypił sobie piwko bezalkoholowe, a ja mrożoną kawę. Potem wróciliśmy do domu, dorobiliśmy sushi, bo ostatnio zostało nam składników, a potem poszliśmy jeszcze na spacer do parku. Koło 18 S. mnie odwiózł, a ja wieczór spędziłam na oglądaniu you tuba.
Uważam weekend za absolutnie fenomenalny :) Była świetna pogoda, genialnie spędziliśmy czas, bardzo aktywnie, dużo chodzenia, spacerków, rozmów, buziaków. Cud, miód i orzeszki.
Niedługo majówka z czego też bardzo się cieszę :) W czwartek pakuje manatki i jadę do Szymka na całe 10 dni. Umówiliśmy się, że ten czas spędzamy głównie wspólnie, ale też każde z nas wyjdzie gdzieś ze znajomymi. S. chciał wyjść gdzieś na piwko z kolegami, ja z pewnością też będę się chciała spotkać, z którąś z koleżanek. Poza tym przez cały ten czas mam normalnie korepetycje, jedynie pomyślałam, że przeniosę je wszystkie na jeden - dwa dni żeby było mi łatwiej.
Miałam Wam jeszcze opisać historię seledynowego samochodu, a uwierzcie mi... jest co! Ale niestety musze pędzić już na uczelnie. I tak nie poszłam na pierwszy wykład, aby mieć czas napisać wpis. Także tę historię poznacie dzisiaj wieczorem, ewentualnie jutro.
PS. Chyba coś nade mną czuwa, bo okazało się, że nie ma jednak dzisiaj pierwszego wykładu, kompletnie zapomniałam, że został odwołany :)