Środa, 16:03
Wiecie co, za każdym razem jak widzę grubą osobę to zastanawiam się jak doprowadziła się do tego stanu. Ile i czego jadła, co jej rodzina na to, czy ma faceta, czy coś ćwiczy, a może jest na coś chora? To takie moje chore przyzwyczajenie, nie potrafię się tego wyzbyć. A no i obowiązkowo obstawiam wagę! Czy ktoś ma z Was podobnie?? O mój obiekt obserwacji właśnie pochłania pizzerinke.
Jak się możecie domyślać jestem w kawiarni, to już chyba moja ostatnia wizyta w tym miejscu, bo i ostatni raz byłam dzisiaj w poprzedniej pracy. W teorii miałam pracować do końca tygodnia, ale z racji tego, że mam wyrobione dużo nadgodzin, to kierowniczka uznała, że lepiej się wcześniej pożegnać niż mi za to płacić. Nie byłam na to gotowa, miałam w planie przynieść jakiś poczęstunek na koniec, ale finalnie wyszło jak wyszło. Będę to miejsce miło wspominać, ale czas na nowe :)
Obiecałam dzisiaj coś napisać o mojej diecie, więc zaczynajmy. Przez kilka dni się zastanawiałam jak bym chciała żeby moja dieta wygląda, co powinnam wykluczyć, co ćwiczyć, co robić, ale pójdę śladami słów, które kiedyś przeczytałam i które finalnie pozwoliły mi schudnąć - Najlepsza jest dieta, którą potrafisz utrzymać. Nie chcę niczego eliminować, chcę się cieszyć jedzeniem, restauracjami, próbować nowych rzeczy. NIE BYCIE na diecie pozwala na taki spokój ducha, nie wiedziałam nawet, że tak można. To nie jest jednak tak, że nic nie będę robić, nic nie będę zmieniać.
- Chcę wrócić do gotowania sobie jedzenia do pracy. Bo teraz tak na prawdę nic nie jadłam lub kupowałam coś na szybko typu drożdżówka. Głównie dlatego, że gotowałam dużo dla chłopaka, a nasze smaki się nie do końca pokrywają. Teraz będę robić pod siebie, a on jeśli ma ochotę może się oczywiście częstować.
- Gotowanie jedzenia pod siebie jednocześnie świadczy o tym, że będę jadła zdrowiej. Więcej sałatek, strączków, delikatnych makaronów, a nie tradycyjnych polskich obiadków.
- Ograniczę chleb (max. raz dziennie), a także ser żółty - zamiast tego chrupkie pieczywo i pasty kanapkowe, kupne lub domowe.
To jest właściwie tyle, co przychodzi mi do głowy. Na ten moment nie czuję potrzeby wprowadzania bardziej drastycznych zmian, zobaczymy jak będzie potem.