Piątek, 18:32
Hejka!
Przed chwilą napisałam obszerną notkę, ale finalnie ją skasowałam. Jakaś była taka bez ładu i składu, nie podobała mi się. Zacznę jeszcze raz i postaram się wykrzesać z siebie więcej entuzjazmu.
Wczoraj spędziłam bardzo, ale to baaardzo udany wieczór z Szymkiem. Nasze spotkania zawsze dobrze mnie nastrajają i myślę, że uspokajają. To też dzisiaj wstałam z lepszym humorem. Zrobiłam sobie listę rzeczy do zrobienia rozpisaną na dwa dni i większość udało mi się już odhaczyć. M.in. posprzątałam mieszkanie, upiekłam cynamonki, zrobiłam sobie brwi, powynosiłam rzeczy do piwnicy... teraz robię sobie przerwę na zaparzenie kawy, bo zasypiam... Okej już mam, mogę wracać do pisania. Na wieczór miałam w planie iść z koleżanką do kina w plenerze, ale coś źle sprawdziłyśmy i to nie dzisiaj. Całe szczęście, bo w ogóle mi się nie chce. Zaprosiłam ją natomiast do siebie na jutro, jeśli będzie w miarę dobra pogoda, to spędzimy wieczór na balkonie. Niestety tego weekendu nie spędzam z S. bo jedzie do brata do Warszawy, zobaczymy się dopiero we wtorek, zamierzam dobrze wykorzystać czas do tego czasu.
Teraz powinnam się jeszcze zebrać do sklepu. Codziennie obiecuje sobie, że zacznę się zdrowo odżywiać, a stale mi nie wychodzi, a wiecie dlaczego? Bo moja lodówka temu nie sprzyja. Muszę sobie w końcu zaplanować jakieś jedzenie, iść do sklepu, kupić i ugotować. Czuję, że zapuszczam się pod tym względem, a tego bardzo nie chcę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz