piątek, 14 lipca 2023

1360 || Potrzeba niczego przyciąga wszystko

 Piątek, 15:38



Hejka!

Wstałam dzisiaj koło 7:30 i pierwszą rzeczą jaką robiłam było zabranie się za pracę licencjacką. Wyrobiłam się z tym jakoś do godziny 10 i później zaczęłam swój dzień. Zjadłam i wykąpałam się. Z wierzchu ogarnęłam też mieszkanie, niby jest piątek, więc powinnam całe posprzątać, ale już wczoraj stwierdziłam, że sobie odpuszczę. Byłam też w sklepie dosłownie po dwie rzeczy, jestem też już spakowana. Czekam na Szymka, bo ma po mnie przyjechać po pracy, kończy za jakieś 20 minut. Zostaje u niego wyjątkowo tylko do jutra, bo potem idę spełniać jedno ze swoich marzeń, które mam na swojej liście do zrobienia przed śmiercią <3

A teraz inna rzecz, o której chciałam Wam napisać. Troszkę ponad miesiąc temu podjęłam decyzję, że zrobię krok w tył jeśli chodzi o mój związek. Wam dałam o tym znać później, gdy "projekt" był już w realizacji. Chciałabym podsumować ten miesiąc, bo przyniósł on ogrom zmian. A więc co zrobiłam..

1. Przestałam się narzucać i proponować często spotkania. 

Bardziej szanuje swój czas i jego czas. Wiem, że nie musimy być zawsze razem gdy jest w Krakowie. Czy mi z tym dobrze? Sama nie wiem, wiem jedynie, że mam więcej czasu na inne rzeczy, tak jak np. jutro wychodzę z przyjaciółką, a kiedyś każdy weekend był z góry zarezerwowany. 

2. Przestałam przesiadywać u Szymka w mieszkaniu kiedy on jest w pracy. 

Niby nie ma w tym nic złego i jestem pewna, że ta sytuacja się jeszcze nie raz powtórzy, ale... Zawsze gdy on był w pracy, to ja siedziałam tam cały dzień i prałam, prasowałam, gotowałam, sprzątałam itd. No generalnie cały dzień roboty. Teraz wiem, że nawet jak u niego będę, to będę się zajmować swoimi sprawami. 

3. Zarządziłam podział obowiązków

Jednak ja spędzam w mieszkaniu Szymka praktycznie tyle samo czasu co on, więc chce mu pomóc ogarnąć dom, ale pomóc, a nie robić to sama. Także kiedy ja gotuję to on sprząta, albo robimy zakupy na zmianę. Takie proste rzeczy. 

4. Nie mam pretensji, że nie poznał mnie ze swoją rodziną.

Taka sytuacja miała miejsce chyba dwa lub trzy razy w ciągu tego miesiąca i zwyczajnie postanowiłam olać temat. Żeby wiedział jednak, że mi to nie pasuje rzucałam coś w stylu "to przykro mi, że nie chcesz, ale rozumiem i trudno'. Więcej do sprawy nie wracałam ani mu nie wypominałam, co więcej gdy miała przyjechać jego rodzina, to sama stwierdzałam, że spotkamy się innym razem.

5. To samo ze znajomymi.

Akurat o nich nigdy nie miałam pretensji, ale chciałam zaznaczyć, że do przyjaciół i znajomych miałam tą samą zasadę. 

6. Nic nie spada z nieba

Nadal mu gotuję, bo to zwyczajnie uwielbiam, chyba same wiecie, ale zawsze się pytam czy chce żebym mu coś ugotowała, jeśli tak to ile itd. Przez to daje mu do zrozumienia, że nic z nieba nie spada, jeśli poprosi o moją pomoc to ją dostanie. Myślę, że dzięki temu zacząć bardziej doceniać fakt, że mu gotuje, to jednak spore ułatwienie, zwłaszcza jeśli w kuchni ma się dwie lewe ręce.  

7. Przestałam prosić o kwiaty, randki itd. 

Dosłownie ten temat już dla mnie nie istnieje. 

Ten miesiąc był jakąś próbą uczenia się na nowo samej siebie. Nie wspomnę ile razy musiałam się ugryźć w język, ale dziewczyny... są efekty! Myślę, że nawet S. poczuł różnicę, bo mi powiedział, że jakaś ugodowa się zrobiłam ostatnio. 

Ale co Wam chciałam powiedzieć:

- tak czy inaczej często się spotykamy

- spadło mi trochę obowiązków, przez co jestem mniej poirytowana

- kwiaty i tak dostałam

- cała rodzina S. dowiedziała się, że ma dziewczynę; jego mama o mnie ciągle wypytuje

- zostałam nawet zaproszona na spotkanie ze znajomymi 

Jak to teraz przeczytałam, to przypomniał mi się taki cytat: "Potrzeba niczego przyciąga wszystko" i chyba tak się właśnie stało. Po tym miesiącu mogę Wam powiedzieć, że mój związek nigdy nie był w lepszym miejscu, w lepszej kondycji i też nigdy się tak dobrze nie dogadywaliśmy. Bo ja w końcu odpuściłam, a w zamian za to dostałam tak naprawdę wszystko czego chciałam :) 

Do jutra dziewczyny! Buziaki! 

2 komentarze: