Wtorek, 19:23
https://www.youtube.com/watch?v=QtKNgyZ-eFA
Piszę ten wpis pod wpływem chwili, nostalgicznej piosenki, deszczu za oknem i butelki kwaśnego wina. Nie spodziewajcie się cudów.
Ostatnio w nadmiarze procentów powiedziałam przyjaciółce chyba więcej niż chciałam, alkohol płynął, łzy także, a ja tak siedziałam i gadałam o tym jak bardzo tęsknie za K., jak jest mi ciężko z dwoma kierunkami studiów, jebanym licencjatem, obowiązkami domowymi, opieką nad babcią i masą innych obsesji, które posiadam, a z których wy nawet nie zdajecie sobie sprawy. A wiecie co usłyszałam w odpowiedzi? "Podziwiam Cię, że tak sobie radzisz". Czy Ty mnie w ogóle słuchałaś? Ja przecież mówiłam jak sobie nie radzę, w ogóle sobie nie radzę. Z życiem obowiązkami, tęsknotą i przede wszystkim samą sobą. Czułam się jakby to wszystko co powiedziałam było bez żadnego znaczenia, równie dobrze mogłam się przymknąć. Mam totalnie rozjebaną psychikę. Potrafię cały dzień wyzywać się od idiotek, bo nie naładowałam telefonu albo spóźniłam się na autobus. Nie zrozumiecie tego, w moim świecie wszystko musi być pod linijkę
Dzisiaj byłam u babci i włączyłam instagram. Wiecie że inne osoby w moim wieku mają życie prywatne? Mają drugą połówkę, znajomych częściej niż raz w miesiącu, wyjeżdżają na wakacje, chodza na imprezy, jeżdża na tym jebanym rowerze. A ja cały czas siedzę w domu poprawiam po 50 razy każdą linijkę eseju, szoruje zlew po 100 razy dziennie, składam ubrania w jakąś jebaną równą kostkę jakby kogokolwiek to obchodziło, powtarzam materiał na egzaminy, kolokwia, kartków po 500 razy dosłownie. Bo jak nie jest idealnie to ja czuję się głupia, czuję się skończoną ideiotką, kretynką. Gdy byłam mała miałam straszne problemu z ortografią i mama kazała mi pisać dyktanda ze słów które mnie opsiują... gnój, śmieć, iditoka. Skoro od zawsze najbliższa mi osoba myślała o mnie w takich kategoriach jak ja mam teraz tak o sobie nie myśleć. Śmiejcie się ze mnie dowoli, ale ja naprawdę uważam, że nieumyte naczynia w zlewie i 3 z kartkówi robią ze mnie brudasa i idiotkę która nigdy nic nie osiągnie. Ja tak długo nie pociągne, jest coraz gorzej. W mojej opinii jestem najgorsza, najgłupsza i najbrzydsza.
Przepraszam za tyle błędów w tym wpisie, ale nie dość że rycze to jeszcze to wino. Oo piję wino które dostałam na 23 urodziny. 23 lata, a czuję się jakbym jednocześnie była bardzo stara i zarazem wyjatkowo młoda, głupia i niedoświadczona.
Muszę się przespać.. i jutro zacząć od nowa. Ale jak? Dlaczego ja to sobie wiecznie robię? Dlaczego nie mogę być normalna?
Kiedyś matka uważała mnie za beznajdziejną, teraz sama się za taką uważam, mimo że ze wszystkich stron słyszę, że jestem bardzo inteligentna i wiele w życiu osiągnę. Każdy zwiastuje mi świetną karierę, bo przecież "tobie zawsze wychodzi", "ale ty jesteś inetligentna", "podziwiam cie'.
Ale nikt, dosłownie nikt nie wie za jaką cenę.