środa, 1 listopada 2017

 Środa, 22:55

 

Strasznie dziwny był ten dzień, oprócz pójścia na groby nie zrobiłam nic pozytecznego. Jutro powrót do codzienności, więc już się nie mogę doczekać. 

Dzisiaj nie liczyłam kalorii i dobrze się z tym czuję. Zarówno śniadanie jak i obiad jadłam z rodziną (co prawie w ogóle sie nie zdarza), więc nie chciałam wyskakiwać przy nich z ważeniem wszystkiego. 

Moja waga nadal stoi w miejscu, szkoda. Myślałam, że uda mi się zrzucić przynajmniej kilogram w ciągu tego tygodnia, no ale niestety. Wyznaczyłam sobie swój mały-wielki cel. W Sylwestra chciałabym ważyć 68 kilo, co oznacza, że mam dokładnie dwa miesiące na utratę 4 kilogramów. Wydaje mi się, to całkiem realnym celem :) 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: 2x maca, plasterek sera żółtego, pasta warzywna, sałata, pomidor, ogórek

OBIAD: kubek zupy krem z pomidorów; ryż basmati z warzywami mrożonymi i szpinakiem

PODWIECZOREK: pół banana, dwie mandarynki, 2 daktyle, łyżeczka żurawiny, łyżeczka masła orzechowego

KOLACJA: mini tost z serem i ketchupem, sałatka: sałata, kukurydza, pomidor, tofu

 

 

DIETA: zaliczam

AKTYWNOŚĆ: nic

NAUKA: nic

 

Uciekam spać, bo jutro zaplanowałam sobie pracowity dzień :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz