Środa, 22:55
Strasznie dziwny był ten dzień, oprócz pójścia na groby nie zrobiłam nic pozytecznego. Jutro powrót do codzienności, więc już się nie mogę doczekać.
Dzisiaj nie liczyłam kalorii i dobrze się z tym czuję. Zarówno śniadanie jak i obiad jadłam z rodziną (co prawie w ogóle sie nie zdarza), więc nie chciałam wyskakiwać przy nich z ważeniem wszystkiego.
Moja waga nadal stoi w miejscu, szkoda. Myślałam, że uda mi się zrzucić przynajmniej kilogram w ciągu tego tygodnia, no ale niestety. Wyznaczyłam sobie swój mały-wielki cel. W Sylwestra chciałabym ważyć 68 kilo, co oznacza, że mam dokładnie dwa miesiące na utratę 4 kilogramów. Wydaje mi się, to całkiem realnym celem :)
BILANS:
ŚNIADANIE: 2x maca, plasterek sera żółtego, pasta warzywna, sałata, pomidor, ogórek
OBIAD: kubek zupy krem z pomidorów; ryż basmati z warzywami mrożonymi i szpinakiem
PODWIECZOREK: pół banana, dwie mandarynki, 2 daktyle, łyżeczka żurawiny, łyżeczka masła orzechowego
KOLACJA: mini tost z serem i ketchupem, sałatka: sałata, kukurydza, pomidor, tofu
DIETA: zaliczam
AKTYWNOŚĆ: nic
NAUKA: nic
Uciekam spać, bo jutro zaplanowałam sobie pracowity dzień :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz