Sobota, 15:02
Wczoraj niestety nie miałam czasu się odezwać. Wstałam z myślą, że to będzie kolejny nudny piątek, a okazało się, że nawet nie miałam czasu sobie usiąść. Z rana dokończyłam oglądać odcinek serialu, bo oczywiście dzień wcześniej padłam po 20 minutach, a potem poszłam na siłownię. W końcu! Tęskniłam za tym miejscem, a ostatnio kompletnie nie mam czasu na regularne chodzenie. Jeżeli nadal tak będzie, to zacznę ćwiczyć w domu. Cały czas chudnę, więc nie chce mieć "sflaczałego" ciała. W domu szybko ugotowałam sobie obiad, a potem wyruszyłyśmy z mamą na zakupy spożywcze. A po powrocie do domu zaraz musiałam jechać do galerii, bo umówiłam się na sprzedaż kolejnej rzeczy. Tak w ogóle, jakieś 2-3 miesiące temu wystawiłam na sprzedaż kilka rzeczy, ale nikt się do mnie nie odzywał, więc o tym zapomniałam. Tymczasem w ostatnim czasie udało mi się sprzedać wszystkie trzy. Szczęście się do mnie uśmiechnęło, majątku z tego nie ma, ale kilka dodatkowych groszy się przyda, zwłaszcza przed świętami. Ale kontynując.. Chciałam sobie wczoraj zrobić fajny wieczór z filmem, ale nie wyszło. Zamist tego musiałam robić jakąś prezentację dla mojego brata. Oczywiście gdybym tego nie zrobiła, to byłaby awantura, że jestem egoistką. Tutaj akurat każdy ma rację, jestem egoistką i kompletnie się tego nie wstydzę. Przynajmniej potrafię się troszczyć sama o siebie w przeciwieństwie do innych.
BILANS ZE WCZORAJ:
ŚNIADANIE: 2x maca, jajko, kawałek awokado, tofucznica
II ŚNIADANIE: 3x mandarynka, daktyle
OBIAD: pieczony batat, warzywa mrożone
KOLACJA: 2x maca, pasztet sojowy, pasta warzywna, 1 mini papryczka nadziewana serkiem śmietankowym
AKTYWNOŚĆ : 40 minut orbitreku
Teraz lecę zobaczyć, co u Was i popracować nad projektem z hiszpańskiego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz