poniedziałek, 6 listopada 2017

 Poniedziałek, 19:55

 

 

Wczoraj dzień kompletnie nieogarnięty jedzeniowo, wpadła nawet pizza. Pomimo tego dzień zaliczam na duży plus, zrobiłam wszystko co sobie zaplanowałam, a to dla mnie bardzo ważne. Nawet udało mi się obejrzeć odcinek serialu z mamą, a normalnie raczej stronie od jej towarzystwa. Oby więcej takich niedziel, jak ta wczorajsza. 

 

Dzisiaj zabiegany poniedziałek. Na hiszpańskim zdałam sobie sprawę, że jestem w dupie, serio. Nie rozumiem większość rzeczy, które ktoś do mnie mówi, nie potrafię się wypowiedzieć. Jest naprawdę bardzo źle. Tutaj nie pomoże coś takiego jak "regularna nauka",  mam tak wielkie ubytki w wiedzy, że nie jestem w stanie pójść dalej. Póki co na korepetycje mnie nie stać, więc będę musiała poradzić sobie sama. 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: parówka sojowa, maca z pasztetem sojowym i pomidorem 

OBIAD: ryż basmati, warzywa mrożone

PODWIECZOREK: mix suszonych owoców (daktyle, żurawina, rodzynki), migdały, 2x mandarynka 

KOLACJA:sałatka: sałata, pomidor, kukurydza, cebula, marchewka; 2x maca z serkiem topionym 

+ 2 kostki milki

 

DIETA: zaliczam

AKTYWNOŚĆ: -400 kcal na orbitreku 

NAUKA: cały dzień się uczę...

 

Kalorii póki, co nie liczę :) Chce jeść normalnie- zdrowo. 

W tym tygodniu mam do zrobienia tyle rzeczy na uczelnie, że trzemajcie kciuki żebym dała ze wszytskim radę. Teraz uciekam do nauki! 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz