niedziela, 12 listopada 2017

 Niedziela, 18:37

 

Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam, tak długą przerwę od photobloga. To tylko cztery dni, a wydaje mi się jakby minął miesiąc. 

Czwartek spędziłam bardzo przyjemnie. Projekt, którym się stresowałam poszedł mi bardzo dobrze, więc do końca semstru mam spokój z nauką z tego przedmiotu. Następnie mieliśmy prezentację jednej ze specjalizacji, ale naprawdę kiepsko, to zostało przedstawione. Szkoda, bo to akurat ta dziedzina, którą chciałam wybrać. Nic ciekawego czy pożytecznego się nie dowiedziałam. W środę mam kolejny pokaz specjalizacji, ale myślę, że decyzję podjęłam już bardzo dawno temu. Nie wyobrażam sobie żebym miała się zająć czymś innym niż polityka. 

 

W piątek zajęłam się moimi licznymi projektami i prezentacjami na uczelnię. A wieczór spędziłam z koleżanką, chipsami i dobrym filmem. Cieszy mnie, że przestałam odcinać się od znajomych. Nawet nie wiedziałam, że tak fajnie jest spędzać wieczory w towarzystwie. 

Ogólnie w weekend podgoniłam trochę z rzeczami na uczelnię, bo w tygodniu komletnie nie miałam na to czasu. Zaraz na chwilę usiąde do hiszpańskiego, bo jeszcze chwilę, a zacznie mi się on śnić po nocach. 

 

Ciągle zastanawiam się też nad tym czy liczyć kalorię. Myślę, że gdy tego nie robię jestem bardziej spokojna, ale tym samym czuję, że mam mniejszą kontrolę nad swoim życiem. W moim świecie tak wiele zależy od jedzenia..

 

BILANS:

ŚNIADANIE: 3x wasa, pasta warzywna, serek kanapkowy, warzywa

II ŚNIADANIE: banan, masło orzechowe, pomarańcza, kilka daktyli

OBIAD: makaron, warzywa mrożone, tofu

PODWIECZOREK: 2x pomarańcza, paluszki słone

KOLACJA: krokiet z pieczarkami i serem, sałata; kubek barszczu czerwonego 

 

DIETA: zaliczam

AKTYWNOŚĆ: nic

NAUKA: zrobiłam wszystko, co miałam zaplanowe; ostatnio sporo się uczę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz