niedziela, 26 listopada 2017

 Niedziela, 20:55

 

Udało mi się dzisiaj napisać całą pracę na hiszpański, więc jestem z siebie zadowolona. Teraz wystarczy się tylko nauczyć, mam czas do piątku, więc na spokojnie z tym zdążę. Oprócz tego ogarnęłam notatki z kilku przemiotów. Za każdym razem ich ilość coraz bardziej mnie przeraża...

Niedawno dokończyłam też oglądanie filmu, wykąpałam się, zrobiłam maskę na włosy, zjadłam kolację, pobawiłam z kotem i tak minął mi caluteńki dzień. Nie wiem, co się dzieje, ale jakoś nie potrafię wykrzesać z siebie optymizmu. Mam nadzieję, że jutro się to zmieni. Wspominałam Wam już, że nie przepadam za weekendami? 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: 2x maca, pasta z twarogu i rzodkiewki, papryka konserwowa, 1 mini papryczka nadziewana serkiem śmietankowym

OBIAD: barszcz czerwony, makaron, warzywa po chińsku

PODWIECZOREK: 4x mandarynka, daktyle, 2x domowe ciastko owsiane

KOLACJA: sałatka (sałata, ogórek konserowy, papryka konserwowa, kukurydza), sos jogurtowo-majonezowy, 1 bułka fińska, pasztet sojowy, pasta z twarogu

 

Zjadłam bardzo dużą kolację i źle się z tym czuję, ciężko. Przywykłam już do małych porcji i za każdym razem gdy więcej w siebie wcisnę to żyć mi się odechciewa. 

W tym tygodniu moim priorytetem jest zaliczenie artykułu z hiszpańskiego i minimum trzy wizyty na siłowni. 

 

Jak zwykle życzę Wam i sobie produktywnego tygodnia :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz