czwartek, 30 listopada 2017

 Czwartek, 10:57

 

 

Wczoraj do 21 siedziałam na uczelni, wróciłam tak zmęczona, że już nie byłam w stanie się odezwać. Ogólnie wczorajszy dzień był dosyć dziwny, stale chodziłam śpiąca, co zazwyczaj mi się nie zdarza. Nawet dwie kawy mi nie pomogły. Dzisiaj sobie wszystko odespałam i jestem w dużo lepszym humorze, ale to też zasługa wagi! 

 

 

69 kg/ 170 cm

-13 kg

 

W końcu się doczekałam tej szóstki z przodu. Jestem jedynie w szkou, że dzisiaj, bo wczoraj strasznie sie najadłam. Moim celem było zobaczenie na wadzę 68 kg w Sylwestra, więc myślę, że się uda. 

 

BILANS ZA WCZORAJ:

ŚNIADANIE: 3x wasa, pasta warzywna, pasztet sojowy, parówka sojowa, ketchup

II ŚNIADANIE: duża bułka kajzerka (bez dodatków), daktyle

OBIAD: warzywa mrożone, zapiekanka makaronowa

PODWIECZOREK: 4 plastry ananasa, garść migdałów, daktyle

KOLACJA: 2x maca, 2x jajko, maojnez, ketchup, pasta wazrywna, kawałek oscypka

 

Ogólnie nie pamietam kiedy ostatnio tyle zjadłam, ale dobrze mi z tym. Byłam strasznie głodna przez cały dzień :) 

 

Teraz uciekam do hiszpańskiego, bo jutro mam prezentację artyułu. Potem ogarnę też notatki na kolosa. Mam szczęście, bo nie mam dzisiaj żadnych zajęć na uczelni, więc cały dzień mogę spędzić w domu. Świetnie się sklada, bo za oknem biało... i bardzo zimno! 

 

Udanego dnia!

poniedziałek, 27 listopada 2017

 poniedziałek, 21:04

 

 

Najważniejsze jest podejście. Dzisiaj się o tym przekonałam, chyba zaczynam wierzyć, że przyciągamy ludzi podobnych do siebie. Od kiedy jestem pogodniejsza, to spotykam samych cudowynych ludzi na swojej drodze. I wszystko jakoś tak łatwiej mi przychodzi :) 

Hiszpański jak najbardziej na plus, ale coś mi się wydaje, że za tydzień na kolosie będę płakała. Muszę się wziąć porządnie do nauki, bo poziom mojej wiedzy jest okropny. Na dodatek w piątek mam jeszcze prezentację artykułu..Jutro zamierzam poświęcić cały wieczór na naukę. 

 

Byłam dzisiaj prawie cały dzień poza domem. Jak wyszłam po śniadaniu, tak wrociłam dopiero na kolację. Wiąże się, to z tym, że zjadłam tylko dwa posiłki. Zadowolona z tego nie jestem, no ale naprawdę nie miałam czasu. Na jutro wezmę sobie jedzonko ze sobą, ale szczerze mówiąc nie lubię tego robić. Mam wrażenie, że wszyscy się na mnie wtedy gapią i myślą: Jak taka grubaska może tyle jeść?! Wiem, że to wszystko siedzi w mojej głowie.

Chcę już mieć tą szóstkę z przodu..! 

 


Poniedziałek, 11:32

 

Wzrost: 170 cm

Od lewej:

09.08.2017 --> około 80 kg

20.10. 2017 --> 74 kg

23. 11. 2017 --> 70 kg 

 

Postanowiłam dodać takie małe porównanie. Każde zdjęcie robiłam z samego rana, nie wciagałam brzucha. Możecie to zobaczyć zwłaszcza na pierwszym zdjęciu, wyglądam jakbym była w ciąży. Masakra. 

 

 

Zbieram się na hiszpański! Zawsze się jakoś nim stresuję, ale dzisiaj, tak samo jak ostatnio, postanowiłam iść z pozytywnym nastawieniem :) 


niedziela, 26 listopada 2017

 Niedziela, 20:55

 

Udało mi się dzisiaj napisać całą pracę na hiszpański, więc jestem z siebie zadowolona. Teraz wystarczy się tylko nauczyć, mam czas do piątku, więc na spokojnie z tym zdążę. Oprócz tego ogarnęłam notatki z kilku przemiotów. Za każdym razem ich ilość coraz bardziej mnie przeraża...

Niedawno dokończyłam też oglądanie filmu, wykąpałam się, zrobiłam maskę na włosy, zjadłam kolację, pobawiłam z kotem i tak minął mi caluteńki dzień. Nie wiem, co się dzieje, ale jakoś nie potrafię wykrzesać z siebie optymizmu. Mam nadzieję, że jutro się to zmieni. Wspominałam Wam już, że nie przepadam za weekendami? 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: 2x maca, pasta z twarogu i rzodkiewki, papryka konserwowa, 1 mini papryczka nadziewana serkiem śmietankowym

OBIAD: barszcz czerwony, makaron, warzywa po chińsku

PODWIECZOREK: 4x mandarynka, daktyle, 2x domowe ciastko owsiane

KOLACJA: sałatka (sałata, ogórek konserowy, papryka konserwowa, kukurydza), sos jogurtowo-majonezowy, 1 bułka fińska, pasztet sojowy, pasta z twarogu

 

Zjadłam bardzo dużą kolację i źle się z tym czuję, ciężko. Przywykłam już do małych porcji i za każdym razem gdy więcej w siebie wcisnę to żyć mi się odechciewa. 

W tym tygodniu moim priorytetem jest zaliczenie artykułu z hiszpańskiego i minimum trzy wizyty na siłowni. 

 

Jak zwykle życzę Wam i sobie produktywnego tygodnia :) 

sobota, 25 listopada 2017

 Sobota, 20:38

 

 

Zrobiłam sobie herbatkę, więc zaraz puszczam film i będę się relaksować. Rano pojechałam do Ikeii, szykuje mi się remont w pokoju i chciałam popatrzyć za nowymi meblami. Mam już wszystko wybrane, także teraz tylko czekać, aż będę mogła je zamówić. Nie mogę się doczekać!

Ruszyłam trochę hiszpańskiego, ale ogóle ciężko mi to dzisiaj szło. Moje myśli krążyły wokół innych rzeczy i nie mogłam się jakoś skoncentrować. 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: jedna bułka typu fińskiego, pasztet sojowy, pasta warzywna, pół parówki sojowej, mini papryczka nadziewana serkiem śmietankowym

OBIAD: barszcz czerwony; ryż, warzywa chińskie, ogórek

PODWICZOREK: 50 gr. chałwy z bakaliami 

KOLACJA: 2x maca, pasztet sojowy, pasta warzywna, sałatka (sałata, papryka konserwowa, kukurydza, ananas), jogurt z jedną łyżeką majonezu

 

Dzisiaj, pierwszy raz od dłuższego czasu, udało mi się przemóc do zjedzenia czegoś słodkiego. Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam słodycze, ale bałam się, że jak zacznę jeść, to nie będę umiała skończyć. Mały kawałek chałwy zaspokoił moja potrzebę na słodycze na bardzo długi czas. Poza tym jadłam ją dobrą godzinę..

 

 Sobota, 15:02

 

Wczoraj niestety nie miałam czasu się odezwać. Wstałam z myślą, że to będzie kolejny nudny piątek, a okazało się, że nawet nie miałam czasu sobie usiąść. Z rana dokończyłam oglądać odcinek serialu, bo oczywiście dzień wcześniej padłam po 20 minutach, a potem poszłam na siłownię. W końcu! Tęskniłam za tym miejscem, a ostatnio kompletnie nie mam czasu na regularne chodzenie. Jeżeli nadal tak będzie, to zacznę ćwiczyć w domu. Cały czas chudnę, więc nie chce mieć "sflaczałego" ciała. W domu szybko ugotowałam sobie obiad, a potem wyruszyłyśmy z mamą na zakupy spożywcze. A po powrocie do domu zaraz musiałam jechać do galerii, bo umówiłam się na sprzedaż kolejnej rzeczy. Tak w ogóle, jakieś 2-3 miesiące temu wystawiłam na sprzedaż kilka rzeczy, ale nikt się do mnie nie odzywał, więc o tym zapomniałam. Tymczasem w ostatnim czasie udało mi się sprzedać wszystkie trzy. Szczęście się do mnie uśmiechnęło, majątku z tego nie ma, ale kilka dodatkowych groszy się przyda, zwłaszcza przed świętami. Ale kontynując.. Chciałam sobie wczoraj zrobić fajny wieczór z filmem, ale nie wyszło. Zamist tego musiałam robić jakąś prezentację dla mojego brata. Oczywiście gdybym tego nie zrobiła, to byłaby awantura, że jestem egoistką. Tutaj akurat każdy ma rację, jestem egoistką i kompletnie się tego nie wstydzę. Przynajmniej potrafię się troszczyć sama o siebie w przeciwieństwie do innych. 

 

BILANS ZE WCZORAJ:

ŚNIADANIE: 2x maca, jajko, kawałek awokado, tofucznica

II ŚNIADANIE: 3x mandarynka, daktyle

OBIAD: pieczony batat, warzywa mrożone

KOLACJA: 2x maca, pasztet sojowy, pasta warzywna, 1 mini papryczka nadziewana serkiem śmietankowym 

 

AKTYWNOŚĆ : 40 minut orbitreku 

 

Teraz lecę zobaczyć, co u Was i popracować nad projektem z hiszpańskiego :) 

czwartek, 23 listopada 2017

 Czwartek, 22:58

 

 

Skończyłam dzisiaj wykład o 20:30, ale rany gdyby ktoś mi kazał zostać dłużej, to naprawdę bym została. Uwielbiam tego faceta <3 Ma bardzo dużą więdze, szczególnie z zakresu migracji specjalistów i integracji imigrantów. Bardzo ciekawe tematy, może dlatego tak świetnie się go słucha. 

Miałam dzisiaj tylko dwa zajęcia, co prawda jedne trwały 2,5h, ale mimo to nie wiem gdzie mi ten dzień zleciał. Udało mi się tylko wpaść do domu na szybki obiad, a potem do koleżanki żeby popracować nad projektem z hiszpańskiego. Ostatnio dni bardzo szybko mi lecą, pewnie przez to, że stale jestem czymś zajęta. Od jutra zamierzam wejść na jeszcze większe obroty, bo motywację mam ogromną :)

 

BILANS:

ŚNIADANIE: omlet (2x jajko, 3x łyżka płatków owsianych, kukurydza, cebula, oscypek, ketchup)

OBIAD: zupa grzybowa; ryż, warzywa mrożone, ogórek

KOLACJA: sałatka (sałata, kukurydza, tofu, oscypek, grzanki, sos na bazie majonezu), 1x maca, serek kanapkowy

 

Zdecydowałam się także na specjalizację! Pozostaję przy starych śmieciach, przy czymś co lubię i zawsze chciałam robić. Polityko międzynarodowa- nadchodzę! 

Teraz idę zrobić sobie herbatkę i obejrzeć najnowszy odcinek Belfra! Jestem ciekawa ile uda mi się zobaczyć, bo oczy same mi się zamykają.. 

 

środa, 22 listopada 2017

 Środa, 20:12

 

Dzisiaj, razem z dziewczynami nagrywałyśmy film na nasz projekt :) Wyszło naprawdę świetnie i bardzo profesjonalnie. Pytałyśmy studentów na kapusie o wyzwania i zagrożenia globalne wobec, których stoi Polska. Każdy, w zależności od swojego kierunku studiów widział różne problemy. Ile ludzi, tyle opini. Cieszę się, że wszyscy się tak chętnie wypowiedzieli i to przed kamerą. Teraz trzeba, to jeszcze zmonotować dlatego zaraz lecę przerobić przynajmniej kawałek. 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: 3x wasa, serek kanakowy, parówka sojowa, ogórek konserwowy

OBIAD: barszcz czerwony; ryż, warzywa mrożone, ogórek konserwowy

PODWIECZOREK: jabłko, daktyle

KOLACJA: 1x maca, serek kanapkowy, 3 kawałki bagietki czosnkowej, sałatka (sałata, kukurydza, ogórek, tofu, falafel, cebula)

+ black mojito

 

wtorek, 21 listopada 2017

 Wtorek, 20:28

 

Było dokładnie tak jak myślałam, ten dzień rzeczywiście był świetny :) Kolokwium z angielskiego poszło naprawdę dobrze, jedno zadanie zawaliłam, ale trudno. Ogólnie jestem z siebie dumna :) 

Udało mi się także sprzedać dzisiaj buty, więc to w ogóle super wiadomość. Dzięki temu, skończę spłacać raty za laptopa szybciej niż myślałam. 

Kolejną, trzecią już dobrą wiadomością jest, to że na wadzę zobaczyłam równo 70 kg :) Jestem już 12 kg na minusie, więc pękam z dumy. Dodatkwo, tak mało zostało mi do tej 6 z przodu. Ostatnio ważyłam tyle mając 14/15 lat.

 

BILANS:

ŚNIADANIE: 2x maca, serek kanapkowy, pomidory suszone, papryka

II ŚNIADANIE: zupa pomidorowa (mega dużo porcja)

OBIAD: ryż, warzywa mrożone, pieczarki duszone

PODWIECZOREK: 2x pomarańcza, 3 kawałki bagietki czosnkowej 

KOLACJA: sałtka (sałata, tofu, kukurydza, pomidor, pestki słonecznika, orzechy), 1x maca z serkiem kanapkowym

 

 

Oh, było już tyle dobrych rzeczy, to dla równowagi trochę ponarzekam. Od jakiegoś miesiąca nie miałam w ręcę repetytorium z wosu, moja matura stoi przed dużym znakiem zapytania. Do tego przyczynio się także, to że polubiłam swoje studia i już nie śpieszę się tak do zaczynania innego kierunku. 

Na głowę spadło mi także dużo rzeczy związanych ze studiami, co za tym idzie cierpi siłownia. Gdy nie ćwiczę, to dosłownie czuję jak rosnę, mimo że cyferki na wadzę pokazują mniej i mniej. W tym tygodniu koniecznie muszę wygospodarować na to kilka godzin. 

 

Ciągle się staram i mam nadzieję, że niedługo uda mi się ogarnąć wszystkie rzeczy :) 

 

poniedziałek, 20 listopada 2017

 Poniedziałek, 20:23

 

Oh, miałam dzisiaj wspaniały humor. Nawet do hiszpańskiego podeszłam z pozytywnym nastawieniem i od razu wszystko zaczęło mi wychodzić i wydawało się łatwiejsze niż zazwyczaj. 

Wczoraj z koleji miałam dzień totalnego lenia, to znaczy uczyłam się, ale szło mi to jak krew z nosa. Kompletnie nie mogłam się skoncentrować. Dzisiaj rano, w ciągu dwóch godzin, zrobiłam więcej rzeczy niż wczoraj przez cały dzień. No cóż, bywa i tak. Grunt, że się starałam. 

Jutro mam ważnego kolosa z angielskiego, więc zaraz siadam i robię jeszcze jedną powtórkę. Póki, co dobrze stoję z punktami i nie chcę tego zepsuć. 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: 3x wasa, pasta warzywna, awokado, parówka sojowa, ketchup

OBIAD: ryż basmati, warzywa mrożone, colesław

PODWIECZOREK: jabłko, daktyle

KOLACJA: 2x maca, 2x jajko, serek kanapkowy, ogórek suszone pomidory, ketchup

+ 2x kawa z mlekiem 2%

 

 

Możecie życzyć mi powodzenia i trzymać kciuki za jutrzejszego kolosa! :) Stresuję się jakoś. Tak, czy inaczej jestem pewna, że jutro będzie świetny dzień :) 

 

niedziela, 19 listopada 2017

 Niedziela, 11:45

 

 

Dodaje wpis tylko żeby życzyć Wam i samej sobie udanej niedzieli. Kiedyś to był mój znienawidzony dzień, bo nie lubiłam wracać do szkoły. A teraz? Oczywiście lubię weekendy, ale zdecydowanie bardziej wolę tydzień roboczy kiedy mam dużo obowiązków, czas mi szybciej wtedy leci. 

 

Ja mam w planie poświęcić całą niedzielę na naukę. Chciałabym sobie wszystko nadrobić i w końcu ruszyć się na siłownię w tygodniu. Wiem, że będzie ciężko, bo już mam pełno planów, ale się postaram. 

 

Także udanej niedzieli :) 

sobota, 18 listopada 2017

 Sobota, 20:32

 

BILANS:

ŚNIADANIE: 2x maca, pasta warzywna, sałata, parówka sojowa, awokado, cebula, musztarda

II ŚNIADANIE: 5x mandarynka, daktyle, kawa z mlekiem 2%

KOLACJA: sałatka (sałata, tofu, pestki słonecznika, kukurydza, pomidory suszone, awokado, cebula, ogórek); barszcz czerwony; 1x maca z pastą warzywną

+ trzy domowe ciasteczka

 

kalorie: 984/1200 + ciastka (nie mam pojęcia jak policzyć z nich kalorię dlatego po prostu dopiszę w ten sposób)

białko: 35/45

tłuszcze: 34/33

węgle: 141/180

 

Przegapiłam dzisiaj dwa posiłki. Nie chciałam, aby mój bilans stanął poniżej 1000 kcal dlatego podgoniłam domowymi ciasteczkami. Niestety problem w tym, że była to inwencja twórcza mojej mamy, nie mam pojęcia jak policzyć kalorię, więc musi zostać tak jak jest. Trudno. 

 

Widziałam się dzisiaj z koleżankami z liceum. Niestety spotkanie było nijakie jako, że nie mamy ze sobą zbyt wielu wspólnych tematów. No i przegapiłam przez nie posiłki haha :) Oczywiście poszłyśmy coś zjeść, ale w fast-foodowym menu nie znalazłam nic dla siebie. Samych hamburgerów czy frytek nie chce jeść, bo po pierwsze mają w cholerę kalorii, a po drugie źle się czuję po takim jedzeniu. 

 

Jutro czeka mnie cały dzień nauki, więc życzcie mi powodzenia :) 

 Sobota, 11:20

 

BILANS ZE WCZORAJ: 

ŚNIADANIE: 3x wasa, pasta warzywna, pomidor, ogórek, parówka sojowa, ketchup, cebula

II ŚNIADANIE: kosta gorzkiej czekolady

OBIAD: pieczone frytki z batatów, 2x domowy falafel, ogórek, ketchup, colesław; barszcz czerwony 

PODWIECZOREK: 3 mandarynka, pomarańcza, daktyle

KOLACJA:sałatka (sałata, tofu, pomidor, pomidory suszone, pestki słonecznika, awokado, cebula), 1 x maca, pasta warzywna

 

kalorie: 1259/ 1200

białko: 39/45

tłuszcze: 21/33

węgle: 212/180

 

Wczoraj czytałam swoje wpisy i z góry chciałam Was przeprosić za ortografię. Chyba czasami wyłączam myślenie i robię takie błędy, że aż mi potem wstyd. Znalazłam za, to wpis, którego szukałam z moim celami wagowymi :) 


 

3 czerwca 2017

WZROST: 170 CM

WAGA: 82 KG

WAGA DOCELOWA: 55 KG 

 

CELE:

1) 79kg- osiągnięty (lipiec)

2) 72 kg- osiągnięty (26 października 2017)

3) 69kg

4) 62kg

5) 59kg

6) 54kg 

 

Nie jestem jeszcze pewna, co do wagi docelowej. Być może w czasie odchudzania uznam, że czuję się dobrze z wyższą wagą i będę chciała na tym poprzestać. Wszystko wyjdzie w praniu. Ja tymczasem nie mogę się doczekać zobaczenia tej magicznej szóstki. 

 

Miłej i produktywnej soboty! :) 

czwartek, 16 listopada 2017

 Czwartek, 23:17 

 

 

71 kg/ 170 cm

-11 kg za mną

 

Odważyłam się, stanęłam na wadzę. Przez ostatnie dwa tygodnie praktycznie nie trzymałam diety, wpadło trochę słodyczy, chipsów, a nawet fast- foody, ale starałam się nie przejadać. Byłam pewna, że zobaczę na wadze dwa, a nawet trzy kilogramy więcej, a tu taka przyjemna niespodzianka. Schudłam cały kilogram :) Mimo że czuję się lepiej w swoim ciele, to nadal mam wrażenie, że jestem otyła. Nie wiem czy pamiętacie, ale jakiś czas temu założyłam sobie cel: 68 kilogramów do końca roku. Zmierzam do niego wielkimi krokami :) 

 

BILANS: 

ŚNIADANIE: omlet (dwa jajka, trzy łyżki płatków owsianych górskich, cebula, papryka); ketchup

II ŚNIADANIE: jabłko 

OBIAD: barszcz czerwony; ryż, warzywa, ogórek

KOLACJA: sałatka (sałata, tofu, pomidor, pomidory suszone), 1 x maca z pastą warzywną

 

Kalorie policzyłam, ale jak się domyślacie jest ich bardzo mało. Nie głodzę się, naprawdę. Po prostu, pierwszy raz w życiu nie czuję potrzeby bezustannego wpieprzania. Dobrze mi z tym, jedzenie już nie ma nade mną takiej kontroli. 

 

DIETA: zaliczam

AKTYWNOŚĆ: nic

NAUKA: zrobiłam część notatek z angielskiego

 

Zmarnowałam dzisiaj dużą szansę, nie wiem czy jeszcze kiedyś się powtórzy.

 

 

środa, 15 listopada 2017

 Środa, 21:10

 

 

BILANS

ŚNIADANIE: tofucznica, 2x wasa, pasta warzywna

OBIAD: barszcz czerwony; ryż, warzywa, tofu, ogórek

KOLACJA: 3x wasa, pasta warzyna, pomidor; zupa pomidorowa

+ piwo grzane (570!!), 4 pierogi (274)

 

kalorie: 1289/ 1200

białko: 36/45

tłuszcze: 19/33

węgle: 168/ 180

 

Trochę przekroczyłam dzisiejszy limit kaloryczny, a to wszystko przez to grzane piwo. Gdybym wiedziała, że ma tyle kalorii, to bym go nie wypiła, zdecydowanie nie było tego warte. Kalorie znalałazłam w internecie, więc też nie jestem ich pewna na 100%. 

Oprócz tego dzień mogę zaliczyć na plus. Miałam dzisiaj kolejną prezentację specjalizacji i naprawdę bardzo, ale to bardzo mi się podobało.  Stoję teraz przed ciężkim wyborem, mam miesiąc na decyzję. Potem popracowałyśmy z koleżankami nad naszym projektem. Prezentyjemy go dopiero w styczniu, ale jego wykonanie jest bardzo czasochłonne dlatego zaczęłyśmy jeszcze w ubiegłym miesiącu, póki co dobrze nam idzie. Popołudniu byłam w kinie na "Piła: dziedzictwo". Jestem ogromną fanką tej serii i także tym razem się nie zawiodłam, film trzyma w napięciu do ostatniego momentu. Polecam wszystkim lubiącym krwawe horrory/ thrillery. Później z dziewczynami wybrałyśmy się na zapiekanki (ja się powstrzymałam od jedzenia i jestem z siebie dumna) oraz grzane piwo, które moim zdaniem było mocno średnie. 

Rany, to był długi ale świetny dzień. Uśmiech nie schodził mi z ust, stale szczerzyłam się sama do siebie :) 

 

 

wtorek, 14 listopada 2017

 Wtorek, 22:18

 

 

Dzisiejszy dzień był znacznie lepszy, fizycznie czułam się dobrze, więc naprawde nie mogę narzekać. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to fakt iż nic się nie uczyłam, a miałam czas..

 

BILANS:

ŚNIADANIE: tofucznica z cebulką i pieczarkami, wasa z pastą sojową i serkiem, pomidor, ogórek 

II ŚNIADANIE: 2 małe pomarańcze

OBIAD: makaron, tofu, warzywa mrożone, ogórek; barszcz czerwony

PODWIECZOREK: 3 kostki gorzkiej czekolady, gruszka

KOLACJA: 4x wasa z pastą warzywna, serkiem kanapkowym; parówka sojowa; ogórek, pomidor, ketchup

 

kalorie: 1047/1200

białko: 43/45

tłuszcze: 29/33

węgle: 159/180 

 


 

Czy macie wokół siebie osobę, którą uważacie za zbyt idealną? Jeżeli ktoś jest ze mną już od kilku lat (niestety chyba nikt już nie został), to pewnie pamięta dziewczynę, której nadałam przezwisko Piękna. 

Piękna jest idealna. Jest moją największą zmorą jak i motywacją do działania. Ostatnio znowu zaczęłam o niej myśleć. To niesprawiedliwe, że niektórzy wiodą takie cudowne życie (ona), a inni wciąż mają pod górkę (ja). 

 

ONA- Ma wspaniałą, kochającą rodzinę. Mamę, z która o wszystkim może porozmawiać i tatę, który się nią interesuję.

JA- Mam mamę, która czasami denerwuję mnie samym faktem istnienia i która nigdy nawet nie zapytała "jak mi minął dzień" - mówię poważnie. Posiadam najwspanialszą na świecie babcię, która rozpieszcza mnie i opiekuje się mimo tego, że jest już starszą osobą. Mam też brata, który znajduję się wiele kilometrów stąd. Temat taty przemilczę.. 

 

ONA- Posiada przyjaciół, takich prawdziwych od serca.

JA- Nie potrafię zaufać ludziom, nigdy się nikomu nie zwierzam.

 

ONA- Zawsze mogła przebierać w chłopakach, każdy się nią interesował, zaczepiał..

JA- Mam 20 lat i nigdy nie byłam zakochana.

 

ONA- Jest chuda jak patyk, ma IDEALNĄ figurę, a mimo to może jeść na co ma ochotę. 

JA- Jestem gruba od kołyski, tyję od samego patrzenia na jedzenie.

 

Mogłabym tak wyliczać bez końca.. Wiem, że moje życie w ostatnim czasie zmienia się na lepsze, ale gdy tylko pomyślę o Pięknej, to zawsze mam wrażenie, że jestem "tą gorszą". Tą gorszą, tą grubszą, tą brzydszą, tą bez chłopaka, bez przyjaciół..

 


 

Musziałam sobie gdzieś ponarzekać, przepraszam. 

 

 

poniedziałek, 13 listopada 2017

 Poniedziałek, 21:10

 

 

Cieszę się, że ten dzień dobiega końca. Dostałam okres i ból brzucha nie daje mi żyć, samopoczucie też mam kiepskie. Przez to wszystko jestem dzisiaj bardzo nieproduktywna, a tym samym zła na siebie. 

 

Jedynym pozytywny aspektem dzisiejszego dnia była pewna sytuacja, ale to zostawię dla siebie. Zyskałam dużo motywacji i jutro zamierzam ją wykorzystwać w 100% :) 

niedziela, 12 listopada 2017

 Niedziela, 18:37

 

Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam, tak długą przerwę od photobloga. To tylko cztery dni, a wydaje mi się jakby minął miesiąc. 

Czwartek spędziłam bardzo przyjemnie. Projekt, którym się stresowałam poszedł mi bardzo dobrze, więc do końca semstru mam spokój z nauką z tego przedmiotu. Następnie mieliśmy prezentację jednej ze specjalizacji, ale naprawdę kiepsko, to zostało przedstawione. Szkoda, bo to akurat ta dziedzina, którą chciałam wybrać. Nic ciekawego czy pożytecznego się nie dowiedziałam. W środę mam kolejny pokaz specjalizacji, ale myślę, że decyzję podjęłam już bardzo dawno temu. Nie wyobrażam sobie żebym miała się zająć czymś innym niż polityka. 

 

W piątek zajęłam się moimi licznymi projektami i prezentacjami na uczelnię. A wieczór spędziłam z koleżanką, chipsami i dobrym filmem. Cieszy mnie, że przestałam odcinać się od znajomych. Nawet nie wiedziałam, że tak fajnie jest spędzać wieczory w towarzystwie. 

Ogólnie w weekend podgoniłam trochę z rzeczami na uczelnię, bo w tygodniu komletnie nie miałam na to czasu. Zaraz na chwilę usiąde do hiszpańskiego, bo jeszcze chwilę, a zacznie mi się on śnić po nocach. 

 

Ciągle zastanawiam się też nad tym czy liczyć kalorię. Myślę, że gdy tego nie robię jestem bardziej spokojna, ale tym samym czuję, że mam mniejszą kontrolę nad swoim życiem. W moim świecie tak wiele zależy od jedzenia..

 

BILANS:

ŚNIADANIE: 3x wasa, pasta warzywna, serek kanapkowy, warzywa

II ŚNIADANIE: banan, masło orzechowe, pomarańcza, kilka daktyli

OBIAD: makaron, warzywa mrożone, tofu

PODWIECZOREK: 2x pomarańcza, paluszki słone

KOLACJA: krokiet z pieczarkami i serem, sałata; kubek barszczu czerwonego 

 

DIETA: zaliczam

AKTYWNOŚĆ: nic

NAUKA: zrobiłam wszystko, co miałam zaplanowe; ostatnio sporo się uczę