sobota, 23 września 2017

 Sobota, 20:18

 

Ta noc była okropna. Muffin (mój kot) stale biegał i bawił się jakąś myszką z grzechotką w środku. W ogóle się nie wyspałam i cały dzień snuje się po domu, teraz pomimo wczesnej godziny oczy same mi się zamykają. Dlatego zamierzam oglądać odcinek Power (idzie mi to jak krew z nosa, jestem dopiero na trzecim odcinku) i uciekam spać. 

Przez ostatnie dni zrobiłam dużo rzeczy na uczelnię i naprawdę jestem z siebie zadowolona. Oczywiście planu nadal nie mam, szkoda. Chciałabym w końcu wiedzieć na czym stoję, mam nadzieję, że nie będę miała wiele okienek. 

 

A na zdjęciu dynia! Sezon rozpoczęłam dzisiaj pysznym kremem dyniowym z nutą mleczka kokosowego. Wyszła przepyszna i obie z mamą uznałyśmy, że była niezwykle sycąca. Została mi jeszcze połówka i planuję zrobić frytki, oczywiście pieczone w piekarniku. Przepisów jest cała masa, więc napewno poszaleję. 

Przez ostatnie kilka dni nie piszę także bilansów, przez co za bardzo sobie pofolgowałam z jedzeniem. Ale teraz już się ogarniam, na nowo ograniczam jedzenie i niedługo wrócę z ładnymi i zdrowymi bilansami. 

 

MIŁEGO WIECZORKA ;* 

 

piątek, 22 września 2017

 


 

Jestem totalnie spłukana. Miałam w tym miesiącu tyle wydatków, że stan mojego konta pokazuję teraz śmieszną kwotę 60 zł. Nigdy nie pisałam tutaj o moich sprawach finansowych, bo zawsze sobie jakoś radziłam i mogę powiedzieć, że miałam pieniądze na wszystkie swoje zachcianki. Jednak raty za laptopa, karnet na siłownię, rzeczy dla kota (jedzenie/ żwirek, weterynarz) i moje drobne wydatki pochłaniają OGROM pieniędzy. Na szczęście uregulowałam już wszystkie płatności i modlę się żeby już nic w tym miesiącu mi nie wyskoczyło, bo zwyczajnie nie będę miała jak zapłacić. 

Dodatkowo kupiłam dzisiaj botki na jesień. Był to zakup niezbędny, bo po prostu nie miałabym w czym chodzić. W planach był także zakup kurtki, ale niestety musiałam sobie to odpuścić. Poza tym mam ramoneskę, parkę, płaszczyk i parkę na zimę. Także mam w czym chodzić.

Jestem na siebie bardzo zła, miałam oszczędzać pieniążki na prezenty świąteczne, a wychodzi na to, że ledwo starcza mi na bieżace wydatki. Pewnych rzeczy nie przeskoczę, ale zamierzam przestać wydawać kasę na głupoty. Wyciągnęłam kartę bankomatową z portfela, więc nawet jak będę chciała coś kupić, to nie będę miała jak. 

Oczywiście zaczęłam też rozglądać się za pracą. Niestety w grę wchodzą jedynie weekendy. Przed wakacjami przekonałam się jak ciężko jest pogodzić uczelnię z pracą na pełen etat i z codziennymi obowiązkami. Dodatkowo ten rok będzie cięższy, bo mam o wiele więcej zajęć na uczelni i na bieżąco będę przygotowywać się do poprawy matury. 

Przepraszam, że zanudzam Was takimi rzeczami, ale nie mam się komu wyżalić. Nigdy nie musiałam martwić się o pieniądzę, więc teraz jest to dla mnie nowa sytuacja. W przyszłym miesiącu napewno lepiej będę dysponowała kasą. Czekam tylko aż skończę spłacać raty za laptopa, dopiero wtedy odetchnę i zaoszczędze więcej gotówki. 

 


 

Wczoraj się nie odezwałam, bo kompletnie nie miałam czasu. Babcia zaprosiła mnie na obiad, ledwo do niej weszłam, a musiałam zrobić milion rzeczy. Pójść na zakupy, odkurzyć, pozmywać i ulepić ze 100 pierogów. Robiłam pierogi drugi raz w życiu i naprawdę wyszły przepyszne :) 

środa, 20 września 2017

 Środa, 14:26

 

 

Jako że pogoda ostatnio nas nie rozpieszcza, to zaczęłam myśleć o świętach. Zazwyczaj spędzamy je w czwórkę: ja, mama, mój brat i babcia. Zazdroszczę wszystkim, którzy spędzają ten dzień w dużym, rodzinnym gronie. To chyba fajnie kłócić się o miejsce przy stole, mieć wiele prezentów pod choinką, rozmawiać z rodziną, śpiewać kolędy. Ostatnia gwiazka nie była zła, było trochę weselej niż zazwyczaj. Może dlatego, że ja uporałam się z samą sobą i przestałam być pograżoną w depresji nastolatką. Te świetą będą jednak inne, prawdopodobnie pierwszy raz spędzimy je u nas w domu, a nie u babci. To wszystko przez jej zły stan zdrowia. Pomyślałam nawet, że możemy zaprosić wujka z ciocią i moim małym kuzynem. Zawsze jeżdżą do rodziny żony mojego wujka, więc mam nadzieję, że w tym roku zrobią wyjątek. To już nawet nie chodzi o mnie, ale o moją babcię.  Pogadam z mamą i na dniach pojadę ich zaprosić.  Wiem, że zapraszanie na święta już we wrześniu wydaje się głupie, ALE naprawdę ich nie znacie. 

Zrobią wszystko żeby się z tego wykręcić. 

To będzie także moja pierwsza wegetariańska Wigilia. Z ciekawości popatrzyłam na przepisy i jest w szoku, że jest ich aż tak dużo.

Dobra, ja na razie kończę temat, bo czasu mam jeszcze bardzo, bardzo dużo :) 

 

Tak jak myślałam, sklep w którym reklamowałam buty nadal nie odbierał telefonów i nie odczytywał maili. Dlatego musiałam dzisiaj tam pojechać, okazało się że linia się zepsóła, a internet nie działa. Super. Dałam odwołanie i mam wielką nadzieję, że teraz je przyjmą i rzetelnie rozpatrzą podanie :) 

Potem pojechałyśmy z koleżanką na lody, mimo iż pogoda nie zachęca, to w GOOD LOOD jest dzisiaj smak reese's! Był przeeepyszny! Jestem też pozytywnie zaskoczona ceną, jedna ogromna gałka kosztuje tylko osiem zł.

Weszłam tylko na chwilę do domu żeby coś zjeść (wybór padł na zupkę chińską- przyznaję się!) i zaraz uciekam do babci. 

 

Udanego dnia!

wtorek, 19 września 2017

 Wtorek, 14:56

 

Wczoraj nie mogłam dostać się na fbl, widzę że nie tylko ja. Rany, jakbym straciła wszytskie swoje wpisy, to chyba bym się załamała. Mam tutaj spisane sześć lat swojego życia, kawał czasu. 

Wczoraj miałam dosyć kiepski dzień. Z samego rana razem z mamą pojechałyśmy odwieźć babcię na rehabilitację. Potem wstąpiłam na chwilę do galerii, bo muszę sobie kupić płaszczyk/ kurtkę i buty na zimę. Kolejne kilka stówek pójdzie.. A na koniec wystałam się w kolejce do dziekanatu aby oddać indeks. Jestem z siebie mega dumna, że udało mi się zaliczyć wszystko w zerowych/pierwszych terminach. 

Właśnie jednym okiem rzuciłam na spis przedmiotów, które będę miała w tym semestrze i zapowiada się ciężko. Naprawdę ciężko. Wiem że z dwoma (najbardziej wymagającymi) wykładowcami spotkam się także teraz, co powoduję, że zaczynam się denerwować. 

 

Poza tym nie przyjęli mojej reklamacji w sprawie butów, uargumentowali to conajmniej żałośnie. Dodatkowo nie mogę się dodzwonić do salonu od dwóch dni, wysłałam odwołanie mailem, ale nawet go nie odczytali. Prawdopodobnie jutro będę musiała się tam przejechać, a wcale nie mam na to ochoty. Trudno, szkoda psuć sobie humor takimi rzeczami :) 

 

Zaczęłam także oglądać nowy serial- Power. Bardzo dużo osób go poleca, póki co niespecjalnie mi się podoba. Jeżeli możecie mi coś polecić, to jestem otwarta na propozycję. 

Zarówno wczoraj jak i dzisiaj nie idzie mi z jedzeniem tak jakbym chciała. Jest to spowodowane tym, że lodówka i kuchenne półki świecą pustkami. Skończyły się podstawowe produkty jak makaron, ryż czy warzywa. Także póki co zostaje mi wyjadanie resztek :) Koniecznie musimy się z mamą wybrać na duże zakupy! 

 

Teraz idę zrobić sobie herbatkę i zaplanuję kolejny miesiąc w Bullet Journalu :) 

niedziela, 17 września 2017

 Niedziela, 22:32

 

BILANS:

ŚNIADANIE: parówka sojowa, crunchella z serkiem kanapkowym, crunchella z pasztetem pieczarkowym

II ŚNIADANIE: nic

OBIAD: pieczone bataty, mizeria

PODWICZOREK: kilka daktyli, łyżka domowej pasty tahini

KOLACJA: sałatka z ciecierzycy, 2 kromki chleba z masłem, 2 plasterki sera żółtego 

 

Tak bardzo prosiłam o okres, że w końcu go dostałam. Poszłam nawet do apteki po tabletki przeciwbólowe, kupiłam wszystko oprócz tych tabletek. Nie mogę uwierzyć jaka ze mnie sklereotyczka. Na całe szczęście brzuch w ogóle mnie nie boli, nawet nie czuję się jakbym miała okres. Jeszcze kilka miesięcy temu w pierwszy dzień umierałam z bólu, miałam dreszcze i wymiotowałam, a teraz kompletnie nic. Nawet nie wiecie jakie, to wspaniałe uczucie. Nie muszę nawet wyciągać termoforu :) Myślę, że zawdzięczam to zrezygnowaniu z mięsa i ograniczeniu produktów odzwierzęcych :)

 

Dobra, ja uciekam spać, bo jutro muszę wcześnie wstać :) 

 Niedziela, 11:49

 

Ponownie aktywowałam swojego pinteresta, więc przygotujcie się na wiele pięknych zdjęć :) Większość jest już w klimatach jesiennych z czego oczywiście się cieszę. 

Dzisiaj szykuję się dzień zamulania, kiepsko się czuję przez zbliżający się okres. Mógłby się już zjawić, bo przez to oczekiwanie jestem w złym humorze. Poza tym pierwszy raz od dawna mam ochotę na jakąś czekoladę, dobrze że w domu nie ma nic słodkiego. 

Widzę, że youtuberka, o której wczoraj wspomniałam cieszy się sporym zainteresowaniem. W komentarzach podałam Wam już jej link, jeżeli ktoś nie widział zrobię, to ponownie - https://www.youtube.com/user/MrDeebilica

Idę poleżeć, przykryję się kocykiem i wezmę kubek gorącej herbatki. Niestety na żadną produktywność nie mam dzisiaj najmniejszej ochoty.

sobota, 16 września 2017

 Sobota, 20:58

 

Nie mogę się już doczekać promocji w Rossmannie, zużyłam prawie wszystkie lakiery do paznokci. Jestem w szoku, bo należę do osób, które zawsze mają około dwudzistu paru kolorów do wyborów i nie wiem jakim cudem wszystkie wykorzystałam. Nowej buteleczki nie kupiłam od wielu miesięcy, więc przy najbliższej okazji zrobię mały zapas :) Marzy mi się kolor ze zdjęcia, doskonały na jesień  :) 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: 2 crunchelle z połówką awokado, serek wiejski , pomidorki papryczkowe

II ŚNIADANIE: jeden muffin bananowy, kawałek ciasta drożdżowego ze śliwkami

OBIAD: malutka porcja curry, dwie kromki chleba z serkiem kanapkowym

PODWIECZOREK: jedna figa

KOLACJA: dwa naleśniki, w środku z sałatą rzymską, pomidorem, tofu i sosem jogurtowym

 

Aktualnie mam w domu jeszcze kilka muffinek i blachę ciasta drożdżowego, nie zamierzam jednak więcej ich jeść. Fajnie jest od czasu do czasu zjeść jakiś domowy wypiek, problem w tym, że nie da się zrobić kawałka ciasta albo dwóch babeczek. A jeżeli robię większą ilość, to też nie chcę żeby się zmarnowała. 

Ostatnio na you tube trafiłam na świetną, mega pozytywną dziewczynę. Schudła 45 kg nie będąc nawet na diecie, po prostu zmniejszyła porcję jedzenia. Świetnie mi się ją ogląda i jest dla mnie ogromną inspiracją i motywacją :) 

 

Lecę dalej oglądać jej filmiki! :) Udanej nocki !

piątek, 15 września 2017

 


21:10

 

Zdjęcie jest sprzed kilku tygodni :) Beztłuszczowe chipsy z buraka i batata. Burak na zdjęciu wygląda na spalonego, ale musicie mi uwierzyć, że taki nie był, po prostu ma intensywny, ciemny kolor :) Za to batat, tak jak widzicie, nieco bardziej się zarumienił haha. Nie zmienia, to jednak faktu, że wyszło pysznie. Dużo bardziej smakował mi buraczek, wystarczy pokroić go na cienkie plasterki, odpowiednio doprawić i upiec. Palce lizać, a kalorii oczywiście mało! 

 

Od kilku miesięcy w szafce zalegało mi mleczko kokosowe, dzisiaj spróbowałam go pierwszy raz w życiu i szczerzę mówiąc bardzo się zawiodłam. Kompletnie mi nie podeszło. Postanowiłam zrobić curry z ciecierzycy w sosie pomidorowo-kokosowym. Zjadłam, ale nie powiem żeby mi smakowało. Dzisiaj @5274 zwróciła mi uwagę, że jem za dużo soi. Zgadzam się z tym i napewno ograniczę przetworzone produkty :) 

Miałam dzisiaj całkiem zwyczajny dzień i nawet nie mam o czym pisać, więc nie zamierzam Was nudzić.

 

BILANS:

ŚNIADANIE: tofucznica z pieczarkami,  2 mace z serkiem śmietankowym

II ŚNIADANIE: muffin bananowy 

OBIAD: mała porcja zapiekanki makaronowej (resztka), curry

PODWIECZOREK: muffin bananowy

KOLACJA: 2x maca z pastą z awokado, 1 maca z pasztetem sojowym, pomidorki 


 21:10

 

Zdjęcie jest sprzed kilku tygodni :) Beztłuszczowe chipsy z buraka i batata. Burak na zdjęciu wygląda na spalonego, ale musicie mi uwierzyć, że taki nie był, po prostu ma intensywny, ciemny kolor :) Za to batat, tak jak widzicie, nieco bardziej się zarumienił haha. Nie zmienia, to jednak faktu, że wyszło pysznie. Dużo bardziej smakował mi buraczek, wystarczy pokroić go na cienkie plasterki, odpowiednio doprawić i upiec. Palce lizać, a kalorii oczywiście mało! 

 

Od kilku miesięcy w szafce zalegało mi mleczko kokosowe, dzisiaj spróbowałam go pierwszy raz w życiu i szczerzę mówiąc bardzo się zawiodłam. Kompletnie mi nie podeszło. Postanowiłam zrobić curry z ciecierzycy w sosie pomidorowo-kokosowym. Zjadłam, ale nie powiem żeby mi smakowało. Dzisiaj @5274 zwróciła mi uwagę, że jem za dużo soi. Zgadzam się z tym i napewno ograniczę przetworzone produkty :) 

Miałam dzisiaj całkiem zwyczajny dzień i nawet nie mam o czym pisać, więc nie zamierzam Was nudzić.

 

BILANS:

ŚNIADANIE: tofucznica z pieczarkami,  2 mace z serkiem śmietankowym

II ŚNIADANIE: muffin bananowy 

OBIAD: mała porcja zapiekanki makaronowej (resztka), curry

PODWIECZOREK: muffin bananowy

KOLACJA: 2x maca z pastą z awokado, 1 maca z pasztetem sojowym, pomidorki 

czwartek, 14 września 2017

 21:55

 

Ostatnio jakość zdjęć na fbl powala, przepraszam ale niestety nie mam na nią wpływu :( 

Wczoraj spędziłam bardzo miły wieczór z koleżanką. Trochę ją popytałam, bo dzisiaj miała poprawkę (zdała!), a potem poszłyśmy na piwo. Ostatnio miałam problem z tym, że codziennie jem lody, a teraz z alkoholem. Śmieję się oczywiście, jakoś tak się złożyło, że dwa dni pod rząd do bilansu wpadło piwo. Ogólnie alkohol piję bardzo, ale to bardzo rzadko. Byłam też wczoraj znowu w McDonaldzie, ale nic nie zamówiłam! Mogę być z siebie dumna. Wróciłam do domu przed 22 i spędziłam trochę czasu z mamą. Miałam bardzo udany dzień :)

 

 

DZISIEJSZY BILANS:

ŚNIADANIE: sałatka z ciecierzycy, 2 crunchelle 

OBIAD: zapiekanka makaronowa 

PODIECZOREK: muffinka bananowa, kilka malin

KOLACJA: parówka sojowa, pół plasterka sera żółtego, dwie crunchelle z pasztetem sojowym, pomidorki papryczkowe 

 

Jak widzicie postanowiłam wrócić do pisania bilansów. Aktualnie nie jestem na diecie, a jedynie ograniczam niektóre produkty i staram się nie przejadać. Wychodzi mi to na dobre, a co najważniejsze przestałam myśleć stale o jedzeniu! 

Dzisiaj na śniadanie powtórzyłam wczorajszą sałatkę z ciecierzycy, jestem w niej dosłownie zakochana! Kolejna porcja ciecierzycy już się moczy, więc nie zdziwię się jeżeli jutro zaserwuję sobie dokładnie to samo. Postanowiłam też upiec muffinki! Miałam w lodówce dwa bardzo dojrzałe banany i kruszonkę, więc akurat wykorzystałam resztki. Kilka zawiozłam babci i jej także bardzo smakowały. Dzisiaj także zaliczyłyśmy z mamą tygodniowe zakupy. Kupiłam parówki sojowe, już kiedyś miałam okazję próbować wędzonych i bardzo mi smakowały. Teraz kupiłam klasyczne i też są całkiem całkiem dobre, zawsze to coś innego. Nie kupuję ich często, bo cena jest bardzo wygórowana. Oprócz tego wzięłam kilka słodkich ziemniaków, dwie kostki wędzonego tofu, serek wiejski, crunchelle, pomidorki papryczkowe, trochę przypraw, pieczarkowy pasztet sojowy, otręby i ciecierzycę. Wypisałam, to abyście mieli mniej więcej obraz tego, co jadam na codzień jako, że bilanse pojawiają się u mnie w kratkę. 

 

Ja uciekam spać! Buziaki! 

środa, 13 września 2017

 


Cześć! 

Na zdjęciu najlepsze śniadanie jakie ostatnio miałam okazję jeść. Sałatka z ciecierzycy i crunchelle z serkiem z suszonych pomidorów. Ta sałatka, to po prostu poezja, naprawdę. Jeżeli macie ochotę ją wypróbować, to przepis wzięłam z you tuba Anny Sudoł :) W skrócie mogę Wam powiedzieć, że jest tam właśnie cicierzyca, marchewka, papryka, pietruszka, jogurt, tahini i przyprawy. Napewno niedługo ją powtórzę :) 

 

Wczoraj popołudniu spotkałam się z koleżankami, z którymi chodziłam do pierwszej klasy liceum. Dziwi mnie, to że nadal utrzymujemy ze sobą kontakt. Niestety nie mamy już zbyt wielu tematów do rozmów, co jest smutne, ale jednocześnie naturalne. Każda z nas jest na innym etapie w życiu. Ciężko mi to powiedzieć, ale niestety nie mam ochoty więcej się z nimi spotykać. Dziewczyny strasznie mnie dołują i demotywują.  

Na spotkaniu wypiłam jedno piwo, zjadłam frytki i cheesburgera bez mięsa. Ten fast-food jest oczywiście z McDonalda, więc porcja nie była duża, ale kalorii pewnie masa. Za to odpuściłam już sobie wczoraj kolację. Nie mam wyrzutów sumienia, bo jem takie rzeczy raz na pół roku. 

 

Jeżeli chodzi o dzisiejszy dzień, to mogę Wam się pochwalić, że wstałam o 8:15, sama z siebie, więc jest znacznie lepiej. Chciałabym się przyzwyczaić do pobudek około 7:30 żeby nie marnować dnia :) 

Na 17 jestem umówiona z koleżanką ze studiów. Jutro ma poprawkę i obiecałam, że pomogę jej trochę w naucę. Przepytam ją, coś doradzę. Już teraz wiem, że będzie ciężko, bo ową naukę zaczęłą dopiero dzisiaj. Mam jednak nadzieję, że zda, bo nie wyobrażam sobie studiowania bez niej. to była druga osoba, która poznałam na studiach i przyjaźnimy się nadal :) 

 

Dodatkowo równo dwa tygodnie temu oddałam buty na reklamację i nadal nie dostałam żadnej odpowiedzi. Jeżeli nie dadzą mi znać do jutra, to  reklamacja została uznana, także czekam. Fajnie by było, gdyby do kieszeni wpadły mi dodatkowe pieniądze :) Od razu odłożyłaym je na prezenty świąteczne. 

 

Miłego dnia! :) 

 


wtorek, 12 września 2017

 12:22

 

W tym roku pierwszy raz cieszę się na nadchodzącą jesień, zazwyczaj nie lubiłam tej pory roku, bo kojarzyła mi się strasznie depresyjnie. Cieszę się, że nie mam już tylu destrukcyjnych myśli, co wtedy. Lada chwila, a będa święta. Zaczęłam już oszczędzać na prezenty, ale oczywiście stale mam jakieś wydatki. Zamówiłam ostatnio dużą paczkę z jedzeniem i żwirkiem dla Muffina, więc mam nadzieję, że starczy mi na dłuższy okres i nie będę musiała wydawać już na to pieniędzy. Przed przygarnięciem kota, myślałam że jego utrzymanie jest tanie. Tymczasem 2kg suchej karmy kosztuje prawie 60 zł, do tego dochodzi karma mokra, żwirek i zabawki. Tak, Muffin to bardzo drogi interes, ale w życiu nie żałowałam, że go przygarnęłam. Jest najbardziej rozpieszczonym kotem na świecie :) 

 

Przeżyłam wczorajsze spotkanie z koleżankami, było nawet dosyć fajnie. Pogadałyśmy, pośmiałyśmy się i zjadłyśmy obiad. Były u mnie ponad siedem godzin, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. 

W nocy bardzo źle spałam, stale się budziłam. Zawsze tak jest kiedy następnego dnia mam wcześnie wstać. Na 9 pojechałam na uczelnie, bo brakowało mi jeszcze wpisu z angielskiego. Potem poszłam na chwile do Krakowskiej i wróciłam do domu. Posprzątałam, zjadłam II śniadanie i teraz siedzę tutaj. Także miałam udany poranek :)

Na 17 umówiłam się z koleżankami (innymi niż wczoraj) i planujemy jakieś piwko na Rynku. Obiecałam sobie, że nie wypiję dużo (bo oszczędzam pieniądze) i że nie wrócę późno do domu. Chciałabym codziennie chodzić spać i wstawać o podobnej godzinie, a na razie ciężko mi to idzie. 

 

Lecę zobaczyć, co u Was, bo chyba ostatnio trochę to zaniedbałam. Zamierzam teraz nadrabiać. 

poniedziałek, 11 września 2017

 23:36

 

Cały weekend spędziłam u babci. Jest z nią naprawdę kiepsko, a ostatnio na dodatek wyszła do sklepu i przerwóciła się na chodniku, prosto na twarz. Zazwyczaj to ja albo mama robimy jej zakupy, sprzątamy albo gotujemy, ale akurat wtedy chciała się przejść sama. Mam nadzieję, że to ją czegoś nauczyło i następnym razem zadzwoni po mnie. Mimo że odwiedzam ją dosyć regularnie, to postanowiłam sobie, że będę to robiła jeszcze częściej. 

 

Chciałabym już wrócić na uczelnię, wiem że jeszcze będę żałować, że wakacje wiecznie nie trawiają. Jednak brakuje mi takiej codziennej rutyny. Pozatym jak człowiek ma więcej obowiązków, to jest w stanie zrobić więcej rzeczy. 

Pojechałyśmy wczoraj z mamą na większe zakupy do Auchan. Oczywiście znowu kupiłam awokado, ale niestety zepsute :( Oprócz tego wzięłam prawie pół kilo daktyli, więc mam nadzieję, że zaspokoją moją potrzebę na słodycze na długi czas. Kupiłam też 100 gr. szuszonych bananów i zjadłam je od razu. Smakowały obłednie, ale pewnie miały dużo cukru. Pocieszam się jednak, że to lepsza opcja niż słodycze. Niedługo pożyczę od babci suszarkę do warzyw i owoców i sama będę je robiła :)  

 

Jutro przychodzą do mnie koleżanki i już musiałam się wkurzyć. Jedna zapytała się co będzie w menu.. Lubię ją, ale chyba zostałyśmy inaczej wychowane. Ja zazwyczaj gdy do kogoś idę, to kupuję jakieś ciastka żeby nie przychodzić z pustymi rękoma. Umówiłyśmy się na 13, więc jestem zobowiązana przygotować obiad. Ah, prawie bym zapomniała - koleżanka napisała, cytuję: Chce coś fit. Naprawdę, żadnego proszę ani nic w tym rodzaju, zwykły rozkaz. 

Planuję zrobić ziemniczki pieczone w piekarniku i sałatkę. Nie zamierzam przygotowywać mięsa, wprosiła się na obiad, więc zje to, co ja jadam normalnie. 

 

Lecę spać, trzymajcie kciuki żebym wytrzymła jutrzejsze spotkanie :) 

czwartek, 7 września 2017

 Czwartek, 21:58

 

Próbowałam dodać wcześniej wpis, ale niestety zdjęcia się nie wyświetlały, więc robię, to jeszcze raz :) Postaram się po krótce streścić, to co wcześniej napisałam. 

 

Ostatnie dwa dni nie były zbyt udane. Pierwszy raz od jakiś sześciu lub siedmiu miesięcy zjadłam jajka w czystej postaci i czułam się z tym fatalnie. W tym samym czasie powróciłam do picia kawy z krowim mlekiem, co także było złą decyzją. Dopiero teraz widzę jak wiele energii i chęci do życia dało mi, to iż znacząco ograniczyłam produkty pochodzenia zwierzęcego. Starałam się także często jeść na surowo, co otworzyło mnie na nowe smaki. Będąc na takiej diecie nawet gdy się najadłam, to nieprzyjemne uczucie zaraz mijało, nie czułam się cieżko i co najważniejsze MIAŁAM 100 RAZY WIĘCEJ ENERGII! Dlatego znowu podjęłam decyzję o ograniczeniu produktów odzwierzęcych. Stale piszę odzwierzęcych, ponieważ z mięsa zrezygnowałam na dobre, w grudniu ubiegłego roku. 

 

Wczoraj przeglądając internet natrafiłam na zdjęcie gofrów. Dużych, grubych, puszystych placków z bitą śmietaną i owocami. Postanowiłam zrobić takie dzisiaj na śniadanie. Zrezygnowałam z bitej śmietany, bo to tylko puste kalorię i zastopiłam ją kremem czekoladowym z awokado. Niestety trochę się na nim zawiodłam, jeżeli lubicie budyń napewno przypadnie Wam do gustu. Ja nienawidzę rzeczy typu budynie i kiśle, więc i ten mi nie smakował. Fotorelację uzupełnia wegańska wersja zupy Pho sprzed kilku dni, zdjęcie zrobiłam jeszcze przed zalaniem bulionem. Dzisiaj chciałam, to powtórzyć, ale niestety skończył mi się i makaron ryżowy i glony. 

 

Stwierdzam także, że niedługo oszaleję w swoim domu, a właściwie mieszkaniu. Obok jest ocieplany blok, w kolejny bloku naprawiają rury na zewnątrz, a pod naszym robią parking... Hałas jest straszny, od rana do wieczora. Oczywiście balkon muszę mieć stale otwarty, bo kot się awanturuję pod drzwiami. 

 

Jutro zobaczę co u Was :) Teraz uciekam spać! 

poniedziałek, 4 września 2017

 Poniedziałek, 22:03

 

Za mną bardzo udany dzień, a w ogólnie nie odczuwam zmęczenia. Mogłabym teraz góry przenosić :) Jednak chcę się dzisiaj wcześniej położyć, więc te cuda zostawię na jutro. 

 

W ostatnim wpisie zauważyłam, że nawet nie powiedziałam Wam dokąd tak pędziłam, gapa ze mnie. Pojechałyśmy z koleżanką do Auchan, bo mają super promocję na awokado! Jedna sztuka tylko za złotówkę! Nie pamiętam dokładnie jaka to odmiana, ale są przepyszne i od razu nadaja się do jedzenia (nie jest to odmiana hass). Także dziewczyny, jeżeli uwielbiacie awokado tak samo jak ja to serdecznie polecam. Ja kupiłam osiem sztuk z myślą podzielenia się z bratem, ale jako, że on także sobie kupił, to wszystkie są dla mnie. Szkoda, że nie jest to ich normalna cena. 

 

Po powrocie do domu zjadłam obiad i zajęłam się sprzątaniem łazienki. Nawet nie wiedziałam, że mam zachomikowane tyle maseczek i to dosłownie na każdą część ciała. Dzisiaj zrobiłam maskę na stopy haha. Potem usiadłam na jakaś godzinkę do nauki, udało mi się przerobić nawet więcej niż miałam zaplanowane :) 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: serek homo waniliowy, winogrona

II ŚNIADANIE: 2x crunchella z pastą z marchewki, naktarynka

OBIAD: zapiekanka z ziemniaków, pieczarek i brokuła

PODWIECZOREK: jedna gałka loda

KOLACJA: tosty z awokado ;*

 

Dzisiaj zamykam swój sezon na lody. W ostatnim czasie zjadłam trzy i naprawdę źle mi z myślą, że wpycham w siebie tyle cukru i produktów odzwierzęcych. Uważam, że jest to też dobry moment żeby trochę zaostrzyć moją "dietę." Póki co jestem na etapie jedzenia mniejszych ilości i regulowania czasu posiłów. Napewno napiszę o tym więcej jutro.

 

Dobranoc ! ;) 

 // 

Poniedziałek, 13:03

 

Na zdjęciu jest mój obiad sprzed kilku dni. Zapiekana cukinia, posmarowana sosem pomidorowym, odrobina cebulki, pieczarki i trochę żółtego sera. Wyszło naprawdę przepysznie! 

 

Wczoraj złapał mnie jakiś leń. Dosyć dziwne, bo niedziela zazwyczaj jest najbardziej produktywnym dniem w moim tygodniu, ale może potrzebowałam się trochę poobijać. Dzisiaj za to wszystko nadrabiam, od rana jestem na nogach, bo mam dzisiaj trochę rzeczy do zrobienia. Byłam już na siłowni i zrobiłam szybkie cardio, 10km na rowerku minęło mi bardzo szybko. Po powrocie do domu zjadłam drugie śniadanie, bo autetycznie słyszałam burczenie w brzuchu, a bardzo rzadko się to zdarza. Wysprzątałam całą kuchnię, umyłam kotu kuwetę i mam dosłownie pięć minut do wyjścia. Po powrocie zamierzam sprzątnąć przynajmniej jedną łazienkę, ale tak naprawdę porządnie, bo zauważyłam, że w szafkach robi się bałagan. Poza tym mam kilka kosmetyków, których już nie używam, więc przydałoby się tego pozbyć. 

 

BILANS ZE WCZORAJ:

ŚNIADANIE: sałatka z ogórków, 2 crunchelle z pastą warzywną

OBIAD: zupa Pho, zapiekanka z ziemniaków, pieczarek i brokuła

PODWIECZOREK: lody

KOLACJA: chleb w jajku x2 

 

Przez całe wakacje nie jadłam lodów, a teraz nadrabiam. Nie jestem z tego faktu zadowolona, dobrze że sezon już się kończy. 

 

Lecę, bo spóźnię się na autobus! Udanego poniedziałku, szczególnie tym, którzy wracają dzisiaj do szkoły! :) Mam nadzieję, że ten rok okazę się dla Was bardzo produktywny! 

 

 

sobota, 2 września 2017

 Sobota, 21:04

 

 

Na zdjęciach widzicie kilka stron z mojego Bullet Journala. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie wygląda on pięknie, ale naprawdę bardzo się staram i pomału dochodzę do wprawy. Wiem już czego muszę unikać, niestety większości cienkopisów, bo jak widzicie przebijają. Następnym razem postawię na zeszyt z lepszymi kartkami. 

Wiele osób uważa, że jest to marnotrastwo czasu. Moim zdaniem coś co sprawia, że stajemy się lepsi jest zaliczką na naszą przyszłość, a nie żadnym marnotrastwem. 

 

Pierwsze zdjęcie. 

Jak widziecie są to moje wrześniowe nawki, czyli kilka rzeczy nad którymi chciałabym popracować w tym miesiącu. 

Pielęgnacja: Całodniowe spa w ogóle nie sprawdza się w moim przypadku, zwyczajnie szkoda mi czasu. Dlatego codziennie wykonuję tylko jedną rzecz. Przedwczoraj maska na włosy, wczoraj maseczka na twarz, a dzisiaj pilling. Jedyne z czym mam problem, to balsam po kąpieli. Strasznie nie lubię tego robić. 

Nauka: Dziękuję samej sobie, że zdałam wszystkie egzaminy w zerowym lub pierwszym terminie. W przyszłym roku zamierzam poprawiać i dopisywać przedmioty maturalne. Podzieliłam sobię całą naukę i zamierzałam zacząć dopiero od października, ale może uda mi się przerobić przynajmniej małą część w tym miesiącu. 

Wiadomości: Mój kierunek studiów wymaga tego bym była na bieżąco z wiadomościami ze świata. 

Siłownia: Minimum trzy razy w tygodniu. Poniedziałki, środy, piątki. 

Czytanie: Kiedyś potrafiłam czytać kilka książek w tygodniu,  teraz kompletnie nie mam na to ochoty. Era Netflixa wzięłam górę i zdecydowanie wolę obejrzeć jakiś dobry film lub serial. Jednak postawiłam sobie za cel czytanie przynajmniej kilku stron dziennie. Póki co średnio mi wychodzi. 

Fotoblog: Codzienny wpis w ramach spisywania moich wspomnień. 

Sprzątanie: 15 minut dziennie dla pięknego i czystego domu. Mam nadzieję, że dzięki temu zawsze będę miała porządek. 

 

Drugie zdjęcie.

Chciałabym chodzić spać i wstawać codziennie o tych smaych godzinach, a także ograniczyć ilość snu. Potafię spać po 10h dziennie i to się musi skończyć. 

 

Trzecie zdjęcie. 

Kilka zasad, którymi będę się kierować :) 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: sałatka ogórkowa, 2 crunchelle z pastą tofu

II ŚNIADANIE: kawałek ciasta drożdżowego

OBIAD: cukinia zapiekana z pieczarkami, sosem pomidorowym i serem żółtym

PODWIECZOREK: 2 kulki mocy (orzech, daktyle, kakao), garść winogron, dwie śliwki

KOLACJA: sałatka ogórkowa, dwie crunchelle 

 

 

Znowu oglądam Milczenie owiec. Nie wiem, co takie jest w serii filmów o Hannibalu Lekterze, ale naprawdę je uwielbiam. Hopkins jest moim zdaniem genialnym aktorem, jego rola jest świetnie zagrana. 

piątek, 1 września 2017

  

Jak na mnie byłam dzisiaj niezwykle produktywna. Nowy miesiąc, oznacza nowe wyzwania. Skończyłam już pracować nad Bullet Journalem i dzisiaj zaczęłam go uzupełniać. Mimo iż nie wyszedł mi tak idealnie, jak to sobie wymyśliłam, to i tak postanowiłam, że pochwalę Wam się niedługo efektami. 

W końcu udało mi się dzisiaj pójść na siłownie! Nie byłam tam całe wieki, teraz postanowiłam, że będę chodziła w poniedziałki, środy, piątki i czasami w niedzielę na jogę. Zaraz po siłowni poszłyśmy z mamą na zakupy w poszukiwaniu dosłownie kilku rzeczy, ale nachodziłyśmy się za wszystkie czasy. Po powrocie nogi wchodziły mi do d..., a oczywiście musiałam jeszcze ugotować obiad. A jeżeli poruszam już ten temat.

 

BILANS:

ŚNIADANIE: omlet z dwóch jajek z pieczarkami, żółtym serem i ketchupem

II ŚNIADANIE: 3 wegańskie trufle (orzechy włoskie, daktyle i kakao), śliwka

OBIAD: pieczone bataty, brokuł, sos z tahini

PODWIECZOREK: mała porcja lodów

KOLACJA: 3 crunchelle z pastą tofu z cebulką, pastą z grilowanego bakłażana, pomidorki 

 

Dzień zleciał mi jak pięć minut. W między czasie zdążyłam jeszcze pójść do Rossmanna, posprzątać pokój, pobawić się z kotem i pewnie jeszcze kilka rzeczy, by się znalazło. 

Teraz poczytam jeszcze chwilę książkę i lecę spać :)