wtorek, 21 lutego 2023

1220-1222 || Czas jakościowy

 Wtorek, 13:34


Hej!

Najpierw opowiem Wam może trochę co się działo przez weekend. W piątek Szymek przyjechał po mnie zaraz po pracy, koło 18. Nawet wszedł na górę i po raz pierwszy poznał moją mamę... na szczęście tylko się przywitali i od razu poszliśmy. Nie chcę żeby się do niego zbliżała jeśli mam być szczera. W domu rozpakowaliśmy zakupy, trochę się pomizialiśmy, a potem zrobiliśmy sobie deseczkę. To już nasza taka mała tradycja. Oczywiście do tego winko. Zazwyczaj pijemy po kieliszku, przynajmniej ja, ale wtedy tak dobrze się nam gadało, że wypiliśmy trzy butelki. Było świetnie. Rano Szymek obudził się z kacem, ja nie :) Facecie to jednak mają słabą głowę hahah




W sobotę, gdy skończyłam pisać wpis, to trochę się pouczyłam, potem przyjechał Szymek i relaksowaliśmy się na kanapie. Ostatnio spędzamy czas zdecydowanie za bardzo leniwie. Z jednej strony to rozumiem, bo oboje mieliśmy trudny, pracowity czas, ale z drugiej wiem, że to mi nie służy i źle się z tym czuję. Dlatego pomyślałam sobie, że musimy jakoś temu zaradzić. Przede wszystkim będziemy mieć złożone łóżko w salonie (nie będzie nas kusiło żeby się położyć) i w weekendy musimy się wcześniej podnosić z łóżka. Zaplanowałam też róże rzeczy, które możemy razem robić i myślę, że w najbliższym czasie wybierzemy się nad "polskie Malediwy", na taki długi spacer :) Chętnie pojechałabym też do Sandomierza na jakąś wycieczkę na cały dzień. Nawet nie muszę pytać Szymka, bo wiem, że się zgodzi, lubi takie wypady :) 

Kiedy w weekend uczyłam się na wczorajszy egzamin miałam różne zagadnienia związane z czasem. Takie typowe głupoty, ale jedna rzecz mnie zainteresowała, była bowiem mowa o tym, że czas różnie płynie. Czasem szybko, czasem wolno, są zastoje, ale najlepiej jest wtedy gdy nadamy mu jakieś znaczenie. Dlatego ja bardzo chciałabym się nauczyć spędzać czas dobrze pod względem jakościowym. Popracuję nad tym. 

W sobotę wyskoczyliśmy też wieczorem na kolacje na rynek, tak w ramach zaległych Walentynek. Już wcześniej dostałam od Szymka piękne róże, tym razem bardzo się postarał. 




Pizza to bianka z gruszką, pieczarkami, serem i rukolą. Była dobra, ale oboje uznaliśmy, że robimy lepszą. 

Po kolacji przeszliśmy się jeszcze po rynku, a w drodze powrotnej do samochodu znalazłam na ziemi 50 zł :) Ale fajnie! W domu obejrzeliśmy film "14 szczytów", ale był kiepski, Szymek zasnął w połowie i zaczął mi chrapać do ucha. Tego dnia spaliśmy już przed północą. 

W niedzielę późno wstaliśmy, obojgu nam się spało super. Po śniadaniu chwilę poleżeliśmy i potem poszliśmy na ciacho do pobliskiej cukierni. Boże to było jedno z lepszych ciach jakie jadłam! Po południu pograliśmy trochę w państwa, miasta i ugotowaliśmy na obiad.


Na śniadanie zjedliśmy kanapki caprese (na dole jest pesto). Obiad to pyszne spaghetti. 


I tutaj to pyszne ciacho. Nie pamiętam jak się nazywało, ale smakowało obłędnie, trochę jak blok czekoladowy, u góry była masa karmelu i świeżych owoców! Zjedliśmy na pół, a do tego latte. 

W niedzielę Szymek odwiózł mnie wcześniej do domu, bo coś tam musiał załatwić, po 19 już byłam. Zrobiłam jeszcze mamie paznokcie, zjadłam coś, wykąpałam i dopiero po 22 znowu siadłam do nauki. 
W poniedziałek wstałam po 6 bo jeszcze coś powtórzyłam, na 9:30 pojechałam na egzamin, poszło mi dobrze, więc mi ulżyło :) Czuję się wolna! 

Dzisiaj od rana zrobiłam sobie już paznokcie. Piękny manicure i pedicure, zrobiłam też maskę złuszczającą na stopy. Przygotowałam też materiały na korepetycje, na które wychodzę dosłownie za parę minut. 


Po lewej moje ostatnie paznokcie, a po prawej aktualne. Strasznie się w to wkręciłam! 

W ten weekend nie widzę się niestety z Szymkiem, trochę mi z tym dziwnie, bo w tym roku każdy weekend spędziliśmy razem. Teraz natomiast jedzie do brata. No cóż, z pewnością nie będę się nudzić! Jestem pewna, że nasze spotkanie po dwóch tygodniach bez siebie będzie świetne :) 

Lecę na korki!


2 komentarze: