wtorek, 28 lutego 2023

1229 || prospekt

 Prospekt


Jestem pastylka na uspokojenie.
Działam w mieszkaniu,
skutkuję w urzędzie,
siadam do egzaminów,
starannie sklejam rozbite garnuszki -
tylko mnie zażyj,
rozpuść pod językiem,
tylko mnie połknij,
tylko popij wodą.

Wiem, co robić z nieszczęściem,
jak znieść złą nowinę,
zmniejszyć niesprawiedliwość,
rozjaśnić brak Boga,
dobrać do twarzy kapelusz żałobny.
Na co czekasz -
zaufaj chemicznej litości.

Jesteś jeszcze młoda,
powinnaś urządzić się jakoś.
Kto powiedział,
że życie ma być odważnie przeżyte?

Oddaj mi swoją przepaść -
wymoszczę ją snem,
będziesz mi wdzięczna
za cztery łapy spadania.

Sprzedaj mi swoją duszę.
Inny się kupiec nie trafi.

Innego diabła już nie ma.

poniedziałek, 27 lutego 2023

1228 || Make every day count

 Poniedziałek, 21:34



Haj dzień dobry :) 

Wczoraj spotkałam się z Szymkiem jakoś po 19 i tak jak Wam mówiłam obejrzeliśmy The Office, w które oboje się wkręciliśmy, ja się wykąpałam i o 23 poszliśmy już spać. Rano pobudka 6:30 i muszę powiedzieć, że w ogóle się nie wyspałam. Nie chodzi o wczesną godzinę, a o to, że w nocy nie mogłam spać, co jest dziwne, bo z Szymkiem zazwyczaj śpię jak zabita. Szybko się zebraliśmy i godzinkę później wyszliśmy z domu, mój chłopek pojechał do pracy, a ja na uczelnię. Tam wzięłam się za pisanie magisterki, a później miałam zajęcia aż do 15, szybko wróciłam do domu, przeorganizowałam się i wyszłam na korepetycje. Po nich wstąpiłam jeszcze do Lidla, Rossmanna i na końcu siłownię. Poćwiczyłam 40 minut i wróciłam do domu, teraz oglądam "Wotum nieufności", bo właśnie leci pierwszy odcinek. 



Wczorajszy meal prep



Pyszna sałatka
Rukola+feta+buraki+gruszka+orzechy+vinegret 

Skończy się serial i idę spać :) 


niedziela, 26 lutego 2023

1227 || Udany weekend

 Niedziela, 18:56



Hejka dziewczyny!

Jak spędziłyście swój weekend? Bo mój był bardzo dobry! Wczoraj wpadły mi nagłe korepetycje, po nich zebrałam się na siłownie. Byłam 50 minut i powiem Wam, że mi to odpowiada. Kiedyś cisnęłam się, że musi być ta godzina, a teraz podchodzę do tego bardziej na luzie. Mogę Wam powiedzieć jak sobie mniej więcej rozplanowałam najbliższe tygodnie. W poniedziałki, wtorki i czwartki zamierzam chodzić na siłownie. Tak minimum na pół godzinki, a jak będę miała ochotę to na dłużej. W środy mam korepetycję z moją koleżanką Weroniką. Ona uczy mnie hiszpańskiego, a ja ją ustroju polski, stosunków międzynarodowych. W piątki sprzątam mieszkanie, a w weekendy spacer z moim chłopakiem. Jestem pewna, że w tygodniu coś tam się może pozmieniać dniami, ale ogólnie będę się trzymać planu ilościowo. Czy to ma dla Was sens co napisałam? Oby!

Wczoraj w drodze powrotnej do domu wstąpiłam jeszcze raz do Biedronki i kupiłam sobie sushi. Co prawda nie było zbyt dobre, no ale już trudno. Wieczór spędziłam oglądając nowy serial "Kod genetyczny", też chyba średni. 



Dzisiaj wstałam po 8, trochę poczytałam, a potem miałam korepetycje. Następnie wzięłam się za gotowanie. Zrobiłam obiady na trzy najbliższe dni, sałatkę na dzisiaj na kolację i jutro na uczelnię, a także coś na śniadanie. O 13 spotkałam się z Kasią, pojechałyśmy na spacer nad Wisłę, na pyszny wegański ramen, a także pączki. Jestem pełna! Już chyba nic dzisiaj nie zjem. 


Ramen wygląda pysznie, co nie? Taki był! Ale jednocześnie baaaardzo ciężki, zwłaszcza ten wegański kotlet. Pączki za to super! Ja wybrałam smak gruszka-karmel.

Teraz czekam na Szymona, co prawda będziemy się widzieć tylko kilka godzin, ale i tak się cieszę. Chociaż już mi mówił, że jest zmęczony, także myślę, że jak przyjedziemy to się wykąpię, a później coś obejrzymy i pójdziemy spać. Byle do następnego piątku? 



Z nikim nie potrafię się tak śmiać jak z nią! 

Oo.. właśnie Szymek napisał, że wyjechał. Za pół godzinki będziemy już razem :) Sama sobie zazdroszczę tak świetnego weekendu!

sobota, 25 lutego 2023

1225-1226 || Zdjęcia jedzenia i pierwszy weekend osobno

 Sobota, 14:17



Hejka dziewczynki :) 

Ja właśnie spędzam pierwszy raz w tym roku sama weekend, ale mi z tym dziwnie. Szybko przyzwyczaiłam się do obecności Szymona w moim życiu, to dobrze, ale też z drugiej strony nie chcę zatracić jakoś siebie. W związku z tym pomyślałam, że zorganizuję sobie jakoś fajnie ten czas. Dzisiaj wstałam późno, ale nie powiem żebym się wyspała. Ostatnio coś znowu mam problemy ze snem, ciężko mi zasnąć  i budzę się w nocy. Mam nadzieję, że niedługo mi przejdzie. Z rana poczytałam trochę książkę i poszłam z mamą na zakupy spożywcze. Po powrocie zjadłam drugie śniadanie i zrobiłam super deser! 


Przepis podłapałam oczywiście na tik-toku. Galaretkę (u mnie malinowa) zalewamy 150 ml wrzątku i czekamy aż wystygnie. Gdy widzimy, że zaczyna już gęstnieć miksujemy przez kilka minut, ma to wyglądać jak zmiksowane białko jaja. Potem przekładamy to jakiś naczynek, może być szklanka, albo nawet talerzy i potem pociąć w kawałki. Wychodzi coś na wzór ptasiego mleczka! Super! Bardzo mi smakuje :) 

Teraz usiadłam i zamierzam skupić się na magisterce. Później ugotuję jakiś obiad i wieczorem idę na siłownie. Po powrocie zrobię sobie spa z długą kąpielą, a na dobranoc film i książka. 
Jutro natomiast umówiłam się z moją przyjaciółką Kasią. Jedziemy razem na spacer nad Wisłą, a także ramen. Już dawno chciałam wyciągnąć Szymka, ale ma problem z jedzeniem pałeczkami, więc nie chce go stresować. 
Wieczorem natomiast jadę do Szymka i zamierzam zostać na noc, w poniedziałek pojadę prosto na uczelnię. Mieliśmy się nie spotykać, ale szczerze mówiąc to on nalegał. To nie jest tak, że ja nie chcę, po prostu myślę, że ciężko będzie mi się z nim rozstać zaledwie po paru godzinach. Jest mi miło, że chce się spotkać, a także, że do mnie dzwoni. Pamiętam jak Wam się żaliłam, że musiałam prosić Lukasa żeby do mnie zadzwonił, co teraz uważam za po prostu żałosne. Tak samo gdy przyjechałam pierwszej nocy do Wiednia, to on nie chciał się spotkać, bo był zbyt zmęczony... Masakra jakaś. Nigdy nie dam się już tak traktować. 

Chciałabym dodawać teraz już regularnie zdjęcia jedzenia, więc poniżej wrzucam te, które ciążą mi na telefonie. 


Tosty z serem i serek wiejski (zdecydowanie mój ulubiony)


Makaron z warzywami i serem


Kolacja z któregoś dnia, czyli coś a'la deseczka ze wszystkim co miałam w lodówce 


Chrupkie pieczywo z pastą warzywną, dodatki i serek wiejski


Burger z grillowanym kurczakiem


Mochi kokosowe, ale zdecydowanie bardziej wolę smak mango


Chrupkie pieczywo z dodatkami i jajkiem na miękko


Kolejne podobne śniadanie, tym razem dodałam jeszcze mango


Precel pączkowy (jest pycha i idealny do kawki!) i jedne z moich ulubionych ciastek. Obecnie są w Lidlu, ale tak to można je dostać w Dealz. Jadłam je jak mieszkałam w Hiszpanii. 


Barszcz ukraiński


Śniadanko
Papryka z serkiem to jedna z moich ulubionych rzeczy jako dodatek do śniadania


Ryż z warzywami i chorrizo


Kanapki z hummusem i serek wiejski


Deser z jogurtu naturalnego, domowej granoli i malin


Kanapki z hummusem, jajko i dodatki



Jogurt naturalny z ciepłym musem truskawkowym i domową granolą (pyszne!)



A tutaj nie jedzenie, ale i tak chciałam wam pokazać. Ostatnio kupiłam takie płatki peelingujące w Rossmannie i są świetne. Zamierzam ich używać tak co 2-3 dni. Dzisiaj w aptece kupiłam też ten krem, który widzicie obok. Ponoć ciała zbawczo na stopy, dam Wam znać :) 



Dobra! Lecę do swoich obowiązków :) Ale chyba najpierw zjem obiad, bo kuszą mnie gołąbki, które mama przywiozła od babci :)


czwartek, 23 lutego 2023

1224 || Super baton i meal prep

 Czwartek, 22:43



Cześć dziewczynki! 

Od razu Wam powiem, że padam! Miałam mega pracowity dzień. Wstałam po ósmej i poczytałam książkę, którą wczoraj wypożyczyłam w bibliotece. Zapowiada się, że to będzie fajny kryminał, później śniadanie, ogarnianie i wzięłam się za wykreślanie rzeczy z listy. Kiedyś przeczytałam taką poradę, że gdy chce się wrócić na właściwe tory, albo po prostu ulepszyć swoją wersję, to warto sobie spisać listę rzeczy do zrobienia. Ale nie chodzi tutaj o taką listę z rzeczami na dzisiaj, ale coś z czym od dłuższego czasu zwlekaliśmy np. napisanie jakiegoś maila, zrobienie zadania czy posprzątanie czegoś. Ja to stosuję od wielu lat po takich moich chwilach gdzie się trochę zaniedbałam na różnych płaszczyznach i sprawdza się fenomenalnie. To chyba jedna z lepszych rad takie w życiu dostałam. Ale wracając do mojego dnia.. Po 12 pojechałam na korki, w drodze powrotnej do domu wstąpiłam do Action i kupiłam kilka rzeczy. 



Głównie szłam po słuchawki. Jakoś zawsze mi szkoda kasy na  lepsze, więc postanowiłam zaopatrzyć się tam, już je przetestowałam i działają świetnie. Oprócz tego wzięłam jeszcze mini tortille, jak dla mnie są super, prażoną kukurydzę, którą lubię dodać do zupy krem, a także batony i chipsy z banana. Dzisiaj rano w szejkomacie wylosowałam orzechy i pomyślałam sobie, że to super pomysł żeby zrobić granolę, pomyślałam, że te chipsy będą fajnym dodatkiem. 



Znalazłam takie batony, wydaje mi się, że to jakaś nowość. W jednej sztuce jest tylko 96 kcal, więc super, a smakują obłędnie! Tak fajnie chrupią i jednocześnie są idealnie słodkie. W paczce jest 5 batonów i kosztowały niecałe 7 zł. 

Po wyjściu z Action prawie pobiegłam do domu, bo się bardzo śpieszyłam. Zjadłam obiad, który ugotowałam sobie rano (ryż z warzywami i chorrizo), a potem pobiegłam na kolejne korki. Skończyłam je koło 18:30 i prosto pojechałam na siłownie. Dobrze było tam wrócić! Co prawda byłam tylko 40 minut, ale to jednak zawsze coś :) Też z tego względu poszłam dzisiaj kupić słuchawki, nie wyobrażam sobie siłowni bez nich. 


Siłownię opuściłam po 20 i wstąpiłam jeszcze do biedronki. Zobaczyłam coś takiego, powiem Wam, że super alternatywna, kosztowało coś koło 7-8 zł. Nie wzięłam, bo wydaje mi się, że taniej jak zrobi się samemu, ale i tak fajna alternatywa. 


A to jest granola, którą zrobiłam. Użyłam 1,5 szklanki płatków owsianych, trochę tych chipsów bananowych, a także orzechów. To wszystko zalałam wodą, rozmieszaną z miodem i cynamonem. Wyszła pyszna! Planuję zrobić z nią śniadanie lub deser. 



A tutaj taki meal prep na następne dni. Upiekłam marchewkę, cukinię, ciecierzycę, a także tofu, które wyszło mega chrupiące. Zobaczyłam to gdzieś na you tube, najpierw odsączamy tofu i obtaczamy w mące kukurydzianej, wstawiamy do piekarnika na około 20 minut, a w tym czasie robimy zaprawę. Ja użyłam łyżeczkę pasty gochugaru, trochę srirachy, słodzika i oliwy. Po wyciągnięciu tofu z piekarnika obtaczamy je w zaprawie i wkładamy jeszcze na kolejne 20 minut, u mnie akurat wyszło dłużej, bo lubię takie bardziej przypieczone. 
A jeśli chodzi o to co zamierzam zrobić z tymi rzeczami, to myślałam żeby część dodać do sałatki, a resztę podać ze sticky rice. Wyjdzie super :) 

Rany, ja serio padam. Idę teraz obejrzeć jeszcze chwilę film, który wczoraj zaczęłam, a później do spania. 




środa, 22 lutego 2023

1223 || ZACZYNAM DIETĘ!

 Środa, 21:15



Tak jak w temacie, nie ma przeproś i wracam do diety. Ostatnio za bardzo sobie pofolgowałam i źle się z tym czuję. Co gorszę, czuję, że rozepchał mi się żołądek, bo ciągle jestem głodna. Trzeba coś z tym zrobić, bo nie zaprzepaszczę efektów swojej diety. A miałam już tak zdrowe podejście do jedzenia... 

Przed chwilą przejrzałam swojego bloga i spisałam sobie kilka przepisów, które chciałabym w najbliższym czasie powtórzyć. Mam też zapisanych kilka nowych do przetestowania. Pierwsze tygodnie będą najcięższe, ale potem już jakoś pójdzie. Przede wszystkim planuję teraz jeść mało kalorycznie, ale jednak dużo objętościowo. Jestem pewna, że będzie dobrze :) 

Mój dzisiejszy dzień był dosyć przyjemny. Wyspałam się, rano też trochę posprzątałam i odwiedziłam dzisiaj babcię, zjadłam u niej pierogi. Potem umówiłam się z koleżanką na kawkę. Obie uznałyśmy, że sobie pomożemy, ona będzie mnie uczyć hiszpańskiego, a ja ją wosu z racji tego, że przygotowuje się do egzaminu na aplikację dyplomatyczną. Super pomysł! Umówiłyśmy się na piątek, muszę jutro przygotować materiały, chcę być profesjonalna. 


Pierożki u babci (nie myślcie, że zjadłam tylko tyle) i ciacho z kawiarni. Było bardzo dobre, smak mango-marakuja!

Po powrocie do domu właściwie nic nie robiłam, naprawiłam mamie jednego paznokcia, zrobiłam kolacje, wykąpałam się i to by było na tyle. Teraz idę poprzeglądać jeszcze swoje przepisy, zaplanuję sobie co zjem jutro, coś obejrzę i do spanka :) 


wtorek, 21 lutego 2023

1220-1222 || Czas jakościowy

 Wtorek, 13:34


Hej!

Najpierw opowiem Wam może trochę co się działo przez weekend. W piątek Szymek przyjechał po mnie zaraz po pracy, koło 18. Nawet wszedł na górę i po raz pierwszy poznał moją mamę... na szczęście tylko się przywitali i od razu poszliśmy. Nie chcę żeby się do niego zbliżała jeśli mam być szczera. W domu rozpakowaliśmy zakupy, trochę się pomizialiśmy, a potem zrobiliśmy sobie deseczkę. To już nasza taka mała tradycja. Oczywiście do tego winko. Zazwyczaj pijemy po kieliszku, przynajmniej ja, ale wtedy tak dobrze się nam gadało, że wypiliśmy trzy butelki. Było świetnie. Rano Szymek obudził się z kacem, ja nie :) Facecie to jednak mają słabą głowę hahah




W sobotę, gdy skończyłam pisać wpis, to trochę się pouczyłam, potem przyjechał Szymek i relaksowaliśmy się na kanapie. Ostatnio spędzamy czas zdecydowanie za bardzo leniwie. Z jednej strony to rozumiem, bo oboje mieliśmy trudny, pracowity czas, ale z drugiej wiem, że to mi nie służy i źle się z tym czuję. Dlatego pomyślałam sobie, że musimy jakoś temu zaradzić. Przede wszystkim będziemy mieć złożone łóżko w salonie (nie będzie nas kusiło żeby się położyć) i w weekendy musimy się wcześniej podnosić z łóżka. Zaplanowałam też róże rzeczy, które możemy razem robić i myślę, że w najbliższym czasie wybierzemy się nad "polskie Malediwy", na taki długi spacer :) Chętnie pojechałabym też do Sandomierza na jakąś wycieczkę na cały dzień. Nawet nie muszę pytać Szymka, bo wiem, że się zgodzi, lubi takie wypady :) 

Kiedy w weekend uczyłam się na wczorajszy egzamin miałam różne zagadnienia związane z czasem. Takie typowe głupoty, ale jedna rzecz mnie zainteresowała, była bowiem mowa o tym, że czas różnie płynie. Czasem szybko, czasem wolno, są zastoje, ale najlepiej jest wtedy gdy nadamy mu jakieś znaczenie. Dlatego ja bardzo chciałabym się nauczyć spędzać czas dobrze pod względem jakościowym. Popracuję nad tym. 

W sobotę wyskoczyliśmy też wieczorem na kolacje na rynek, tak w ramach zaległych Walentynek. Już wcześniej dostałam od Szymka piękne róże, tym razem bardzo się postarał. 




Pizza to bianka z gruszką, pieczarkami, serem i rukolą. Była dobra, ale oboje uznaliśmy, że robimy lepszą. 

Po kolacji przeszliśmy się jeszcze po rynku, a w drodze powrotnej do samochodu znalazłam na ziemi 50 zł :) Ale fajnie! W domu obejrzeliśmy film "14 szczytów", ale był kiepski, Szymek zasnął w połowie i zaczął mi chrapać do ucha. Tego dnia spaliśmy już przed północą. 

W niedzielę późno wstaliśmy, obojgu nam się spało super. Po śniadaniu chwilę poleżeliśmy i potem poszliśmy na ciacho do pobliskiej cukierni. Boże to było jedno z lepszych ciach jakie jadłam! Po południu pograliśmy trochę w państwa, miasta i ugotowaliśmy na obiad.


Na śniadanie zjedliśmy kanapki caprese (na dole jest pesto). Obiad to pyszne spaghetti. 


I tutaj to pyszne ciacho. Nie pamiętam jak się nazywało, ale smakowało obłędnie, trochę jak blok czekoladowy, u góry była masa karmelu i świeżych owoców! Zjedliśmy na pół, a do tego latte. 

W niedzielę Szymek odwiózł mnie wcześniej do domu, bo coś tam musiał załatwić, po 19 już byłam. Zrobiłam jeszcze mamie paznokcie, zjadłam coś, wykąpałam i dopiero po 22 znowu siadłam do nauki. 
W poniedziałek wstałam po 6 bo jeszcze coś powtórzyłam, na 9:30 pojechałam na egzamin, poszło mi dobrze, więc mi ulżyło :) Czuję się wolna! 

Dzisiaj od rana zrobiłam sobie już paznokcie. Piękny manicure i pedicure, zrobiłam też maskę złuszczającą na stopy. Przygotowałam też materiały na korepetycje, na które wychodzę dosłownie za parę minut. 


Po lewej moje ostatnie paznokcie, a po prawej aktualne. Strasznie się w to wkręciłam! 

W ten weekend nie widzę się niestety z Szymkiem, trochę mi z tym dziwnie, bo w tym roku każdy weekend spędziliśmy razem. Teraz natomiast jedzie do brata. No cóż, z pewnością nie będę się nudzić! Jestem pewna, że nasze spotkanie po dwóch tygodniach bez siebie będzie świetne :) 

Lecę na korki!


sobota, 18 lutego 2023

1218-1219 || HEALING

Sobota, 15:15



Chciałabym żeby to był najważniejszy wpis jaki napiszę na tym blogu. Abym mogła powiedzieć i myśleć sobie, że od niego wszystko się zaczęło. 

Ostatnio przechodzę bardzo dziwny okres w moim życiu. Ostatnio, czyli mam na myśli parę ostatnich miesięcy, a może nawet lat mojego życia. Powiem Wam to wprost - czuję się okropnie. Dosłownie marnie, jak nic nie znaczący śmieć. Jednak czuję, że coś się powoli zaczyna we mnie zmieniać, że coś pęka. Zmienia się mój sposób myślenia. A może po prostu bardzo chcę żeby się zmienił, a wiem, że do niektórych rzeczy w życiu po prostu trzeba się zmusić. 

Mam wrażenie, że tak cholernie bardzo chciałam się przypodobać wszystkich wokół - rodzicom i znajomym w szczególności, że ja już zapomniałam kim jestem. Chciałabym żeby od teraz jedyną osobą, którą chcę zadowolić byłam ja sama. Mam 26 lat, ale czuję się jak dziecko, a wiecie dlaczego? Bo tak jestem traktowana, głównie myślę tutaj o matce. Nic nie mogę zrobić sama, podjąć żadnej decyzji, muszę ciągle wysłuchiwać jej rozkazów i wykonywać je bez mrugnięcia okiem. Dotąd to robiłam, a także ciągle starałam się jej zaimponować, ale wiecie co... ona jest jak taka studnia bez dnia. Cokolwiek bym nie zrobiła zawsze będzie źle, zawsze będę niewystarczająca. I wiem, że wiele z Was mi mówiło, że najlepsze co mogą zrobić w tej sytuacji to się odciąć, ale wydaje mi się, że do każdej decyzji w życiu trzeba samodzielnie dojrzeć. Dlatego chciałam Wam powiedzieć, że zaczynamy nowy etap w moim życiu, który nazywa się samodzielnością. Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby jeszcze w tym roku się od uniezależnić, zwłaszcza psychicznie. A także pokazać samej sobie, że jestem wartościową osobą. 

Wiecie, że w tym roku nie mogłam jakoś znaleźć celi i teraz już wiem dlaczego, bo moim najważniejszym celem na ten rok miało być właśnie uzdrowienie.


1. Znajduję pracę na pełen etat 

2. Robię prawo jazdy

3. Idę do psychologa 


To są plany, które chciałabym spełnić w najbliższym czasie. Jednak najważniejszy z nich to się wyprowadzić. I to nie za rok, ale mówimy o najbliższych miesiącach. Szczerze? Boję się. Czuję się jakbym robiła coś cholernie złego, ale boże wiem, że tak trzeba, bo ja nigdy nie ruszę na przód. Teraz albo nigdy!


Okej a jeśli chodzi o inne rzeczy? Jestem właśnie u Szymona, on pojechał do Decathlonu kupić sobie coś tam na wyjazd na narty, a także ma skoczyć na zakupy do Lidla. W czwartek spędziliśmy noc u mnie, było bardzo fajnie, ale oboje się nie wyspaliśmy. Dostałam od niego piękne róże! 

Dzisiaj natomiast mamy w planach kolację na mieście :) 

czwartek, 16 lutego 2023

1215-1217 || Tak to powinno wyglądać

 Czwartek, 19:18



Hejka dziewczyny! 

Tydzień szybko mi mija, próbuję się uczyć, ale serio w moim przypadku to jest bardzo ciężkie. Dzisiaj mało zrobiłam, jedynie coś tam powtórzyłam, a potem to już kompletnie nie miałam czasu. Biegał z miejsca w miejsce jak kot z pęcherzem. Totalne szaleństwo. 

Ale dlaczego do Was piszę... Byłam dzisiaj na korepetycjach u dziewczynek, których rodzice się rozwodzą. Powiem Wam, że za każdym razem gdy coś o tym słyszę, to we mnie odzywa się jakieś wewnętrzne dziecko i chce mi się ryczek. Bo ich matka cały czas z nimi jest, słucha ich, dba, sama chodzi do psychologa na terapię, chce kupić dzieciom psa żeby jak mówić "pomóc im w tym trudnym czasie". Ja w "tym trudnym czasie" byłam nie tylko bez wsparcia, ale także pod odstrzałem matki. Cała nienawiść spadała na mnie. Wiele razy słyszałam, że zostawi mnie tak samo jak ojciec, że robi łaskę, że się mną zajmuję, wielokrotnie groziła, że odda mnie do domu dziecka, albo wyrzucała z domu na klatkę. To był koszmar dziewczyny. Staram się nie wspominać mojego dzieciństwa, ale czasami to wraca do mnie samo, w przypadkowych sytuacjach. 

Ale koniec już o tym, nie chcę sobie zepsuć humoru. 

Czekam na Szymka. Przyjechał w tym tygodniu wcześniej do Krakowa i dzisiejszą noc spędzamy razem u mnie w domu. Akurat tak się udało, że moja mama jest u babci. Super. Jakoś się za nim wyjątkowo stęskniłam w tym tygodniu, może dlatego, że mam okres i jakoś jestem bardziej emocjonalna. Jutro Szymek idzie do pracy, a ja zamierzam się uczyć w tym czasie i mocno przyłożyć! 


Kończę, życzę Wam miłego wieczora :) 

poniedziałek, 13 lutego 2023

1212-1214 || Witam po weekendzie

 Poniedziałek, 13:02



Haj dziewczyny! 

Ostatni tydzień był po prostu wspaniały, serio. Znowu czułam się jak "stara" ja. Produktywna, niepoddająca się, ogarniająca wiele rzeczy w jednym czasie. To było cudowne i nawet nie wiedziałam, że tak bardzo tęskniłam za tym czasem. 

W piątek Szymon przyjechał po mnie po 20, nawet wszedł na chwilkę na górę, przywitał się z kotem i od razu pojechaliśmy do niego. Przygotowaliśmy sobie pyszną deskę, jak w każdy piątek i oglądaliśmy film. Tego dnia szybko położyliśmy się spać, bo oboje byliśmy bardzo zmęczeni po całym tygodniu. W sobotę wstaliśmy po 8, dosyć szybko się zebraliśmy i zjedliśmy śniadanie, jak zwykle była to szakszuka, która tym razem wyszła jeszcze lepiej niż normalnie. 



Po śniadaniu oboje usiedliśmy do pracy. Ja skończyłam pisać rozdział magisterki, w niemal trzy dni napisałam 20 stron. Mówiłam Wam, że bardzo mi się się podoba jak to wyszło, mojej promotorce tak samo! Dostałam wczoraj od niej maila, że jestem jedną z nielicznych osób, które tak dobrze piszą. Co więcej, odchodzi ona na urlop naukowy od następnego semestru, ale zaproponowała mi, że mogłaby nieoficjalnie mnie prowadzić. Zgodzę się! Bardzo fajnie, że dostałam doceniona przez kogoś o randze profesora :)

Co więcej? W sobotę robiliśmy też razem sushi. Wyszło obłędne! 

Czy to nie wygląda super? Zjedliśmy wszystko! 

W niedziele Szymon znowu musiał trochę pracować, ja za to odpoczywałam. Chwilę pograłam w Simsy i byłam też po ciastko i kawę. Po południu pojechaliśmy na spacer nad Wisłą, a po powrocie zrobiłam obiad. Pierś z kurczaka w sosie śmietanowo- musztardowym podana na szpinaku z ziemniaczkami i pomidorkami. Wyszła pysznie, chociaż trochę przesoliłam. 





To ciacho zjedliśmy na pół i był to sernik oreo. Bardzo fajny, ale w ogóle nie słodki. Ale to tak kompletnie. 

Wróciłam do domu dopiero 20, wykąpałam się i jeszcze oglądałam serial "You". 

Po każdym spędzonym weekendzie z Szymkiem, staram się analizować co mi się podobało, a co nie. W tym tygodniu przeżyłam pewne zdziwienie. Chyba Wam kiedyś wspominałam, że Szymon w ramach moich urodzin zaprosił mnie na krótki wyjazd, chyba wtedy myślał o Włoszech. Z racji tego, że powiedział, iż to w ramach moich urodzin, to myślałam, że za to zapłaci. Gdy w weekend znowu o tym rozmawialiśmy powiedział, że dzielimy się na pół. I nie myślcie proszę, że jestem jakaś interesowna, bo serio nie jestem, ale wychodzi na to, że na swoje urodziny dostałam od niego... NIC. Kiepsko co nie? Wiem, że krótko się znamy, ale jednak wtedy byliśmy już razem, wiec dosłownie mógł kupić cokolwiek albo zaprosić mnie na jakąś kolacje. Powiem Wam, że kiepsko się z tym faktem poczułam i nie chodzi mi o sam prezent, ale wiecie, po prostu takie zainteresowanie. Na wyjazd i tak pojedziemy, nie mam nic przeciwko żeby za siebie zapłacić, ale głupio się poczułam. Tak samo w ten weekend miała miejsce jeszcze jedna sytuacja przez, którą nawet poszłam do łazienki i się poryczałam. Nie było to nic wielkiego, ale znowu zrobiło mi się smutno. 

Przez ostatnie tygodnie była zaaferowana głównie wokół mojego związku, teraz postanowiłam przestawić zwrotnicę i na powrót bardziej skupić się na mnie. To mi teraz dobrze zrobi, muszę nabrać dystansu.