Niedziela, 22:21
Przechodzę obecnie przez porę dżdżystą, inaczej mówiąc deszczową. Ryczę po prostu.
Jest tak jak kiedyś. Potrafię jechać autobusem i się rozpłakać, kroić paprykę i się rozpłakać, oglądać coś i się rozpłakać. Nie ma to żadnego związku z hormonami, a po prostu chujowym okresem w moim życiu. Jestem już bardzo zmęczona, bardzo. Ale nie chodzi o coś takiego, że "aa zrobię sobie wolny weekend". To nie jest ten typ zmęczenia. To typ zmęczenia permanentnego, przygniatającego i zżerającego mnie od środka każdego dnia. Ale... ten wyjazd jest moim światełkiem w tunelu. Gdybym nie miała nadziei na lepsze jutro, to myślę, że powtórzyłby się mój najgorszy epizod depresyjny, przez który przechodziłam dokładnie rok temu.
Nadal ćwiczę. Dzisiaj minęło 21 dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz