wtorek, 15 kwietnia 2014

 


Dzisiejszy powrót do domu to jakaś katastrofa. Czy tylko ja mam takiego pecha do komunikacji miejskiej? Zawsze jakiś tramwaj/autobus ucieknie mi z przed nosa, dziś nawet kilka. Wracając natknęłam się także na K., która stała na przystanku z koleżankami, pech chciał, że ja akurat też miałam zamiar iść na ten przystanek, bo właśnie jechał mój tramwaj, ale zrezygnowałam. Było mi tak strasznie wstyd. One wszystkie są takie ładne i chude. Czuję się fatalnie w swoim ciele, znów mam wrażenie, że przytyłam, ale boje się wejść na wagę. Dajcie mi tylko trochę odetchnąć od szkoły, a obiecuję, że się poprawię. Muszę tylko trochę odpocząć.

 

Dziękuję wszystkim, którzy trzymali kciuki na kartkówce i sprawdzianie. Wos poszedł tak sobie, koleżanka siedząca przede mną stale ode mnie spisywała, a że nie mogła się odczytać to musiałam jej wszystko dyktować. Trochę się przez to rozproszyłam. Co do angielskiego nawet nie umiem powiedzieć jak mi poszło, jedno zadanie było prze*jebane. Przepraszam, ale inaczej nazwać tego nie mogę. 

 

Jutro cztery lekcje, a potem wyjście do muzeum. Oby przeżyć..

 

Miłego wieczoru Motylki ;* 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz