wtorek, 10 października 2023

dzień za dniem

 Wtorek, 20:48



Byłam wczoraj na korepetycjach i powiem Wam, że to był strzał w dziesiątkę. Potrzebowałam się zająć czymś produktywnym poza domem. Jakoś po nich odżyłam, poza tym bardzo lubię tę dziewczynkę. Jak wracałam do domu, to pod samym blokiem spotkałam mojego brata. Ja i mama wnosiłyśmy jego rzeczy, a on siedział w samochodzie, uroczo co nie? Na dodatek mama chce mu kupić prezent za studia i obronę licencjatu. Zajebiście, że on dostanie prezent za moją ciężką pracę. To ja robiłam za niego każdą rzecz. Gdy tylko próbuje się na ten temat odezwać, to w domu od razu wybucha awantura i ja nie żartuję. Znowu słyszę od matki, że jestem egoistką, że nic mi nie można powiedzieć, że wiecznie uważam się za poszkodowaną. Ale do tego tematu jeszcze dzisiaj wrócimy. Wieczorem dokończyłam jeszcze swój kurs excela i poszłam spać.

Dzisiaj wstałam koło 8. Zjadłam śniadanie, zrobiłam sobie manicure i pojechałam na rozmowę w sprawie pracy. Czuję, że średnio mi poszło, miałam wrażenie, że babeczka chce jak najszybciej skończyć spotkanie. Sama praca mi się natomiast podoba i bardzo dobrze płacą. Mają się odezwać do końca tygodnia. W drodze powrotnej wstąpiłam jeszcze do galerii. Kupiłam sobie moją ulubioną zupkę chińską i w good loodzie odebrałam darmowy słoiczek masła orzechowego, akurat przyda mi się do owsianki. Nie jadłam jej od lat i coś mnie naszło. Później pojechałam do urzędu odebrać zaświadczenie o prawie do głosowania w dowolnym  lokalu. Miałam takie samo załatwić dla mamy i brata, ale się nie dało bez ich podpisu. Jak zadzwoniłam potem do mamy jej to powiedzieć, no to kolejna afera. Tym razem o to, że miałam radosny głos i cieszyłam się, że się nie udało... No zabijcie mnie. W drodze powrotnej do domu poszłam do mojej siłowni załatwić jedną rzecz i już prosto do domu. Koło 17 usiadłam do magisterki na jakieś dwie godzinki i tak minął mi dzień. Teraz jestem już wykąpana, pojedzona i siedzę w łóżku z herbatką. Za chwilę puszczam serial pt. "Ogrodnicy". 

Jestem zadowolona z dzisiejszego dnia pomimo tego, że matka mocno mi nerwów napsuła. Jeśli zastanawiacie się natomiast dlaczego ja jej ulegam w pewnych kwestiach, to uwierzcie mi, że czasami tak jest łatwiej. Łatwiej jest już coś zrobić niż potem przez kilka dni znosić albo krzyki albo obrazę majestatu. Myślę, że wiele osób, które miały kiedyś kontakt z narcyzem mnie zrozumieją. 

Szymek pojechał dzisiaj do swoich rodziców, ma wrócić w czwartek. W ogóle mam do Was pytanie! O ile ktoś jeszcze czyta tego bloga. Najpierw opiszę sytuację, a później zadam owe pytanie. Szymek ma szwagierkę, która często kupuje mu różne rzeczy. Pal licho, że to jest coś do domu, ale często kupuje mu np. perfumy, kosmetyki, ubrania itd. I nawet nie umiem powiedzieć jak bardzo mnie to denerwuje. To jest mój chłopak i jednak chciałabym żeby wyglądał/nosił/pachniał tak jak mi się podoba (albo jemu oczywiście), a nie żeby wybierała mu to obca (dla mnie) babka. Tutaj dodam, że wie, że Szymon ma dziewczynę. No i pytanie jest takie, czy moja irytacja na tę sytuację jest nienormalna? Bo kurde trochę uważam, że tak, ale z drugiej strony czy nie uważacie, iż jest to trochę zasadne? 

Jutro z rana napiszę post z podsumowaniem ostatniego weekendu, bo był naprawdę świetny :) Tymczasem żegnam się z Wami. 

4 komentarze:

  1. hej, odniosę się na razie tylko do sytuacji ze szwagierką. Moim zdaniem tutaj twoja irytacja jednak nie jest zasadna. Żeby to była jakaś koleżanka Szymona, to jasne, mogłabyś być zazdrosna, bo co to za obdarowywanie zajętych chłopaków. Ale szwagierka? Dla ciebie to może obca babka, ale dla Szymona to rodzina. Nie zawłaszczaj Szymona tylko dla siebie, musisz się nim dzielić ;) On też na pewno się przyczynił do tego, izolując cię od swojej rodziny. Ale z czasem w końcu będzie musiał połączyć te światy i myślę, że wtedy nie będziesz czuła się taka zagrożona i nie będziesz rywalizowała z jego rodziną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odpowiedź :)
      Muszę jednak zaznaczyć, że ja naprawdę nie jestem zazdrosną o tę sytuację. Irytuje mnie, owszem, ale nie jest to ani zazdrość, ani chęć rywalizacji.
      Starałam się to odnieść na inną płaszczyznę i szczerze nie wyobrażam sobie żebym miała np. bratu Szymka kupować całą garderobę. Mówimy tutaj dosłownie o wszystkim czyli kurtki, koszulki, majtki, skarpetki (bo to są rzeczy, które S. dostaje od szwagierki). Zwyczajnie czułabym się głupio, bo uważam, że to nie moja rola.
      I nie można tego mylić z prezentami, które daje się komuś od czasu do czasu.

      Usuń
    2. eee, no dobra, to jest dziwne. Szwagierka zachowuje się trochę jak nadopiekuńcza matka, która nie umie odciąć pępowiny. Może gdyby Szymon był młodym, biednym studentem, to bardziej bym zrozumiała takie wsparcie, ale dorosłem, pracującemu facetowi majtki i kurtki kupować, to już jednak wykracza poza normę. A Szymon nie czuje się z tym dziwnie? I czy w ogóle używa tych rzeczy, które dostaje?

      Usuń
    3. Myślę, że Szymek nie czuje się z tym dziwnie, bo już się do tego przyzwyczaił, chyba ta sytuacja trwa od lat. Ostatnio się jedynie zirytował, bo szwagierka wysłała mu zdjęcie konsoli (mebla) i napisała "kupiłam Ci do przedpokoju". Wiecie... żadnego czy chcesz? czy Ci się podoba? Tylko oczekuje, że jak kupiła no to ma być. Do tego momentu było mi całkowicie obojętne, to że kupuje mu coś do mieszkania, ale ta sytuacja sprawiła, że szwagierka (notabene też ma na imię Agnieszka) dała mi taki nieznośny vibe mojej matki. Wtedy jedynie S. powiedział, że denerwuje go jak się tak wtrąca, zwłaszcza że w tym miejscu ma być półka na buty, która zwyczajnie jest tam potrzebna, bo wszystkie leżą na ziemi.
      Jeśli chodzi o to czy używa tych rzeczy, to tak naprawdę zależy o czym mówimy. Jeśli chodzi o sprzęty do domu, to tak. Kupiła mu odkurzacz, suszarkę, mopa, czajnik i zapewne wiele innych rzeczy, o których nie wiem. Natomiast z ubraniami jest już różnie. Bardzo często gdy robimy jakieś porządki w szafie pytam się go dlaczego w tym nie chodzi i wtedy często słyszę "szwagierka mi kupiła i średnio mi się podoba". Natomiast równie wiele jest takich rzeczy, które zakłada, zwłaszcza koszule. Powiedziałabym, że jakieś 80% jego garderoby stanowią rzeczy kupione przez szwagierkę. I piszę 80% tylko dlatego, że od kiedy jesteśmy razem, to wspólnie kupiliśmy trochę ubrań. Tak samo używa kosmetyków, które od niej dostaje. Zazwyczaj żele pod prysznic, albo ostatnio dostał trzy opakowania perfum.
      Tak jak napisałam w poście - nie przeszkadza mi to, że kupuje mu rzeczy do mieszkania, bo to zwyczajnie nie jest moje miejsce. Natomiast kupowanie dosłownie całej garderoby jest już inną kwestią i czuję się z tym dziwnie.

      Usuń