środa, 11 października 2023

miniony długi weekend

 Środa, 09:46



Hej!

Właśnie przyszłam sobie do kawiarni żeby trochę popracować nad pracą magisterską. Postanowiłam, że będę romantyzować sobie życie w ten sposób, dla mnie to bardzo ważne, zwłaszcza w chwilach kiedy nie mam dobrego samopoczucia. Taki rodzaj self-care. 

Zanim jednak siądę do pracy, postanowiłam, że napiszę o tym jak mi minął weekend. Jednym słowem było: wspaniale. Szymon przyjechał po mnie w środę koło 17 i najpierw pojechaliśmy na zakupy do Action. Kupiłam kilka rzeczy do kalendarza adwentowego dla przyjaciółek, a także trochę słodyczy. Od razu pojechaliśmy na zakupy spożywcze, a potem do domu. Dałam Szymkowi prezent urodzinowy i oczywiście bardzo mu się spodobał, jedynie buty okazały się niewygodne, więc wymienimy na inne.

W czwartek z samego rana pojechaliśmy na termy. Pierwszy raz byłam na termach w tygodniu roboczym i było zajebiście. Niemal w ogóle nie było ludzi, wszystkie zjeżdżalnie nasze! Później wróciliśmy do domu, wzięliśmy prysznic i pojechaliśmy na sushi. Tam na S. czekała niespodzianka w postaci torciku urodzinowego. Był miło zaskoczony.



W piątek pojechaliśmy w góry. Na jelenią skałę, droga w jedną stronę to jakieś 1,5h, więc nie tak źle. Chociaż my nieźle się umęczyliśmy. Spaliłam niemal 1000 kcal. Super! Wróciliśmy do domu koło 16, chwilę odpoczęliśmy i ja poszłam pod prysznic, a Szymek pojechał kupić coś do jedzenia. 



W sobotę zrobiliśmy sobie tzw. reset day. Czyli posprzątaliśmy mieszkanie, zrobiliśmy pranie, pojechaliśmy na zakupy spożywcze, a wieczorkiem zrobiliśmy pizze. Był to bardzo miły dzień.

W niedzielę dopadł mnie dołek emocjonalny i na nic nie miałam siły ani ochoty. Spędziliśmy ten dzień pod kocem, oglądając filmy i seriale. Nie przepadam do końca za takimi dniami. Wieczorem wróciłam do domu i obiecałam sobie, że będę miła dla matki. Ona to chyba czując nosem wykorzystała i zrobiła mi takie prześwietlenie, że ja pierdolę. Co robiliśmy, co jedliśmy, co ugotowałam, a dlaczego nie ugotowałam czegoś innego, a dlaczego rosołu nie było itd. Potem pokazałam jej zdjęcia z gór, no to tym razem się nasłuchałam, że Szymek jest gruby, a ja z kolei chuda, ale w rzeczywistości tak szczupło nie wyglądam. Super. 

Tak minął mój weekend. Ja i tak uważam, że był zajebisty! 

Odezwę się tutaj jeszcze wieczorem, a tymczasem wracam do pracy nad magisterką. Szczerze mówiąc to mam nadzieję, że się szybko z tym uporam, bo w tej kawiarni jest niesamowicie gorąco! 


6 komentarzy:

  1. Zaplanowałaś mu urodziny, wydałaś na to masę kasy, a on na Twoje urodziny nie zrobił nic, nie kupił nawet małego prezentu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, to znaczy dostałam wtedy kwiaty albo jakąś róże. Rozmawiałam z nim o tym kilka miesięcy później i mi powiedział, że u nich w rodzinie i wśród przyjaciół nie ma tradycji dawania prezentów. Okazało się, że to prawda i teraz jak Szymek miał urodziny to nic od nikogo nie dostał, tylko życzenia.
      Powiedzmy, że jestem w stanie zrozumieć tę sytuację, bo wtedy byliśmy parą jakieś 2 tygodnie. Teraz wie już, że ja świętuj wszystko, nawet dzień dziecka.

      Usuń
    2. ee no tu trochę anonimie pojechałeś ;) to już każdego indywidualna decyzja co i ile kupi komuś na urodziny czy inną okazję. Widzę, że masz mocno Sheldonowskie podejście do dawania prezentów ;) Dla mnie osobiście to też za drogi prezent i ja bym tyle nie wydała, ale to naprawdę niczyja sprawa. Już nie wspominając, że prezent po 2 tygodniach związku vs. po kilku miesiącach to już zupełnie inny poziom.

      Usuń
  2. Miło z Twojej strony, że się tak postarałaś. I z każdej kategorii coś, tu wypad, tu buty, tu wyjście do restauracji, bardzo fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chyba nie umiałabym pisać mgr w kawiarni... wszystko by mnie rozpraszało ;)
    Cieszę się, że weekend się Wam udał! Pięknie razem wyglądacie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już właściwie robiłam ostatnie poprawki, przypisy itd. także to mi w ogóle nie przeszkadzało. I bardzo dziękuję za miłe słowa :)

      Usuń