niedziela, 30 czerwca 2019

 Niedziela, 10:26

 

 

Piątek i sobota były dosyć kiepskie, nie potrafię się ogarnąć.. Rany, ja ciągle tylko narzekam i narzekam, aż sama siebie mam dosyć. Jestem słaba.

Dzisiaj urodziny Kingi, składałam jej życzenia, gadałam zaledwie kilka minut, a to spierdoliło mi humor na resztę dnia..

 

piątek, 28 czerwca 2019

 Piątek, 00:17

 

Hejka :) Wróciłam jakąś godzinkę temu, ale dopiero teraz się odzywam, wypiłam na noc trzy drinki z energetykiem, więc czuję, że prędko nie zasnę. Generalnie dzień miałam średni, nie mogłam się do niczego zmotywować, złapałam doła.. czasami tak bywa. Na 19 umówiłam się z Kingą i Kamilą, z okazji urodzin Kingi, które ma w niedzielę. Miała być większa imprezka, ale oczywiście okazało się, że nikt nie może, albo nie chce i jak zwykle zostałyśmy w trójkę. Tak poza tym, to w lokalu, do którego poszłyśmy spotkałyśmy koleżankę, która powiedziała, że nie może się spotkać, bo pracuje. W ogóle bez pytań... zachowała się jak ostatnia idiotka. Posiedziałyśmy kilka godzin, wypiłyśmy pyszne drinki i zebrałyśmy się do domu. Było spoko, ale solenizatka stale siedziała na telefonie, mhm.. nie przepadam jak ktoś mnie olewa w ten sposób :( 

 

BILANS: 

ŚNIADANIE: 3x wasa, president, pomidor i ogórek (175 kcal)

OBIAD: barszcz czerwony w kubku, warzywa na patelnię, 3 mini falafle w sosie pomidorowym ( 320 kcal)

+ 3 drinki z martini i red bullem ok. 575 kcal

SUMA: 1070 kcal

 

Teraz idę się kąpać, a potem pewnie obejrzę ostatni odcinek "Czarnobyla". Po tych red bulach to ja chyba dzisiaj serio nie zasnę. 

 

środa, 26 czerwca 2019

  

 

Spało mi się dzisiaj fenomelnie, więc podniosłam się z łóżka dopiero po 9. Zjadłam śniadanie i pojechałam do centrum, aby odebrać prezent dla Kamili i Kasi. Potem wróciłam do domu na obiadek i razem z mama pojechałyśmy do galerii, w drodzę powrotnej zahaczyłyśmy jeszcze o jeden sklep. Potem znowu do domu i do kolejnego sklepu. A już na 18 umówiłam się z Kasią, dałam jej bransoltekę lilou z koniczynką i bardzo jej się spodobała, więc się cieszę.  Szczęście jej się przyda, bo już w poniedziałek ma obronę, a z nauką jest w lesie. Posiedziałyśmy jakieś dwie godzinki i wróciłam do domu. Teraz siedzę z maseczką na twarzy i włosach, nie mam zamiaru już nigdzie wychodzić, więc wieczór spędze nadrabiając wasze wpisy :)

 

BILANS:

ŚNIADANIE: 3x wasa z pasztetem sojowym, pomidor i kiełki; czereśnie (220 kcal)

OBIAD: zupa ogórkowa; warzywa na patelnię z tofu, tzatziki (397 kcal)

PODWIECZOREK: dwie porcje sorbetu z  banana i czarnej porzeczki, melona i mięty (ok. 140 kcal)

SUMA: 757 kcal 

 

Teraz idę zrobić sobie jeszcze kolację, bo kalorii wyszło malutko, na dodatek cały dzień chodziłam, więc dużo spaliłam :)

Miłego wieczorku! 

 Wtorek, 23:56

 

Dodaje szybciutko wpis i uciekam spać, bo jutro czeka mnie kolejny długi dzień. Wstałam dzisiaj jakoś po 8, trochę pokręciłam się po domu, obejrzałam odcinek Czarnobyla (świeeetny), a koło 12 poszłam do babci, jak w każdy wtorek. Tak jak myślałam, najadłam się jej obiadem za wszystkie czasy. Na dodatek moja babcia jest taka, że jak nie wezmę dokładki, to myśli, że mi nie smakowało xd Zrobiłam jej zakupy, pranie i takie tam, a koło 16 zebrałam się już do domu. Potem spotkałam się z Kamilą, kupiłyśmy prezent dla naszej koleżanki, która urządza umprezę urodzinową w piątek, a potem poszłyśmy do Forum na piwko. Było na prawdę genialnie. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłyśmy tylko we dwie na jakimś wyjściu, świetnie nam się gadało . Czas zleciał nam tak szybko, że w domu byłam dopiero po 23, ale tak jak mówię, atmosfera była genialna :) 

 

BILANS: 

ŚNIADANIE: 3x wasa z pasztetem sojowym, pomidorem, kiełkami (132 kcal)

II ŚNIADANIE: nektarynka (30 kcal)

OBIAD: zupa ogórkowa; 2 ziemniaki, łosoś na parze, mizeria (około 579 kcal)

PODWIECZOREK: garść czereśni (50 kcal)

+ dwa piwa Fortuna (około 490 kcal)

SUMA: około 1281 kcal

 

Kolejny bilans z serii "około", ale nie miałam możliwości wszystkiego zważyć. Radzę sobie jak umiem :) Teraz lecę spać! 

wtorek, 25 czerwca 2019

 Sobota, 11:06

 

Cześć! 

Jestem dzisiaj w znacznie lepszym nastroju niż ostatnio, powoli przyzwyczajam się do włosów, ale i tak planuję w najbliższym czasie wizytę u fryzjera. Co tam u mnie? W poniedziałek z tego co pamiętam nic się nie działo, we wtorek spotkałam się z K. na plotkach. Ta, jak zwykle ma bujne życie miłosne, więc przynajmniej miałam o czym posłuchać.  K. stale namawia mnie na założenie Tindera, czy Badoo, ale jakoś nie jestem do tego pomysłu przekonana. Może kiedyś się przekonam. Tego samego dnia pojechałam jeszcze do babci na obiad, standardowo zrobiłam jej zakupy i trochę ogarnęłam mieszkanie. W środę wybrałam się z G. do Rossmanna na promocję, całe zakupy zajęły mi jakieś pięć, bo dokładnie wiedziałam co chce kupić. Mam teraz na prawdę duże zapasy jeżeli chodzi o kosmetyki do pielegnacji, pozwalam sobie jednak na ich kupowanie, bo wiem, że i tak wszystko zużyję. A lepiej kupić teraz na promocji, niż potem wydać więcej kasy. W czartek byłam z K. w kinie na "Niedobranych", i tak jak nie przepadam za komediami, tak taa, bardzo mi się podobała. Dawno się tak nie uśmiałam, a Charlize Theron to jedna z moich ulubionych aktorek. W szczególności podobała mi się jej rola jako Cesarzowa Furiosa w Mad Maxie, grała wtedy u boku Toma Hardy'iego, więc duet, moim zdaniem, idealny. Przed kinem poszłyśmy jeszcze do KFC, bo obie chciałyśmi spróbować nowej opcji wegetariańskiej, czyli burgera z serem halumi. No mogę Wam polecić, po prostu poezja, szkoda tylko, że ma milion kalorii, na szczęście w fast-foodach jadam baaardzo rzadko. Teraz po prostu chciałam spróbować konkretnej rzeczy. Wczoraj z kolei w końcu kupiłam nowe łóżko do pokoju! Oh, zeszło mi z tym tylko rok! Ale udało się, w dodatku załapałam się na promocję i oszczędziłam niemal 300 zł, więc super. Potem poszłyśmy jeszcze z mamą do Rossmanna, bo teraz ona chciała sobie kupić kosmetyki, a na koniec zrobiłyśmy jeszcze zakupy spożywcze. Mam teraz w domu pełno świeżych owoców. Truskawki, brzoskwinie, melon, banany itd. Dzisiaj dokupię jeszcze arbuza i na kolację zrobię z niego pyszną sałatkę :) 

Oj trochę się rozpisałam, ale jak się piszę raz na jakiś czas to właśnie tak jest. Plan na dzisiaj jest następujący. Zaraz idę zrobić makijaż, a potem biorę się za sprzatanie. Co prawda, w tym tygodniu wypada kolej mojej mamy, ale cos jej tam pomogę, to będzie szybciej. Potem idę kupić mamie prezent z okacji Dnia Matki i jej urodzin (wypadają tego samego dnia), skoczę do Biedronki, a jak wrócę do domu to rozsiadam się przed Netflixem, albo książką. Ostatnio zrobiłam sobie listę 100 książek, które warto przeczytać, sama klasyka, więc może skusze się dzisiaj na Mistrza i Małgorzatę :) 

Miłego weekendu 

poniedziałek, 24 czerwca 2019

 Poniedziałek, 22:27

 

 

Właśnie siedzę z maseczką na twarzy, zaraz lecę zmyć, zrobić sobie herbatkę i rozsiadam się na kanapie hahha :) Mam zamiar zacząć oglądać dzisiaj serial "Czarnobyl", tyle o nim słyszałam, że nie mogę przejść obojetnie obok tego tytułu. 

Dzień miałam mieć leniwy, ale napisała K. i pojechałyśmy nad Wisłę. Świetnie nam się gadało i na jutro także jesteśmy umówione. Wydaje mi się, że jeszcze trochę i będę mogła nazwać ją moją przyjaciółką. To takie dziwne, nigdy żadnej nie miałam, za to zawsze byłam otoczona wianuszkiem znajomych. Mniejsza z tym. Potem na chwilkę wróciłam do domu i zaraz ponownie uciekłam po moje gry na xbox, niestety już sklepy były pozamykane, więc nici z grania. Zrobiłam za to zakupy w Rossmannie, eh.. mam słabość do tego sklepu :) 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: 5x wasa z pasztetem sojowym, presidenetm, pomidorem i kiełkami (194 kcal)

II ŚNIADANIE: energetyk mojito (105 kcal)

OBIAD: nic

PODWIECZOREK: melon (57 kcal)

KOLACJA: 3x crunchella, president, 2 jajka, pomidor, kiełki (409 kcal)

SUMA: 764 kcal

 

Znowu za mało zjadłam, wiem. Ale jutro idę do babci na obiad, więc wszystko nadrobię. 

 

Lecę! Miłej nocki!

niedziela, 23 czerwca 2019

 Niedziela, 23:26

 

Niedziela dzień lenia.. u mnie dzisiaj powiało nudą. Przeglądałam photobloga, oglądałam youtube i Dark. Aż żałuje, że ten dzień się juz kończy, fajnie było tak nic nie robić. 

 

BILANS: 

ŚNIADANIE: 3x crunchella, president, pasztet sojowy, pomidor, kiełki (218)

II ŚNIADANIE: bób (106 kcal)

OBIAD: miseczka zalewajki, 3 mini falafele, 2 ziemniaki, sałtka (sałata+ogórek+jogurt naturalny) (??? kcal)

PODWIECZOREK: nektarynka (32 kcal), kawałek ciasta (? kcal)

KOLACJA: sałatka (sałata, tofu, papryka zielona, kukurydza, pomidor, ogórek) (283 kcal) 

 

SUMA: OKOŁO 1375 KCAL

 

Jadłam dzisiaj obiad razem z mamą i babcią, więc nie miałam możliwości dokładnego policzenia kalorii. Wszystko liczyłam "na oko", wyszło mi, że obiad może mieć około 436 kcal, a jeżeli chodzi o kawałek ciasta to na pewno nie więcej niż 300. Wydaje mi się nawet, że mniej, ale lepiej założyć więcej niż potem dziwić się, że nie ma efektów odchudzania, prawda? W każdym razie, zmieściłam się w bilansie, więc jestem zadowolona. Niestety ćwiczeń brak... ;/

Chciałam dzisiaj pograć sobie na xbox mojego brata, niestety gry ma fatalne (czytaj: sama fifa), więc jutro pójdę do sklepu coś sobie kupić. Myślałam o jakimś quizie edukacyjnym albo grze przygodowej lub simsach! 

 

Na zdjęciu oczywiście Maffin <3

sobota, 22 czerwca 2019

 Sobota, 21:34

 

Zdjęcie z dzisiaj. Zdecydowałam, że będę tutaj dodawać jak najwięcej zdjęć, które sama zrobiłam, tak na pamiątkę. Mam nadzieję, że tutaj nie zginął :) Aktualnie czytam "Listę Lucyfera", niezbyt mi się podoba, ale jestem dopiero na 60 stronie, więc myślę, że wszystko się jeszcze rozkręci, bo kryminały uwielbiam. 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: 3x wasa z pastą sojową i pomidorem (124 kcal)

II ŚNIADANIE: czereśnie (135 kcal)

OBIAD: warzywa na patelnię z tofu i tzatziki (346 kcal)

PODWIECZOREK: czereśnie, nektarynka, arbuz (278 kcal)

KOLACJA: 5x wasa z pasztetem sojowym pieczarkowym, pomidorem i kiełkami rzodkiewki (227 kcal)

SUMA: 1110 kcal

 

AKTYWNOŚĆ:

10 minutowy trening brzucha

 

Wiem, że aktywność marna, ale od czegoś trzeba zacząć, prawda? To tylko 10 minut, a brzuch dosłownie mi płonął. Tak poza tym to chciałam dzisiaj obejrzeć Galę Fame MMA, ale w sumie interesowała mnie tylko jedna walka, więc szkoda pieniędzy. Obejrzę za to "Millenium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet", bo to jeden z moich ulubionych filmów. Obejrzę, o ile nie zasnę wcześniej :) 

Ostatnio przeglądałam moją listę osób, które obserwuje. Tak mi jest przykro, że odeszło stąd tak wiele wspaniałych osób, tęsknie, za niektórymi nawet bardzo tęsknie. Zastanawiam się jak teraz wygląda wasze życie, mam nadzieję, że jesteście szczęśliwe <3

 Sobota, 13:43

 

 

Zastanawiam się, czy nie pojechać do Torunia na wystawę Mariny Abramovic. Bardzo podoba mi się jej sztuka, ale taki wyjazd oczywiście wiąże się z wydatkami, co prawda niedużymi, ale jednak. Muszę to jeszcze przemyśleć, bądź co bądź odkładam na wakacje życia w Emiratach Arabskich. Mam już wypisane wszystkie atrakcje, które chce zobaczyć, najbardziej cieszę się na safari!  :)  Oby tylko wypaliło! 

Dzisiaj wstałam po 8, szybko się zebrałam i pojechałyśmy z mamą na zakupy spożywcze. Tak jak myślałam, kupiłam masę dietetycznych rzeczy i nie tylko. Przede wszystkim była jakaś promka na wegańskie mięso, nie jest zdrowe, ale mimo to postanowiłam kupić. W końcu takich rzeczy nie jada się codziennie. Potem zahaczyłyśmy jeszcze o targ, gdzie kupiłam mase owoców, a na koniec pojechałyśmy do babci. Czy wspominałam już, że cieszę się, że ostatnio tak często ją odwiedzam? Jestem u niej w każdy wtorek na obiadku i dodatkowo w jakiś inny dzień. Robię zakupy, ogarniam mieszkanie, w sumie nic takiego, ale wiem, że taka pomoc jest jej potrzebna.

Jakie plany na resztę dnia? 

Planowałam iść na rower, ale pogoda jest mocno w kratkę, więc pewnie poćwiczę coś w domu. Planuje przygotować sobie playliste z różnymi zestawami, jakoś zraziłam się do Chodakowskiej ;/ Aa i oczywiście będę oglądać Dark, bo wczoraj zobaczyłam może jakieś 10 minut i poszłam spać. Teraz natomiast zmykam ugotować obiadek :) 

 Piątek, 23:52

"Głupstwo całe życie, którego początku nie pamiętamy, a końca nie znamy. "

 

Jakąś godzinkę temu wróciłam z teatru. Było GENIALNIE. Byłam na dosyć oryginalnej interpretacji "Lalki", ale niesamowicie mi się podobało. Aktorzy, światło, muzyka, same ohi i ahi :) Cała sztuka trwała niemal cztery godziny, więc uważam, że sporo, ale nawet przez chwilę się nie nudziłam. Poza tym teatr Słowackiego jest piękny. Wzięłam ze sobą broszurę i jestem pewna, że za jakiś czas znowu się tam wybiorę. W końcu na sztukę nigdy nie można żałować pieniędzy. 

W dordzę powrotnej spotkałam bardzo fajnego faceta, uroczy był. Potrzebował pomocy w zamówieniu taksówki, bo był obcokrajowcem, dokładnie z Estonii. Nawet zapytał się, czy nie jest Kandayjką, bo jestem tak miła. Zrobiło mi się jakoś tak ciepło na sercu. 

 

BILANS: 

ŚNIADANIE: 

3x wasa z pastą warzywną, ogórkiem, brzoskwinia i arbuz

OBIAD: warzywa na patelnię z tofu wędzonym

 

SUMA: 412 kcal

 

Zjadłam dzisiaj baardzo malutko, odzwyczaiłam się od takich bilansów, ale to wszystko przez to, że nie miałam czasu jeść. Byłam dzisiaj dość zajęta, teraz jestem głodna jak wilk, ale mamy już niemal północ, więc sobie odpuszczę. Generalnie ustaliłam sobie limit od 1200 do 1500 kcal. 

Jestem już bardzo zmęczona, ale puszczę sobie jeden odcinek Dark, bo wiem, że dzisiaj wyszedł.  Potem uciekam do spania, bo rano jedziemy z mamą na zakupy spożywcze, kupie sobie masę dietetycznych rzeczy! 

 

 

piątek, 21 czerwca 2019

 Piątek, 13:28

 

Cześć! Jak na złość właśnie zaczęła się burza i ma tak lać do samego wieczora. Piszę jak na złość, bo dzisiaj na 18 idę do teatru, pewnie dojadę zmoknięta jak kura, ale trudno, to nie popsuje mi przyjemności z obejrzenia spektaklu. Mimo że jestem z Krakowa to pierwszy raz będę w teatrze Słowackiego i to na jakim przedstawieniu! Wybieram się na "Lalkę", a to jedna z moich ulubionych lektur szkolnych. Nie mogę się doczekać. Miałam pewien problem z tym w co się ubrać, bo nie mam zbytnio ubrań na taką okazję, ale w końcu wybrałam zwykłą, czarną sukienkę z odsłoniętymi ramionami. 

Na zdjęciu moje dzisiejsze śniadanie, postanowiłam przez jakiś czas liczyć kalorie, aby zobaczyć ile tak na prawdę jem. To, co widzicie wyżej, czyli 3x wasa z pastą warzywna, ogrókiem, arbuz i brzoskiwnia ma w sumie 207 kalorii, więc jak dla mnie spoko. Poza tym, cały dzień jestem aktywna i nie daje się magicznej sile przyciągania nowego łóżka. Z rana byłam już w Kauflandzie, aby kupić jedną rzecz mojej babci, potem na chwilkę do domu i znowy wybyłam do Pepco. Teraz biorę się za sprzątanie domu, mam na to tylko 1,5h, więc muszę się pośpieszyć, a potem szykuję się do wyjścia :) 

Tak na koniec dodam, że to już 500 wpis, te okrągłe liczby zawsze są dla mnie bardzo sentymentalne. Jestem na tym blogu już niemal osiem lat, a czuję, że to dopiero początek :) 

Uciekam do sprzątania! 


czwartek, 20 czerwca 2019

 Czwartek, 12:24

 

Napisałam wczoraj bardzo długi wpis, gdzie żaliłam się na wszystko i wszystkich. Przemyślałam to i postanowiłam go raczej nie dodawać. Z jedenej strony nie chciałabym, aby był to jeden z tych dołujących blogów, a z drugiej przecież ma dotyczyć mojego życia, które obecnie całkiem fajne nie jest. No cóż, najwyżej napiszę go jeszcze raz, tylko w nieco inny sposób. Mamy już 12, a ja nadal siędzę w łóżku. Mam jednak dobre usprawiedliwienie dla tego, siedzę w NOWYM łóżku. W końcu! Przywieźli mi je już we wtorek, ale dopiero wczoraj udało się je złożyć i dzisiaj pierwszy raz na nim spałam. Jest idealne, bardzo wygodne i duże. Może nawet wstawię jakieś zdjęcie, jakby nie było to zwlekałam z jego zakupem ponad rok, więc teraz bardzo się cieszę. Jak tylko skończę pisać wpić zamierzam się ubrać, wymalować i lecę do babci na obiad. Jak przyjdę pewnie obejrzę odcinek serialu i poczytam. 

Aaa.. wczoraj pierwszy raz ćwiczyłam z Chodakowską (tylko 20 minut!), a dzisiaj mam zakwasy jak cholera...

sobota, 15 czerwca 2019

 Sobota, 22:48

 

Hejka :) 

Oj to był SZALONY DZIEŃ, serio. Wstałam koło 8, ogarnęłam się i pomogłam mamie z zakupami. Potem było mniej przyjemnie, bo pokłóciłyśmy się za wszystkie czasy. Nie mam pięciu lat żeby się do niej nie odzywać, ale najchętniej słowa bym z nią nie zamieniła. A o co poszło? Oczywiście o mojego brata, który w czasie pobytu w domu przyniósł do mieszkania rower i nie odniósł go z powrotem do garażu. Matka zamiast kazać mu to zrobić powiedziała o tym mnie. No sory, ale jestem dziewczyną i nie zamierzam taszczyć tam tego roweru, zwłaszcza, że nie jest mój i nie ja go przyniosłam, nawet nigdy z niego nie korzystałam. Potem to już poszło z górki, darła i się i darła, a ja o dziwo też powiedziałam jej co myślę o takim zachowaniu (i jej i brata), uważam, że dobrze zrobiłam. Nie żałuję. Potej ogromnej dramie posprzątałm całe mieszanie, a to nie lada wyczyn w taki upał, lało się ze mnie jak choelra. Następnie szybka kąpiel i na chwilę usiadłam przed netflixa żeby odpocząć. O 17 umówiłam się z K, wcześniej jeszcze byłam w aptece, aby odebrać leki dla Babci. Byłyśmy w McDonald (nic nie jadłam i jestem z siebie dumna), a potem poszłyśmy do Tui, aby wypytać o wakacje. Jestem pozytywnie zaskoczona, ceny nie są aż takie wysokie jak myślałam. Z oszczędności, które mam za stypendium naukowe spokojnie jestem w stanie sobie na nie pozwolić. Zaraz będę przeglądac także inne oferty i myślę, że tak do dwóch tygodniu się zdecydujemy i zrobimy rezerwacje. W Dubaju chce zobaczyć tyle rzeczy, że aż głowa mała, muszę zrobić listę żeby móc tam w pełni wykorzystać każdą chwilę. Cieszę się jak dziecko. Potem poszłyśmy z K. nad Wisłę na piwko, oczywiście policja nas złapała, ale uszło bez mandatu. Panowie byli baaardzo mili i baaardzo przystoni, serioooo. W galerii też miałyśmy szczęście, zaczęłam gadać do K. o Big Brotherze, usłyszał to jakiś gość, więc w trójkę sobie trochę pogadaliśmy o tym programie i o innych. Także był bardzo miły, uwielbiam takich poztywnych ludzi i miałam dzisiaj do nich dużo szczęscia, tak samo pan w biurze podróży, który gdy słyszał nasze wywoty to śmiał się pod nosem. Po historii znad Wisły pojechałyśmy do K. i byłam u niej jakaś godzinke. Miałyśmy problem z kupieniem biletu mpk i śmiałyśmy się, że jak wcześniej udało nam się nie dostać biletu to żebyśmy czasem nie dostały teraz i zgadnijcie co? Kinga właśnie do mnie napisała, że jak jechała na randkę dostała mandat hahah No nie mogę. Taki to miałam szalony dzień, ale bardzo pozytywny i dużo się śmiałam, a śmiech to zdrowie. Na dodatek dowiedziałam się, że we wtorek przyjdzie moje nowe łóżko, więc już w ogóle wspaniale, nie czekałam nawet tych czterech tygodni! 

Teraz tak jak wyżej pisałam, lecę obaczić wszystkie atrakcje Dubaju :) Przepraszam za ten wpis, wiem że jest nieskładny, a to kompletnie do mnie nie podobne, ale jestem zmęczona. Za zdjecie też przepraszam, stare jak świat. Z czasów, kiedy jeszcze chciało mi się robić ładne notatki. 

czwartek, 13 czerwca 2019

 Czwartek, 13:43

 

Hejka :) 

Właśnie zbieram się do wyjścia. Umówiłam się z K. Mamy zamiar pochodzić po biurach podróży i rozejrzeć się za wakacjami, tak jak już Wam pisałam, marzą mi się Emiraty Arabskie. Dubaj jest na pierwszy miejscu moich podróżniczych marzeń, więc świetnie byłoby gdbym zrealizowała to marzenie już w tym roku, prawda? Potem zapewne pójdziemy gdzieś na obiad, chociaż jakoś specjalnie nie mam apetytu, za to na pewno skuszę się na zimnę piwo, mam straszną ochotę.

A co tam u mnie?

Od kilku dni nic się nie dzieję, cały czas pokutuję za wyjazd do Zakopanego. Jestem tak spieczona, że nie jestem w stanie podnieść rąk do góry,a miałam zacząć ćwiczyć... Zacznę prawdopodobnie od poniedziałku, wcześniej raczej nie mam na to szans. Samo powieszenie prania na sznurkach sprawia mi ogromny ból, a co dopiero mówić o jakimś treningu. Zauważyłam też, że od słońca powychodziły mi takie małe plamki na ciele :( Obiecuję, że już zawsze będę się smarować, chyba wejdę dzisiaj do jakiegoś Rossmanna i zakupie krem z filtrem. Szczerze mówiąc, jest tak gorąco, że nawet mi się wychodzić nie chce, ale ciągłe siedzenie w domu mnie przybija. Oki, teraz lecę sie zbierać, bo mam już mało czasu :) 

poniedziałek, 10 czerwca 2019

 


Poniedziałek, 10:26

 

Hejka :) Zdjęcie ze wczorajszego wypadu do Zakopanego, wtedy właśnie wchodziłam na Gubałówkę i zapewne zipiałam jak lokomotywa. Mam zerową kondycję, ale grunt, że obie z K. dałyśmy radę. Nawet czas nie był najgorszy. Ale zacznę od początku. Mój brat dostał propozycję wyjazdu do Zakopca, aby razem z trenerem pochodzić po górach, jako że miał dodatkowe miejsca w samochodzie (brat, nie trener), to zabrałam się ja i K. Wyjechaliśmy przed 7, podjechaliśmy pod K. a na miejscu byliśmy jeszcze przed 9. Wtedy rozstaliśmy się z M. (brat) i razem z K. wjechalyśmy wyciągiem na Wielką Krokiew, na pewno dodam jakieś zdjęcia widoków. Później udałyśmy się na Krupówki, tam zeszło nam sporo, bo chodziłyśmy po sklepikach w poszukiwaniu magnesów na pamiątkę. Następnie weszłyśmy na Gubałówkę, a tam trochę pochodziłyśmy, odpoczełyśmy i zrobiłyśmy oczywiście zdjęcia. Następnie droga na dół i obowiązkowy przystanek. Zostały nam jakieś dwie godziny, więc poszłyśmy po pamiątki, zjadłyśmy oscypki z żurawiną i kupiły sporo oscypków do domu (uwielbiam). Wyjechaliśmy koło 17, a w domku byłam po 20. Niestety spaliłam się na buraczka i dzisiaj ledwo żyje, stale smaruje się jakimiś balsami i mam nadzieję, że wieczorem już będzie lepiej. Generalnie wyjazd zaliczam do udanych :)

Na dzisiaj nie ma dosłownie żadnych planów, ledwo udało mi się ubrać, a co dopiero mówić o jakimś wyjściu z domu. Prawdopodobnie zaraz włączę Netflixa, a później może coś poczytam :) 


sobota, 8 czerwca 2019

 Sobota 11:45 

 

Hejka :) Wczoraj miałam całkiem dobry dzień. Rano wstałam, wykąpałam się, posprzątałam pokój, a potemu umówiłam się z K. bo kilka dni temu wróciła z wakacji. Jest super opalona i mi się też zachciało takiej fajnej opalenizny, bo póki co jestem dosłownie biała. Byłyśmy w Forum Przestrzenie i gdyby nie to, że założyłam długie spodnie (o boże) to mogłabym powiedzieć, że było super. Siedziałyśmy tam ponad 8 godzin! O rany.. Ale przynajmniej sobie pogadałyśmy, powygłupiałyśmy się i pośmiały. Wypiłam niestety zbyt dużo, a słowo KALORIE niebezpiecznie krążyło w moim umyśle. Mówi się jednak trudno. Chciałabym zacząć jakieś treningi, może z Chodakowską? Przydałoby się schudnąć, zwłaszcza, że idziemy we wtorek z K. na tour po biurkach podróży. Marzą mi się Emiraty Arabskie lub Bali :) Na dzisiaj nie mam zbyt dużych planów, przed chwilą wróciłam z mamą z zakupów, wieczorem jedziemy jeszcze raz, bo wszystkiego nie udało nam się kupić. Odwiedzimy też babcię, cieszy mnie to, że ostatnio często się z nią widuje, pewnie od października nie będę miałą dla niej niestety tyle czasu. Jutro z kolei jadę na jeden dzień do Zakopanego, nie jestem zwolenniczką gór, ale jako, że trafiła się okazja to korzystam. Więcej napiszę o tym jutro. 

Teraz lecę do Pepco, a potem zamierzam oglądać serial, bo wczoraj wyszedł nowy sezon 3% :) 

czwartek, 6 czerwca 2019

 Czwartek, 16:49

 

Czuję się beznadziejnie, po raz kolejny straciłam kontrole nad tym co wkładam do ust i jest mi z tym bardzo źle. Co ja mam zrobić? Chyba po prostu mam słabą "silną wolę". Mogłabym robić tyle fajnych rzeczy, a nie mogę wyrwać się z łóżka, oderwać od laptopa, wyjść ze swojej skorupy. Tak bardzo chciałabym zacząć żyć. Od jutra spóbuję, ten jeden ostatni raz.

sobota, 1 czerwca 2019

 Jestem Julią 

mam lat 23 
dotknęłam kiedyś miłości 
miała smak gorzki 
jak filiżanka ciemnej kawy 
wzmogła 
rytm serca 
rozdrażniła 
mój żywy organizm 
rozkołysała zmysły 

odeszła 

Jestem Julią 
na wysokim balkonie 
zawisła 
krzyczę wróć 
wołam wróć 
plamię 
przygryzione wargi 
barwą krwi 

nie wróciła 

Jestem Julią 
mam lat tysiąc 
żyję -
 
Halina Poświatowska - "Jestem Julią"