środa, 31 stycznia 2018

 Środa, 13:57

 

Pierwszy raz od kilku miesięcy czuję się tak beznadziejnie, dosłownie pod każdym względem. Sesja mnie wykańcza, nie intelektualnie, ale nerwowo. Początek miałam świetny, nie schodziłam poniżej 5,0, zwolnienia z egzaminów, kolokwium itd. Potem jedna 4,0 i teraz stale tendencja spadkowa. Siedzę, uczę się po wiele godzin, myślę że jestem obkuta na blachę, że nic mnie nie zaskoczy po czym wychodzę z egzaminu prawie rycząc. To takie frustrujące gdy wkładasz w coś tyle pracy i nie widzisz efektów. Nawet nie chodzi mi już o dobre stopnie, ale ja nawet nie wiem czy uda mi się wszystko zaliczyć. Skoro nie radzę sobie z tak prostymi studiami to nigdy nie poradzę sobie z ambitnym kierunkiem. Obecnie jestem zawiedziona sama sobą. Za kilka godzin powinny się pojawić wyniki z dzisiejszego egzaminu.. 

 

Na dodatek dzisiaj złożyłam deklarację maturalną, więc klamka zapadła...

 

Czuję się jak stara, depresyjna Agnieszka z czasów szkolnych..

 

Dodatkowo uświadomiłam sobie, że w ostatnim czasie zachowywałam się fatalnie w stosunku do pewnej osoby, która ZAWSZE była dla mnie wspaniała. Ryczeć mi się chce z tego powodu, a przecież ja nigdy nie płaczę. Już naprawdę nie wiem co się ze mną dzieje. 

 

 

sobota, 27 stycznia 2018

 Sobota, 20:04

 

Wczoraj pomimo szczerych chęci nie zrobiłam prawie nic. Nie byłam na zakupach, nie uczyłam się, nie jadłam zdrowo. Za to chodziłam jak zombie, było mi słabo i trzęsły mi się ręce. Kompletnie nie wiem czym mogło to być spowodowane, ale grunt, że dzisiaj jest już lepiej. 

Przez wczorajsze wykluczenie z życia, dzisiaj miałam bardzo dużo rzeczy do nadrobienia. Nie wyrobiłam się ze wszystkim, ale zamierzam jeszcze za chwilę przysiąść do nauki. 

Jedzeniowo poradziłam sobie całkiem dobrze. Przynajmniej ogarnęłam sie jeżeli chodzi o wielkość porcji, metoda małych kroczków najlepiej się u mnie sprawdza. Jak tylko skończy się sesja chcę powrócić do liczenia kalorii żeby poczuć większą kontrolę, teraz szkoda mi trochę czasu na takie rzeczy. 

Wczoraj wpadło kolejne 5.0 z kolokwium. Teraz czekam tylko na ocenę z eseju, bardzo mi na tym zależy. Pomimo swoich wysokich ambicji będę skakała pod sufit gdy zobaczę minimum to 3.0. Naprawdę. Cholernie się stresuje, dobija mnie jeszcze fakt, że oceny już są tylko nie wyświetlają się na stronie. Po prostu świetnie, przez to nie mogę się na niczym skoncentrować. 

 

piątek, 26 stycznia 2018

 Piątek, 11:31

 

Zrobiłam sobie luźniejszy poranek. Wstałam przed 9 i jeszcze długi czas leżałam w łóżku ciesząc się, że nie muszę się nigdzie śpieszyć ;) 

Obiecuje Wam z tego miejsca, że wracam do diety. Nie chodzi mi nawet o wagę, ale o fakt, że sposób w jaki teraz się odżywiam kompletnie mi nie służy. Na śniadanie zjadłam tosty i czuję się okropnie ciężko, odzywczaiłam się od takiego jedzenia. Od chleba, sera, majonezu.. Wczoraj wpadło KFC i miałam dokładnie to samo. Także koniec z tym. Lodówkę mam pustą także popołudniu wybiorę się na zakupy i zaopatrze się w jakieś zdrowe jedzenie, bo nie chce się czuć tak jak teraz. 


 

Ze wczorajszego kolokwium z systemów politycznych dostałam 5.0. Także zwalnia mnie to z konieczności pisania kolejnego egzaminu!  ;) Niech żyją studia! To jest to samo kolokwium, o którym Wam pisałam, że jest bardzo ważne i trudne. Także jeszcze bardziej się cieszę! 

 

Ah dziewczyny ze studiów znowu mnie wkurzają... Umówiłyśmy się ostatnio na wspólne powtórki, każda miała przynieść swoje notatki no i oczywiście okazało się że wszyscy korzystali z moich. Irytyje mnie fakt, że ja poświęciłam kilka godzin żeby je zrobić, a w tym czasie moja dobra koleżanka imprezowała. Przy czym ja nie mam nawet czasu żeby odwiedzić babcię i coś jej pomóc w domu. Definitywnie pora skończyć z byciem dobrą samarytanką. 

 

"Being alone has a power that very few people can handle"

czwartek, 25 stycznia 2018

 Czwartek, 14:25

 

Pierwsze kolokwia i egzaminy w tej sesji już za mną. Póki co jestem z siebie  zadowolona i cieszę się, że ilość czasu, którą wkładam w naukę nie idzie na marnę. Widząc takie rezultaty mam jeszcze większą motywacje do nauki, ale nie chwalmy dnia przed zachodem słońca. 

Tak w ogóle wczoraj miałam urodziny. Bardzo się ciesze, że pomimo braku  przypomnienia na fb kilka osób o mnie pamiętało. Dokładniej mówiąc cztery xd To i tak wieeele dla mnie znaczy, bo szczerze mówiąc nie spodziewałam się tego. Uhh.. 21 lat, no nie będe oryginalna mówiąc, że nie wiem kiedy to zleciało. Dziwne, że przeżyłam już tyle lat, ale dopiero niedawno tak naprawdę zaczęłam żyć. Wcześniej wegetowałam, snułam się i traciłam czas.. Od kiedy mam jakiś cel w życiu jest zupełnie inaczej. Lepiej, to napewno.  

 

Kolejny egzamin, a właściwie dwa, mam dopiero we wtorek, więc teraz korzystam z chwili wolnego czasu i idę posprzątać i poczytać co u Was. Wieczorem wykład i zamierzam jutro się w końcu wyspać! 

wtorek, 23 stycznia 2018

 Wtorek, 09:25

 

 

Niedzielny wieczór z dziewczynami (opijanie zwolnienia z egzaminu) minął bardzo fajnie, aż za fajnie. Wczoraj czułam się... sponiewierana hahha. Serio. Nie tknę wina przez następny rok, bo pić najwidoczniej nie umiem xd Zostałam na noc u koleżanki i wróciłam wczoraj koło 10 żeby dosłownie tylko się wykąpać, przebrać, zabrać indeks i pojechałam po wpis. Hiszpański zaliczony! Całe popołudnie odsypiałam, ale nie mam wyrzutów, bo i tak nie byłabym w stanie skupić się na nauce. Dopiero wieczorem do tego usiadłam, ale dosłownie na 3h, więc dla mnie to tyle nauki co nic. 

Dzisiaj zaczynam sesję i mam dwa kolokwia. Wstałam wcześniej żeby zrobić sobie powtórkę i czuję się w miarę przygotowana także powinno być dobrze. W czwartek czeka mnie egzamin i super ważne kolokwium, więc dzisiejszy i jutrzejszy dzień spędze na powtórkach. 

 

Udanego tygodnia! 

 

niedziela, 21 stycznia 2018

 Niedziela, 10:31

 

 

Wczoraj kompletnie nie mogłam się skoncentrować na pracy, po prostu mi się nie chciało i mimo usilnych chęci zrobiłam stosunkowo mało. Lecz domyślam się, że część moich znajomych ze studiów nie robi tyle  wciągu całego tygodnia.. Mniejsza z tym. 

Odespałam ostatnie dni i czuję się jak nowonarodzona. W planach na dzisiaj mam skończyć naukę na angielski, przerobić resztę materiału na wtorkowe kolokwium i zrobić powtórkę na czwartkowe kolokwium. Muszę Wam powiedzieć, że nauka z wyprzedzeniem jest NIESAMOWITA. Kiedyś uczyłam się dwa lub trzy dni wcześniej i nie miałam nawet szans na powtórkę, a teraz już kilka dni wcześniej mam opanowany cały materiały i każdego dnia siadam do krótkich powtórek. Już zawsze zamierzam to praktykować, bo czuję, że dopiero wtedy jestem w 100% wykuta. 

 

Popołudniu zamierzam odwiedzić babcię i wręczyć jej prezent. Kupiłam polarowe spodnie od piżamy i krem do twarzy, więc jestem pewna, że się ucieszy. 

Wieczorem spotykam się z dziewczynami, z którymi robiłam projekt, bo chcemy jakoś uczcić zwolnienie z egzaminu. Poza tym należy nam się za ciężką pracę, a przynajmniej dwóm z nas. Chyba zawsze jest tak, że niektórzy robią więcej niż inni.. a właściwie wszystko. 

 

Uciekam zrobić sobie dużą kawę (tak, ostatnio w wieku niemal 21 polubiłam kawę) i siadam do nauki :) 

 

Miłej niedzieli :) 

sobota, 20 stycznia 2018

 Sobota, 14:30

 

 

Korzystając z tego, że odpadło mi trochę nauki postanowiłam, że zrobię dzisiaj taki dzień organizacyjny ;p 

Posprzatałam mieszkanie, zrobiłam zakupy, kupiłam prezent na Dzień Babci i ugotowałam obiady na następne kilka dni. Teraz będę się brała za naukę, bo dziwnie się czuję z tym, że jest już po 14 a ja nawet nie zerknęłam w notatki. 

Jeżeli chodzi o moje zwolnienie z egzaminu to strasznie denerwuje mnie postawa niektórych osób. Czysta zazdrość, naprawdę nie sądziłam, że  ludzie mogą się tak zachowywać. Niektóre osoby uważają, że nie powinno tak być, że jesteśmy zwolnione i z kolokwium i egzaminu, nawet zarzucaja babce brak kompetencji.. Co dziwne są to osoby, które nawet naszej prezentacji nie widziały, ale i tak uważają, że nie była napewno tak dobra. Na szczęście cała grupa dziekańska, która widziała projekt uważa, że zasłuzyłyśmy. Strasznie mnie zdenerwowała ta sytuacja... 

 

Ah wczoraj podejęłam jedną ważna decyzję i dzisiaj drugą. Zdecydowałam, że jednak odpuszczam sobie remont. Jest mi strasznie przykro, bo już byłam nastawiona i bardzo się cieszyłam, ale doszłam do wniosku, że jednak lepiej te pieniądze przeznczyć na coś innego. Bardzo chciałabym pójść na kurs hiszpańskiego (ucze się go także na studiach) i zrobić certyfikat. To w końcu inwestycja w moją przyłość, a pokój mogę po prostu odnowić. Kupię jakiś ładny kocyk, lampkę, poprzestawiam meble i będzie dobrze :) 

 

 

piątek, 19 stycznia 2018

 Piątek, 22:35

 

 

Pierwszy raz od tygodnia włączyłam telewizor i robię sobie chwilę odpoczynku przy Harrym Potterze. Cholernie mi się należy, bo za mną kilka dni pracy na najwyższych obrotach. Dzisiaj dowiedziałam się, że jestem zwolniona z jednego egzaminu (a prawdopodobnie nawet z kolokwiu) <3 Bardzo się cieszę, teraz zostało mi już tylko 9 egzaminów i kilka kolosów do napisania haha. 

Nie chce też zapeszać, ale nigdy nie przyswajałam wiedzy w tak szybkim tempie. Dosłownie ją pochłaniam, przeczytam coś i niemal od razu zapamiętuje.  Może dlatego, że póki co uczyłam się rzeczy, które mnie interesują. Przedmioty związane z gospodarką omijam szerokim łukiem.

W kwestiach jedzeniowych nie jest zbyt fajnie, nie chce tracić czasu na gotowanie i ku mojej rozpaczy wpadło kilka zupek chińskich. Muszę się jakoś z tym ogarnąć, bo ani to zdrowe, ani dobre. 

 


 

Podjęłam też decyzję w sprawie matury. W końcu, bo czas powoli mi się kończy. I tak, zdecydowałam, że w maju będę poprawiać maturę żeby dostać się na drugi kierunek studiów. Czy to będzie prawo czy politologia tego jeszcze nie wiem. Na ten ostatni dostałabym się z obecnymi wynikami, ale chyba nie musze mówić, że progi na prawo są .... wysokie, bardzo wysokie. Także moja deklaracja jest już wydrukowana i wypełniona. Zamierzam poświęcić dwa miesiące na intensywną naukę i pół miesiąca na powtórki, czyli jak dla mnie wystarczająco czasu żeby się do wszystkiego dobrze przygotować. O angielski nie muszę się martwić, bo mam bardzo intensywną naukę na studiach. Moja wiedza z wosu po 1,5 roku studiów też jest na całkiem dobrym poziomie. Zostaje rozszerzony polski, o którym kompletnie nie mam pojęcia.. 

 

Lecę spać! 

wtorek, 16 stycznia 2018

 Wtorek, 9:20

 

W ostatnich dniach staram się korzystać z motywacji do nauki jak tylko mogę, ale pomimo 10 godzinnych sesji nie czuję się w pełni usatysfakcjonowana. Wiem, że trochę zawaliłam jeżeli chodzi o rozplanowanie nauki i np. nie udało mi się ogarnąć całości materiału przed kolosem z hiszpańskiego. Dlatego wczoraj wszystko sobie rozpisałam: jakim przedmiotem mam się zajć w danym dniu, ile przerobić, kiedy napisać jaką pracę itd. więc teraz będzie już tylko lepiej. Poza tym odhaczanie z planu kolejnych punktów jest bardzo motywaujące. 

Okazało się też, że wiele osób przesadziło mówiąc, że już zaczęła się uczyć do sesji. Teraz dopiero wychodzi, że jedynie za co się zabrali to kserowanie notatek od osób, które je mają (czytaj ode mnie). 

 

Irytuje mnie też moja waga, to chyba najdłuższy zastój, który sobie przypominam. Bez względu na to czy zjem więcej czy mniej to i tak następnego dnia widzę niezmienne 68 kilogramów. Kalorii nie liczę i póki co nie zacznę, bo nie mam na to czasu, ale napewno nie przekraczam 1500kcal. Jem głównie wegańsko, nawet niemal zrezygnowałam z makaronu i ryżu na rzecz dużych miseczech wypełnionych po brzegi warzywami. Odpowiada mi sposób, w który się odżywamia, ale nie ukrywam, że chciałabym zobaczyć jakieś efekty na wadze. 

 

Uciekam w świat reżimu prezydenckiego, a Wam życze udanego dnia! 

sobota, 13 stycznia 2018

 Sobota, 10:35

 

 

Kogo nie zapytam ten już zaczął się uczyć do sesji, a ja sobie siedzę i KOMPLETNIE nie mogę się zebrać w sobie. Nie wiem co mi się stało, przecież od poczatku roku akademickiego byłam bardzo pracowita, uczyłam się nawet jak nie musiałam, a teraz? Przez ostatnie dni tak się skupiłam na projektach/ prezentacjach/ esejach, że prawie w ogóle się nie uczyłam na egzaminy. W głowie włączył mi się czerwony alarm, więc dzisiaj zamierzam ostro wziąć się do roboty. Na żółtych karteczkach wypisałam sobie terminy wszystkich zaliczeń i przykleiłam na parapecie żeby dawało mi to obraz tego co mnie czeka, a na pomarańczowych wszystkie rzeczy, które muszę zrobić. 

 

Diete cały czas trzymam, nie mam apetety, więc nie jest to trudne. Cieszę się, że udało mi się dojść do punktu gdzie jestem w stanie zjeść jedno ciastko zamiast całego opakowania. I pierwszy raz od kilku lat nie myślę o jedzeniu 24h na dobę. 

 

Miłego weekendu, ja swój spędze z nosem w książkach. Pocieszam się, że i tak jestem w lepszej sytuacji niż reszta studetów, których znam, ja przynajmniej bardzo lubię swoje studia :) 

środa, 10 stycznia 2018

 Środa, 11:22

 

Zdjęcie z dzisiaj rana. Obecna waga to 68,5 kilograma, ale jestem w czasie okresu. I tak patrząc na to zdjęcie stwierdzam, że koniecznie muszę popracować nad swoim tyłkiem, chciałabym go unieść. Nad boczkami i talią (której obecnie nie mam) też trzeba popracować. 


 

Poniedziałkowa prezentacjia poszła bardzo dobrze. Jeszcze nic oficjalnie nie wiadomo, ale prawdopodobnie zostanę zwolniona z egzaminu. Pani powiedziała, że najlepsza prezentacja z całego roku. Wszystko przemyślane, zorganizowane i przede wszystkim bardzo kreatywne. Cieszę się, że to doceniła, bo pracowałyśmy nad tym dwa miesiące, sam montaż filmu pochłoną dużo czasu. Ale dobra, na razie nic nie zapeszam :)

 

Wczoraj byłam w muzeum PRLu i tak jak sztukę uwielbiam, tak wystawa kompletnie mi się nie spodobała. A sam schron wręcz mnie przeraził i nie chciałam tam nawet wejść. Tak, tutaj odzywają się te liczne horrory, które obejrzałam.  Nie mogę się już doczekać kolejnej nocy muzeów, wystawy w Mocaku są wspaniałe. 

Dzisiaj dzień planuje poświęcić na naukę. Terminy wszystkich kolosów i egzaminów są już ustalone i wiem, że różowo nie będzie, bo wszytsko jak zwykle jest w tym samym czasie. Dobrze, że przynajmniej notatki ogarniałam na bieżąco, więc teraz przynajmniej z tym nie mam problemu. 

 




niedziela, 7 stycznia 2018

 Niedziela, 13:08

 

Jaki macie stosunek do niedzieli? Haha. Tak, wiem że dziwne pytanie. W każdą niedzielę u znajomych widzę słynne hasła "niedziela dzień lenia" itd. a u mnie to zawsze był najbardziej pracowity dzień w tygodniu. Dlatego jestem ciekawa jak jest z Wami? 

 

Wczoraj tak naprawdę nie miałam o czym pisać, bo cały dzień przesiedziałam z nosem w książkach. Skończyłam swoją pracę badawczą i jestem z niej bardzo dumna. Jutro lub we wtorek wprowadzę ostatnie poprawki i mogę oddawać :)

W nocy dostałam okres i nie było to nic przyjemnego :( Przez ból nie mogłam zmrużyć oka i teraz chodzę jak zombie, a czeka mnie jeszcze dużo nauki, więc nie wiem co z tego wyjdzie. Koło 17 przyjdą dziewczyny i będziemy ćwiczyć naszą prezentację, bo to już jutro. Rany, pracujemy nad tym dwa miesiące i mam nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli. To w końcu 1,5h stresu.. Ceną jest zwolnienie z egzaminu także mamy o co walczyć! 

 

Pierwszy tydzień nowego roku nie minął mi tak super jak myślałam, że będzie. Mimo bardzo pozytywnego nastawienia czuję się ostatnio strasznie samotnie. Być może przez to, że całymi dniami siedzę w czterech ścianach z książkami. Jutro wracam na uczelnię, więc mam nadzieję, że wśród ludzi poczuje się jakoś lepiej. Jeżeli chodzi o kwestie diety, to raczej się trzymam (oprócz tego jednego dnia, gdzie zjadłam naprawdę dużo). Jadam wszystko, ale małe ilości. Natomiast od jutra znowu wracam do jedzenia swojego standarowego jedzenia :) 

piątek, 5 stycznia 2018

 Piątek, 20:38

 

 

Wczoraj miałam kiepski dzień. Nie dość, że bardzo leniwy, czego naprawdę nie lubię, to jeszcze zjadłam za dużo, więc moje samopoczucie spadło do zera. Dlatego postanowiłam sobie, że dzisiejszy musi być dobry, bo inaczej dobije się już do końca.

Także wstałam wcześniej, pojechałam odebrać kilka recept dla babci i nawet udało mi się kupić książkę Kinga- "Misery" za jedyne 4 zł :) Ja uwielbiam wszystkie książki i filmy o psychopatach, więc ta napewno też mi się spodoba. A potem poszłam jeszcze na siłownie, tylko pół godziny cardio, ale wyszłam mokra jak po saunie. Pierwszy raz ćwiczyłam na orbitreku na wzniosie 20, więc to pewnie przez to. 

W domu postanowiłam przerobić pokój mojego brata, który się wyprowadził, na mój tymczasowy gabinet do nauki haha. Szkoda żeby taka przestrzeń się marnowała. Zmiana otoczenia wyszła mi na korzyść, bo od 14 do 19 siedziałam nad pracą badawczą. W ciągu jednego dnia zrobiłam więcej niż w ciągu ostatniego tygodnia. Mam napisane jakieś 3/4 pracy i liczę na to że jutro już wszystko skończę. 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: tofucznica z papryką, 2x wasa z pasztetem sojowym, pastą ze słonecznika

OBIAD: barszcz czerwony, warzywa na patelnie, bardzo mała porcja makaronu 

PODWIECZOREK: kawa z mlekiem, kawałek ciasta 

KOLACJA: parówka sojowa, 4x wafel ryżowy z pasztetem sojowym, pastą ze słonecznika

 

AKTYWNOŚĆ: 20 minut szybkiego marszu, -300 kcal na orbitreku

 

Lecę popracować nad pracą, a potem zacznę czytać mój nowy nabytek <3

środa, 3 stycznia 2018

 Środa, 20:41

 

 

Zaspałam dzisiaj chyba pierwszy raz w życiu.. Albo mi budzik nie zadzwonił (mało prawdopodobne) albo odruchowo go wyłączyłam. Nie mam pojęcia. Dobrze, że to tylko wykład. 

Przynajmniej miałam caly, długi dzień na pisanie pracy badawczej. Rany, zabieram się do tego jakbym miała co najmniej doktorat napisać. Ponoć najtrudniej jest zacząć dlatego dzisiaj napisałam początek i ogólnie od pauz wypisałam to, co chciałabym umieścić w tej pracy. Przeczytałam też część artykułu, do którego zamierzam się odwołać i poszukałam badań związanych z tematem. Tak w ogóle to piszę o roli kobiet w sprawowaniu władzy politycznej. 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: parówka sojowa, 2x maca, pasta ze słonecznika, pasztet sojowy; świeżo wyciskany sok pomarańczowy

OBIAD: zupa pomidorowa bez makaronu; pieczone frytki

PODWICZOREK: jabłko, jogurt pitny

KOLACJA: sałatka (sałata, pomidor, ogórek, kukurydza, tofu wędzone), 2x wasa, pasta ze słonecznika, pasztet sojowy

 

Zamówiłam dzisiaj dwa biustonsze :) Chętnie kupiłabym więcej, ale niestety środków brak :(

wtorek, 2 stycznia 2018

 Wtorek, 21:56

 

Kiedyś w pewnej książce przeczytałam, że zmienianie siebie należy zacząć od zaległych spraw. Autor doradzał, aby każdego dnia wstawać pół godziny wcześniej i robić jedną rzecz, którą odkładamy od dłuższego czasu. Na szczęście, wiele takich rzeczy nie mam, ale pomyślałam, że to będzie fajny sposób rozpoczęcia tego roku. Także dzisiaj załatwiłam zaległą sprawę ze swoim bankiem, którą odkładałam od pół roku (a rozmowa zajęła jakieś pięć minut!). Jutro nie będę miała czasu, więc od razu załatwiłam kolejną rzecz, czyli porządek w bieliźnie. Postanowiłam, że będę twarda i wyrzuciłam wszystko, co było za małe, za duże albo w czym źle wyglądałam. I o zgrozo zostały mi tylko cztery biustonosze xd Także zamierzam kupić sobie kilka nowych, przecież muszę w czymś chodzić xd

 

BILANS: 

ŚNIADANIE: parówka sojowa, 2x maca, pasztet sojowy, pasta warzywna

OBIAD: warzywa na patelnię, makaron

PODWIECZOREK: pomarańcza

KOLACJA: sałatka z pomidorem, kukurydzą, ogórkiem; 2x maca z pastą ze słonecznika, pasztetem sojowym

 

AKTYWNOŚĆ: -400 kcal na orbitreku 

 

 

poniedziałek, 1 stycznia 2018

2018

 Link do mojego życia z 2018 roku:

https://www.photoblog.pl/ashleen/175493983/462-poniedzialek.html

 Poniedziałek, 16:26

 

 

Jak minął Wam wczorajszy wieczór? Sylwester jest najbardziej znienawidzonym dniem w całym roku i naprawdę nigdy go nie obchodzę. Zazwyczaj kojarzy mi się on z wielkim rozczarowaniem. Postanowiłam sobie, że 2018 rok będzie inny, więc obiecuję samej sobie, że za te 365 dni będę się świetnie bawiła na imprezie Sylestrowej. Z myślą jak wiele udało mi się osiągnąć w ciągu roku :)

 

Mój brat urządził wczoraj imprezę, więc dzisiaj czekało na mnie wielkie sprzątanie. Nie przypominam sobie żeby kiedykolwiek w mieszkaniu panował tak wielki syf.. Dopiero teraz się ze wszystkim wyrobiłam i zamierzam usiąść do pisania pracy badawczej, idzie mi to jak krew z nosa. Kompletnie nie wiem od czego zacząć. 

Ok, zabieram się do roboty, bo czas ucieka! 

Jeżeli chodzi o dzisiejsze jedzenie, to jest koszmar...