czwartek, 17 listopada 2022

1125-1128 || Jak pech to pech!

 Czwartek, 19:25



Hejka!

Nie odzywałam się do Was kilka dni, bo kiepsko się czułam. Chyba zaraziłam się od matki. Już w weekend źle się czułam, ale myślałam, że mi przejdzie, ale no niestety. Kolejną rzeczą jest to, że matka wszędzie otwiera okna no i nie zamknie, bo jej ciągle gorąco, a do mnie mówi, że mi zimno "bo się nie ruszam", to taki synonim słów "bo nic nie robisz". Dzisiaj miała mi kupić leki i czekałam na nią cały dzień, bo dopiero teraz wróciła i też w dupie ma to, że na te leki czekałam. Tak samo na jedzenie. Aż mi się gadać o tym nie chce. 

Co więcej? We wtorek zadzwonił Lukas, toż to szok, bo zrobił to pierwszy raz od miesiąca, także trochę sobie poczekałam. Gadaliśmy jakieś 1,5h nawet mi głupio było, że go tak przetrzymałam, ale czas tak szybko mi minął. Bardzo lubię z nim rozmawiać. Ale co Wam jeszcze powiem... tego samego dnia, ale rano, dostałam od niego jak zwykle wiadomość na dzień dobry. I wiecie co? Nie mogłam odpisać, po prostu nie mogłam, bo czułam się tak zniesmaczona naszą relacją. Odezwałam się dopiero koło 14. Chyba taka przerwa była mi potrzebna żebym przypomniała sobie jak to było zanim go poznałam. Trochę samotnie, ale da się przeżyć. Dlatego nie ważne co by się stało w najbliższych dniach, to wiem, że sobie poradzę. 

W sobotę o 19 mam lot do Wiednia, będę tam o 20, myślę że jeszcze tego samego dnia spotkam się z Lukasem. Gdy z nim rozmawiałam mówił, że możemy się spotkać w centrum, a później jechać do niego. On nawet nie bierze pod uwagę tego, że mogłabym mu czegokolwiek odmówić. Ja pierdole. Ja chyba też nie. 

Jestem ciekawa jak to wszystko się potoczy. Chciałabym wrócić do Polski z jasną sytuacją i wiedzieć na czym stoję, bo ta niewiedza dosłownie mnie wykańcza. Nie ma bata. Musimy iść z Lukasem, albo w jedną, albo w drugą stronę. 

W niedzielę natomiast widzę się z jedną z Was! A raczej z osób, który czytają mojego bloga. Bardzo fajnie mieć przyjaciół na całym świecie :) Naszego spotkania także nie mogę się doczekać! 

Teraz trochę zdjęć jedzenia





Kanapeczki na waflach ryżowych z mozarellą i wege szynką, serkiem śmietankowym, pastą z marchewki i papryki; warzywa


Mały meal prep, który zrobiłam w niedziel.
Pancakesy z jabłkiem w środku na śniadanie. 
Dynia, marchewka, ziemniaki upieczone w piekarniku.
Kotlety z kaszy gryczanej. Te akurat wyszyły mi super! Ugotowałam woreczek kaszy, zblendowałam, dodałam podsmażoną cebulkę i przyprawy i ulepiłam kotlety, a następnie upiekłam w piekarniku. Ani grama mąki czy jajka. 


Na pancakesy dałam trochę cukru pudru i mrożonych borówek


Obiad z meal prepu. 
Czyli warzywka i kotlety. Dodałam do tego kapustę, oliwki, podsmażoną na patelni kukurydzę z przyprawami i hummus. Pycha! 


Tutaj dodałam kalafiora także z piekarnika i tofu.


Warzywna zapiekana z biedronki. Była pyszna. 


Batonik proteinowy, także super. 


Makaron z tofu, suszonymi pomidorami, serem i szpinakiem


Kanapeczki



Musy, które ostatnio polubiłam. Najbardziej smakują mi te z bananem. 


Dorwałam też takiego batona, ale był beznadziejny. Masła orzechowego tyle co kot napłakał. 


No i mój obiad wstydu. Macie coś takiego? 
Ja nazywam to ramenem w moim wykonaniu. Gotuje wywar, dodaje trochę makaronu, papryki, kukurydzy, tofu i kapusty kiszonej. Dodaje też jajko na miękko. 
Ja uwielbiam zupy i takie połączenie - mimo iż dziwne - bardzo mi odpowiada. 




Uciekam i życzcie mi proszę zdrowia. W sobotę chce być jak nowonarodzona :) 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz