Niedziela, 21:13
Haj dziewczynyy!
Jak Wam minął weekend? Ja spędziłam go głównie na zajęciach.
Dzisiaj zajęcia miałam zaczynać od 8, ale się nie dobudziłam niestety. Wstałam dopiero pół godzinki później i poranek spędziłam na ogarnianiu spraw na korepetycje, więc w sumie jak zwykle. Miałam kilka wypracowań do sprawdzenia i zadań. Zajęcia miałam finalnie od 11 do 15, a zaraz po nich miałam dwie godzinki korepetycji. Wieczór spędziłam na grze na pianinie (i tak, dodam zdjęcie jak tylko zrobie), dzisiaj przećwiczyłam kawałek "Dla Elizy", a potem nauczyłam wstępu z Harrego Pottera. Zaraz lecę położyć się do łózka i pooglądam jeszcze chwilę serial.
Dzisiaj jest ostatni dzień lutego, więc czas na jakieś podsumowanie. W tym miesiącu nie ćwiczyłam niestety tyle co w poprzednim... no dobra ćwiczyłam chyba trzy razy haha. Natomiast zamiast tego zaczęłam częściej wychodzić z domu na spacerki z moją koleżanką i jej psiakiem. Plan na marzec? Prawdopodobnie znowu będzie wyzwanie z Kołakowską, więc zamierzam wziąć w nim udział. Do tego czasu tylko spacerki, chciałabym częściej wychodzić, bo jednak robi się ciepło.
Jeśli chodzi o odżywianie, to kilka razy zjadłam chipsy, miałam też dni w których zjadłam więcej niż bym chciała, ale mimo to uznaje ten miesiąc za udany pod tym względem. Chciałabym, aby marzec był równie dobry.
Z takich bardziej kluczowych rzeczy to zdałam całą sesję w pierwszych terminach (i to na dobrych wynikach), a także rozpoczęłam lekcje gry na pianinie i kupiłam pianino. Oprócz tego zaczęłam też prowadzić 5-letni dziennik ten tutaj . W tym miesiącu matka odcięła mnie od kasy, więc co za tym idzie luty to także miesiąc mojego usamodzielnienia się finansowego.
Myślę, że mimo, że luty był krótki, to wiele się w nim wydarzyło. Zarówno dobrego jak i złego, ale w końcu jakaś równowaga musi być zachowana. Marzec także będzie przełomowy, bo mam zamiar zająć się działalnością w ramach organizacji pozarządowej (w związku z tą misją humanitarną, o której Wam ostatnio pisałam). Mam nadzieję, że wszystko mi się uda oraz, że w magiczny sposób moja doba "urośnie" o kilka godzin, bo bardzo by mi się to przydało :)
Boże.. ale mam ochotę na lody! Teraz na takie wodne (moje ulubione), a kilka dni temu chodziły za mną oreo albo jakieś karmelowe.
Dobranoc, pchły na noc! <3
Ja lody mogę jeść cały rok w każdej ilości. Moim guilty pleasure są te wegańskie z biedronki. One są przepyszne! Coconut brownie is my love.
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że w najkrótszym miesiącu w roku wydarzyło się u Ciebie bardzo dużo, dobrze, że nie same złe rzeczy. I że mimo wszystko się nie poddajesz.
Powodzenia z tą działalnością. Super, że działasz.
Trzymaj się!
Takie intensywne miesiące też są potrzebne, można spojrzeć za siebie i pomyśleć "kurde, tyle udało mi się zrobić".
OdpowiedzUsuńMyślę, że te pierwsze kroki w niezależności finansowej bardzo Ci się przydadzą w przyszłości i przyjdzie moment, że będziesz się z tego cieszyć.
Tym czasem powodzenia w grze na pianinie i gratuluję zdanej sesji!