wtorek, 10 listopada 2020

388-389 || Najpierw reszta świata, a potem ewentualnie JA

 Wtorek, 10:28


Cześć!

Późno dzisiaj wstałam... znowu. Serio muszę nad tym popracować, bo sama źle się z tym czuję. Dzisiaj wstałam dokładnie o 9:20, właśnie robią mi się tościki na śniadanie, a ja postanowiłam napisać wpis, bo czuję taką potrzebę. 

Wczoraj miałam pierwsze zajęcia o 9:45, w przerwie robiłam projekt na uczelnię, a o 15 miałam dwie godziny angielskiego. Potem robiłam kolejne zadanie na uczelnię, a wieczór spędziłam oglądając yt oraz serial "Znaki", bardzo mi się spodobał. Dzisiaj mam też tylko dwa zajęcia online, oprócz tego będę robić kolejny projekt na uczelnię i notatki z prawa żeby było mi łatwiej w przyszłym tygodniu. 

A nawiązując do tematu wpisu.. to odzwierciedla on w 100% to jak się ostatnio czuję. Zaprosiłam moją przyjaciółkę na tzw. sushi party. Powiedziałam, że będzie fajnie, pogadamy sobie, zrobimy sushi i będzie sobie mogła zabrać część do siebie żeby poczęstować współlokatorki. Sama kupiłam wszystko co potrzeba (łącznie jakieś 250 zł wydałam), ale niestety nie wiem czy jedna paczka z produktami dojdzie mi na czwartek (na dzień, w którym się umówiłyśmy), więc pytam grzecznie czy może być "w razie W" piątek. To od razu słyszę, że niee.. beznadziejnie.. że ona chce w takim razie zamówić sushi (po tym jak ja wydałam tyle kasy na składniki), bo w piątek to ona chciała sobie pojechać do domu na weekend (jakby nie mogła jechać po naszym spotkaniu albo następnego dnia), a jak zostanie tutaj w Krakowie, to ona w piątek chciała sobie pokój posprzątać, więc też jej nie pasuje. Ja rozumiem, że też ma swoje plany, no ale jednak wydałam tyle kasy na to wszystko (część rzeczy się po prostu zepsuje), a ona nie jest w stanie przełożyć sprzątania pokoju? Czasami chyba za bardzo się staram... Niestety ostatnio z moją przyjaciółką coraz częściej dochodzi do takich dziwnych sytuacji. Np. po mojej obronie umówiłyśmy się na opijanie. Oczywiście musiałam ją odebrać spod pracy (zawsze o to prosi) i czekałam pod tą pracą ponad 30 minut... Jak w końcu przyszła to się jej pytam co się stało, że tak się spóźniła, a ona do mnie, że nic, po prostu chciała sobie jedną rzecz dokończyć żeby już jutro nad tym nie siedzieć. I zrobiła to doskonale wiedząc, że na nią czekam i to jeszcze w moje święto. Kolejną rzeczą, jest to, że ciągle opowiada mi o jakiś imprezkach, posiadówkach czy też spotkaniach ze znajomymi, ale nigdy mnie nie zaprasza. Chyba ta część boli mnie najbardziej. Ostatnio właśnie mówiła, że ze znajomymi wynajęli sobie domek na Sylwestra, mówiła jak będzie super itd. wiedząc doskonale, że ja nie mam żadnych planów. Myślę, że nic by ją to nie kosztowało gdyby mnie zaprosiła, a ja z pewnością bym się ucieszyła, że ktoś w ogóle o mnie pomyślał. 

Stale mam wrażenie, że jestem gdzieś na samym końcu. Za znajomymi, imprezami, współlokatorkami, a nawet schodzę na bok gdy w grę wchodzi sprzątanie pokoju. Kurde.. to nie jest wrażenie tylko rzeczywistość. 

8 komentarzy:

  1. Ja teraz wciągnęłam się w "The suits".
    A jeśli chodzi o takie relacje, to nazwałabym ją zdecydowanie toksyczną. Też kiedyś miałam z tym styczność, nawet nie raz. Z bólem musiałam zakończyć parę dobrych przyjaźni, ale jednak z czasem widzę w tym pozytyw.
    Mam nadzieję, że ułoży ci się ta sytuacja.
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja "The suits" także oglądąłam, bo lubię takie seriale prawnicze, jednak nigdy nie skończyłam.
      A relacja.. tak, chyba jest toksyczna, przynajmniej po części, ale też przyznaje, że w tym wpisie trochę na nią ponarzekałam. Koniec końców moja przyjaciółka ma też dobre strony :) Po prostu zobaczę jak się akcja dalej potoczy.

      Usuń
    2. W przyjaźniach bywają też gorsze chwile. Czasem ktoś się trochę wyżywa na nas za to co się dzieje w jego życiu prywatnym. I właśnie chodzi o to, żeby zobaczyć, zrobić ile się da, a nie podejmować pochopne decyzje

      Usuń
  2. Mam tylko jedno pytanie - czy jesteś pewna, że osobę, która tak się zachowuje chcesz nazywać przyjaciółką?
    Bo dla mnie wygląda,że ona traktuje Ciebie jako "znajomą". I wydaje mi się, że szkoda Twojej energii na bliższą znajomość z kimś, kto zaczyna mieć Cię w dupie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz :)
      Tutaj podałam tylko wyrywkowe, negatywne sytuacje, w rzeczywistości ma też wiele dobrych stron. Natomiast te negatywne aspekty zaczęły mi przysłaniać całą resztę... Ja też się w ostatnim czasie zmieniłam i taka sytuacja mi nie pasuje.

      Usuń
  3. Ja też codziennie mam nastawiony budzik na 7:30 i nie mogę się dobudzić, każdy wie, że nad ranem śpi się najlepiej :) Ale będę nad tym pracować.
    Jeśli chodzi o kogoś innego to w sumie nie mam kogo zaprosić, mam jeszcze jedną bliską koleżankę, ale ona akurat sushi nie lubi. Najwyżej zrobię sobie jednoosobowe party i też będzie dobrze.
    Tak, z tymi kończącymi się przyjaźniami to ja to też zauważyłam niestety.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przykro mi, że tak masz :( Przyznam szczerze, że moja przyjaciółka by dostała opierdziel raz, drugi, trzeci aż by się nauczyła, że wymagam szacunku do siebie. Czasem trzeba kogoś asertywnie opierdzielić, bo inaczej się nie nauczy.
    Podziwiam pod kątem studiów. Ja wiecznie mam wrażenie, że coś mam w tyle. Nie wiem czy to wrażenie czy rzeczywistość... nawet jak nie mam żadnych zadań to zawsze przecież można porobić notatki. I w ten sposób wiecznie jestem w poczuciu winy, że nie robię tego, co powinnam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow! Miło Cię tu ponownie widzieć :)
      Ale ja też mamy tyły, mniejsze bo mniejsze, ale jednak są. Już się przyzwyczaiłam, że studiując dwa kierunki nie da się wszystkiego idealnie ogarnąć.

      Usuń