sobota, 16 grudnia 2017

 Sobota, 12:13

 

 

 

Mój brat wrócił już na święta do domu, więc poranek spędziłam w miłej atmosferze. Nie żałuję, mimo że jest już 12, a ja nie zrobiłam nic produktywnego. Zaraz zabieram się za naukę, a potem poczytam książkę. Mogę Wam bardzo polecić - "Za zamkniętymi drzwiami". Jeszcze jej nie skończyłam, ale sam fakt tego, że czytałam ją wczoraj przez kilka godzin świadczy o tym, że bardzo mi się podoba. W okresie świątecznym mam do napisania dwie prace badawcze i naprawdę masę nauki, a moja lista z książkami do przeczytania wciąż się wydłuża.. 

 


 

Kilka dni temu robiłam porządek w moich szpargałach i znalazłam kilkanaście starch pamiętników. Zawsze ciągnęło mnie do spisywania gdzieś swoich przeżyć i przemyśleń, ale nie zdawałam sobie sprawy, że mam tego aż tyle. Najwcześniejszy wpis był bodajże z 2008 roku, miałam wtedy 11 lat. Już wtedy było widać, że nie jestem normalna, miałam bardzo duże problemy, a nikt nie potrafił mi pomóc. Zamist tego ciągłe wrzaski i awantury, z wiekiem było tylko gorzej. Gdy przypomnę sobie to małe, zagubione dziecko, to mam ochotę nim potrząsnąć i prosić by krzyczało o pomoc. Moje czyny, w pewnym sensie były prośbą o pomoc, ale niestety nikt nie reagował. 

Wyrzuciłam to. Wyrzuciłam wszystko. Każdy skrawek papieru, który w jakiś sposób mógłby mi przypominać o przeszłości. Nie chce pamiętać o tej małej dziewczynce, którą byłam. 


 

Po napisaniu tego i wyrzuceniu wszystkich straych pamiętników czuję się jakbym zamknęła jeden wielki rozdział mojego życia. Nigdy więcej nie zamierzam wracać do tych czasów ani o nich rozmawiać. 

 

Nie chce kończyć wpisu tak negatywnie, więc dodam tylko, że był to jeden z najleszych roków jakie miałam okazję przeżyć w moim dwudziestoletnim życiu. Napewno napiszę jakieś podsumowanie, ale muszę się do tego przygotować i wszystko przemyśleć. Właściwie dlaczego ten rok był taki dobry? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz