poniedziałek, 23 września 2024

Źle (oby nie) gorszego początki

 21:05 


Troszkę się pochorowałam, na szczęście nic poważnego, zwykły katar i osłabienie. Piątek spędziłam sama w domu, było miło pobyć trochę tylko w swoim towarzystwie, oczywiście po 9 już spałam, bo zawsze pod koniec tygodnia jestem bardzo zmęczona. 

W sobotę pojechaliśmy do galerii. Ja musiałam oddać ubrania, które ostatnio zamówiłam i udało mi się też kupić fajne buty w primarku i kilka innych rzeczy. Szkoda, że z tego sklepu nie można zamawiać online, bo takie stacjonarne zakupy zdecydowanie nie są dla mnie. 

W sobotę miało miejsce też ważne wydarzenie, a mianowicie zaczęłam gadać z chłopakiem o wspólnym zamieszkaniu. Ostatnio długo o tym myślałam i uznałam, że jesteśmy w dobrym momencie w życiu żeby razem zamieszkać, poza tym jesteśmy już razem niemal dwa lata i czas na kolejny krok. Na początku wydawało mi się, w Szymek zareagował optymistycznie i myślałam, że to będzie świetny weekend, w którym będziemy wszystko ustalać, ale tak się nie stało. Co próbowałam zacząć temat, to S. miał coś ciekawszego do roboty. Jedyna refleksje na temat wspólnego zamieszkania dostałam od niego w niedzielę- powiedział, że będę musiała dokładać się do rachunków. I to by było na tyle. Mega przykro mi się zrobiło. W zasadzie to na tyle, że nie spałam całą noc i myślałam o tym dzisiaj cały dzień. 

Nie wiem co mam teraz zrobić, nie wiem na czym stoję. Rano przed wyjściem do pracy powiedziałam S. że czuję że mu na mnie nie zależy, na co on odpowiedział, że zależy. Ja wyszłam i przez cały dzień się do siebie nie odzywamy. Źle mi z tą sytuacją, najchętniej to bym się z nim spotkała i wszystko wyjaśniła, ale tego nie zrobię. Serce mnie boli. 

Dzisiaj po pracy pojechałam pierwszy raz od jakiś dwóch lat na manicure. Zrobię jutro zdjęcie i wam pokaże, wygląda bardzo ładnie, ale ceny paznokci w Krakowie mnie dobijają. Niemniej jednak ze zrobionymi paznokciami czuję się super, tak czysto i schludnie. 

Okej dziewczyny, ja idę pooglądać chwilę serial. Mega źle się czuję, psychicznie nie fizycznie. Nawet apetytu nie mam, a to wiele mówi. 

czwartek, 19 września 2024

4/5

 Czwartek, 20:37



Już jutro piątek! Hurra! Jutro chłopak idzie z kolegami na gokarty, a ja zostaje sama na chacie. Mega się z tego powodu cieszę, chyba przyda mi się taki typowy me time. Zwłaszcza, że musicie mi uwierzyć, że ja nigdy nie jestem sama. Ciągle albo z chłopakiem, albo z mamą, albo z ludźmi z pracy. Także zaplanowałam sobie fajny piątkowy wieczór, zrobię sobie dobrą kolację, posprzątam mieszkanie słuchając muzyki, obejrzę film, dłuższy prysznic. Będzie bosko! 

Zamówiłam sobie wczoraj fajną sukienkę z Mohito, była na wyprzedaży za 100 zł, a prezentuje się świetnie. Będzie idealna na przyszłe wakacje. W paczkomacie czeka na mnie także nowa para butów. Po raz kolejny zamówiłam adidasy z sieciówki, które zapewne po 3-4 miesiącach będą do kosza, ale jakoś szkoda mi pieniędzy na coś z wyższej półki. Ale no cóż.. chyba pora się przekonać. Kupiłam także buty dla S. z okazji dnia chłopaka. 

Właściwie to nie mam co więcej tutaj napisać. Życie mija mi bardzo dobrze. Chyba pierwszy raz w życiu jest tak jak być powinno. 

wtorek, 17 września 2024

2/5

 Wtorek, 21:19



Odliczam już do weekendu. W piątek S. wychodzi z kolegami na gokarty, a ja będę miała mieszkanko dla siebie. Chciałabym sobie na spokojnie posprzątać, zrobić jakąś dobrą kolację, obejrzeć film, horror najlepiej. Nawet myślałam żeby zrobić sobie na ten dzień jakieś plany, to znaczy wyjść z kimś, ale chyba potrzebuję pobyć sama ze sobą, bo normalnie to się nigdy nie zdarza. 

Dzisiaj posiedziałam trochę na booksy i umówiłam się na na paznokcie, a także depilacje laserową, ale to już na przyszły miesiąc. W planie mam jeszcze zrobienie sobie brwi i może rzęs, ale akurat do tego pomysłu nie jestem w pełni przekonana. Super, że mogę się w końcu w ten sposób porozpieszczać. Zwłaszcza, że jestem typ typem kobiety, który dosłownie kocha i uwielbia być zadbaną. 


poniedziałek, 16 września 2024

1/5

 Poniedziałek, 21:30



Ostatnio czas leci mi jak szalony, mam wrażenie, że dopiero co byłam na wakacjach w Czarnogórze, a tutaj już mamy połowę września! Plus jest chyba taki, że zapełniam ten czas miłymi wspomnieniami :)

W ten weekend nastąpił ogromny przełom w moim życiu, ponieważ mój chłopak, po wielu miesiącach rozmów uległ i pozwolił mi na kota w domu. To znaczy, że jak już będę się przeprowadzać, to oficjalnie biorę ze sobą Maffka :) Czy to nie wspaniale? Właściwie to nic już nie stoi na drodze do mojej przeprowadzki. Mam fajną pracę, dobrze zarabiam, mam blisko od chłopaka do pracy, Maffin może ze mną zamieszkać, skończyłam już udzielać korepetycje. Cieszę się, że w końcu dotarłam do takiego momentu w życiu, bo na prawdę, długo na niego czekałam. 


sobota, 14 września 2024

Nowy nabytek.



 Sobota, 07:44 

Hej! 

Wstałam jeszcze przed 7, ale leżę sobie w łóżku i korzystam z wolnego czasu. Za chwilkę pójdę się ogarnąć i przygotuję nam śniadanie. 

W pracy w porządku, coraz więcej się uczę, ale wiele rzeczy to dla mnie wciąż czarna magia. Cieszę się z projektu, na który trafiłam. Ogólnie cieszę się ze wszystkiego w tej pracy. Z miejsca, w którym jestem, z pięknego, nowoczesnego biura, z ludzi, z tego, że blisko mieszka chłopak, że super zarabiam, że mam fajne stanowisko. Zmiana pracy to był strzał w dziesiątkę, taka lekcja dla mnie, że czasami warto ryzykować. 

Wczoraj po pracy umówiłam się z chłopakiem w sklepie. Zrobiliśmy zakupy spożywcze, trochę odpoczęliśmy i pojechaliśmy na kolację. Taki oto piątek :) Aa prawie zapomniałam! Kupiłam sobie wczoraj prostownicę! Już ją testowałam i jest świetna! 


Zdecydowałam się na taką. Widziałam bardzo dobre opinie, włosy są po jednym przeciągnięciu idealne wyprostowane i gładkie. Kosztowała 200 zł, więc myślę że dobra cena. 

Dzisiaj mam w planie zrobić sobie paznokcie. Chciałam się umówić do kosmetyczki, ale w ogóle nie ma wolnych terminów, także zostaje mi działać samej. Jedziemy też dzisiaj na obiad do jakiejś fancy restauracji, więc mega się cieszę! 

Okej! Lecę robić śniadanie i się ogarniać :) miłego weekendu! 




środa, 11 września 2024

egoistyczna i bezczelna

 Środa, 20:58



Ostatnio coraz częściej zastanawiam się nad odejściem z bloga. Uwielbiam pisać, to część mojej codzienności, ale nie lubię już tego miejsca. Na przestrzeni lat stało się takie... puste. Także myślę nad zmianą platformy i zwróceniem się ku innej społeczności. Chciałam to napisać teraz żebyście nie były zaskoczone gdy któregoś dnia ten blog zostanie zablokowany, wolałam uprzedzić. 

Jeśli chodzi o mój dzień to właściwie nie mam o czym pisać. Najpierw praca, a potem - krótka - codzienność. Piszę, że krótka, bo jak wchodzę do domu po 18 to niewiele mam tego czasu. 


Kilka miesięcy temu Wam pisałam, że chcę bardziej o siebie zadbać i jak dotąd wychodzi mi to super. Ładnie się ubieram, maluję. Używam regularnie balsamu, robię maseczki, śpię w ładnych piżamkach itd. Człowiek od razu się lepiej czuję. Teraz, kiedy mam krótsze włosy, zaczęłam także przykładać się do fryzury. Prostuję włosy, układam je, eksperymentuje :) 




wtorek, 10 września 2024

nowa fryzura, kolejne szkolenia, fajny serial

 Wtorek, 18:54



Hej! 

Kilka dni się tutaj nie odzywałam, ale jakoś brak mi było czasu. W czwartek pojechaliśmy z Maffinem do chłopaka, cały weekend minął nam bardzo dobrze. W piątek po pracy pojechaliśmy z chłopakiem na zakupy i jak zwykle zrobiliśmy je niezwykle sprawnie. Zawsze robię listę zgodnie z tym jak idą alejki w sklepie, więc zakupy to sama przyjemność. W sobotę na 9 poszłam do fryzjera i zrobiłam totalna metamorfozę! Zresztą zobaczcie same :) 


Z długich blond włosów do krótkich ciemnych :) Kolor jest jak najbardziej zbliżony do mojego naturalnego. Cieszę się z efektu końcowego! Mam wrażenie, że trochę odżyłam po tej zmianie, idealna na jesień. Za całość zapłaciłam 420 zł, więc wydaje mi się, że sporo, ale no niestety takie usługi teraz kosztują. 


Po fryzjerze, na 13 pojechaliśmy na sushi... było wyborne jak zwykle, a ja cały czas cieszyłam się nową fryzurką :) 


Mniam! 

Od wczoraj mam w pracy szkolenie, ma potrwać dwa tygodnie, a potem zaczynamy pracę nad projektem. Myślę, że spoko trafiłam, osoby które nas szkolą pochodzą z Meksyku i są mega miłe i pomocne. Niemniej jednak muszę przyznać, że ten projekt to sporo nauki, sporo zapamiętania, zwłaszcza, że ja nie jestem zbyt obeznana z rynkiem amerykańskim, ale wszystkiego da się nauczyć :) Trzymajcie kciuki! 

Ale żeby nie było, że u mnie jest tak ładnie i kolorowo to w niedzielę pokłóciłam się z chłopakiem. Nie akceptuje on mojego kota, ciągle mówi, że się go brzydzi i że sobie nie wyobraża, że miałby z nim mieszkać na stałe. Mega mi przykro, bo ja nawet nie mam co zrobić w tej sytuacji. Chciałabym w baaardzo niedalekiej przyszłości zamieszkać razem, a z drugiem strony wiem, że Maffina nigdzie nie oddam ani nie zostawię. Kazała S. zastanowić się nad tą sytuacją, bo jednak jesteśmy razem już niemal dwa lata i myślę, że to najlepsza pora na kolejny krok w związku. Zwłaszcza, że oprócz tego dogadujemy się świetnie. 

Robię zdjęcia jedzenia, ale pozwólcie, że wrzucę je już w kolejnej notce. Dzisiaj w pracy miałam znowu pizza day. Pracuje w amerykańskim korpo i czasami mam wrażenie, że to działa w zastępstwie owocowych czwartków hahah :) Najadłam się bardzo i jeszcze wzięłam sobie dwa kawałki do domu na kolacje. Bardzo dużo tego zostało, ale jutro już nie zamierzam się skusić. 

Wczoraj po pracy pojechałam do chłopaka i zaczęliśmy oglądać bardzo fajny serial, który poleciła mi koleżanka. Nazywa się "Silos" i to taka typowa postapokaliptyczna produkcja, czyli coś co kocham i uwielbiam :) 

Idę teraz przepisać sobie notatki z dzisiejszego szkolenia, bo mam tam dosłownie wszystko i nic. Później zamierzam pooglądać you tube :) 

Bye!



czwartek, 5 września 2024

4/5

 Czwartek, 16:57



Hej! 

Właśnie czekam na chłopaka i za chwilę ma po nas przyjechać - po mnie i po Maffina. Planów na dzisiaj brak, może pojedziemy na zakupy, a może zostawimy to na jutro. Jest 17, ale czuję się jakby było dużo później, koło czwartku, to wstawanie o 5 rano jednak daje mi się we znaki. Natomiast nie jest źle :) 

Także czekamy już spakowani, weekend zapowiada się ciekawie, bo idę do fryzjera! W końcu :) 

środa, 4 września 2024

3/5

 Środa, 19:49



Hej! 

Połowa tygodnia już za nami, teraz już będzie z górki :) Wczoraj po pracy spotkałam się chłopakiem, wieczór spędziliśmy jedząc tosty i oglądając Brzydulę, bo S. też się wciągnął. Dostałam od niego fajny prezent! 


Ananasa, na którego od dawna miałam ochotę i żelki - dwa opakowania do wyboru :) 

Dzisiaj natomiast wolny czas spędziłam czytając nową książkę, w końcu doprosiłam się mamy o czytnik, więc korzystam. Aktualnie czytam "Wojnę makową", książka totalnie nie w moim stylu, ale o dziwo mi się podoba. Wzięłam sobie także kąpiel z kulą do kapieli, było bardzo przyjemnie i jestem mega odprężona. 
Przed chwilą spakowałam też Maffina, bo jutro jadę z nim do chłopaka i wracamy dopiero w niedzielę. Mam nadzieję, że kiedy w piątek będziemy w pracy, to koteczek prześpi ten czas, ostatnio się tam bardzo dobrze czuł. Dla siebie też już przygotowałam ubrania oraz jedzenie do pracy. A jeśli jesteśmy w temacie jedzenia, to dodaje to co jadłam wczoraj i dzisiaj. 


Chleb IG z twarożkiem, pomidorami z mozarellą i bazylią



Ryż czerwony, warzywa, chorizo; sałatka z ogórków


Bułka z szynką oraz twarogiem wędzonym, papryka


Wegański kotlet, ziemniaki i surówka gyros
Tą surówkę niestety musiałam kupić w żabce, aby mieć jakiekolwiek warzywa do obiadu. Miałam ze sobą słoik domowych buraczków, ale okazały się zepsute. 


Na kolacje tosty i sałata, wczoraj zapomniałam zrobić zdjęcie, ale jadłam także tosty. 

Oprócz tego co tutaj pokazałam jem też owoce - gruszki, jabłka i wczoraj ananasa. 

Mam już zrobioną herbatę i pomyślałam, że wyjątkowo obejrzę jakiś film, także idę szukać :) 

poniedziałek, 2 września 2024

portret, kino i jedzenie

 Poniedziałek, 20:53



Hej! 

Dzisiaj po pracy pojechałam z przyjaciółką do kina na film "It ends with us", nie był zły, ale spodziewałam się czegoś lepszego. Na dodatek denerwowała mnie wręcz gloryfikacja głównej bohaterki. Właściwie przed chwilą wróciłam do domu, tyle tylko, co zdążyłam się wykąpać i już położyłam się do łóżka. Kiepsko spałam w nocy, więc jeszcze godzinka i odpływam do krainy Morfeusza. 


Trochę jedzenia z kilku ostatnich dni. Muszę Wam się przyznać, że przez weekend popłynęłam. Nie miałam napadu, ale zjadłam zdecydowanie więcej niż normalnie i bardzo to odczułam. Ja w ogóle mam wrażenie, że już jestem za stara na napady. Nie mam ochoty na takie ilości jedzenia, na dodatek niezbyt zdrowego. 


śniadanie w pracy czyli bułeczka i pomidorki z rukolą 


udon z tofu i warzywami, reszta pomidorków


weekendowe kanapki z wędzonym twarogiem, hummusem i warzywami 


niedzielne śniadanie
świeże pieczywo z hummusem i twarogiem wędzonym, jajecznica z dwóch jajek


ziemniaki, kurczak w panko i fasolka szparagowa, sałatka ze świeżych warzyw


dzisiejsze śniadanie w pracy, czyli kanapka z szynką i serem, pomidorki z mozarellą


wegański kotlet (kupiłam w aldi bo był z czerwoną metką, ale szczerze mówiąc jest mega niedobry!), ziemniaki i surówka z ogórków

Jeśli chodzi o foodbook z dzisiaj to zjadłam też kawałek jabłka, brzoskwini, kilka żelków kabelków w kinie i chrupkie pieczywo. 


Patrzcie co narysowała dla mnie moja przyjaciółka z pracy! Maffin jak malowany :) Zamierzam oprawić sobie ten rysunek w ramkę :) 


Przyszła mi też dzisiaj paczka z sinsaya, mam w niej dwa płaszcze na jesień-zimę, koszulę i koszulkę z kotem. Jestem natomiast już tak zmęczona, że tylko odebrałam ją z paczkomatu i zostawiłam w przedpokoju. Przyszło też zamówienie dla Maffina (swoją drogą dwie ogromne paczki), które też czeka na rozpakowanie. Jest tam dla niego nowy drapak-leżanka, więc nie mogę się doczekać aż mu go jutro wyciągnę. 


niedziela, 1 września 2024

witamy wrzesień

 Niedziela, 16:44



Spędzając weekend w domu przypomniało mi się dlaczego tak bardzo nienawidzę matki. W tym tygodniu obraziła się na mnie już trzy razy, w tym dwa razy wczoraj, a foch nadal trwa. Za co? Jak zwykle za to, że czegoś nie chciałam zrobić w chwili, w której ona kazała. Serio, w ten weekend przypomniał mi się cały ten czas z nią spędzony i przypomniało mi się dlaczego nie znosiłam weekendów. Czuję taką wewnętrzną złość, dlaczego akurat musiałam trafić na nią? Na dodatek mówi do mnie jak do psa, dosłownie. Płakać mi się chcę. 

Odbiegając od tematu, to muszę przyznać, że bardzo odpoczywam w ten weekend. Gdy jestem u chłopaka to ciągle wisi nade mną widmo powrotu do domu, więc ciągle ze wszystkim się spieszę. A ten weekend jest jakiś taki wolny i spokojny, przynajmniej pod tym względem. 

Zrobiłam sobie paznokcie, peeling, maseczkę na twarz i na włosy, a wczoraj wzięłam też długą kąpiel. Mam już przygotowane jedzenie na przyszły tydzień i poprasowane ubrania. Ciągle oglądam Brzydulę, bo to takie moje comfort show. Ściągnęłam sobie też aplikację do śledzenia finansów, miałam właśnie plan żeby od września śledzić swoje wydatki i zobaczyć na co wydaję najwięcej, gdzie mogłabym trochę zaoszczędzić.  

Pogoda na kolejny tydzień zapowiada się świetnie, ja też mam już porobione jakieś małe plany. Jutro po pracy wybieram się z przyjaciółką do kina, a we wtorek widzę się z chłopakiem i mam nadzieję, że wpadnie basen. Na sobotę umówiłam się do fryzjera, ta wizyta akurat będzie mnie drogo kosztować, ale już bardzo dawno nie byłam. Planuję drastyczne ścięcie i powrót do mojego naturalnego koloru włosów, obecne odrosty mnie przygnębiają i już się w tej fryzurze mega źle czuję. Mam nadzieję, że wyjdę zadowolona, bo wiecie... akurat różnie z tym bywa.