wtorek, 30 sierpnia 2022

Złe przeczucia

 Wtorek, 23:07


Nie wiem o co chodzi, ale mam złe przeczucia w związku z wyjazdem na Erasmusa. Pisałam Wam o tym już jakieś 2 miesiące temu i od tego czasu nic się nie zmieniło. Mimo że jestem kobietą to nie mam za grosz intuicji, ale w tym przypadku... Czuję w kościach, że coś nie jest okej. 

Serio nie wiem co zrobić. Wszystko już jest załatwione, nawet mieszkanie, ale ja nie potrafię się cieszyć z tego wyjazdu skoro mam cały czas to złe przeczucie. Normalnie bym pomyślała, że dramatyzuje, ale wyjeżdżając do Hiszpanii ani przez chwilę nie pomyślałam, że coś złego może się stać, a ten Erasmus...


Zmieniając temat. Dzieci były dzisiaj koszmarne! Normalnie awantura za awanturą! Nawet Montse się mnie radziła czy wiem co z nimi zrobić, ale ja sama nie mam pojęcia. Nigdy nie spotkałam takich dzieci. Tu nie chodzi tylko o te awantury, ale one biją, kopią, gryzą i tak dalej. Już nie mówię o tym, że ciągle mnie szantażują, że jak nie pozwolę im obejrzeć telewizji, to powiedzą matce, że je bije. Oczywiście nie ulegam smarkaczom i jestem twarda jak tylko potrafię być. Montse powiedziała dzisiaj, że jestem najlepszą au pair jaką mieli i jej wierzę, serio dawałam z siebie 110% nawet gdy nie musiałam. Cieszę się, że to doceniła. 



A to tortilla de patatas, którą zrobiłyśmy dzisiaj na kolacje. Była wybornaaa! 

Dzisiaj była deszczowa pogoda, więc jedynie wieczorem wyszłam na szybki spacer. Byłam w sklepie i kupiłam słodycze, które rozdam w Polsce, a także poszłam nakarmić koty. W czwartek zamierzam wyprawić im ucztę. Kupię pełno jedzonka tak żeby dla każdego starczyło. Chcę się z nimi w ten sposób pożegnać. Przerobiłam także sporo materiału do poniedziałkowego egzaminu, co w cale nie było łatwe, bo w domu były ciągłe krzyki i kłótnie. Jutro i w czwartek muszę się przyłożyć, potem w piątek będę czytać notatki w drodze do Sevilli i w sobotę w samolocie. Niedzielę spędzam u babci. 


poniedziałek, 29 sierpnia 2022

Ostatnie dni w Hiszpanii

 Poniedziałek, 22:33


Moje drogie, ten tydzień zaczynamy w Hiszpanii, a kończymy go w Polsce :) 

Zaczęłam się cieszyć na powrót do Polski, co nie oznacza, że chce opuszczać Hiszpanię. Po prostu tęsknie za przyjaciółkami i kotem. No i wiecie, jednak teraz ciągle mieszkam u kogoś i nie czuję się w pełni swobodnie. 

Dzisiaj o 11 miałam rozmowę z kolejną host rodziną. Właściwie można tak powiedzieć, bo we Włoszech będąc na Erasmusie będę mieszkała ze starszą panią. Bardzo się cieszę, bo moim jedynym obowiązkiem będzie gotowanie, więc będę mieć sporo czasu wolnego. Tutaj wbrew pozorom nie miałam go tak dużo. Dzisiaj np. siedziałam z dziećmi od 8 do 18, co zmęczyło mnie dokumentalnie. Do Polski wracam 3 września w nocy, a wyjeżdżam 21 i wracam dopiero na święta. 

Dzisiaj także zaczęłam naukę do egzaminu, który mam w przyszły poniedziałek. Nie wiem czy pamiętacie, ale przed wakacjami do niego nie podeszłam, napisałam wtedy do prowadzącego, że nie dam rady (napisałam, że ze względu na problemy zdrowotne, także psychiczne), na szczęście okazał się bardzo wyrozumiały. Pamiętam, że jak próbowałam się do niego uczyć to tak jak grochem o ścianę, nic mi nie wchodziło, dzisiaj natomiast nie miałam z tym większych problemów. Także jest ogromny postęp, bo tyle co się w czerwcu namęczyłam to tylko ja wiem. Teraz idę jeszcze trochę się pouczyć, niestety muszę to robić z telefonu, bo jedyny punkt ksero jest otwarty do 14, a ja się zajmuje wtedy dziećmi. Z nimi to nawet nie ma mowy żebym gdzieś wyszła, bo one tylko w domu chcą siedzieć. Jutro spróbuje je jakoś przekonać, ale ciężko to widzę. 

Obejrzałam wczoraj super film - "Miłość dla dorosłych", bardzo mi się podobał. 

sobota, 27 sierpnia 2022

Cadiz, you stole my heart

 Sobota, 23:29


 Byłam dzisiaj na wycieczce w Cadiz. Tak z tym zwlekałam, bo zwyczajnie nie chciało mi się tłuc autobusem, ale powiem Wam, że było super. Piękne miasto, trochę jak little Italy z tymi swoimi wąskimi uliczkami. Po prostu piękne i bardzo klimatyczne. 















Tutaj siedziałam na ławeczce i po prostu podziwiałam kamienice. Chciałabym mieszkać kiedyś w takim miejscu. Uwielbiam gwar. 


I taki cudowny klimat





Pistacja & Turron

No i jedzenie. Ostatnio staram się słuchać swojego organizmu i no właśnie słucham, tylko kurwa on napierdala do mnie cały czas. "a może loda, ciasteczko, orzeszki, zjadłaś już za dużo, nie wejdziesz w spodnie, zjedz jeszcze trochę, zostaw to". Moje myśli przez większość dnia kręcą się wokół jedzenia. Nienawidzę siebie za to. 


Ogólnie całą wycieczkę zaliczam na bardzo udaną. Byłam tam od 11 do 21 i wcale się nie nudziłam. Zajrzałam do kilku sklepów i kupiłam dla siebie nową ładowarkę do telefonu i szczoteczkę do mycia twarzy. Dla dzieci kupiłam słodycze, ale nie wiem czy dać im jutro czy dopiero jak będę wyjeżdżać. Kupiłam też szczoteczkę do mycia twarzy dla przyjaciółki, jest w kształcie kociej łapki. Cute. 

Ostatnio kupiłam także bilet autobusowy do Sevilli, jadę tam w piątek i w sobotę o 21 mam lot. Także będę miała trochę czasu na zwiedzanie, hotel już także mam załatwiony. 

Ah nie mogę uwierzyć, że to moje ostatnie dni w Hiszpanii, szybko minęło. Czy gdybym mogła zostać dłużej to czy bym została? Tak, myślę, że miesiąc jeszcze spokojnie mogłabym tutaj spędzić. Jutro ostatnia niedziela, więc zamierzam ją dobrze wykorzystać. Przede wszystkim się wyśpię, potem pójdę poplażować, a wieczorem długi spacer. 

poniedziałek, 22 sierpnia 2022

Efekty roku diety + zdjęcia + aktualna waga

Poniedziałek, 23:03


Okej, czas na podsumowanie ostatniego roku mojego życia pod względem diety. W zeszłym roku, w sierpniu, jeszcze raz podjęłam próbę odchudzania. Bywały wzloty i upadki, napady obżarstwa. niemal głodówki, ale jakoś przebrnęłam przez ten rok i chciałabym się pochwalić efektami. 



Zdjęcie po lewej - sierpień 2021, waga 93,7 kg
Zdjęcie po prawej - sierpień 2022, waga 76,6 kg

No cóż. Chyba nie trzeba dużo mówić, bo różnicę widać na pierwszy rzut oka. W sumie, w ciągu roku udało mi się schudnąć 17,1 kg, co uważam za wynik w porządku, ale wiecie zawsze mogło być lepiej. Najbardziej zmalał mi brzuch i piersi zdecydowanie.
Gdy patrzę na zdjęcie po lewej, to nie dowierzam, że tak kiedyś wyglądałam. Pamiętam jak napisałam Wam ten oto post --> O TEN. Był to dzień, w którym właśnie zrobiłam to zdjęcie i pamiętam, że nieźle się wtedy załamałam. 
Na szczęście to już za mną i nie pozwolę się więcej doprowadzić do takiego stanu. Zwłaszcza, że wiem, że jest on efektem głównie mojego stanu psychicznego. 



sobota, 20 sierpnia 2022

Ten filmik idealnie opisuje mnie

 Sobota, 22:33


Nie wyspałam się. Od 8 dzieci waliły na pianinie (które jest zaraz przy wejściu do mojego pokoju), a także chodził odkurzacz i ogólne było głośno. Gdy wyszli udało mi się jeszcze pospać do 10, ale wiecie, to już nie był super jakościowy sen, bardziej drzemanie. Na plaży byłam dzisiaj od 13 do 21. Głównie spacerowałam, bo był straszny wiatr i sypało piaskiem. Wpadło niemal 28 tysięcy kroków, więc jestem zadowolona. Niedawno wróciłam do domu, zjadłam sałatkę i tortille de patatas (była przepyszna tym razem!). Zaraz obejrzę kawałek nowych 365 dni (don't judge me... oglądam tylko ze względu na Massimo :) i pójdę spać. 


Czy któraś z Was się uosabia z tym filmikiem? Bo to jestem w 100% ja! Zwłaszcza tutaj zdaje sobie z tego sprawę. Ja dosłownie wszystko uzależniam od innych ludzi. I w tym momencie swojego życia uważam to za moją najgorszą wadę, bo na dłuższą metę tak się nie da żyć. 


piątek, 19 sierpnia 2022

Wypieki, 30 tys. kroków

 Piątek, 23:17


Miałam ciężki i bardzo długi dzień. Dzieci były dzisiaj super niegrzeczne i nie szło się z nimi dogadać. Nawet ich mamie puściły nerwy, a ja bardzo źle znoszę krzyki w domu (pod względem psychicznym). Najpierw zaprowadziłam je na pianino i w tym czasie skoczyłam do sklepu, kupiłam smakołyki dla kotów i coś dla siebie. W domu natomiast upiekłam chałkę, bo mamy gości na weekend. Zrobiłam też obiad dla dzieci i dla nas. 


Kupiłam pastel de nata i było całkiem okej. Nie będzie to raczej mój ulubiony słodycz, ale chciałam tego bardzo spróbować. 


Tutaj chałka, którą upiekłam. Ta po prawej jest z nutellą dla dzieci, bo one nic innego nie zjedzą. Próbowałam i wyszła bardzo dobra.


I dzisiejsze kroki :) Robię tutaj codziennie od 20 do 30 tys. kroków.


Rozmawiałam dzisiaj z moim kolegą (tym z Tindera) i bardzo się cieszę, bo udało nam się dogadać i spotkamy się w Sevilli. Uwierzcie mi, że poznałam tutaj wielu wielu wielu wielu facetów i to jest chyba jedyny, który nie próbuje mnie po prostu przelecieć. Takich mam już po dziurki w nosie. 


Tak jak Wam mówiłam, mamy w ten weekend gości na weekend. Także w domu jest sporo osób, jest też głośno, a ja mam pokój przy salonie. Nieciekawie. No ale nie będę narzekać, bo wszyscy są bardzo mili. Co więcej? Jeśli chodzi o moje plany na weekend, to jutro z pewnością chce się wyspać. Potem pójdę do sklepu po nowe przysmaki dla kotków (mówię o tym jak o wycieczce, bo do sklepu mam kawałek drogi), a następnie wybieram się na plażę. Wrócę wieczorkiem, zjem coś i pójdę jeszcze na spacer. 

A jeśli chodzi o niedzielę, to zobaczę. Miałam jechać do Cadiz, ale szczerze mówiąc ciągle czuję potrzebę żeby po prostu sobie odpocząć, po całym tygodniu z dziećmi jestem wykończona. 

Tymczasem lecę obejrzeć tik toki na dobry sen!

czwartek, 18 sierpnia 2022

Po prostu czwartek

 Czwartek, 22:30 



Siedzę właśnie sama z dziećmi, bo ich mama poszła na kolacje ze znajomymi. Jakoś mi to nie przeszkadza, bo oglądają telewizję, więc zawsze są wtedy jak aniołki. Za chwilę będę starała się zagonić ich do łóżka. 

Powiem Wam, że zarówno wczoraj jak i dzisiaj miałam kiepski dzień pod względem jedzenia. Właściwie rzeczą, której najbardziej teraz pragnę jest to żebym umiała jeść NORMALNIE. A najgorsze jest to, że ja już zapomniałam co to słowo znaczy. Co prawda nie jest tak tragicznie jak kiedyś, ale nadal znam tylko dwa pojęcia. Głodzić się albo objadać, rzadko kiedy jest coś pomiędzy. 

Dzisiaj po pracy poszłam na plaże. O boże... było tak super. Nawet sobie przysypiałam. Nie wiem jak to możliwe, ale potrafię spędzić na plaży 5 godzin, a czuję się jakbym siedziała 20 minut. To dla mnie bardzo relaksujące. Uwielbiam to miejsce pod tym względem, na plaże mam jakieś 3 minuty, nie dłużej. Po leżingu poszłam nakarmić moje kotki. Tak mi ich żal. Jutro znowu muszę się wybrać do sklepu i kupić im coś do jedzenia. Obiecałam sobie, że dopóki tu jestem nie będę oszczędzać na nich pieniędzy. 

Nie wiem czy Wam wspominałam, ale wracam do Polski 3 września, natomiast to Sevilli, z której mam lot jadę już 2 wieczorem. Będę miała więc jakieś 24 godziny na zwiedzanie. Mam nadzieję, że uda mi się też spotkać z chłopakiem, którego poznałam na Tinderze. Bardzo go polubiłam, ale raczej jako znajomego. Super mi się z nim gada.



A tutaj to ciasto, o którym Wam ostatnio mówiłam. To co ma milion kalorii, ale smakuje też jak miliony monet. Pycha! 

Jutro piątek. W ten weekend gościmy rodzinę mojej hostki. W domu będzie, więc 8 osób, czyli sporo biorąc pod uwagę wymiary mieszkania. Planuje jednodniową wycieczkę do Cadiz, a drugi dzień weekendu spędzę na plaży :) 


środa, 17 sierpnia 2022

Wypad do San Fernando

 Wtorek, 23:47


W planie miałam dzisiaj wieczór na plaży, ale wyszło inaczej. Dzień z dziećmi miałam jak zwykle ciężki, one od rana wpędzają mnie niestety w zły humor. Popołudniu upiekliśmy razem ciasto, które ma chyba milion kalorii, bo do jego przygotowania zużyliśmy 6 czekolad i cały litr śmietany. Skosztować z pewnością skosztuję, ale na tym koniec. Jutro lub w czwartek chce upiec chałkę i zajadać ją sobie na śniadanie z arbuzem lub innym owocem. 

Okej, ale wracając do tematu, to koło 5 pojechaliśmy do sąsiedniego miasta na zakupy w galerii handlowej. Pierwszy raz byłam w primarku i jakoś mnie ten sklep nie rzucił na łopatki. Kupiłam biustonosz (śliczny fioletowy!), 12 par stringów (mam słabość do majtek), a także czarne body. Byłam także w carrefourze i kupiłam trochę typowo hiszpańskich słodyczy. I nie wiem czy to był dobry pomysł, bo teraz siedzą i się gapią na mnie z biurka. 


Wczoraj znalazłam takie kotki (tu jest mega dużo bezdomnych) i dałam im smaczki. Dzisiaj chciałam wrócić i zrobić to samo, ale wypadł ten wyjazd, jutro muszę wrócić na milion procent. 


A tutaj widok po wyjściu z galerii, jest nad samym oceanem. 


Tutaj też widok po wyjściu z galerii. 

Lecę coś obejrzeć i spać :)





poniedziałek, 15 sierpnia 2022

Wszystko, co dzisiaj jadłam

 Poniedziałek, 22:24


Hejka! 

Dzisiaj kończy się mój długi weekend. Z listy rzeczy do zrobienia, którą wypisałam w poprzednim poście nie udało mi się jedynie upiec ciasta (chciałam, ale thermomix był ciągle zajęty) oraz nie spędziłam wieczoru na plaży czytając książkę. Tą drugą rzecz świadomie przełożyłam na jutro, bo przychodzą sprzątaczki i muszę wyjść na dłużej z domu. 


A teraz wszystko, co dzisiaj jadłam: 


Śniadanie 
2x wasa z hummusem i pomidorem; dwie parówki (takie mniejsze) podsmażone na patelni


Marchewka


Arbuz


Pomarańcza

Btw w tle możecie widzieć mój strój kąpielowy, bo tutaj przeważnie opalam się nago hahah. A pamiętam, że gdy tutaj przyjechałam to pierwszy raz poszłam na plaże w stroju jednoczęściowym. 


Coś a'la leczo. Bardzo dobre, ale baaardzo tłuste, do tego krakers. 


Jabłko i połowa wafelka 



I zabijcie mnie, ale przysięgam Wam, że ja nie potrafię oszacować czy to dużo, czy mało. Co jest dosyć uciążliwe, bo teraz gdy gotuję dla kilku osób, to nie wiem jakie porcje nakładać i głowie się zawsze nad tym. 

Napisałabym coś więcej, ale jestem cholernie zmęczona. W ten weekend bardzo pocisnęłam z krokami. Dzisiaj mam 24 tys, wczoraj tak samo, a przedwczoraj 30 tys. To wszystko dzięki spacerkom po plaży. 

Dzisiaj będąc na plaży spotkałam panią z Polski, miło tak z kimś pogadać, a ta kobieta była urocza :) 

Idę się zrelaksować na tik toku :) 


sobota, 13 sierpnia 2022

Dni lecą

 Piątek, 23:33


Dni lecą jak szalone. Nim się obejrzałam mamy kolejny piątek. Czy coś się działo w ciągu tych kilku dni? I tak i nie. Tak, bo miałam trochę stresu i nie bo żyłam sobie normalnym hiszpańskim życiem. Czyli najpierw praca, a potem plaża. Byłam w tym tygodniu też na długim, nawet bardzo długim spacerze, zrobiłam 30 tys. kroków i mam silne postanowienie żeby w od jutra zacząć chodzić na takie długie spacery codziennie. A co! Uwierzcie mi, że takie "wyprawy" brzegiem oceanu są niesamowite. 





Tutaj doszłam na koniec plaży w czasie spaceru. A uwierzcie, że tutaj plaże są niesamowicie długie! 



OMG! To jestem ja, ale tak w 101%. Każdy punkt się mnie tyczy. Czasami wydaje mi się, że ja po prostu jestem za dobra ludzi. Wiecie czego bym chciała? Żeby kiedyś ktoś potraktował mnie tak jak ja traktuje ludzi. 





Okej, a teraz trochę o moich planach na weekend. Może jak je sobie spiszę to łatwiej mi je będzie zrealizować: 
- kupić resztę magnesów dla rodziny i przyjaciół
- zadzwonić do babci i mamy 
- napisać do host families z Włoch (planuje połączyć to z Erasmusem)
- pójść na bardzo długi spacer 
- upiec ciasto (bo jak nie mam ciasta to nic rano nie jem, a potem się objadam)
- odkurzyć 
- wyspać się
- pójść do sklepu i kupić szampon i żel pod prysznic 
- spędzić długi wieczór na plaży czytając książkę  

Skoro mam jutro wolne, to planuje sobie jeszcze teraz trochę posiedzieć, chociaż powiem Wam, że jestem zmęczona po tym tygodniu. Jeszcze dzisiaj siedziałam z dziećmi prawie cały dzień, a wieczorem zajmowałam się też dziećmi znajomych, także 4 maluchów do ogarnięcia, to nie jest jest takie łatwe zadanie. 

Adios!


niedziela, 7 sierpnia 2022

11 lat życia z Aną

 Niedziela, 18:42


Dzisiaj mija dokładnie 11 lat od kiedy "zaprzyjaźniłam" się z Aną. Kawał czasu, szmat życia. Czuję jednak, że w ciągu ostatniego roku trochę się zmieniło. Nie jestem już tak silnie uzależniona od tego świata. Nabrałam więcej balansu, ale to oczywiście nie oznacza, że wyszłam z zaburzeń odżywiania. Natomiast przestałam się już głodzić i coraz rzadziej mam napady obżarstwa. Schudłam też 16 kilogramów, więc to też dużo mówi. 

Jakiś pechowy miałam ten weekend. Z piątku na sobotę ta historia z dreszczami, potem z poceniem się jak świnia, wczoraj dostałam okres, a dzisiaj na plaży wysypki. Jakoś słabo się czuję. Czuję tutaj usilną presję żeby ciągle coś robić. Czy to pójść na plaże, albo na spacer, czy nawet do sklepu, a potrzebuję chyba dnia, albo przynajmniej jego części spędzonej w łóżku. No dzieci też mi swoje dowalają. Pomimo tego, że mam weekend to z nimi nie odpocznę bo się ciągle drą albo ich matka drze się za nich (ale muszę ją usprawiedliwić, bo ja z takimi dziećmi sama bym nie wytrzymała). Na szczęście niedługo wychodzą. 

Jadłam dzisiaj bardzo mało. Myślę, że za chwilę zbiorę się do sklepu i kupię sobie coś dobrego do filmu no i muszę też zjeść jakiś normalny posiłek. Jezu muszę wyjść bo nie wytrzymam tych wrzasków. 

PS.1 Zerwałam znajomość z Kevinem. Muszę siebie bardziej szanować.

PS.2 Wczoraj się zważyłam i nawet w czasie okresu ważę mniej niż kiedy wyjeżdżałam z Polski. 



Dzisiejsze śniadanie


Te spodenki są na mnie za luźne, wzięłam też ze sobą parę za małych, które teraz są na mnie dobre. 


Moja ulubiona czynność na plaży oprócz pływania, to czytanie. Kupno czytnika było jedną z moich najlepszych decyzji. Obecnie kończę czytać swoją ulubioną książkę "Coma", jestem już prawie na tysięcznej stronie. Na szczęście mam drugą część, dłuższą :) 


sobota, 6 sierpnia 2022

Cycki sensem życia

 Sobota, 22:34


Boże, ale miałam dzisiaj noc. Koszmar dosłownie. Obudziłam się koło 2 i myślę sobie coś zimno się zrobiło, więc wyłączyłam klimatyzację, ale nadal było mi zimno, więc się przykryłam. Nadal zimno, więc kolejne nakrycie, potem założyłam bluzę i legginy i wtedy się zaczęło. W pokoju 30 stopni, a ja miałam gęsią skórkę, trzęsłam się jak cholera, łącznie z tym, że zęby mi szczekały. W końcu się w sobie zebrałam i wstałam po tabletkę, ale nawet nie wiecie jakie to było trudne. Pięć minut po zażyciu wszystko ustąpiło, ale zrobiło mi się po kilku chwilach gorąco, ale nie tak normalnie. Ja się pociłam jak świnia. Zasnęłam nad ranem i obudziłam się po 12, wszystko było mokre. Narzuta, poduszka, moja piżama. Ja nie wiem co się stało tej nocy. Poprzedniego dnia co prawda siedziałam na słońcu, ale od 17 do 21, więc nie ma szans żeby to był jakiś udar słoneczny czy coś takiego. 

Dzisiaj jak wstałam po 12, to przede wszystkim wzięłam prysznic. Potem zjadłam śniadanie, ogarnęłam się i o 14 poszłam na plaże, siedziałam tam do 21. W drodze powrotnej do domu dostałam okres, całe szczęście, że mam dosłownie jakieś 3 minuty. Teraz jestem sama w domu, bo moja host rodzinka poszła na jakąś imprezę. Korzystam, więc z ciszy i spokoju. 


Zdjęcia jedzenia


Łosoś z sałatką i sosem tahini 


Pączek z nadzieniem budyniowym 


Tosty z guacamole, jajkiem i pomidor


Uwielbiam tą gorzką czekoladę


Przekąska na plaży




Faszerowana cukinia


Chrupkie pieczywo z serem wędzonym i szynką, pomidorki i ocet balsamiczny 


Domowy jogurt, z domowym musli 


A tutaj upiekłam ciasto a'la chlebek bananowy 


Kolacja, czyli resztki wszystkie. 
Tortilla de patatas, nuggets, nachosy z guacamole


Śniadanko, które ostatnio stale jem 




Tutaj zabrałam siebie na lody. Smak to biała czekolada milka z oreo. 




Moja kolejna potrawa z termomixa. Salmorejo (hiszpański chłodnik z pomidorów). Podaje się go z jajkiem i taką specjalną szynką.


Śniadanie 



No i wczoraj robiłam domowe sushi. Dzieci mi pomagały, więc tak jestem średnio na jeża zadowolona z efektu hahah 


Uciekam się jeszcze raz nasmarować, zrobić włosy i może jeszcze coś obejrzę na Netflie. W końcu jutro mogę sobie pospać. Zastanawiam się też co będę jutro robić, bo jak mam okres to nie mogę całego dnia spędzić na plaży, z kolei nie chce zostawać w domu z dziećmi, bo w ten sposób to ja sobie nie odpocznę. 

Aa! Zapomniałabym. Cały czas mam kontakt z Kevinem, nawet lepszy niż wcześniej, ale... Z jednej strony mnie do niego ciągnie, a z drugiem, wiem, że to się nie uda. Zwłaszcza dzisiaj mnie wkurzył. Wszyscy faceci są tacy sami. Cycki, cycki, cycki. Cycki sensem życia.