Sobota, 22:33
Nie wyspałam się. Od 8 dzieci waliły na pianinie (które jest zaraz przy wejściu do mojego pokoju), a także chodził odkurzacz i ogólne było głośno. Gdy wyszli udało mi się jeszcze pospać do 10, ale wiecie, to już nie był super jakościowy sen, bardziej drzemanie. Na plaży byłam dzisiaj od 13 do 21. Głównie spacerowałam, bo był straszny wiatr i sypało piaskiem. Wpadło niemal 28 tysięcy kroków, więc jestem zadowolona. Niedawno wróciłam do domu, zjadłam sałatkę i tortille de patatas (była przepyszna tym razem!). Zaraz obejrzę kawałek nowych 365 dni (don't judge me... oglądam tylko ze względu na Massimo :) i pójdę spać.
Czy któraś z Was się uosabia z tym filmikiem? Bo to jestem w 100% ja! Zwłaszcza tutaj zdaje sobie z tego sprawę. Ja dosłownie wszystko uzależniam od innych ludzi. I w tym momencie swojego życia uważam to za moją najgorszą wadę, bo na dłuższą metę tak się nie da żyć.
W sumie nie utożsamiam się z tym filmikiem, bo to nie moi rodzice byli problemem, z nimi zawsze szłam na noże. Ale podobna rzecz spotkała mnie w moim poprzednim związku i sporo czasu zajęła mi zmiana podejścia. Poskutkowała naszym rozstaniem,więc chyba tego typu problemy można tylko rozciąć, a nie rozwiązać.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz możliwości korzystania z uroków Hiszpanii, oby rekompensowały trudy pracy z dziećmi, ale jak tak czytam co piszesz, to odnoszę wrażenie, że bycie au pair (chyba tak to się nazywa), gdzie Twoją pracą jest opieka nad dziećmi nie do końca jest dla Ciebie. Mam nadzieję, że nie będziesz miała pretensji, że to piszę, ale wydaje mi się, że lepiej byś się spełniła w jakiejś innej roli.
Nie mam żadnych pretensji :) Cieszę się, że tu jestem i nie żałuje, po prostu trafiły mi się ciężkie dzieci. Bardzo ciężkie.
UsuńKiedy patrzymy na siebie cudzymi oczami to tracimy tożsamość, bo każdy widzi nas inaczej. Gratuluję tych kroków!
OdpowiedzUsuń