Sobota, 23:26
Wczoraj wracając z plaży na pomoście minęłam trzy dziewczyny, odsunęły się żebym przeszła, więc powiedziałam "thank you" na co jedna z nich się zapytała czy mówię po angielsku. Powiedziałam, że tak i że jestem w szoku, że ona też zna ten język (to tutaj rzadkość), ona odpowiedziała mi, że tak, bo była na erasmusie teraz w Polsce :) Ale ten świat jest mały, co nie? Wzięłam od niej numer, może uda się spotkać.
Wczorajszy i dzisiejszy dzień był dla mnie zły pod względem jedzenia. Nawet na plaży ledwo byłam w stanie wysiedzieć, bo byłam tak głodna. To chyba znak, że zbliża się okres. Jutro chciałabym po prosu jeść normalnie, ale od poniedziałku wracam na właściwe tory. Dobrze, że mam tutaj pod dostatkiem zdrowego jedzenia. Pełno warzyw, owoców, hummus, guacamole, tahini itd. Problem tylko w tym, że czasami mi się już po prostu nie chcę kombinować. Codziennie gotuje dwa obiady, więc jak jeszcze będę musiała gotować trzeci dla siebie to chyba padnę. Zwłaszcza, że w tym samym czasie zajmuje się dziećmi. Zobaczymy jak to będzie.
Dzisiaj rano byłam w sklepie, bo musiałam kupić krem przeciwsłoneczny. Zeszłam z 50 na 30, bo jestem już opalona. Koło 13 poszłam na plaże i siedziałam tam do 19, już pod koniec przysypiałam, tak mi było dobrze. Potem wróciłam do domu, wzięłam prysznic, zjadłam i o 22 wyszłam jeszcze na godzinkę na miasto poszlajać się. Dzisiejszy dzień kończę z 18 tysiącami kroków, wczoraj było 26 tys.
A poniżej wczorajszy zachód słońca.