sobota, 30 lipca 2022

Ale ten świat jest mały

 Sobota, 23:26


Wczoraj wracając z plaży na pomoście minęłam trzy dziewczyny, odsunęły się żebym przeszła, więc powiedziałam "thank you" na co jedna z nich się zapytała czy mówię po angielsku. Powiedziałam, że tak i że jestem w szoku, że ona też zna ten język (to tutaj rzadkość), ona odpowiedziała mi, że tak, bo była na erasmusie teraz w Polsce :) Ale ten świat jest mały, co nie? Wzięłam od niej numer, może uda się spotkać. 

Wczorajszy i dzisiejszy dzień był dla mnie zły pod względem jedzenia. Nawet na plaży ledwo byłam w stanie wysiedzieć, bo byłam tak głodna. To chyba znak, że zbliża się okres. Jutro chciałabym po prosu jeść normalnie, ale od poniedziałku wracam na właściwe tory. Dobrze, że mam tutaj pod dostatkiem zdrowego jedzenia. Pełno warzyw, owoców, hummus, guacamole, tahini itd. Problem tylko w tym, że czasami mi się już po prostu nie chcę kombinować. Codziennie gotuje dwa obiady, więc jak jeszcze będę musiała gotować trzeci dla siebie to chyba padnę. Zwłaszcza, że w tym samym czasie zajmuje się dziećmi. Zobaczymy jak to będzie.

Dzisiaj rano byłam w sklepie, bo musiałam kupić krem przeciwsłoneczny. Zeszłam z 50 na 30, bo jestem już opalona. Koło 13 poszłam na plaże i siedziałam tam do 19, już pod koniec przysypiałam, tak mi było dobrze. Potem wróciłam do domu, wzięłam prysznic, zjadłam i o 22 wyszłam jeszcze na godzinkę na miasto poszlajać się. Dzisiejszy dzień kończę z 18 tysiącami kroków, wczoraj było 26 tys. 

A poniżej wczorajszy zachód słońca. 





piątek, 29 lipca 2022

Kukaracza

 Piątek, 00:01


Siadam do napisania tego posta kolejny raz. Za pierwszym usłyszałam okropny krzyk, myślałam że dzieci się kłócą, wbiegam do salonu a tam krzyczy hostka, że znalazła karalucha. I oj napracowałyśmy się. Wywróciłyśmy całą kuchnię do góry nogami, odsunęłyśmy nawet zmywarkę i wszystko pod szafkami, a ten skurczybyk siedział na kuchence. Wiecie dlaczego się mówi, że karaluchy przeżyją nawet apokalipsę? Ja już wiem. Dosłownie nie mogłam go zabić, nie wiem ile razy mu przywaliłam butem, a ten nadal się ruszał. 

Okej, to tak słowem wstępu tylko było. Ogólnie miałam dzisiaj jakiś kiepski dzień. Myślałam, że uda mi się spotkać z tym facetem, o którym Wam pisałam (chyba nie był taki ważny, bo za cholerę sobie nawet imienia nie mogę przypomnieć, ale coś na G.). Miała być randka, miałam się odwalić, nawet na seks na plaży się nastawiłam, ogoliłam, nakremowałam itd i dupa. Nic z tego nie wyszło. Finalnie spędziłam popołudnie sama. Poszłam na plaże, pochodziłam po mieście. Wpadło coś koło 26 tys. kroków. 

Rozważam w przyszły weekend wybranie się do Kevina (wczoraj Wam o nim pisałam, że mi się jakoś wyjątkowo podoba). Nie wiem co mi tak na tym zależy, bo jakoś dobrego kontaktu to my ze sobą nie mamy. Może to jakiś szósty zmysł?





Z dzisiejszego spaceru po plaży 




środa, 27 lipca 2022

wyrocznia

 Środa, 21:19


Myślałam, że nie będę tutaj miała dostępu do wagi, a jednak znalazła się tutaj ze mną i ona - moja wyrocznia. Wczoraj się zważyłam, co prawda na noc, w ubraniu i w mokrych włosach. Myślę, że trochę tutaj już schudłam, ale wiadomo - mogłoby być lepiej.

Dni mijają mi właściwie tak samo. Od rana do mniej więcej 16 opiekuje się dziećmi, a później lecę na plaże. Czytam książkę, kąpie się w oceanie, opalam. Jest naprawdę super, bardzo relaksująco. 


Mam już tutaj przyjaciół :)

W ogóle się tutaj nie maluje. To dla mnie nowość. 


Obecna figura.
Ale mam to w dupie (prawie) i chodzę z odsłoniętym brzuchem. 


Sałatka z tuńczykiem (jadłam pierwszy raz w życiu). I z domowym serem. 


Ryba (w tej postaci też jadłam pierwszy raz w życiu)


Burger. Jem tutaj mięso normalnie, bo nie chce robić nikomu kłopotu. 


Ciasto bananowe, które jadłam ostatnio ciagle na śniadanie. 


Makaron z tuńczykiem i z sosem pomidorowym 


Przerywnik na wczorajszy zachód słońca. 



Pyszny lód! Kosztował prawie 3 euro, ale był tego wart


Hamburger i warzywa z sosem tahinii 


Tortilla i guacamole na przekąskę. 



Daktyl i masło orzechowe, też jako przekąska.


To jadłam dzisiaj jak czekałam na dzieci, bo były na pianinie. Rogalik obtoczony całe w cukrze. Był malutki i podzieliłam się nim z kotem. 


W środku pełno nadzienia. 



To jadłam dzisiaj na obiad. Coś ja budda bowl. Ryż, tuńczyk, awokado, pomidor, rukola, hummus. Pycha było.

Dzisiaj był pierwszy raz kiedy nigdzie nie wychodziłam. Zostałam w domu. Zrobiłam pranie, pogadałam z przyjaciółką, obejrzałam film.

Ah chłopak z tindera, właściwie facet, bo prawie 10 lat starszy ode mnie zapraszał mnie na randkę na plaży. Dzisiaj nie wyszło, ale chyba za chwilę napiszę czy nie chce się spotkać jutro wieczorem. Chociaż on jest tutaj tylko na wakacjach, więc domyślam się, że chodzi mu o jedno... 
A w ogóle, gdy była u mnie Ania, to poleciła mi InterPals, taka apka że możecie sobie gadać z osobami z całego świata i uczyć się dzięki temu języków. Gdy tutaj przyjechałam, to weszłam na nią i w najbliższej okolicy wyszukało mi chłopaka i sobie wtedy pomyślałam "oo kurde, ale fajny", a kilka dni temu zobaczyłam go też na Tinderze, przeznaczenie? Daje w prawo... czekam i co widzę! Match! No i napisałam do niego pierwsza, rozmowa się nie kleiła i właściwie tylko ja to ciągnęłam, ale dzisiaj sam do mnie napisał czy nie wybieram się czasem do niego. Mieszka w El Puerto de Santa Maria, tam gdzie byłam na wycieczce. Chciałabym żeby to on przyjechał... Jakoś wpadł mi w oko, a to się RZADKO, BARDZO RZADKO zdarza. 

Zobaczymy jak to będzie. Chciałabym teraz częściej pisać, bo to też pamiątka dla mnie. I robić więcej zdjęć i więcej nagrywać! 

Wczorajszy zachód słońca. 


Niedziela. pojechaliśmy na inną plażę, była jakby w kanionie? Nie wiem jak to powiedzieć, ale chyba same widzicie. Uczyłam się padel surfing. Było ciężko.





Mój przyjaciel. 





piątek, 22 lipca 2022

Hiszpańskie życie

 Piątek, 00:05


Hejka!

Piszę szybko post i uciekam spać. 

Bardzo dobrze czuję się w nowym miejscu, coraz bardziej swobodnie i zaczynam czuć, że to mój dom, przynajmniej na jakiś czas. Dzieci to małe diabły, no ale praca to praca. 

Szkoda tylko, że dzieci nie chcą w ogóle wychodzić. Myślałam, że będę spędzać z nimi całe dnie na plaży, ale oni nie chcą nawet do sklepu pójść także siedzimy w domu. A jak kończę pracę to sama lecę na plaże. Pluskam się w oceanie i czytam książkę. Kupno czytnika było strzałem w dziesiątkę.

Dzisiaj natomiast po 15 pojechaliśmy do innego miasta. Najpierw do Cadiz (ja mieszkam w Conil de la Frontera dokładnie), a później do El Puerto de Santa Maria. Było świetnie. Popijaliśmy sobie cole patrząc na ocean, a później poszliśmy zjeść do amerykańskiej restauracji. Dzieci mało co lubią, więc nie mogła być żadna inna. Ale może następnym razem. Bardzo przyjemnie spędziłam z nimi czas. 








Jutro zapowiada się długi dzień. Najpierw muszę zostać z dziećmi sama (zazwyczaj ich mama pracuje zdalnie, więc jest pod ręką), a później zostaje z nimi na cały wieczór, bo Montse idzie na koncert. Coś czuję, że padnę zmęczona! Na szczęście jutro jest movie night, więc mam nadzieję, że zajmą się filmem. 


Zmykam! 

wtorek, 19 lipca 2022

Adaptacja

 Wtorek, 09:22


Hej! 

W niedziele spędziłam cały dzień na plaży. Nieźle zjarało mnie słońce, pomimo, iż uczyłam kremu 50. Muszę bardziej na to uważać. 

Wczoraj natomiast miałam pierwszy dzień "pracy". Dzieci nie są łatwe w obsłudze, że tak powiem, głośne i trochę niegrzeczne, ale mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej. Przynajmniej zaczęły coś do mnie gadać, bo serio bałam się, że jednak kompletnie nie rozumieją angielskiego. Spędziłam z nimi więcej czasu niż powinnam i to z własnej woli.  Wieczorem poszłam na jakieś zakupy, bo potrzebowałam trochę kosmetyków, finalnie mało co kupiłam. Dzisiaj jeszcze się przejdę. Byłam też wieczorem na plaży, chwilkę sobie posiedziałam, zjadłam jakiś owoc i wróciłam do domu. Koło 23 zjadłam kolacje, bo tutaj jada się tak późno. Później zaraz położyłam się spać, bo byłam zmęczona. 

Zainstalowałam tindera, więc zobaczymy co z tego wyjdzie. Chciałabym się z kimś spotkać i wyjść na jakąś kolacje czy piwko. Dostałam też namiary do dwóch dziewczyn z okolicy, koleżanek poprzednich au pair, więc do nich też zamierzam się odezwać.

Co więcej? A kompletnie nie mam tutaj ochoty na jedzenie. Montse powiedziała mi wczoraj, że martwi ją to, że nie jem. Ale jezu.. jedzenie to chyba ostatni rzecz, o której tutaj myślę. Kiepsko tylko, że zarówno nie jem jak i nie pije. Muszę na to uważać. 

Czekam aż dzieci wstaną, zrobię im śniadanie i zajmiemy się czymś. Później pójdę do sklepu, a wieczorem na plaże popływać. 












niedziela, 17 lipca 2022

Panna A. nadaje z Hiszpanii :)

 Niedziela, 00:24


Hejka! Tak jak obiecałam, ten tydzień zaczęłyśmy w Polsce, a kończymy go w Hiszpanii :)

Szczęśliwie doleciałam, ale może zacznijmy od początku. 

Wstałam koło 6:30, bo ostatnio kompletnie nie mogę spać. Zjadłam śniadanie, dopakowałam i ogarnęłam. Chwile po 12 byłam już na lotnisku i okazało się, że to dużo za wcześnie po wynudziłam się za wszystkie czasy. Lot miał drobne opóźnienie, więc dopiero koło 17 wylecieliśmy. I och! Było super! Mówiłam Wam, że pierwszy raz lecę samolotem, na dodatek z chorobą lokomocyjną, więc się stresowałam, ale kompletnie nie było czym. 



W ogóle nie było mi niedobrze i chyba polubię się z lataniem. Na lotnisku odebrała mnie Montse, czyli moja host mum, ale nie będę tak o niej mówić, bo jest za młoda :) Całą drogę przegadałyśmy, super bo mam kontakt z angielskim. 
Niedawno przyjechałyśmy do domu, ona pojechała odebrać dzieci, więc miałam trochę czasu dla siebie. Wzięłam prysznic i się rozpakowałam wstępnie, jutro jeszcze sobie wszystko zorganizuje. 
Jakie wrażenia? Pozytywne! Montse jest przesympatyczna, ale nie skłamałabym pisząc, że nie tęsknie za domem. Tak możecie się śmiać, bo przecież dopiero co wyjechałam, ale wiecie. Dom to jednak zawsze dom, nie ważne jak fajnie jest w nowym miejscu. No i już tęsknie za Maffinem. 


Jakie plany na jutro? Plaża oczywiście! Tymczasem żegnam się z Wami z nowego miejsca i uciekam spać. Jestem bardzo zmęczona. 

Aa! Zważyłam się dzisiaj i postanowiłam, że jak wrócę, to chciałabym zobaczyć na wadze 8 kg mniej. Będę tutaj 6 tygodni, więc cel jest realny. 

PS. Nie mogę uwierzyć, że tu jestem. 





piątek, 15 lipca 2022

Ostatni post z Polski

 Piątek, 22:47


Mam takie dziwactwo, o którym Wam nigdy nie mówiłam. Właściwie nikomu nie mówiłam. Ale wierze, że kocie wąsy przynoszą szczęście :) Zawsze jak znajdę w domu jakiś wąs mojego kota to wypowiadam życzenie i chowam go sobie do słoiczka. Dzisiaj tak głaskałam rano Maffina i myślałam sobie, że już dawno żadnego nie znalazłam, a by mi się przydało. I zgadnijcie co znalazłam kilka godzin później? Wąsika :) Oczywiście wypowiedziałam życzenie i schowałam zdobycz do portfela, pojedzie ze mną :) 

Oprócz tego to byłam rano w galerii, kupiłam adidasy. Wstąpiłam też do apteki, rossmanna i pepco. Jestem spakowana i mam nadzieję, że nie będzie żadnego nadbagażu na lotnisku. Ważyłam się razem z walizką i powinno być okej. 

Wczoraj natomiast domknęłam kwestie Erasmusa, wszystko powysyłane. 

I co Wam jeszcze mogę powiedzieć? Właściwie to nic. Stresuje się lotem, bo nie dość, że mam chorobę lokomocyjną, to nigdy nie leciałam samolotem. Ale wierze, że będzie dobrze. Jutro mam wylot o 16:35 i w  Sewilli będę o 20:20. Potem jeszcze ponad godzinka do miasta, w którym będę mieszkać. 

Zrobiłam listę rzeczy, które chce zrobić/przeżyć będąc w Hiszpanii. To raczej proste rzeczy, więc myślę, że wszystko uda mi się zrealizować. 

Trzymajcie za mnie kciuki proszę! Odezwę się do Was w niedziele już z Hiszpanii :) 

środa, 13 lipca 2022

3 dni do wylotu

 Środa, 20:52


Miałam się dzisiaj spotkać ostatni raz z przyjaciółką, ale niestety coś jej wypadło. Także cały dzień spędziłam w domu, właściwie nie robiłam nic takiego. Jakoś nie potrafię się zrelaksować. Najbardziej produktywną rzeczą było wymalowanie paznokci u nóg. Zaraz idę się kąpać i coś obejrzę, chociaż wątpię bym była w stanie się skupić. 

Przyszedł mi dzisiaj czytnik książek i już sobie wszystko tam pościągałam. Super! Nie mogę się doczekać na czytanie książek na plaży. W ogóle z takich rzeczy, które planuje koniecznie zrobić to: pójść do kina (sama nie wiem czemu mi tak na tym zależy) i zjeść pizze na plaży przy zachodzie słońca popijając przy tym winko. Oo może zrobię sobie tutaj taką listę rzeczy, które koniecznie muszę zrobić będąc w Hiszpanii? Ale to w kolejnym poście! 

Jutro jadę na uczelnie (znowu!). Muszę wziąć podpis od babeczki z erasmusa. Powiem Wam, że mam złe przeczucia co do tego wyjazdu. Na Hiszpanię cieszę się jak cholera i w serduszku od razu pojawia mi się ciepło gdy o tym myślę, a ten Neapol... Nie mam pojęcia dlaczego tak jest. Na dodatek, możecie się śmiać, ale dostaje dziwne znaki od wszechświata. Niby głupoty, można pomyśleć pech, ale... może faktycznie coś w tym jest? No nic. Nie będę teraz nad tym myśleć. Póki co wszystko załatwiam, bo nie chce sobie furtki zamykać. 

Od kiedy matka dowiedziała się, że wyjeżdżam to nasze relacje uległy zdecydowanej poprawie. 


3 DNI DO WYJAZDU DO HISZPANII 

poniedziałek, 11 lipca 2022

Intensywne dni

 Poniedziałek, 22:21


Kochane! Ten tydzień zaczynamy w Polsce, a skończymy go wpisem z Hiszpanii :) 

Stresuje się trochę. Zwłaszcza samą podróżą, bo mam straaaaszną chorobę lokomocyjną. Ale odnajdę się w nowym miejscu, prawda? Staram się myśleć pozytywnie. 

Dzisiaj znowu miałam cały dzień w biegu. Rano pojechałam do galerii, bo w dalszym ciągu czegoś mi brakuje. Później spotkałam się ostatni raz z przyjaciółką. Poszłyśmy odebrać resztę prezentu dla host family i jeszcze weszłyśmy do Action. Pierwszy posiłek zjadłam koło 15 dopiero, bo wcześniej nie miałam czasu. Później poszłam jeszcze z mamą do pepco i biedronki. Wieczór spędziłam na pakowaniu. Znowu. Tym sposobem kolejny dzień kończę z wynikiem 25 tys. kroków. 

Zamówiłam dzisiaj czytnik, ma przyjść w środę. Bardzo się cieszę, bo będę miała dostęp do Legimi. Od kiedy mam tam konto, to czytam bardzo dużo. Czekam też na paczkę z zalando ze strojami kąpielowymi i bielizną. Zrobiłam też w ubiegłym tygodniu zamówienie na sinsay, ale jeszcze go nawet nie wysłali, także nie jestem pewna czy zdąży przyjść do piątku. Oby! Bo mam tam kosmetyczki, japonki i dwie małe torebki. Zależy mi na tych rzeczach. 


Bilans:

- trzy wegetariańskie gołąbki od babci

- sałatka 

- 2x brzoskwinia


Jutro muszę iść do banku, poszukać jakiś adidasów i o 13 mam rozmowę z host family, więc chce sobie przygotować pytania, które do nich mam. 

Chciałabym też jutro odpocząć. Ostatnie dni to jakieś szaleństwo i dosłownie wszystko kręci się wokół wyjazdu. 

niedziela, 10 lipca 2022

6 dni do wyjazdu

 Niedziela, 20:48


Hejka! 

Zacznę od tego, że ponownie włączyłam komentarze. Potrzebowałam przerwy. 

Cały czwartek i piątek spędziłam z moją przyjaciółką. Ogarniałyśmy mój wyjazd, jestem niesamowicie wdzięczna, że ją mam. To jedna z lepszych "rzeczy" jakie mnie w życiu spotkały. Byłyśmy kupić prezent dla mojej host family, w aptece, naprawić mój telefon, na zakupach ubraniowych, rossmannie i wielu wielu innych miejscach. 

Weekend z kolei spędziłam z Anią. Odwiedziła mnie w Krakowie za co baaardzo jej dziękuję i jestem pewna, że to nie było nasze ostatnie spotkanie. Sobotę spędziłyśmy nad Wisłą, a dzisiaj spotkałyśmy się na Kazimierzu. Koło 14 pojechałam na obiad do babci, z którą już się pożegnałam przed wyjazdem. Spotkałam się też z moją ciocią, która gdy była w moim wieku była au pair w Hiszpanii i mówiła, że to jedne z najlepszych chwil jej życia. Mam nadzieję, że tak samo będzie ze mną. 

Zawsze piszę tutaj złe rzeczy o mojej rodzinie, ale tym razem muszę ją pochwalić. Szczególnie mamę, która bardzo mi pomaga przy wyjeździe. Kupiła mi walizkę (a to drogi interes) i dostałam od niej euro, które kiedyś zostało z wakacji. Babcia z kolei zaoferowała, że kupi mi czytnik do książek, za co też jestem ogromnie wdzięczna, bo to kolejny droższy interes, mimo że wybrałam chyba jeden z tańszych dostępnych na rynku. 

Dodatkowo usłyszałam dzisiaj od mamy, że bardzo schudłam. Ja też to widzę. Mierzyłam dzisiaj spódnicę, w którą w zeszłe wakacje nie mogłam się zapiąć, w kwietniu tego roku była już dobra, a teraz mam w niej totalny luz. A jak jem? Właściwie normalnie. Raczej dwa posiłki dziennie. Małe śniadanie i coś większego na wieczór, dodatkowo sporo owoców. A no i bardzo dużo chodzę. Takie 20 tys. kroków wpada niemal codziennie, jak nie więcej. 


Ostatnio w Buczku kupiłam "fit sernik", tak na spróbowanie. Zjadłam może jakąś 1/3 tego i był okej, ale ja nie przepadam za ciastami, zwłaszcza sernikiem. 




Moja obecna sylwetka




Ostatnie sushi z przyjaciółką przed wyjazdem 



Mam ciarki jak patrzę na to zdjęcie. 


Coś w tym jest prawda? Kiedyś usłyszałam, że przemoc może smakować jak miłość, ponieważ głodujący ludzie zjedzą cokolwiek. (po angielsku to ma więcej sensu "abuse can feel like love, starving people will eat anything")




Gdy już będę bajecznie bogata to kupię sobie te buty. Dokładnie takie. Czy są w moim stylu? Kompletnie nie! Ale ciągnie mnie do nich jak jasna cholera i nie wiem dlaczego. Tutaj tego nie widać, ale na filmiku pięknie się mienią. Bardzo często pojawiają mi się na różnych social mediach. 


6 DNI DO WYJAZDU DO HISZPANII 


piątek, 8 lipca 2022

Najbardziej pechowa laska wszech czasów

 Piątek, 00:13



Moja przyjaciółka twierdzi, że jestem najbardziej pechową laską wszech czasów. I chyba zaczynam jej wierzyć, bo ciagle wiatr mi wieje między oczy. Jak nie zapomnę czegoś, to źle przeczytam, to się spóźnię i tak wyliczać bym mogła w nieskończoność. Pocieszam się, że w końcu kiedyś to się odwróci. Mam nadzieję, że szybciej niż później. 

Wczoraj popołudniu byłam z mamą na zakupach. Kupiłam walizkę na wyjazd (o la boga ponad 300 zł nadał i to i tak na przecenie z 600 zł), kupiłam też inne rzeczy na wyjazd. I zjadłam frytki z maka. Wieczorem zrobiłam też dwa zamówienia. Jedno z zalando, a drugie z sinsay. Wydaje teraz tyle kasy na ciuchy i inne rzeczy, ale cały czas sobie powtarzam, że tak to jest tak się przez kilka lat nic nie kupowało. Teraz potrzebuję dosłownie wszystkiego. 

Dzisiaj praktycznie cały dzień spędziłam z przyjaciółką. Wpadła do mnie o 11, ogarnęłyśmy jakieś dokumenty, poszłyśmy do jednej biblioteki, potem pojechałyśmy na uczelnie, ale nic nie załatwiłyśmy. W drodze do domu zgarnęłyśmy sushi i wieczór spędzony na ogarnianiu rzeczy i oglądaniu serialu, też z przyjaciółką. Koło 22 odprowadziłam ją dopiero na autobus. 

Aktualnie siedzę i zamawiam prezent dla host family. Wymyśliłam, że dzieciom dam kolorowanki z Krakowem i legendy krakowskie po angielsku plus jakieś słodycze. Dla ich mamy kupię torcik wedlowski. Myślę, że fajny upominek. 

Zaraz zbieram się spać. Ostatnio znowu cierpię na bezsenność.



środa, 6 lipca 2022

I bought a one way ticket!

 Środa, 13:45


Haj dziewczyny :) 

Tak, jak Wam ostatnio wspominałam, udało mi się dogadać z jedną rodzinką w sprawie wyjazdu. Wczoraj kupiłam bilet i wylatuje w przyszłą sobotę. Będę mieszkała w Kadyks, nad samym oceanem! Mam dosłownie 5 minut pieszo na plażę :) Chyba nie muszę mówić, że się cieszę? Jestem wręcz zachwycona. Będę się zajmować 2 dzieci, około 4-5h dziennie, więc super. Reszta dnia wolna, tak samo weekendy. 

Najbardziej się jednak cieszę z tego oceanu, nie wiem dlaczego tak bardzo mnie ciągnie do wody. Mama dzieci mówiła także, że uwielbiają surfować, więc liczę na to, że mnie nauczą :) 




Dzisiaj rano pojechałam wyrobić kartę EKUZ. A resztę dnia poświęcę na ogarnianie innych rzeczy do wyjazdu. Muszę zrobić jeszcze większe zakupy, w tym walizki, kilka rzeczy z apteki też potrzebuję. Muszę to rozplanować i rozłożyć w czasie. Jutro widzę się z przyjaciółką, będziemy z kolei ogarniać Erasmusa, bo tutaj też mam jeszcze coś do zrobienia. W tym tygodniu mam nadzieję, że już dopnę te  sprawę na ostatni guzik. 

A byłam też wczoraj u fryzjera! Poszłam w blond, na wakacje będzie jak znalazł. 





Podoba mi się! Chociaż, bardzo przypominam teraz z wyglądu matkę. 

Dobra, lecę zrobić sobie herbatkę i siadam do ogarniania :) 



poniedziałek, 4 lipca 2022

It is happening!

 Poniedziałek, 14:21


Witam się z Wami wspaniałą wiadomością! Dogadałam się z jedną rodzinką i jak wszystko dobrze pójdzie, to wylatuje w przyszłym tygodniu do Hiszpanii! O boże, ale się cieszę! 

Dzień pełen emocji. Mam mało czasu na ogarnięcie wszystkiego, ale wierzę, że się uda. Teraz zbieram się na basen. Miałam nie jechać, ale muszę jakoś rozładować emocje! 

W ogóle będę mieć tylko 5 minut na plaże! 

sobota, 2 lipca 2022

Basen, prezent dla przyjaciółki i burgery

 Sobota, 23:03


Haj wszystkim! 

Wczoraj na 12 byłam na korepetycjach, w drodze kupiłam prezent dla dziewczynki, a po nich poszłam jeszcze na zakupy spożywcze do Lidla, bo kilku rzeczy mi brakowało.

Byłam też na tym basenie. Byłam od 15:20 do 18. Było super i cieszę się, że pojechałam sama. Nie chce już czekać na ludzi. Nie ma na tym świecie nic, czego bym nie mogła zrobić sama. Wczoraj cały czas siedziałam w wodzie, wyszłam z niej może jakieś 3 razy żeby się napić i to na tyle. Super, że pojechałam, zwłaszcza, że dzisiaj zepsuła się pogoda. Jak wróciłam do domu, to zrobiłam jeszcze sushi, bo miałam ogromną ochotę. 




Dzisiaj z kolei byłam w galerii i kupiłam prezent dla przyjaciółki, bo miała ostatnio urodziny. Kupiłam jej smartwatcha i takie dodatki do prezentu. Wykosztowałam się przeokropnie, ale to jednak jedna z najbliższych mi osób i chyba jedyna, na która zawsze w 100% mogę liczyć. Później się z nią spotkałam i spędziłyśmy razem popołudnie. Wieczoram natomiast zrobiłam domowe burgery z frytkami. Czytałam też książkę. Gdy byłam u przyjaciółki, to skończyłam pierwszą część Devil's night. Bardzo mi się podobała, teraz czytam drugą część. W czerwcu udało mi się przeczytać niemal 7 książek! 


No przyznajcie, że wygląda jak z knajpy :) 


 Byłam też na lodach. Jeden smak to popcorn karmelowy z różą, a drugi mango z limonką.