wtorek, 31 maja 2022

958 || Call me Jobs... Steve Jobs

 Wtorek, 21:59



Dzisiaj miałam zajęcia na 9:45. Jak zwykle pojechałam wcześniejszym autobusem żeby rano zaliczyć spacer przez park, byłam także w punkcie ksero wydrukować materiały. Zajęcia skończyłam przed 15 i zazwyczaj na tych nudniejszych wykładach pisze jakieś eseje czy prace na zaliczenia, a teraz mam już wszystko napisane, więc wynudziłam się dzisiaj jak mops. Jedyny plus jest taki, że udało mi się wybrać wszystkie rzeczy, które chce kupić na shein. Pora trochę odświeżyć garderobę. W końcu od lat powtarzam sobie, że zacznę kupować jak schudnę no i w końcu nastał ten moment. 

Po powrocie do domu szybko coś zjadłam i poleciałam na korepetycje. Wracając wstąpiłam jeszcze do lidla (po kwaśne fasolki, które uwielbiam), a w domu caaały wieczór spędziłam na naprawianiu telefonu mamie. Od teraz serio możecie mówić do mnie Jobs... Steve Jobs. iPhona finalnie naprawiłam, ale co się przy tym namęczyłam to moje. Później naprawiłam też piecyk gazowy.. tak. W takich momentach nabieram przekonania, że ja serio zawsze sobie poradzę. 

Przed chwilą się wykąpałam i lecę jeszcze obejrzeć serial. Jutro mam tylko seminarium o 8 i o 17 korepetycje. Reszta dnia wolna, więc planuje ją przeznaczyć na pisanie magisterki (zabijcie mnie). 



Netto
ok. 5 zł
56 kcal/100 gr 

Dodaje jeszcze zdjęcie lodów, o których ostatnio Wam wspominałam. W 100 gramach mają tylko 56 kalorii! Widziałyście kiedyś coś takiego? Bo ja nigdy, nawet te lody, które reklamują się jako fit mają ponad dwa razy więcej kalorii! Te ze zdjęcia możecie dostać w Netto i kosztują niecałe 5 zł za 1 litr. Super, co nie? Oczywiście o ile ktoś lubi bakalie. Mi akurat bardzo smakują, ale... mają skórkę pomarańczową (coś takiego jak na pączkach) i to mi niezbyt podchodzi. No ale za taką cenę jestem w stanie to wybaczyć. Mogę Wam bardzo polecić, smakują jak zwykłe lody śmietankowe. 


poniedziałek, 30 maja 2022

957 || It was a good day

 Poniedziałek, 21:50 


Nadszedł ten dzień, w którym skończyłam pisać wszystkie swoje prace na studia. Praktycznie miesiąc przed terminem, więc myślę, że mogę być z siebie dumna. Teraz została ta jebana magisterka i myślę, że z tym mi tak kolorowo nie pójdzie. No cóż, jutro się za to biorę. 

Byłam dzisiaj na uczelni od 8 do 13, w drodze powrotnej do domu kupiłam dietetyczne lody i truskawki. Z racji tego, że chwilę byłam dzisiaj sama w domu, to znowu porobiłam sobie zdjęcia żeby mieć na dalsze porównania. Później zajęłam się ogarnianiem Erasmusa... jezu ale mnie to męczy. Nie samo ogarnianie, ale podejście niektórych osób. Same z tym problemy, ale cieszę się, że w końcu się za to zebrałam. Miałam też dzisiaj wieczór spa. Wymalowałam paznokcie, zrobiłam sobie peeling kawowy i standardową pielęgnację, która uważam, że u mnie jest i tak dosyć rozległa. 

Ostatnio dodaje tutaj mniej zdjęć jedzenia (no wcale nie dodaje), postaram się to naprawić w najbliższym czasie i od jutra wracam do cykania fotek. Zwłaszcza, że zaczął się mój ulubiony okres, czyli świeże owoce i warzywa <3 

Idę po herbatkę i będę oglądać serial "Wielka" :) 

niedziela, 29 maja 2022

956 || Zdjęcia porównawcze

 Niedziela, 09:48


Już kiedyś obiecałam, że wstawię tu zdjęcia porównawcze, które zrobiłam miesiąc temu. To jest pierwsza część, kolejna będzie w najbliższej przyszłości. Różnica w zdjęciach to dokładnie 10 kilogramów. Zdjęcia po lewej robione we wrześniu 2021, a po prawej w kwietniu 2022. 



Tutaj po lewej stronie nie byłam w stanie zapiąć tych spódnic, a teraz normalnie w nie wchodzę i uważam, że leżą  dobrze :) 



sobota, 28 maja 2022

955 || Zimna suka

 Sobota, 22:13


Jakiś czas temu miałam test na inteligencje emocjonalną (dzięki Koktajlowa) i wynik mieścił się w dolnych widełkach. Niska inteligencja emocjonalna, brak zdolności do rozpoznawania uczuć swoich i innych. Czy to mnie zdziwiło? Jasne, że nie. 

Ale dlaczego o tym wspominam....Dzisiaj rozmawiałam z kimś przez telefon i słuchałam o problemach tej osoby i wiecie, co? To nie jest tak, że ja nie współczuje innym, bo to robię, ale po prostu nie potrafię wyrazić w żaden sposób swoich emocji. Serio. Nic. Totalne zero. Nawet takie słowa jak "będzie dobrze" ledwo przeszły mi przez gardło. Tak jakbym bała się pokazać przed innymi, że mam jakieś uczucia. Robię to całkowicie nieświadomie, tak jakbym miała w sobie jakąś blokadę. 

Musze nad tym popracować, chciałabym być bardziej emocjonalną osobą. 

***

Przyjechał mój brat ze swoja dziewczyną. Matka od razu zaczęła narzekać. Dziwnie jest. Przywykłam do mieszkania samej, a tu nagle dodatkowe 3 osoby w domu (no bo oczywiście mamusia też się wprowadziła żeby o brata dbać). Pograliśmy sobie na PS5. Już w progu usłyszałam od brata, że schudłam. Jego dziewczyna powiedziała to samo. Schlebia mi to, ale jakoś nadal jestem przygnębiona nie wiedzieć czemu. 

Jutro w planie mam zacząć pisać esej na studia (został mi ostatni, więc super) i pouczę się na kolokwium z prawa UE. Już dzisiaj przygotowałam sobie materiały i je przeglądnęłam. Chce też jutro poćwiczyć.

Teraz idę coś jeszcze obejrzeć na Netflixie, miałam oglądać Bodyguarda bo dzisiaj leci w telewizji, ale mnie przegonili z salonu. Jakoś nie mam ochoty na czytanie książki. 

952-954 || Stan zawieszenia po raz enty

 Sobota, 15:23


Czasami nadchodzi taki okres w moim życiu, który nazywam stanem zawieszenia. Ni to w prawo, ni w lewo nie mogę się ruszyć, mimo iż bardzo bym chciała. Znowu dopadł mnie taki stan i źle się z tym czuję. To coś innego niż lenistwo, to po prostu stan zawieszenia. 

Dzisiaj przyjeżdża mój brat ze swoją dziewczyną. Za każdym razem jakoś niekoniecznie dobrze znoszę ich odwiedziny. Gdy byli tutaj na święta to dosłownie co chwila wybuchała awantura za awanturą. Nie pomiędzy nami. A pomiędzy nimi i matką. Ja się zawsze trzymam z boku. Nie lubię takiej atmosfery, ponieważ przypomina mi o dzieciństwie. Obym jakoś przeżyła ten tydzień.

Tak jak Wam ostatnio wspomniałam, w celu rozruszania swojego zawieszonego tyłka stawiam sobie codziennie jakieś cele do osiągnięcia. Żeby mieć poczucie, iż cokolwiek robię. Dzisiaj już zrobiłam sobie manicure i pedicure i teraz zmykam skończyć pisać esej. Zostało mi jeszcze ogarnięcie notatek do nauki na kolokwium, które mam za trochę ponad tydzień. Muszę się uczyć wcześniej, bo mój mózg ostatnio średnio ogarnia. 

Co więcej? Nie mogę się na siebie napatrzeć! Chyba popadam w jakieś samouwielbienie.. no może z tym to przesadziłam, ale przynajmniej już nie czuję się najgorsza. Bardzo odczuwam brak tych 14 kilogramów. I powoli zaczynam czuć się ze sobą zajebiście. 



Kiedyś Wam już pisałam, że za każdym razem kiedy jadę na uczelnie, to wysiadam przystanek wcześniej i idę przez park. Ostatnio posadzili dużo nowych kwiatów, w tym też takie. Moja babcia miała takie kiedyś w swoim ogrodzie, gdzie spędzałam dużo czasu jako dziecko. Jedno z nielicznych miłych wspomnień z mojego dzieciństwa. A myślałam, że takich nie mam. 



Moja kreweteczka <3


poniedziałek, 23 maja 2022

949 || She has my perfect body

 Poniedziałek, 22:42


Zrobiłam sobie dzisiaj listę rzeczy do zrobienia. Nie wszystko udało mi się odhaczyć, ale to nic. Grunt, że coś już ruszyłam na przód, jutro też jest dzień. Obiecałam sobie, że wrócę do poprzedniej formy pod względem bycia produktywności. 

Pojechałam dzisiaj na jedne zajęcia na 9:45, później wstąpiłam do galerii i kupiłam jeansy. Pierwsze z brzegu, bo po prostu potrzebowałam nowej pary, obecne są na mnie za duże ups :) Byłam też na mini zakupach w biedronce i podeszłam na targ po truskawki. Tak mi zeszło, że pierwszy posiłek zjadłam dopiero o 14. Ostatnio bardzo mnie ciągnie do serka wiejskiego, zawsze go lubiłam, ale teraz to jakaś mini obsesja. Zwłaszcza z pomidorkami koktajlowymi. 

W domu skończyłam pisać esej i zaczęłam pisać kolejny. Dobrze mi idzie. Miałam także zajęcia. 

A teraz pokażę Wam moje nowe dream body.. Uważam, że dziewczyna ma piękną sylwetkę. To Sydney Sweeney, możecie ją kojarzyć z serialu Euforia. 








Idę poczytać książkę i spać. Wiecie, że od 10 lat (chyba nawet ponad) ciągle czytam tę samą książkę? To chyba dziwne, prawda? Przeczytałam ją już tyle razy, a za każdym razem znajdę rzecz, którą się zachwycę. 


niedziela, 22 maja 2022

948 || Oh mommy... I did it myself

 Niedziela, 22:47 


Ten weekend był beznadziejny! 

Dzisiaj znowu trochę za dużo zjadłam i źle się teraz czuje. Niby wiem, że przez dwa dni jedzenia więcej niż zazwyczaj nie przytyłam, ale z drugiej strony... czuję, że przytyłam. Okropne uczucie. Mimo to czasami jak zerkam na siebie w lustro nie mogę uwierzyć, że to w rzeczywistości jestem ja. Niby tylko (a może aż) 14 kilo schudłam, ale uważam, że bardzo to widać, a co ważniejsze ja czuję się ze sobą lepiej (a przynajmniej zazwyczaj). Inną kwestią jest to, że nieustannie się boję, że znowu przytyje. Serio, paniczny wręcz strach odczuwam. Ahh... nigdy z tego nie wyjdę. 

Dzisiaj z rana zaszczyciła mnie mamusia. Była w szoku jak weszła do mieszkania i zobaczyła tyle pustych butelek po alkoholu. Zapytała kto u mnie był... Oh mommy.. I did it myself. No przyznaje się bez bicia, nie tylko z jedzeniem przesadziłam w ten weekend, ale z piciem także. To już chyba taki wiek, że nie mam potrzeby się nażreć, ale schlać to już coś innego. 

Idę poczytać książkę... marzę o whisky z colą. 

Oby jutro było lepiej.

sobota, 21 maja 2022

946-947 || Szczupłość czyni cuda

 Sobota, 12:45


Szczupłość czyni cuda. 

czy...

Szczupłość czyni cuda? 


Bardzo dużo osób uważa, że gdy schudnie to w magiczny sposób zmieni się ich życie. Zaczną wychodzić, spotykać się ze znajomymi, znajdą miłość życia, świetną pracę, ale tymczasem poegzystują sobie w samotność. I tak mija tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem, aż w końcu dochodzimy do 11 lat. 11 lat wypełnionych głodówkami, obżeraniem się, płaczem i nienawiścią do samej siebie. To mój przypadek. 

Jest mi o tyle trudno zmienić swój sposób myślenia, bo ja już kiedyś schudłam i faktycznie moje życie się zmieniło na lepsze. Dlatego stoję na stanowisku, iż rzeczywiście szczupłość czyni cuda. U mnie bycie szczupłym przede wszystkim sprawia, że jestem bardziej pewna siebie. A to w magiczny sposób czyni moje życie lepszym. 

Jestem bardzo ciekawa jakie wy macie zdanie na ten temat. Czy rzeczywiście wraz ze schudnięciem zmienia się nasze życie? W końcu popularne powiedzenie, że ładnym jest w życiu łatwiej nie wzięło się z niczego. 


Klip jest z serialu Insatiable, dostępny na Netflixie. Opowiada o dziewczynie, która schudła 30 kilo i zaczyna startować w konkursach piękności. Ten serial to nie jest jakaś intelektualna rozkosz, ale dla niektórych fragmentów warto obejrzeć. 


A teraz jeśli chodzi co u mnie... Nic. Mam dosłownie zerową motywacje do wszystkiego. Wczoraj zrobiłam sobie listę rzeczy do zrobienia i dzisiaj zamierzam ją wypełniać, chociaż najchętniej położyłabym się w łóżku z książką. Idę zrobić sobie jeszcze jedną mocną kawę i siądę do pracy. Wiem, że najtrudniej jest zacząć, potem już jakoś idzie. 

Wczoraj też zjadłam trochę za dużo, chociaż nie... powiedziałabym raczej, że zjadłam tyle ile normalna osoba. Ale mam już tak zmniejszony żołądek, że po normalnych porcjach jedzenia średnio się czuję. Obecnie jem dwa posiłki dziennie. Śniadanie (najwcześniej o 11, ale często pierwszy posiłek mam np. koło 13-14-15) i później jem obiad/kolacje koło 19. W międzyczasie podjadam owoce, masło orzechowe albo jelly beans (uwielbiam). Taki sposób jedzenia bardzo mi pasuje i już koło miesiąca się do tego stosuje. Ostatnio się zważyłam i od 9 marca do 12 maja schudłam dokładnie 7 kilo. Teraz mam okres, więc waga lekko skoczyła do góry, ale akurat tym się nie przejmuje. 

Ostatnio coś znowu mi odbiło i postanowiłam się odezwać do faceta, z którym... no właśnie, z którym co? Nawet nie wiem jak to opisać. Mężczyzna 13 lat ode mnie starszy, poznany całkowicie przez przypadek. Ale ponoć nic w życiu nie dzieje się przypadkowo. I może gdybym nie była tak zjebana i do cna zniszczona w środku to... Nie ma co gdybać, jest jak jest. 

czwartek, 19 maja 2022

942-945 || Role model

Czwartek, 18:53



Hejka!

We wtorek miałam intensywny dzień. Jak wyszłam po 8 to wróciłam po 22. Najpierw miałam zajęcia, w tym zaliczenie, a później wyszłam na drinka z przyjaciółką. Było miło, ale jakoś nie mogłam się zrelaksować. 

Wczoraj dostałam okres i jakoś średnio się czułam, ale na szczęście udało mi się zrobić trochę rzeczy. Miałam korki, zrobiłam pranie, poprasowałam. Była też matka... o jezu. Wydawała mi polecenia gorzej niż psu. Zachciało jej się sprzątać, a skończyło tak jak zwykle. Wszystko rozgrzebała, nic nie zrobiła, więc ja musiałam kończyć, a źle się czułam. Moje kontakty z nią są coraz gorsze, nawet po zwykłej rozmowie z nią potrafię się poryczeć. Uosabia wszystko, czego nie lubię. 



Dzisiaj rano byłam na uczelni, później korki i teraz robię sushi. Już dawno sama nie robiłam i się stęskniłam za tym smakiem. Resztę dnia będę odpoczywać. Nie mam na nic ochoty poza książką czy serialem. 




niedziela, 15 maja 2022

938-941 || kocham ich jako córka, nienawidzę jako człowiek

 Niedziela, 22:52


Znowu mam okropną huśtawkę nastrojów.. chociaż to chyba za mało powiedziane. Jednego dnia jest cudownie, a kolejnego nie mogę wstać z łóżka. Koszmar. Jutro zamierzam umówić się do psychiatry, pewnie trochę sobie na termin poczekam, ale czas i tak upłynie. 

W piątek miałam zajęcia z 12 letnią dziewczynką, bardzo gadatliwa. I tak sobie właśnie plotkowałyśmy i w pewnym momencie pokazała mi swoja bransoletkę, której nie nosi, bo jest na nią za mała (coś jak pandora). Oczywiście zapytałam czy mogę przymierzyć i na mnie okazała się dobra. Świadomość, że mam szczuplejsze nadgarstki niż 12 latka bardzo, bardzo mnie ucieszyła. Ale wiecie co jeszcze zauważyłam. Patrząc na jej nadgarstki myślę sobie, że normalna szczupła ręka, a patrząc na moją myślę "o rany strasznie grube". To dało mi sporo do myślenia. Ostatnio przymierzyłam też znowu trochę ubrań. W tym strój kąpielowy, w który w tamtym roku nie wchodziłam, a teraz jest dobry (nawet napisałam o tym wpis w sierpniu --> TUTAJ). Reszta rzeczy staje powoli lekko za duża. I przepraszam za wyrażenie, ale kurewsko mnie to cieszy. Czasami jak patrzę w lustro to nie dowierzam, że to rzeczywiście jestem ja. Nie mogę się doczekać jak zobaczy mnie mój brat, on zawsze zauważa takie różnice. 




Kilka dni temu mój ojciec miał urodziny i zadzwoniłam do niego z życzeniami. Całkowicie zjebał mi się humor po tej rozmowie... Nigdy nie umiałam się z nim dogadać. Sam miał zjebane dzieciństwo i zrobił to także mnie. Taka klątwa pokoleniowa. Z kolei z matką jest chujowo, ale stabilnie. Ostatnio dostałam wykład (właściwie to była cała seria wykładów) odnośnie prania. I stale mi zrzędziła o tym ile dawać proszku do prania, jak wsypywać itd. I wiecie co mnie w tym wkurza, że mówię "nie używam proszku do prania, tylko kapsułki", a ona do mnie "ale czekaj, opowiem Ci, bo jak wsypujesz ten proszek to jego ma być tyle i tyle centymetrów, tutaj i tutaj". Pewnie pomyślicie, że to głupota, ale jezu tak jest ciągle. Ona kompletnie, ale to kompletnie mnie nie słucha. I żeby powiedziała to raz, ale słyszę o tym proszku już co najmniej 3 albo 4 razy i stale słyszę, że daje go za dużo mimo, że go nie używam. Nie myślcie sobie, że to jest jakaś przyjacielska matczyna gadka, bo jak zwykle mówi to tym swoim pretensjonalnym tonem. 

Sory, że musicie tego słuchać, ale normalnie chciałam się komuś wygadać. Jak jeszcze raz usłyszę o tym praniu, to przecież nie wytrzymam.  

 

 

środa, 11 maja 2022

931-937 || spróbowałam chudości, miała smak czarnej kawy

 Środa, 14:23


Ostatnie dni nie były dla mnie najlepsze. Właściwie to były złe. Praktycznie nie wstawałam z łóżka... Wczoraj i dzisiaj jest już trochę lepiej, ale humoru nadal nie mam dobrego. Na dodatek zarówno w poniedziałek jak i we wtorek nie byłam na uczelni, co jest ogromnym minusem. Opuściłam zarówno kolokwium jak i obowiązkowe zajęcia... Nawet tego nie skomentuje. Ale nie miałam siły wstać z łóżka. 

Rano miałam wizytę u ginekologa, na szczęście wszystko jest okej. Idę jeszcze w przyszłym miesiącu na badanie. Zastanawiam się też nad tabletkami anty, ale moja obawa przed przytyciem jest chyba zbyt silna. A jeśli już jesteśmy przy wadze to dzisiaj rano się zważyłam i znowu schudłam. Schudłam już ponad 14 kilogramów. Skłamałabym gdybym powiedziała, że nie widać różnicy. Widać i to bardzo. Zwłaszcza po ubraniach. Powoli zbliżam się do mojego I celu. Kiedyś ustaliłam sobie cele wagowe i myślałam, że jak dojdę do tej wagi to już się zatrzymam i nie będę dalej odchudzać. Brakuje mi obecnie trochę ponad 4 kilo. I już jestem pewna, że gdy go osiągnę to się nie zatrzymam. 

Mam też spore problemy ze snem. Jednej nocy potrafię spać po 14 godzin, a dzisiaj zasnęłam o 1 i obudziłam się już o 3:30. Męczy mnie to, bardzo. 

Gdy nie mogę spać w nocy, to czytam książki. Obecnie jestem na bieżąco z trylogią hell, Dysharmonią oraz przeczytałam pierwszą część Teenage dirtbag. Wszystko na wattpadzie. Jeśli macie jakieś swoje ulubione książki z tej stronki to dajcie znać, chętnie przeczytam. 



Prawdziwe, co nie? 

środa, 4 maja 2022

930 || Od 30 dni codziennie ćwiczę

 Środa, 22:41


Hej!

Dzisiaj obudziłam się w średnim humorze, z łóżka wstałam dopiero po 12... A chyba wiecie, że mi takie rzeczy się raczej nie zdarzają. Myślałam, że ten dzień pójdzie na zmarnowanie, ale na szczęście później się trochę mentalnie ogarnęłam. Na 17 byłam w pracy, a później poszłam do rossmanna. Kupowanie kosmetyków zawsze poprawia mi humor, w moim przypadku to są głównie kosmetyki pielęgnacyjne. Szampony, odżywki, wcierki balsamy it. Uwielbiam takie produkty. W domu byłam po 19 i zrobiłam super trening. W tamtym tygodniu skończyłam wyzwanie z Kołakowską, ale treningów z nią nie odpuszczam. Bardzo je lubię. Teraz ćwiczę głównie tabaty i dzisiaj wleciał właśnie 45 minutowy trening. 

Chciałam Wam się też pochwalić, że dzisiaj minął 30 dzień od kiedy codziennie ćwiczę. Tak, dobrze słyszycie. Codziennie.  No days off. W moim przypadku dyscyplina to podstawa. Nie zamierzam póki co przestawać, bo dobrze mi z codzienną aktywnością. Poza tym po ćwiczeniach mój humor szybuje w górę :) 

Dwa dni temu stanęłam też na wadzę i znowu zobaczyłam kilogram mniej. Super uczucie! 


wtorek, 3 maja 2022

926-929 || Czy polubiłabyś siebie, gdybyś sama siebie spotkała?

 Wtorek, 15:05


Czy polubiłabyś siebie, gdybyś sama siebie spotkała?

Zastanawiałyście się kiedyś nad tym? Bo ja ostatnio robiłam filmik o mnie (był mi potrzebny) i doszłam do wniosku "fajna dziewczyna z tej Panny A.", ale wiecie dlaczego? Bo często mam wrażenie, że ja to tak na prawdę nie ja. Jakbym udawała. I patrzyła na wszystko z boku. Mam w sobie taki przełącznik. Przy innych jestem zupełnie inną osobą, taką ciekawą, towarzyską, ciepłą, zabawną, ale gdy tylko zostaje sama.. aj.... dzieje się to, co wczoraj. A wczoraj miałam totalne załamanie nerwowe, jeden z gorszych dni w moim życiu. Już kiedyś doszłam do ciekawego (chyba to nie jest dobre słowo) wniosku. Wszyscy mnie lubią, tylko ja siebie nie lubię. 

Nie będę chyba wspominać o tym co się wczoraj ze mną działo, chcę po prostu zapomnieć. Nadal nie jest jakoś super, ale przynajmniej wstałam z łóżka i coś zrobiłam. Jakby nie było mała poprawa jest. 

W poniedziałek mam kolokwium i muszę się uczyć, ale tak bardzo nie mogę się zmotywować. Chyba zaraz zrobię sobie herbatkę i posiedzę chwilę nad notatkami. W tle oczywiście idzie Netflix. Nienawidzę ciszy, a raczej nie lubię zostawać sama ze sobą. Za dużo wtedy myślę.